Dorotella
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Dorotella
-
Ewcia... i tak właśnie trzymaj:) Niech facet nie myśli, że będziesz na każde jego kiwnięcie palcem! Moja matka dziś mnie zaskoczyła. Zadzwoniła i powiedziała, że przeprasza za wszystko, co mi wczoraj powiedziała. Normalnie w szoku jestem, bo jeszcze nigdy za nic mnie nie przepraszała, bo uważa, że to jest poniżej jej godności. Jutro mamy szczerze o wszystkim pogadać. Mam nadzieję, że zrozumie, że nie będę z kimś, kto mnie nie szanuje... Trzymajcie jutro moooocno kciuki:)
-
Taka_wariatka, moja matka owszem, wysłucha mnie, ale za chwilę leci z jęzorem do swojej siostry i opowiada jej, jaka to ja nie jestem:/ Założę się, że teraz też już pewnie do niej zadzwoniła i naopowiadała jej, jaka to ja jestem zła, bo zostawiłam takiego "wspaniałego" faceta. Ta moja ciotka jest bardziej rozgarnięta niż matka, więc mam nadzieję, że jakby co stanie po mojej str bo inaczej zwariuję, jeśli znikąd nie będę miała wsparcia:(
-
Taka_wariatka, myślę, że i tak Tobie jest łatwiej z rodzicami. Po tym, co mi matka dziś powiedziała, nie uznaję jej już za matkę... Zadzwoniła i spytała o eks. Powiedziałam jej, że odeszłam od niego, bo mnie nie szanował, bo mnie męczył psychicznie i ogólnie traktował jak śmiecia, a ona na to, że jest pewna na 100 proc., że to wina takiej jednej mojej dobrej koleżanki, bo ona mnie do tego namówiła, bo skoro ona ma swoje mieszkanie, to mogę swobodnie do niej jeździć i chodzić się puszczać! Nienawidze jej za to!!! Jak można tak powiedzieć o swoim dziecku?!? W ogóle jak można bronić takiego sadysty, jakim był mój eks?!? Po prostu brak mi słów, ryczę cały czas. W ogóle na koniec rozmowy powiedziała jeszcze, że jeśli chcę być z kimś innym, to proszę bardzo, ale ona nie życzy sobie, aby ten ktoś do nas do domu przychodził, bo to nie burdel!!! To ja robię burdel z domu, będąc w związku tyle czasu? Sugeruje mi, że jestem k.u.r.w.ą, bo nie chcę być z kimś, kto się nade mną znęca, tylko chcę być szczęśliwa? Sama mi opowiadała, że na studiach co chwilę miała innego faceta, bo jakoś niby nie mogła trafić na tego odpowiedniego... Skoro według niej bycie w wielu związkach to k.u.r.w.i.e.n.i.e. się , to w takim razie jak siebie nazwie? Mnie na pewno nie powinna tak nazywać, bo mój eks był dopiero drugim facetem... Wybaczcie, że akurat tu o tym pisze, ale wiecie, zawsze lepiej wygadać się komuś, kto szczerze doradzi, a nie jeszcze objedzie itp...
-
Taka_wariatka, moja matka to na szczęście nie ma takich akcji, bo nie każe sobie mówić dzień dobry ani cześć. Ale tego, że nie stawała w mojej obronie, gdy sie tak męczyłam, nie zapomnę jej nigdy. W ogóle powiedziałam jej w końcu, że już nie jestem ze swoim eks. Tzn. mówiłam jej wcześniej, ale chyba to do niej nie dotarło. Ostatnio zadzwoniła i pyta, jak sytuacja z nim. Mówię jej, że po koleżeńsku wszystko. Ona na to, czy to definitywny koniec. Ja mówię, że tak. Ona na to, żebym sobie wszystko dokładnie przemyślała. No ale jak ja mam to przemyśleć? Czy ona na serio liczy, że wrócę do tego chama tylko dlatego, że jest po studiach i przy ludziach się potrafi zachować? Tak więc mówię jej, że o niczym już myśleć nie będę, bo nie zamierzam zmieniać zdania. Ona na to, że ok. Ale i tak czuję, że jak przyjadę do niej w przyszłym tyg., to będzie mi głowę suszyć... A jak się potem dowie, że jest ktoś inny, to już w ogóle będzie jazda:-/ A swoją drogą, to nie spodziewałam się, że takie drobne gesty ze str. osoby, na której nam zależy, tak skutecznie mogą poprawic humor na cały dzień:):):)
-
Ewci@, z tego co, zauważyłam, chyba żądne instruktor nie ma czasu na odpisywanie na smsy. Gdy jeszcze byłam w fazie oczarowania swoim instruktorem, też do niego pisałam, ale na żadnego smsa nie odpisał, a potem jak zwykle tłumaczył, że nie lubi pisać. No ale na szczęście już mi zupełnie przeszło i Pan CIasteczkowy w moich oczach jest już po prostu zwykłym instruktorem, epizodem. Taka _wariatka, wiem, co to znaczy mieć rodziców, którzy tylko dołować potrafią. Ja to akurat mam tak, że jak nie zdałam egzaminu, to matka mi powiedziała, że mam się nie przejmować, bo mało kto dziś zdaje za pierwszym razem, ale w innych sytuacjach to zawsze mnie dołuje. Pamiętam, jak w podstawówce i gimnazjum była taka banda, co się znęcali psychicznie i fizycznie nad słabszymi. A że ja byłam cicha i w ogóle nieśmiała, to upatrzyli mnie sobie na ofiarę. Gnębili mnie tak bardzo, że się bałam do szkoły chodzić, w domu ryczałam całymi dniami, chciałam, aby mnie matka przeniosła do innej szkoly, a ona tylko na to, ze mam przestac ryczeć, bo ona nie ma ochoty znosić moich humorków i że powinni mi jeszcze bardziej wpier... bo to na pewno ja ich zaczepiam:(:(:( W końcu pojawiły się u mnie przez ten stres bardzo silne bóle żołądka (i to trwa do dziś), no i tak silne migreny, że lekarze podejrzewali u mnie guza mózgu. Myślę więc sobie, że gdybym wtedy miała wsparcie w matce (ojciec się nie wtrąca, bo i tak ona wszystko wie najlepiej), gdyby nie mówiła, że to, że się znęcają, to moja wina, to może dziś nie miałabym problemów ze zdrowiem. Tak więc dobrze rozumiem, co to znaczy nie mieć wsparcia w rodzicach. Może porozmawiaj z nimi i powiedz, jak ważne jest dla Ciebie ich wsparcie, żeby Cię nie dołowali... Schizy, ja z każdym dniem coraz bardziej jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się odejść od swojego eks. Teraz spotykam się z kimś, kto każdego dnia powoduje, że w końcu czuję się kobietą, a nie jakimś śmieciem, którym można pomiatać. Bo wiesz, w końcu widzę, że komuś na mnie zależy. Mój eks nigdy nie wyrwał się z pracy, aby przynieść mi bukiet ulubionych kwiatów, powiedzieć, że tęskni i za chwilę znów wrócić do pracy. Ba, mój były rzadko kiedy w ogóle mi kwiaty przynosił... A to niby takie drobne gesty, ale powodują, że czujemy się docenione i wyjątkowe... zona006, dziś poniedziałek, więc pewnie wczoraj doszło do spotkania... Napisz koniecznie, jak było, co zrobiłaś. Aktorze, tak samo, jak reszta dziewczyn, trzymam mocno kciuki za Ciebie:) Ale powiem Ci, że czasem sobie myślę, że zamiast Aktor, powinieneś mieć pseudonim Bajkopisarz, hihi. Wybacz, ale Tobie po prostu tak wszystko się ładnie układa, że aż trudno w to uwierzyć. No ale to dobrze, że wśród nas jednak są osoby, którym się jakoś wszystko poukładało:)
-
Zona006, ja to bym zrobiła tak, że udawałabym, że o niczym nie wiem i wytrzymała do niedzieli. A potem poszłabym za nim i zobaczyła, co oni będą robić na tym spotkaniu. No i wtedy bym do nich podeszła i , jeśli to np. by było w restauracji, czy też w parku na ławeczce, podeszłabym do nich i uprzejmie bym spytała, czy nie będzie problemem, jeśli się dosiądę. Następnie grzecznie poproszę ich oboje o wyjaśnienie wszystkiego. Założę się, że nie będą wiedzieli, co powiedzieć. Ty zachowaj klasę i nie rób mu publicznie żadnej awantury - tak zachowują się niedojrzałe panny. Swoją drogą to obrzydliwe jest, aby zabierać się za 15-latki, gdy się ma żonę:-/
-
Schizy, na takie coś nie ma recepty. O co go możesz poprosić, to za bardzo nie wiem, ale może po prostu staraj się zawsze wyglądać tak, aby nie mógł oderwać od Ciebie oczu, gdy Cię zobaczy. Myślę, że wtedy sam będzie zabiegał o spotkanie.
-
Taka_wariatka... wiesz, to wszystko na razie jest w wielkiej konspiracji, hehe:p Bo ja jestem w Łodzi, on ponad 200 km ode mnie, więc i tak się zabyt często widywać nie możemy. Jak się widzimy, to albo tu w Łodzi, gdzie nikt mnie nie zna, bo od niedawna to mieszkam lub u niego w mieście, a tam też nikt mnie nie zna, więc nikt gadać niczego nie może. Co do moich rodziców to tak... Kiedyś z matką o tym gadałam i tak ją trochę podpytałam i stwierdziła, że jakby facet był starszy tak z 9 lat to ok, ale więcej to już przesada. Ojciec się w ogóle nie wtrąca, bo matka z niego takiego pantoflarza zrobiła, że boi się cokolwiek powiedzieć:p Mój brat jest młodszy ode mnie i głęboko w nosie ma to, z kim jestem. Znając życie tylko by spytał ile ma lat, a na koniec by tylko skomentował: "Taki stary?";p Tak więc jakby co to stwierdziłam, że to ja mam sobie życie układać, nie oni, więc to moja sprawa z kim jestem...
-
Jeszcze mam do Was takie pytanie: jeśli byłyście w związkach z dużo starszymi facetami, to jak reagowali na to Wasi rodzice czy też znajomi? Była akceptacja czy nie było? Jak sobie z tym poradziliście? Wiecie, tak sobie myślę, że jeśli się zdecyduję w końcu na bycie z Nim, to moja matka w życiu tego nie zaakceptuje... bo on jest "tylko" po liceum, a ona by chciała, aby był po studiach. Wiadomo, wykształcenie nie jest żadnym wyznacznikiem człowieczeństwa (mój eks jest tego najlepszym przykładem), ale do mojej matki to nie dociera. I teoretycznie mogłoby być tak, że byłabym z facetem po 5 kierunkach studiów i on by mnie bił, to moja matka by uważała, że i tak powinnam z nim być, bo jest wykształcony. Ale gdyby tak samo się zachowywał wobec mnie facet po zawodówce, to już dawno sama by go pogoniła... Tak więc wg niej oberwanie od wykształconego to najwyraźniej zaszczyt:/
-
Taka_wariatka, piszesz, że indisssss na bank ma jakiś sposób na podrywanie... A ja myślę, że tak to już jest, że jak bardzo czegoś chcemy, to tego nie dostajemy, a gdy przestajemy o to walczyć, to otrzymujemy z nawiązką... W moim przypadku tak właśnie jest. Bo jak byłam sama, to źle się z tym czułam, bo wszystkie kumpele naokoło już kogoś miały, wychodziły za mąż, a ja dalej sama jak palec... Rozglądałam się wkoło i nic, posucha straszna. Dopiero jak machnęłam ręką na facetów i stwierdziłam, że co ma być to będzie, to Ci się zaczęli wokół mnie kręcić. I od tego czasu moim mottem życiowym jest: Kto szuka, NIE znajdzie:p Dlatego uważam, że nic na siłę. Jak facet nie chce pisać, jego strata... Niebieskooka, u mnie nawet ok, choć pewnie po rozstaniu powinnam teraz siedzieć i ryczeć w poduszkę. Wiecie, żal mi bardzo mojego eks, kochałam go bardzo, ale parę razy zrobił coś, czego mu nie potrafię zapomnieć i wiem, że przez to nie mogę z nim być na zawsze, bo w moich oczach bardzo wiele stracił. A teraz... hmmm... Aż mi się buźka cieszy:) W ogóle jak myślicie... Czy jeśli się babka rozstaje z facetem, to wypada jej, aby już niedługo spotykała się z kimś innym? Pytam, bo pojawił się ktoś, dzięki komu właśnie odważyłam się podjąć decyzję o rozstaniu. Nie było żadnej zdrady, o nie... Po prostu ta osoba uświadomiła mi, że nie mogę być z kimś tylko dlatego, że temu komuś będzie przykro, gdy odejdę, że mam patrzeć w tym momencie na swoje szczęście. Ta osoba jest dla mnie kimś ważnym, ale nie wiem, czy wypada już się angażować w następny związek. Tej osobie bardzo na tym zależy, już niejednokrotnie mi mówił, że zrobi wszystko, abym była szczęśliwa z nim. Pewnie ktoś może pomyśleć, że skoro jest dużo starszy (13 lat różnicy) i po dość krótkim czasie znajomości mi tak mówi, to znaczy, że chce mnie zaciągnąć do łóżka. A to chyba najporządniejszy facet jakiego do tej pory spotkałam. Bo gdyby zależało mu tylko na jednym, to już niejedną okazję by do tego wykorzystał, bo już kilka razy się zdarzyło, że bylismy sam na sam. A on po prostu powiedział tylko, że zapewne domyślam się, jak na niego działam, ale że wszystko musi być w odpowiedniej kolejności:) Dlatego powiedzcie, możliwe jest, aby facet się tak szybko zaangażował? Czy powinnam ograniczyć z nim kontakty aby nie było, że skaczę z kwiatka na kwiatek? Dodam, że pierwszy raz jestem w sytuacji, kiedy po dopiero co zakończonym związku myślę o następnym...
-
Ewci@, zamiast do niego wydzwaniać, to zrób to, co miałaś zrobić:D I koniecznie daj potem znać, czego się dowiedziałaś:D
-
Ai, byłabym bardzo wdzięczna, ale to jutro dam Ci znać, czy to dalej jest aktualne, bo na jutro jestem umówiona na oglądanie jednego pokoju...
-
Aktorze, a Ty widziałeś, jakie są ceny pokojów w Łodzi??? Za nieco ponad 10 m życzą sobie ponad 500 zl. Paranoja jakaś. A najgorsze są te niby aastingi na współlokatora. Nie jestem małpą, aby skakać przy innych, aby oni mogli ocenić, czy nadaję się na ich współlokatora czy może nie, dlatego w żadnych pierdołach nie mam zamiaru uczestniczyć:( Ewci@, gadu coś mi dalej nie działa, więc jakby co nie myśl, że Cię olewam...
-
Ewci@, pierwsze dni są najgorsze, ale się nie poddawaj. Zacznij codziennie jeździć inną drogą do pracy, nawet nie próbuj dzwonic czy pisać. Zobaczysz, na początku będzie Cię strasznie ciężko się od tego powstrzymać, ale potem będzie coraz lepiej:)
-
Ewci@, coś mi gadu nie chce działać:( Ale postaraj się zrobić tak, jak Ci mówiłam, gdy pisałyśmy...
-
Ja to sobie myślę, że zawsze należy określić jakieś granice. Bo załóżmy że mamy dziewczynę 17-letnią i jest ona w "związku" z mężczyzną 40-letnim. Niby takie coś jest możliwe, ale czy sensowne? Bo co taka dziewczyna może dać tyle starszemu mężczyźnie? O czym z nią rozmawiać? Bo chyba nie o kolejnych skandalach Paris Hilton albo o najnowszych trendach w koloryzacji włosów:p Może i są 17-latki niezwykle dojrzałe emocjonalnie, ale jest to taka rzadkość, jak zobaczenie np. motyla w zimie;p
-
Ai, masz rację. Wkurzające to bardzo. Było miło, kulturalnie, ale widzę, że z naszego tematu robi się taki właśnie śmietnik. No ale i tak jest nieźle, biorąc pod uwagę, że na innych tematach jest jeszcze gorzej:p A teraz pytanie z innej beczki: jeśli dziewczyna spotyka na swojej drodze starszego faceta, który jest po rozwodzie z winy żony, to dlaczego innym jest tak trudno zaakceptować taki związek i uwierzyć, że on może przetrwac? Pytam, bo już nie raz spotkalam się ze stwierdzeniem, że facet po rozwodzie to facet "drugiej kategorii" i skoro się rozwiódł to najwidoczniej się nie nadaje do tworzenia związku. Moja matka np. tak właśnie uważa i nawet mi powiedziała, że nie wyobraża sobie związku mojego i rozwodnika. No ale moja matka to trudny przypadek, hehe... Ona tak twierdzi, bo się martwi o to, co ludzie powiedzą:p
-
Dzięki za słowa wsparcia, już jest o wiele lepiej:)
-
Dawno mnie nie było i widzę, że dużo nowych osób dołączyło do naszej dyskusji:) Wiecie co? Podjęłam decyzję i w piątek odeszłam od swojego faceta. No ale teraz mam straszne wyrzuty sumienia, bo widzę, że on strasznie to przeżywa. No ale po tym, co robił, nie mogę być z nim dalej. A wiecie, co jest najgorsze? Że powiedziałam rodzicom o mojej decyzji, a oni, zamiast mnie wspierać, stwierdzili, że to najgłupsza decyzja, bo nigdy takiego fajnego faceta sobie nie znajdę:/ Powiedziałam im więc, jaki on jest naprawdę, a oni na to, że to niemożliwe i że na pewno go zdradziłam. A ja go nie zdradziłam, tylko po prostu już mam dosyć takiego traktowania mnie. Nie chcę tego tu pisać, bo w głowie się nie mieści, co on potrafił mi zrobić. No ale tak jak mówię i tak mam teraz doła, mimo że go już nie kocham. No i co ja mam teraz zrobić aby poczuć się lepiej?
-
Aktorze, może ta Twoja kobietka przestraszyła się tego, jaki jesteś, co? Przeczytałam Twoją powyższą wypowiedź i nie ukrywam, że musiałam parsknąć śmiechem. Bo który facet dziś mówi jak jakiś tam rycerzyk ze średniowiecza? Może Ty przy niej nie byłeś sobą? Może udawałeś właśnie takiego elokwentnego pana z mieczykiem i dziewczyna się po prostu przestraszyła, że nikt z jej znajomych Cię nie zaakceptuje. Nie pamiętam, czy pisałeś, ile ona ma lat, ale jeśli była sporo młodsza, to na bank jestem pewna, że tak właśnie jest. Dziewczyna pewnie co drugie słowo używa jakiegoś młodzieżowego wyrazu, a Ty chcesz z nią "konwersacje urządzać". Rzeczywiście jesteście z innych światów. Może po porstu rozpaczać za nią, pojedź na jakiś zjazd rycerzy czy co to tam jest i zapoznaj jakąś fascynatkę kultury średniowiecznej, a założę się, że wtedy to dopiero będziecie mogli konwersować... Ojj:)
-
Aktorze, przykro nam, że tak się wszystko potoczyło:( Z tego, co pisałeś, wynikało, że na serio coś wielkiego może być między Wami. Ale wiesz, nie możesz się poddawać. Skoro zależy Ci na Niej, to walcz. Wcale nie wyjeżdża daleko. Dziś są maile, telefony, więc to tak, jakbyście mieli się na wyciągnięcie ręki. Pomyśl, co musieli przeżywać dawni kochankowie, gdy na list czekało się baaardzo, baaardzo długo... No ale tak jak mówię, szkoda, że tak wyszło, bo juz mi kostki zbielały od trzymania kciuków za Was... Taka_wariatka, w jaki sposób dał Ci do zrozumienia, że nie masz u niego szans? Powiedział Ci to?
-
Aktorze, gdzieżeś to się podziewasz? Napisałeś ostatnio o jakiejś tajemniczej białogłowie a teraz milczysz? Nie trzymaj nas w niepewności! Napisz, jak Ci się spotkanie udało. Mamy nadzieję, że wszystko jest po Twojej mysli i że za jakiś czas poinformujesz nas, że owa białogłowa zostanie Twoją małżonką:):):)
-
Ewci@, podaj numer, z chęcią pogadam:)
-
Dzięki Dziewczyny za wsparcie. Na serio mam nadzieję, że się wyprowadzi, bo już mam dosyć takiego czegoś. Zazdrośników nie znoszę. A wiecie co Wam jeszcze powiem? Jak jeszcze studiował to był normalny, kochany, w ogóle się nie kłóciliśmy. A tylko skonczył studia i poszedł do pracy to odbiło mu jak nie wiem co. Uważa się za niewiadomo kogo, a jego rodzice jeszcze tę wiarę w nim podsycają, na każdym kroku wmawiając mu, jaki to on jest cudowny i że właściwie każdy powinien go traktować jak jakiegoś pana.
-
Wiecie co? Dziś coś mi się działo z telefonem i mój facet nie mógł się do mnie cały zień dodzwonić. W końcu zadzwonił na domowy i zaczął z pretensjami, że pewnie byłam na randce z Nim. Pwiedziałam mu, że już sobie nie wyobrażam tego związku, skoro on ciągle takie pretensje ma do mnie. Pokłóciliśmy się i on stwierdził, że się wyprowadza. Że jak po weekendzie przyjadę, to go już nie będzie w mieszkaniu. Mam nadzieję, że słowa dotrzyma, bo przynajmniej jak go nie będę widzieć, nie zrobi mi się go żal. Bo ja już na serio mam dosyć takiego czegoś. Chcę mieć normalnego faceta, który będzie mnie szanował!!!