Kiedyś bardzo kochałam swoja matkę, ale chyba wielu rzeczy nie dostrzegałam, a przez kolejne lata dostrzegać nie chciałam. Złe relacje z ojcem spowodowały, ze matka była dla mnie wszystkim, wierzyłam jej, mówiłam wiele rzeczy, radziłam się. Nie zauważałam, że to wykorzystuje i wcale nie jest tak kolorowo jak myślałam.
Od czerwca mieszkam u niej- ojciec zmarł. Mieszkam z mężem i dzieckiem, bo do czasu wykończenia naszego mieszkania nie mamy się gdzie podziać.
I chyba jej to nie na rękę. Oczywiście nie powie wprost, ale każdy z jej znajomych juz wie jak jej źle, jaka jest pokrzywdzona i nieszczęśliwa... nieładnie podsłuchiwać, ale cóż, prosiłam, żeby tak głośno nie mówiła przez telefon (lata życia z przygłuchym ojcem).
Dowiedziałam się, że nic nie robię, że jestem zła dla męża:P, że narzekam na brak m-sca (w 3 osoby mieścimy się w jednym pokoju, a ona ma swoje rzeczy w dwóch pozostałych i trochę w naszym), że nie wiadomo czy wrócę do pracy, bo nie przejawiam chęci:(
Jest mi cholernie przykro. Bo to ja całymi latami martwiłam się o nią, bo ojciec miał w d... jak sie mama czuje, to ja pomagałam jej przy pogrzebie, kiedy umarł. Kiedy coś potrzebuje to ja albo mąż jesteśmy gotowi z pomocą, acz często jest tak, że nie powie o co jej chodzi a później ma focha, że mogłam się domyślić. Nie przyjmuje do wiadomości, że mam półtoraroczne dziecko i na nim się skupiam. Dodam, że prawie przy małej nic nie robi.
Powiedzieć jej, że wiem, co o mnie myśli, czy dalej milczeć... co robić, jak z nia rozmawiać?