Mieszkam z facetem i to byl moj najwiekszy blad. Juz dwa razy wybaczalam zenujace zdrady przez internet, flirty na skypie, smsy telefony z panienkami.
To byl blad. On w ogole mnie nie szanuje.
Przed chwila przyszedl i lapie mnie za piersi, a na protesty sie obruszyl. Akurat sluchalam muzyki, wiec zaczal sie drzec, ze mam zalozyc sluchawki.
- nie mam sluchawek- mowie cicho.
- to to kurwa wylacz, bo mi przeszkadza - krzyczy.
Zaczynam sie go bac. Wczoraj kopal torbe z zakupami, bo nie mogl znalezc kluczy.
Czuje sie jak szmata. Chce sie wyprowadzic.
Czuje do niego wstret. Jest nerwusem ktory ciagle sie drze i narzeka. Mam go dosyc. Tylko nie jest latwo znalezc jakies mieszkanie, tym bardziej jesli sie ma ograniczone srodki finansowe.