Muszę opowiedzieć wam moją historię z kurzajkami. Męczyłam się z tym dziadostwem przez jakieś 3 lata...Ok 15.04.2010 miałam olbrzymią odstającą kurzajke na palcu u nogi. Ciągle próbowałam Brodacidem, ale wiecej bolu nic pożytku. Zawsze dochodziłam do momentu ze robila mi sie okropna rana, kurzajki nie było widać, po kilku dniach skóra się goiła a kurzajka się rozrastała. Raz próbowałam metode z cytryną i octem, tyle ze ciągły rwący ból nie dawał mi funkcjonować normalnie, no i jeszcze ten zapach... A mysl ze to moze potrwac kilka tygodni wykanczała mnie psychicznie. Szukałam też innych sposobów np. zakopanie pod rynna nitki z supełkami tyloma ile sie ma kurzajek czy jaskółcze ziele. Jesli chodzi o to ostatnie to mialam zamiar kupic z apteki jakis preparat z tej rosliny, ale pani w aptece doradziła mi naturalną roslinke. Powiedziała tez ze ona pomaga ale na małe kurzajki ( ja mialam jedna wielka). Wiec poszukiwania roslinki sobie darowałam. I tak szukajac po róznych forach znalazlam wypowiedz pewnej dziewczyny o preparacie ABE. Postanowiałam ze spróbuje. Lek był dosc tani ok 5 zł w aptece bez recepty. W odróznieniu do brodacidu białych warstw się nie zrywa tylko nakłada ciagle na poprzednia. Stosuje sie to przez 7 dni. Byłam tak zdesperowana ze powiedziałam sobie ze dam rade. Z kurzajki urósł mi wielki "guz", "grzyb" czy jak to nazwac. Ból był straszny, ok. 2 dnia to az mialam gorączke. Wytrzymalam chyba z 5 dni. 5 dnia w nocy nie moglam spac bo tak bolalo. O 3 w nocy postanowilam sciagnac ten "strup". W instrukcji pisze ze trzeba moczyc kurzajke ok 30 min i warstwa sama odpadnie... Tak tez zrobilam... Coz sie okazuje - strupa po 30 min nie idzie nawet zerwac :(. Godzina moczenia - pełna desperacja - zrywam na siłe. NIestety zerwałam sam strup - a wielka kurzajka dalej na swoim miejscu. Ale byla cała biała. Gdzies z boku zobaczyłam ze troche skóry odchodzi. Złapałam za nia penceta i tu niespodzianka, kurzajka (naprawde wielka) odpadła do linii skóry. Jednak na powierzchni tego co zostało widać było jeszcze duze skupiska brazowych kurzajek. Zmeczona bólem i stresem zakleiłam rane plastrem i poszłam spac. Nastepnego dnia jechałam na wycieczke kilkudniowa, wiec postanowilam dac troche odpoczynku mojej nodze i nie ruszalam kurzajki. Jakie cudowne zaskoczenie mialam, gdy 4 dni pozniej sciagłam po kapieli plaster. Na palcu mi schodziła skóra, taki cienki strupek. Zerwałam ją (go), i moim oczom ukazała się piekna rózowa skóra (jednak dziwna w dotyku, chropowata pod powierzchnia). Bez kurzajki. Jednak powiedziałam sobie ze nie pozwole juz jej sie nawrócic. Zainwestowałam jeszcze w Wartner ok 50 zł. I jak tylko sie pojawiło jakies malenstwo to odrazu je zamrazałam. Minął miesiac, kilka razy chuchajac na zimne stosowałam wartner ( zamraza sie ok 25 sekund, troszke boli, potem zero bólu, czeka sie 2 tyg i kurzajka odpada) i teraz po dwóch miesiacach od pierwszego zastosowania ABE mam piekny palec, bez zadnej kurzajki. Ciesze sie tak jak bym wygrała w totka. Ale wartner to moj przyjaciel, zawsze mam go przy sobie w razie czego. Tylko go mozna stosowac na malenka kurzajke, a nie na takie wielkie jak mialam wczesniej. Dlatego naprawde polecam ABE i WARTNER. Pierwszy tydzien wielkiego bolu ale skutki bardzo zadowalajace. ULGA wielka. Piszcie w razie pytań :) Pozdrawiam.