Tak czytam czytam wasze wypowiedzi i nawet nie wiecie jak dużo z siebie
i ze swoich trosk w nich odnajduję.
Najgorsze moim zdaniem jest to ciągłe myślenie o jedzeniu.
Kiedy mam napady myślę o tym co by tu jeszcze zjeść.
Kiedy mi dobrze idzie (ostatnio nie idzie mi najlepiej) to myślę o tym
czego by tu nie zjeść.
Cały dzień skupia się na jedzeniu, mam wrażenie że ono mnie atakuje
ze wszystkich stron.
Widzę, że szczupli ludzie nie przywiązują do tego takiej wagi,
no i mam taki problem, że jak już zacznę jeść to apetyt mi się
raczej pobudza, we wszystkie dobre rady, zeby jeść śniadania,
patrzę z niedowierzaniem, bo wiem że jak zacznę od śniadania, to
tylko cały dzień będę myślała o jedzeniu.