Witam wszystkich. Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się pod koniec marca. Byłam osłabiona, bolały mnie mięśnie nóg- myślałam, że jest to objaw przeziębienia. Od kwietnia rozpoczął się stan podgorączkowy, który trwa do dziś- najwyższa temperatura to 37,3 codziennie. W okolicach świąt wielkanocnych zaczęła mnie boleć szyja i głowa. Zrobiłam usg szyi- okazało się, że mam powiększone liczne węzły chłonne i powiększoną tarczycę. Zrobiłam badanie krwi- wszystko ok, oprócz nieznacznie obniżonego TSH-0,11. Lekarz rodzinny poradził konsultacje z endokrynologiem- lekarka wykluczyła zapalenie tarczycy. Od tego czasu "zaliczyłam" wielu specjalistów, zrobiłam mnóstwo badań- wszystkie wyniki negatywne. Mój lekarz rodzinny uczepiła się tarczycy i poradziła zmianę endokrynologa. W międzyczasie zrobiłam anty- TPO. Wynik zaskoczył wszystkich wyszedł ponad 1000 przy normie 0-12. Nowa endokrynolog stwierdziła, że to podostre zapalenie tarczycy i przepisał encorton 15mg na dzień. Choć nie zniknęły stany podgorączkowe to poczułam się znacznie lepiej- osłabiona już byłam tylko rano jak wstawałam z łóżka, a nie przez cały dzień, przestała boleć mnie głowa, mięśnie nóg już tak nie bolały i zniknęły bóle rąk. Na początku lipca skończyłam brać encorton i wszystko powróciło. Bolą mnie mięśnie całego ciała, głowę mam "ciężką" cały dzień, jestem strasznie słaba, senna, mam problemy ze wzrokiem. Endokrynolog kazała powtórzyć badania. OB i CRP w normie, TSH idealne, początki anemii. Jak zobaczyła moje wyniki powiedziała, ze tarczyca zdrowa i ona nie wie co to jest. Udałam sie znowu do rodzinnego- moja lekarka wspomniała o toczniu. Czytałam jednak objawy tocznia i za bardzo nie pasuje mi to. Czy ktoś miał podobne objawy i stwierdzono mu toczeń?