Dorotella
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Dorotella
-
Królowa, jak to mówią, tego kwiata jest pół świata:p Daj znać, czy się czegoś dowiedziałaś:)
-
Królowakoryntu, nie pytaj go wprost, czy ma żonę, bo to bez sensu. Zrób tak, jak ja zrobiłam, gdy jeszcze byłam zafascynowana moim instruktorem. Kiedyś po prostu powiedziałam do niego: "A Twoja żona nie ma nic przeciwko, ze Ty tyle pracujesz?" On na to, że nie ma żony. Więc ja na to: "No to dziewczyna, co za różnica." A on na to, że nikt nie ma nic przeciw, bo nikogo nie ma. Ale pamiętaj, jeśli nie jesteście po imieniu, mów mu na Pan, bo głupio by wyglądała, gdybyś ni z gruszki, ni z pietruszki walnęła mu po imieniu.
-
Do Również: przeczytałam Twoją historię i taka jedna myśl mi się nasuwa: tak, jak już napisałam Ashtray, myślę, że jeśli facet jest zainteresowany, to będzie to okazywał. Jak wiadomo, z biegiem czasu coraz trudniej kogoś poznać, więc nie sądzę, aby się ociągał, gdyby czegoś od Ciebie chciał... Możesz też jeszcze jedno zrobić, aby sprawdzić, czy mu zależy (ja zupełnie przypadkiem odkryłam, że ten sposób naprawdę działa. Już piszę co zrobiłam). Jak się rozstałam z moim ostatnim facetem, to bardzo chciałam, abyśmy do siebie wrócili... Pisałam do niego, dzwoniłam, a on się tylko wkurzał coraz bardziej i mówił, że już nie będziemy nigdy razem. W końcu mi przeszło. Uświadomiłam sobie, że związek na odległość i tak nie ma szans, więc jak któregoś dnia zadzwonił, życzyłam mu wszystkiego dobrego i powiedziałam mu, że już go nie kocham. Nie wiem, co się stało, ale od tego momentu nastąpiła w nim totalna zmiana. Zaczął dzwonić dzień w dzień po kilka razy, z tego, co mówi, ewidentnie wynika, że chce, abyśmy znów byli razem... Tak więc Ty zrób tak, że przez jakiś czas nie pisz do niego pierwsza nic a nic i zobaczysz, co zrobi. Jeśli mu naprawdę Ciebie brakuje, to w końcu się odezwie. A jeśli nie - będziesz wiedziała, na czym stoisz. Powodzenia i wytrwałości:)
-
Ashtray, obserwuj go. Myślę, że jeśli będzie Tobą zainteresowany, to w końcu to okaże. Ma swoje lata, więc nie sądzę, aby zwlekał z poznaniem kogoś, tak więc myślę, że zabawy w kotka i myszkę mu nie w głowie. Jesli czegoś będzie chciał, to szybko się o tym dowiesz:)
-
Bimbirimbim, najważniejsze, aby jakoś się zaczęło to rozwijać, a potem, jak się będziecie dogadywać, samo jakoś pójdzie... Tylko pytanie, czy nasze zacofane w dużej mierze społeczeństwo Was zaakceptuje?
-
Żarówko... Jak zauroczył mnie instruktor jazdy, to byłam z kimś innym, jednak od niego odeszłam. Potem pojawił się ktoś, dzięki komu zapomniałam i o instruktorze i o eks... i teraz właśnie o nim pisze... Wiem, wiem, zagmatwana ta moja historia, ale nikt nie powiedział, że w życiu będzie wszystko proste... Ten eks znów dziś dzwonił i z tego co mówił, wnioskuje, że on po prostu chciałby wrócić, ale przeanalizowałam sobie wszystkie "za" i "przeciw" i tych "przeciw" jest zdecydowanie więcej, tak więc nie zamierzam dalej brnąć w ten związek...
-
Ja myślę, że to może być kryzys wieku średniego, w którym to facet stara się znaleźć potwierdzenie własnej atrakcyjności. Albo, jeśli jeszcze nie ma dzieci, to może stać za tym biologia. Wiadomo, że młodsze kobiety łatwiej zachodzą w ciążę i zazwyczaj nie mają z nią problemów... Więc może właśnie o to chodzi... Ale jeśli facet już ma dzieci i żonę, to na serio nie mam pojęcia, o co mu może chodzić. Ten mój, gdy go spytałam, czemu akurat wybrał mnie, powiedział mi, że po prostu go zafascynowałam i nie zastanawiał się, czy jest sens się ze mną wiązać, bo jestem tyle od niego młodsza... W ogóle jak myślicie, o co mu chodzi??? Do tej pory po rozstaniu mówił mi, że już nigdy nie będziemy razem, że nie chce mnie znać, ale od chwili, gdy mu powiedziałam, że już mi przeszło i mi na nim nie zależy, zmienił swoje zachowanie o 180 stopni. Dzwoni dzień w dzień, mówi, że tęskni... Co ja mam o tym myśleć???
-
Ja też zaglądam tu codziennie, ale jakoś nie mam ani weny, ani nastroju, aby coś napisać. Historia znajomości z tym "jedynym" i "cudownym" zakończyła się totalną klapą i aż żałuję, że się w ogóle zaczęła. Ale mam nauczkę, aby nigdy nie wierzyć w to, że jeśli facet jest od nas dużo starszy, to na bank będzie rozsądny i poważnie będzie podchodził do związku. Kretyn totalny z niego... Taki był niby zakochany, a po rozstaniu gadał, że nie chce mnie znać itp. Od kilku dni truł mi tyłek, abyśmy jednak do siebie wrócili, a przed sekundą zadzwonił do mnie z jakiejś imprezy zalany w trupa i wybełkotał tylko, że moje rzeczy, które u niego zostawiłam, "wypier... przez okno" i że mam się odwalić... Jeszcze do wczoraj myślałam, aby dać mu jeszcze szansę, ale po tym, co mi powiedział, nie chcę go znać. Dupek. A swoją drogą ktoś kiedyś fajnie powiedział (nie pamiętam kto): " Nie wierz żadnemu mężczyźnie, bo to karmelek w truciźnie".
-
Pffffff, tu chodzi o to, czy byłabyś w stanie znieść te głupie uwagi innych. Bo wiesz, osoby silne psychicznie będą to miały gdzieś, a słabe będą się przejmowały... W ogóle to wiesz coś więcej o tym instruktorze? Czy ma kogoś? Jeśli nie, to spróbuj "wybadać teren" i delikatnie mu zasugeruj, że się nim interesujesz. Nie rób niczego nachalnie, aby nie pomyślał sobie,że należysz do pustych panienek, które lecą na starszych. Działaj delikatnie i z rozsądkiem, aby w razie czego go nie spłoszyć... A ja dalej mam doła:( Tęsknię cholernie za tym palantem, ale wiem, że mam swoją godność i nie będę się prosić o to, aby do mnie zechciał łaskawie wrócić...
-
Ja gastroskopię miałam robioną dwa razy. Pierwszy raz to był koszmar. Miałam tylko znieczulenie miejscowe, więc cały czas miałam świadomość tego, co się ze mną dzieje. Jak przyszło co do czego, to nie mogłam połknąć tej rury, więc wielce niezadowolona pani doktor wepchnęła mi tę rurę z całej siły do przełyku, przez co cały miałam poraniony i dość mocno krwawiłam. Wieczorem dostałam 40-stopniowej gorączki, która utrzymywała się przez cały tydz... Co do drugiej gastroskopii, to bardzo się jej bałam, dlatego zmusiłam lekarkę, aby wypisała mi na skierowaniu, że mam mieć znieczulenie ogólne... Tak więc tej gastroskopii nie mogę opisać, bo jej nie pamiętam - po prostu całą przespałam. I, co ważne, miałam ją robioną w publicznym szpitalu, a nie w prywatnym gabinecie. Tak więc jak się chce, to i na NFZ można...
-
Może być też inna przyczyna takiego zachowania... On często powtarzał, że nie lubi sprzątać, więc tego robić nie będzie. I jeśli kiedyś razem zamieszkamy, to ja będę to robić, bo on będzie od zarabiania. To mi się nie podobało i powiedziałam mu wprost, że ja uważam, że jeśli mamy mieszkać razem, to porządkami w domu też się będziemy zajmować wspólnie, bo ja nie dam rady całego domu sama wysprzątać, ugotować mu obiad, ewentualnym dzieckiem się zająć i jeszcze samemu do pracy chodzić. No i to chyba mu się niezbyt podobało, bo wiem, że on do tej pory dużo czasu z kumplami spędzał w weekendy i może wystraszył się, że jak będzie ze mną, to skończy się ta jego "wolność". Pewnie myślał, że znalazł sobie służącą, która wszystko za niego będzie robić, bo się będzie bała, że jeśli nie, to on przestanie ją kochać... No ale się przeliczył...
-
Tomku, ale to nie ja odeszłam, a on... Zachował się jak totalny gówniarz, bo powiedział mi o tym przez telefon... Pisałam Wam powyżej o tej całej sytuacji z jego urodzinami. To po tym wszystkim to się stało. Zadzwonił któregoś dnia i powiedział, że przemyślał sobie wszystko i że doszedł do wniosku, że jaka matka, taka córka i skoro moja matka jest taka wredna, to ja na pewno też taka będę i on się tego boi, a chce tworzyć normalny związek no i przez to już nie będziemy razem, mam zniknąć z jego życia itp. Podejrzewam, że on zdradził mnie na tych swoich urodzinach, a moja matka jest tylko wymówką do odejścia, bo jeszcze niedawno mówił, że kocha mnie nad życie, że chce być ze mną i nikt mu w tym nie przeszkodzi...
-
No ja widzę, że ludzie się zaczynają wykruszać... A taki ciekawy temat:( W ogóle mam dla Was wiadomość: rozstałam się z facetem:( Myślałam, że jest dojrzały i rozsądny, ale się najwidoczniej przeliczyłam... Chyba jednak nie znam facetów:(
-
:(:(:(
-
No właśnie zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym teraz do niego wróciła, to moja matka by miała ogromną satysfakcję, że dopięła swego, a ja, mając tego świadomość, wyżywałabym się na nim za to... Tak więc nie sądzę, aby powrót był możliwy... Może gdyby poszedł do psychologa i widziałabym tego skutki. Ale jak na razie jest zbyt wybuchowy i agresywny, dlatego nie chcę jak na razie mieć z nim nic wspólnego jeśli chodzi o sferę uczuć... A co do mojego obecnego faceta, to rozmawiałam z nim i powiedział, że on musi sobie wszystko przemyśleć, bo ja jestem zbyt nerwowa. No ale on nie rozumie, że ta sytuacja z moją matką już mnie przerasta i mam prawo czasami zbyt ostro zareagować, na pewne sytuacje, co wcale nie znaczy, że taka jestem na co dzień...
-
No właśnie, z kumplami może się spotkać chociażby w tygodniu, gdy ja jestem w Łodzi. Tak sobie jednak pomyślałam, że może on już po prostu nie chce tego związku... Dziś mi powiedział, że ta sytuacja z moją matką zaczyna go już przerastać i że powoli ma wszystkiego dość... Poza tym nie wiem, czy on jest tak mało wylewny, czy wstydzi się mówić o uczuciach, ale zauważyłam, że gdy pisze do mnie smsa, to potrafi napisać, że mnie kocha i że chce być ze mną, ale gdy tylko ma mi to powiedzieć prosto w oczy lub podczas rozmowy telefonicznej, to po prostu albo zmienia temat, albo powie to dopiero, gdy go ze sto razy zapytam, czy mnie kocha... Czy to możliwe, aby nic do mnie już nie czuł, skoro jeszcze niedawno mówił, że kocha mnie jak jeszcze nikogo innego i że nie chce być z nikim innym? Czy możliwe jest, aby przez chore akcje mojej matki postanowił sobie odpuścić ten związek? Bo jeśli o moją matkę chodzi, to dziś się dowiedziałam, że ona non stop kontaktuje się z moim byłym. A skąd to wiem? Dziś, jak byłam u eks po ostatnie moje rzeczy, to powiedział do mnie, cytuję: "Nie spodziewałem się, że możesz upaść aż tak nisko, aby się zadawać ze starym, rozwiedzionym i dzieciatym szmatławcem po technikum." Czyli wiedział, że mój facet jest ode mnie dość dużo starszy, że jest po rozwodzie, że ma dziecko i jest po technikum. A ja mu tego nie mówiłam, tylko mojej matce. Tak więc teraz wiem, że ona do niego wydzwania i go o wszystkim informuje:/ A swoją drogą, to jak mam przekonać swojego faceta, że chcę być z nim mimo wszystko? On widzi, że przez tę całą sytuację jestem bardzo nerwowa i ciężko mu to zaakceptować, coraz częściej powtarza, że to nie ma sensu, skoro tak jest, a ja nie chcę go stracić:(
-
Z tym powyższym to już rzeczywiście przesadziłam:p
-
Wiem, ze to może baaardzo głupio zabrzmieć, ale tak sobie właśnie pomyślałam, że może on ma jakiś problem z alkoholem i po prostu wiedział, ze jak będę z nimi, to nie pozwolę mu dużo pić... Może tak być, czy już przesadzam?
-
Calineczka, ja doskonale rozumiem, że facet chce spędzić czas ze swoimi kumplami. Mi chodzi o to, że mam wrażenie, że kumple są dla niego ważniejsi, niż ja, a ja jestem po to, aby mu sprzątać i gotować. Dziś z nim gadałam i już wszystko wiem... Jak wrócił z tego Pomorza, to od razu zadzwonił po kumpli (czyli było ich więcej, niż ten jeden, o którym mówił). Ja umierałam ze strachu, czy nic mu się po drodze nie stało, bo wieźli ciężki sprzęt, więc o wypadek nie trudno, a ten zamiast dać mi znać, że już jest na miejscu, wolał pić z kumplami. Powiedziałam mu więc, że skoro tak, to w takim razie on też przyjedzie do mnie na urodziny, a ja go zostawię samego w domu i wyjdę z koleżankami i że zobaczy wtedy, jak on się będzie z tym czuł. Trochę mu się głupio zrobiło... No ale nic to...Zobaczymy, czy taka sytuacja się jeszcze kiedyś powtórzy, czy nie...
-
Ewci@, ona teraz przyjęła inną taktykę. Zobaczyła, że groźbami nic nie wskura, to zaczęła się odwoływać do mojego rozsądku:p Ale i w tym wypadku jej nie ulegnę, hihi:p
-
A ja na dodatek się pochorowałam:/ To pewnie od tego stresu mi odporność spadła i początek nowego roku akademickiego powitałam chorobą... Moja matka nienawidzi mojego faceta, mimo że go w ogóle nie zna, tak więc nie mam powodów do radości.
-
Przepraszam za te literówki:(
-
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4608690 Przeczytajcie to proszę i pomóżcie i, o już nie wiem, co mam robić:( Nie chciałam tego tu pisać, bo problem dotyczy mojej matki, a skoro tu inna dyskusja się toczy, o nie chciałam jej "zaśmiecać" innym wątkiem, dlatego założyłam nowy temat. Mma nadzieję, że przebrniecie przez całośc do końca i że coś poradzicie, bo przez tę sytuację żyć mi się już odechciewa:(
-
Taka_wariatka, ja nie wierzę w to, że w razie czego nikt się nie doczepi. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Mimo że mój ojciec jest rozwodnikiem i moja matka wyszła za niego za mąż, to wiem, że jak ja bym się związała z rozwodnikiem, to by była awantura taka, że masakra (tzn. mój obecny facet jest po rozwodzie, więc moja matka nawet nie wie o jego istnieniu). Bo ona twierdzi, że rozwodnicy to faceci drugiej kategorii. Tak samo by było w kwestii wpadki. Ja sama jestem dziełem przypadku, ale gdybym to ja wpadła, to by mnie z domu wyrzuciła... Tak więc nie można zakładać, że skoro matka tak miałą, to zaakceptuje tę samą sytuacji u córki... Choć liczę na to, że matka Calineczki jest normalna... W sumie to chyba każda matka jest normalniejsza od mojej.
-
A co to się w ogóle stało, że ostatnio tu taka cisza? :p