Dorotella
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Dorotella
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 15
-
No ale skąd wiesz, że on też chce związku bez zobowiązań? Musisz się dowiedzieć i dopiero podjąć właściwe kroki...
-
A chciałabyś, aby Ciebie ktoś potraktował jak zabawkę? Odpowiedz sobie na to pytanie, bo w końcu powinniśmy traktować innych tak, jak sami byśmy chcieli być traktowani...
-
Sleet, piszesz, że właściwie go nie znasz, nic o nim nie wiesz, mówicie sobie tylko "cześć" i nic poza tym... Wytłumacz mi proszę, jakim cudem możesz go kochać? Nie można kochać kogoś, kogo się nie zna! Zauroczenie, fascynacja, jak najbardziej, ale miłość - w żadnym wypadku!Co Cię w nim takiego fascynuje? Tylko błagam, nie pisz, że Twoi rówieśnicy to gówniarze, a on jest taki inny... CzarnyŁabędź, zrób w takim razie to, co uznasz za słuszne, tylko abyś tego nie żałowała...
-
Również-->laskę zaczęłam olewać, jeśli tylko skacze do mnie z pyskiem. Jeśli coś chce i mówi o tym w kulturalny, grzeczny sposób, to nawet jej jeszcze pomogę, jeśli chce, a jeśli skacze do mnie, to patrzę na nią z politowaniem i olewam i jak na razie skutkuje. Jeśli chodzi o motyle w brzuchu, to uważam, że tym tekstem facet pokazał, że wbrew temu, co wcześniej pokazywał, małe ma pojęcie o miłości. Owszem, tzw. motyle w brzuchu istnieją i jest to bardzo fajne uczucie, ale przecież gdyby miały w nas siedzieć wiecznie, nie dałoby się normalnie funkcjonować. Człowiek byłby cały czas przeszczęśliwy, a to by bardzo utrudniało mu normalne funkcjonowanie. Sama coś o tym wiem. Na początku związku te motyle były tak ogromne, że np brałam się za przygotowywanie prezentacji do pracy, w międzyczasie przerywałam i myślałam, jak to mi z nim dobrze itp, na niczym nie mogłam się skupić. Teraz tych motyli nie ma, a i tak wiem, że go bardzo kocham. Skąd? Chociażby stąd, że smutno mi, gdy się nie widzimy dłużej, że wiem, że bym chyba nie zniosła tego, gdyby mu się coś stało itp. Jeśli motyle w brzuchu wg Twojego faceta to dowód na to, że Cię kocha, to jam u bardzo współczuję takiego myślenia. W każdym razie pogadaj z nim o tym, bo jakby nie patrzeć, to niepokojący znak... CzarnyŁabędź-->Na Twoim miejscu nie traktowałabym tego faceta poważnie. Moim zdaniem nudzi mu się i po prostu to wszystko traktuje jako taką odskocznię od życia codziennego. W końcu każdemu facetowi imponuje, gdy młoda dziewczyna się nim interesuje. Nawet jeśliby coś chciał od Ciebie, to raczej mało prawdopodobne, że zmieni dla Ciebie całe swoje życie, że zaryzykuje karierę na uczelni (nieważne, że Ciebie już nie uczy, plotki i tak by się pojawiły, a dla niego na pewno by to było niewygodne). Lepiej dać sobie spokój, szczególnie że masz kogoś. Może i wydaje Ci się, że Twój związek jest taki nijaki, że może chcesz coś innego, ale zastanów się milion razy, żebyś potem nie żałowała. Uwierz, wiem, co mówię.
-
Nie ma co reagować na takie durne teksty, wtedy ich autor da sobie spokój. W ogóle słuchajcie, od tygodnia mam inny problem:-/ Moja współlokatorka, która jednocześnie jest właścicielką mieszkania, w którym obecnie mieszkam, wyszła za mąż i wyprowadziła się do swojego męża. W związku z tym jej pokój został pusty i postanowiła go komuś wynająć. Tydzień temu wprowadziła się do niego jakaś studentka. Na pierwszy rzut oka miła i fajna dziewczyna, ale okazało się, że w nawet największych koszmarach nie śniło mi się, co z nią będę miała... W środę wróciłam po południu do mieszkania i co widzę? Wszystkie moje rzeczy z szafy w przedpokoju wyrzucone, a jej wsadzone do środka (umowa była, że szafę w przedpokoju dzielimy na pół). Wzięłam więc jej rzeczy i włożyłam swoje. Wchodzę do kuchni, a tam to samo-wszystko, co było w szafkach, rzucone na stół, a jej rzeczy we WSZYSTKICH szafkach. Wkur... się niemiłosiernie i powkładałam wszystkie rzeczy z powrotem... Laska wróciła do domu wieczorem i do mnie z ryjem... Jak siedziałam w pokoju, to rąbnęła czymś z całej siły o ścianę. Boję się, że ma coś z głową. Jak rozmawiałam o tym z właścicielką, to powiedziała tylko, że mam się nie przejmować, że ważne, że nowa za pokój płaci... I nie wiem już, co mam zrobić... Nie mam zamiaru szukać nowego mieszkania, ale czuję, że mieszkanie z nią będzie jedną wielką porażką. Myślałam już, aby jej jakoś życie uprzykrzać, aby sama się wyniosła... Ale jak? Pociesza mnie fakt, że laska w czerwcu na 3 miesiące na wakacje pojedzie, więc będzie spokój... Ale jak wytrwać do czerwca? Może miałyście podobny przypadek? Może możecie coś doradzić?
-
No właśnie, też myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach się dzieją, a tu proszę. Nie miałam okazji poznać tej dziewczyny osobiście, bo siostrę rzadko odwiedzam, ale siostra mówiła, że laska jest bardzo ładna, szczupła, wysoka - bez problemu mogłaby wygrać "Tap madl":-P A facet ponoć mały, z brzuchem i na emeryturze, bo w służbach mundurowych pracował. I jeśli tak jest rzeczywiście, to facetowi rzeczywiście mógł zaszkodzić kryzys wieku średniego i zainteresował się małolatą. A ona? Hmmm... nie wiem nic na ten temat, z tego, co pamiętam, mówiła siostrze, że jej rodzice się rozwiedli, gdy była niemowlakiem, więc może jej ojca brakuje??? A co u mnie? Znowu jestem bezrobotna:-/ Miałam świetną pracę, ale okazało się, że tam dłużej nikt niż pół roku nie pracuje:-/ A co do spraw d-m, to... jest super:) Mam świetnego faceta, dogadujemy się idealnie i w ogóle:)
-
Sama nie wiem-->Teraz myślę, że 10 lat to już dużo, kiedyś tak nie myślałam... Ale z drugiej strony nigdy nic nie wiadomo. Moja siostra studiuje we Wrocku i dzieli mieszkanie z laską, która ma faceta starszego od niej o... 25 lat! Ona ma 22 lata, facet 47. Z tego co opowiadała mojej siostrze, to poznała go, gdy miała 15 lat, on miał jeszcze żonę, ale ponoć rozwiódł się właśnie dla niej i do dziś są razem. Siostra opowiadała, że on chyba serio w niej zakochany, bo często do niej przyjeżdża i mówi jej ciągle, że ją kocha itp. Ale zastanawiam się, co nim kierowało, by rzucić poukładane życie (żonę i syna, który jest starszy od tej laski) dla takiej gówniary, bo, nie da się tego ukryć, 15 lat to jeszcze gówniara:-P No i zastanawiam się, dlaczego jej rodzice nic nie mówią, w końcu oni mają po 42 lata...
-
Ale czy jest sens tracić swoją energię na coś, co nie ma przyszłości? Romans romansem, ale nie wierzę, że po cichu nie liczysz na wielką miłość. My kobiety tak mamy, że chcemy kochać i być kochane. Ja nie wyobrażam sobie, bym mogła spotykać się z kimś, kto mnie pociąga w jakiś sposób tylko dla zabawy. W ogóle wiele rzeczy mi się przewartościowało. I tak np. kiedyś duża różnica wieku mi nie przeszkadzała, teraz - nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto jest ode mnie dużo starszy. Duża różnica wieku to różne podejście do wielu spraw, szkoda życia na to...
-
No tak, trzeba dowartościować swoje ego. W końcu nie ma to jak zazdrość kumpli, gdy obok Ciebie idzie super seksowna i dużo młodsza dziewczyna. Romanie, to nie portal randkowy - tu nie znajdziesz chętnej...
-
Czasem myślę, że tak naprawdę zagląda tu może jedna,dwie stałe bywalczynie, a cała reszta to jedna i ta sama osoba, która przybiera różne nicki i wymyśla tematy, by coś się działo, a teraz nagle nie ma co pisać, więc siedzi cicho... W ogóle co myślicie o takiej sytuacji: ostatnio odezwał się do mnie znajomy, z którym dawno nie rozmawiałam. On ma 38 lat i poznał na Sympatii laskę18-letnią. On jest z Warszawy, ona z jakiejś pipidówy pod Kielcami.I co mój szanowny znajomy zrobił? Po 2 rozmowach na gadu z laską wymówił mieszkanie w Warszawie i się przeprowadził pod Kielce... Uważam, że jak gówniarz się zachował (co prawda to jego sprawa), ale przecież takie coś nie ma zupełnie sensu, przecież oni się nie znają tak naprawdę...
-
Uuu, rzeczywiście, dawno nikt tu nie zaglądał... Może po prostu nie ma się czym chwalić:P
-
Też się dołączam do życzeń. Ja już wiem, że moja zabawa nie będzie udana, bo w beznadziejnym towarzystwie, ale mam nadzieję, że chociaż Wy się będziecie bawić wyśmienicie:)
-
No właśnie, też dawno mnie tu nie było i też się dołączam do życzeń:)
-
Tomek, najwazniejsze to nie poddawac sie i wierzyc ze sie uda. Wazne tylko aby nie byc desperatem w tym co sie robi bo to tylko moze wystraszyc... Pamietam stad Aktora-jakby mogl to by kazdej z nas brzuszek masowal byleby tylko ktoras zwrocila na niego uwage. Moze to i nieswiadomie robil ale desperacja zalatywalo jak nie wiem co. Wiec Ty sie tak nie zachowuj. Jesli babka ewidentnie ma Cie gdzies to odpusc ale jesli jest jakas szansa ze sie uda to nie poddawaj sie zbyt szybko. Gdyby kazdy tak robil zwiazkow by nie bylo zadnych. A masz chociaz jakas na oku?
-
zamknieta Tomek pisze to w kontekscie swojej osoby. Pamietam jak kupe czasu temu tez sie tu zalil ze nikogo nie moze poznac. Moim zdaniem facet ktory nigdy nikogo nie mial nie tyle ma pecha ale po prostu albo jest idealista i jak nie wychodzi to sie poddaje albo po prostu jest fujara i nie potrafi zdobyc kobiety.
-
U mnie też zapiernicz niezły. Tyle roboty w pracy mam, że jak dochodzi 16 to sobie uświadamiam, że nawet na przerwe nie poszłam:P Chloe, urwij z nim kontakt lepiej, bo jak wpadniesz jeszcze bardziej, to bedzie juz po Tobie. Bo nie wierze jakos że facet bedzie chcial czegos wiecej:(
-
Mój eks gdyby nie był momentami chamski i agresywny, to byłby ideałem. Serio. I dopiero teraz to widze. Ten moj znowu dzis numer odstawil, bo obiecywal, ze sie dzis zobaczymy, ale ostatecznie napisal, ze caly dzien byl z mamusia na zakupach, wiec jest zmeczony, wiec zebym to ja przyjechala do niego. Ale nie byłam taka glupia by biec na zawolanie, wiec zostalam w domu.
-
Bo tak to dzisiaj jest, że fajni faceci są już zajęci :P Ten moj nie jest zly, ale jak go porownam z moim eksem, to jest roznica. Eks byl chamski, fakt, ale zawsze moglam na niego liczyc. A ten jest taki, ze jak go poprosze aby pojechal ze mna na zakupy na drugi koniec miasta, to mowi, ze nie, bo dzis np idzie z mamusia tam a tam, wiec ze mna moze pojechac kiedy indziej. I eks byl zupelnym jego przeciwienstwem. Rzucal wszystko za kazdym razem, gdy go tylko o pomoc poprosilam. Wtedy czulam, ze jestem najwazniejsza dla niego, a teraz czuje, ze jestem, bo jestem, a i tak mamusia bedzie najwazniejsza. On mi co prawda mowi, ze mnie bardzo kocha, ale widze, ze nie spieszy mu sie do tego, aby sie wyprowadzic z domu itp... i to jest najgorsze: z eksem pod tym wzgledem bylo idealnie i chyba za nim dalej tesknie, ale wiem, ze nie moge byc z kims, kto w zlosci jest wiadomo jaki dla kobiety...
-
Wiesz, ona próbuje na siłę też zmienić mój styl ubierania się. Ubieram się kobieco, ale nie wyzywająco. A ona właśnie tak. I często jest tak, że ona kupi mi gdzieś bluzke z mega dekoltem lub ultra krotka spódnice. I za którymś razem powiedziałam jej, żeby nie kupowała, bo źle się w tym czuję, to strzeliła focha. Wiec wzielam sie na sposob. Jak mi daje cos takiego, to biore, dziekuje, a w domu wrzucam do szafy i to lezy, a ona z czasem zapomina ze mi to dala. A jak jej sie przypomni i spyta, dlaczego nie nosze, to mowie, ze to takie ladne, ze zal na codzien ubierac, wiec zaloze na jakas okazje (czyt. ich impreze rodzinna). Moj facet tez czesto mi przynosil jakies tandetne ciuchy, ktorych w zyciu bym nie zalozyla i tu tez wzielam sie na sposob: jak chce mi cos kupic, to mu pokazuje co to moze byc, a wtedy i wilk syty i owca cała, bo ja mam to, co mi sie podoba, a on sie cieszy, ze nosze to, co od niego dostalam :) A tak na marginesie, to jego zachowanie jest dowodem na to, ze wcale nieprawda, iz starsi faceci są zawsze dojrzalsi, a mlodsi nie. Moj jest blisko 30-tki, ogolnie jest powazny, poukladany, ale do wspolnego zamieszkania mu sie nie spieszy, mamusia najwazniejsza dla niego itp. Znam kilku 22-latkow, ktorzy maja juz swoje rodziny i nie dlatego, ze byla wpadka, ale chcieli... Wiec wiek tak naprawde nie zawsze definiuje tego, jaki kto jest, wiec to, że np. Chloe tak mysli o tym facecie z czata, wcale nie znaczy, ze on rzeczywiscie taki jest...
-
Matka mojego faceta dziś mnie rozwaliła: ONA: Idziesz ze mną we wtorek do kosmetyczki? JA: A co - znowu henna? ONA: Nie, kolczyk... w pępku Padłam. Baba jest po 60-tce, skóra na brzuchu jej wisi, więc pępka prawie nie widać... Czy ja jestem nienormalna, skoro uważam, że w jej wieku już pewnych rzeczy się nie robi?
-
Chloe, Zamknięta w sobie ma rację. Który facet mający żonę i olej w głowie, wchodzi na czat, by poznać kogoś nowego? Może i jest miły i pociąga Cię w jakiś sposób, ale nie wierzę, że zaprosił Cię na kolację, by tylko pogadać. Moim zdaniem facet liczy na niezobowiązującą przygodę w obcym mieście. Tak mu wygodnie, bo pobzyka, wróci do siebie i nikt się nie dowie o jego wyskoku. Tak jak napisała Zamknięta, jeśli chcesz isć na spotkanie z nim to idz, ale jak tylko zobaczysz, że wchodzi na temat seksu lub są jakieś podteksty, ewakuuj się. Ja jeszcze niedawno sama myślałam, że starsi faceci to już myślą o stabilizacji i w ogóle są lepsi od rówieśników (stąd moja obecność na tym forum), ale teraz wiem, że często gęsto są to tylko pozory i wiek wcale nie jest wyznacznikiem dojrzałości.
-
20l, tak, powoli się aklimatyzuję, ale osoba, która była tam przede mną, burdel zostawiła i trzeba go posprzątać, więc dużo czasu to zajmuje, aby wszystko po swojemu uporządkować itp...
-
Ja mam tak samo:D
-
Aby być zołzą, trzeba ten pierwiastek mieć w sobie, a książka tylko nam może uświadomić, że tak jest. Bo tak, jak napisałam powyżej, na siłę nic się nie zrobi. Bo najważniejsze, aby być sobą i nie udawać kogoś, kim się nie jest. Bo prędzej czy później facet i tak to rozszyfruje.
-
20l, ja też mam nadzieję, że będę zadowolona. Na razie jeszcze nie wiem co i jak, bo umowę dopiero w przyszłym tyg podpisuję... Co do "pseudopsychologicznego bełkotu" jak to napisała Również... Owszem, nie należy tego brać całkowicie na poważnie, bo wiadomo, że jak ktoś od urodzenia jest, dajmy na to, fujarą, to może i po przeczytaniu będzie chciał się stać zołzą, ale nie będzie mu to wychodziło, bo będzie wiedział, że musi udawać kimś, kim nie jest. Ale z drugiej str takie czytanie jakby o sobie też dużo daje... Ja do tej pory byłam taka pół na pół, w zależności od mojego nastroju, ale teraz jestem bardziej zołza...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 15