witam moje szczęście urodziło sie w 32tyg i wazyło 1100g teraz ma 6lat i jest zdrowa miała chorobe wrodzoną ASDII retinopatie wcześniaczą itd najgorsze było to że ja byłam w innym szpitalu a moje dziecko w innym nawet nie dali mi jej przytulić po narodziach dopiero zobaczylam ją po 3tyg po wyjsciu ze szpitala masakra co ja wtedy przezywałam najgorsze 2mieś w moim życiu.....nie wiedziałam czy przezyje ciezki był jej stan zdrowia ale walczyła dzielnie i dała rade wszystkim chorobom i obciązenią jakie wtedy miała.....pamiętam jak pierwszy raz wziełam ją na ręce taka malutka drobniutka kruszynke...nic wtedy sie dla mnie nie liczyło tylko ten momęt jak mogłam ją przytulic i spędzić z nia godz dwie.....i tylko serce mi pękało jak musiałam ja tam zostawiac sama....:(gdy po 2mies wyszła do domu to całe dnie i noce patrzyłam na nią i obserwowałam jak spokojnie oddycha....mijały dni tygodnie lata a moja córeczka rosła jak na drożdzach ale ja zawsze bałam sie o nią zeby jej serduszko biło i zeby nie przestało bić:(cięzko mi było przez te całe długie 5llat ale zwyciężyliśmy i teraz jest zdrowa szczęśliwa pyskata:Pkocham ja nad zycie tylko czasem nachodzi mnie myśl ze to moja wina ze tak szybko sie urodziła może jak bym bardziej o siebie i o nią dbała może by nic sie takiego nie zdazyło i wtedy przychodzi moja córka mocno mnie przytula mówi ze mnie kocha i czarne myśli odchodza:) ale tak naprawde nikt nie wie jak to jest jak sie ma wcześniaka i co sie wtedy czuje dopoki sie tego nieprzejdzie i nie poczuje sie tego na wlasnej skurze......przepraszam ze tak sie rozpisalam ale musialam sie wygadać