Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

yulla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez yulla

  1. Feluś trzeci dzień marudzi bez powodu. W nocy jakoś daję radę, bo po jedzeniu zasypia, więc nawet te 3-4 pobudki są ok. Ale w dzień.... nie ma kolki bo brzuszek miękki, pieluszka sucha, nakarmiony i jak tylko go położę ryczy w niebogłosy. Jak długo mam go na rękach jest ok. Noszę go w chuście i wtedy śpi i nawet mogę zrobić pranie i nie budzi się. Ale poza chustą nic go nie uspakaja. Ma ostatnio jakiś deficyt uczuć czy co? Kasiula - też cały czas myślę, ze coś robię źle i co ze mnie za matka co własnego dziecka nie potrafi uspokoić :( Aktualnie Felek lezy "na klacie" moego męża i jest nad wyraz spokojny, a ja nie umiem go uciszyć. Chwilami też mam go dość i czasami szpetnie przeklnę, albo ryczę razem z nim. Ciągle przyzwyczajam się dopiero do myśli, ze on est na stałe, a nie tylk ona chwile, jak jestem zmęczona kolenymi karmieniami i pomyślę, że od rana zacznie się wszystko od nowa.... Jakaś wyrodna matka ze mnie.
  2. 10 luty - słodycze jadam, zwłaszcza ciasta/tka, czekoladę też :) Co kilka dni pozwalam sobie na mandarynkę (uwielbiam) i mleko/nabiał w dowolnych ilościach. Jak zjadłam pierwszą mandarynke i czekoladkę to obserwowałam małego dwa dni czy nic mu nie wyskakuje, nie wzdyma go itp. I teraz jak mam ochotę na cos "nowego" w diecie to zjadam i obserwuję - inaczej się chyba nie da. Czosnek i cebulę - calą ciążę używałam, więc teraz go nie odrzuca :), a manadarynki jadłam w ciąży hurtowo od początku sezonu - to się chyba też przyzwyczaił. Teraz to już czekam az truskawki sie pojawią :) memo_29 sporgo chłopaczka urodzilaś - gratulacje!!!
  3. Kąpiele - histeria, normalnie czekam aż sąsiedzi na niebieską linię zadzwonią :) jak się uda uśpić w kołysce to śpi do pierwszego karmienia (w nocy), a potem z nami bo nie chce mi się go odkładać :) nie dopajam bo "na piersi" Mam sporo pokarmu, ale zmasakrowane brodawki :( jak się zasysa to ból jakby mi ktoś pierś rozpalonym pogrzebaczem przebijał - zwłaszcza lewą. Próbowałam tą pierś podleczyć i nie podawałam małemu kilka godzin to w nocy obudziłam się w mokrej piżamie. Teraz jak chcę oszczędzić sobie trochę tortur odciągam do butelki. Naczytałam się, że to wina złego przystawiania, ale wydaje mi się że dobrze się przysysa, muszę chyba jakoś wygoić te brodawki, tylko jak kiedy on cały czas je? Czy karmienie może być bezbolesne? Szczęściary przyznajcie się jak z wami.
  4. Wklejam tylko rozpakowane, bo się już bałągan zrobił, a tak może będzie łatwiej się wpisywać. ROZPAKOWANE IMIE...................T. PORODU...D.URODZ....PLEC......CM i KG Myszzka_87........14.02.2011...20.01.2011...Corcia .... kijevna ............ 04.02.2011...21.01.2011...Bianka.....54cm/3.63kg radosnaJUZmama....02.02.2011...25.01.2011..Wiktoria..57cm /3,70kg magdziulka......... .....25.01.2011....Michalek...57cm/3,65kg Anulka84.................26.01.2011.................Ola.. ..3360kg/56cm Sylwia_LBN...........04.02.2011....27.01.2011.....Hania .... Truskaweczka_29....02.02.2011...29.01.2011.....Hubert...5 6/3,25kg aniaania........31.01-01.02.2011.....31.01.2011....Julia ...../3,87kg sansei.............10.02.2011 ..........12.02.2011...córka Lidia /52cm-3100g yulla................7.02.2011.............3,02.2011....Feliks....53/3360 Dzień z nocą już nawet mi się zaczyna mylić :) W dzień zachowujemy się normalnie - radio gra i gadamy normalnym głosem, w nocy na paluszkach, a on i tak wie swoje. W dzien jak marudzi to pakuję do chusty, on zasypia a ja robię co tam sobie zaplanowałam, ale w nocy nie dam rady bujać się po domu i namawiać go do snu. Muszę jakoś spróbować go "przestawić". Nie wiedziałam, ze małe dziecko moze aż tyle jeść, on chyba wlewa to mleko od stóp do głowy, bo nie wiem jak to się inaczej mieści. Trezele - ja też na Jaczewskiego i też bylam bardzo zadowolona, zwłaszcza położnymi n a porodówce i potem tymi noworodkowymi - cierpliwie pokazywały co i jak :). Szkoda tylko, że oddział był zamknięty dla odwiedzających i mąż nie mógł być przy porodzie. Abi - będzie dobrze, nie może być inaczej.
  5. Kobietki, w zeszłym roku poroniłam w 9tc (w styczniu). W maju zaszłam w ciążę - znosiłąm ją swietnie, ale stresowałam się cały czas. Od tygodnia mam synka i jestem szczęśliwa. Nie poddawajcie się, naprawdę czas leczy rany, a nastęna ciąża pozwala się pozbierać i daje siłę. trzymam kciuki za was wszystkie - szybko wrócicie na to forum chwalac się swoimi dziećmi.
  6. rozpakowana, odbylo sie expressowo. napisze wiecej jak wroce do domu. powodzenia dla reszty lutowek.
  7. Ciągle w dwupaku, ale... O 5-tej rano miałam kilka baardzo konkretnych skurczy. Nie da się ich z niczym pomylić, chociaż na początku myślałam, ze to jakaś potwornie mocna biegunka się zaczyna. Teraz skurcze są chyba słabsze i zdecydowanie nieregularne - czekam na te "co 5 minut". A i czop śluzowy odszedł - obrazowo rzecz ujmując "śluzowaty kisiel z żyłkami krwi" sporo tego było. A w poniedziałek ginka powiedziała, ze szyjka owszem mięciutka, ale jeszcze sie nie skraca i moze do 14-go dociągnę. Oj chyba do 14-go to już nie :). Wszystko gotowe, torbaprzy drzwiach - tylko isc rodzić :)
  8. Ninka - tylk osię nie obraź - Alan za granicą się sprawdzi,ale w Polsce już przedszkolaki przekręcają to imie dosć wulgarnie, więc sięjeszcze zastanów. Z tych co wymieniasz bardzo mi się podoba Maxymilian i Luca :)
  9. Zaczynam 38 tydzień - czyli już w każdej chwili może się coś dziać :) ALe jak na razie wydaje mi się, że brzuch dalej wysoko (ciągle zgaga) i chyba żadnych skurczy. Czasem mi tak brzuch sztywnieje czy moze raczej się napina i jeżeli to są te skurcze przepowiadajace to luz:) Dziecko cały czas dość ruchliwe, ja mam energię jak rakieta - nie mogę w miejscu usiedzieć, tylko wstawać i przetaczać się z boku na bok trudno :) Dzisiaj oficjalnie zakończyłam sesję i idę od jutra na zwolnienie - jeśli tylko uda mi się dopchać do lekarza, bo dizsiaj była cała poczekalnia prychających i smarkajacych ludzi więc wolałam nie stać z nimi. 10 luty - głowa do góry, będzie dobrze!!!
  10. Doczytałam właśnie o dzieciach przed/po terminowych - zburzę teorię :) Ja jestem "przeterminowna" urodziłam się 8 dni po wyznaczonym terminie.
  11. Kobitki, pod koniec ciaży intelekt podobno nieco siada - właśnie zaczynam w to wierzyć :) Wczoraj spakowałam się wreszcie, ale jak doszłąm do szykowania ubranek dla dziecka "na wyjście" pojawił się problem. Co się zakłąda na takie dizecko? Wiem że pytanie brzmi dziwnie, ale jak rozłożyłam wkoło te wszyskie śpioszki, kaftaniki, body i Bóg wie co jeszcze, nie wiem skąd tego tyle :), to zgłupiałam. Imaginujcie sobie dziecko w samym pampersie i powiedzcie po kolei co nań wkładać. Pewna jestem tylko tego, że na koniec kombinezon. Wszelkie próby kończyły mi się na wniosku: a)za duzo jak na jedno dziecko b) będzie mu zimno. NIe potraktujcie mnie jak opóźnionej intelektualnie :)
  12. ale się rozpisałyście :) Od kilku dni też się drapię, bo mnie co i raz coś zaswędzi - myślę, że to naciągnięta skóra daje znać. Też mam "martwy punkt" na brzuchu - pod biustem :) właściwie taki bez czucia to on był jakiś czas temu a od kilku dni jest raczej punktem zapalnym - piecze jak po oparzeniu, ale nic nie widać tzn nie zaczerweinia się. "Pożycie" jak najbardziej :) tak co drugi dzień, czasem częściej. Po porodzie parę tygodni przerwy z powodó fizjologicznych, ale pewnie i psychicznie tez się zmieni - postuluję więc - seks na zapas :) :) :) Wg USG połówkowego zostały mi równe 3 tygodnie, a nastrój coraz częściej typu "chciałabym a boje się." Dobrze, że oprócz tego wszystko ok, a nawet więcej niż ok - energia mnie rozpiera i muszę chodzić bo inaczej źle sie czuję. Co prawda chodze wolno i statecznie :)
  13. Radosna - trzymam kciuki. Pewnie jako pierwsza będizesz nam opowiadać jak było :) A ja dzisiaj jakaś rozmazana jestem. Całą noc mnie bolała głowa - zmiana pogody, zgaga pali i nic już nie pomaga, stopy zaczęły mi puchnąć, nic mi się nie chce buuuuuu Dobrze, ze chociaz ciśnienie w miarę dobre.
  14. oj coś się źle wkleiło, ale wystarczy skopiwoać adres i pilnować żeby po 1 nie było spacji :)
  15. Byłam dziś na USG i okazało się, ze nieźle upasłam moje dziecię - ok 3250g. Byłam mniejsza o 100g jak się urodziłam! Wymiary płodu wskazują na 36/37 tc, a z OM 35, ale po poronieniu miałam bardzo krótkie cykle więc terminu OM od początku nie biorę pod uwagę. Lekarz powiedział, że tak naprawdę to mogę cały czas trzymać się tego 7 lutego, bo na tym etapie waga to cechy osobnicze i może być bardzo rózna. Obwód główki - 341mm - wzięłam centymetr krawiecki i ułożyłam kółeczko o tym rozmiarze....Zabolało na samą myśl jak będzie się przeciskać prze "dziurkę" sporo mniejszą :(. Łożysko mi dojrzało na II. I dociera do mnie, ze to już coraz bliżej a ja nie wiem czy bardziej się cieszę czy boję. A i dziecko wisi sobie już w pozycji startowej :) Mój mąż po wadze wnosi, ze na pewno bedzie syn i jest strasznie dumny, co prawda przyznał, ze duza dziewuszka też go ucieszy :) co do spania - zasnąć to jeszcze pół biedy, gorzej jak się w nocy obudzę - godzina przewracania z boku na bok gwarantowana. Staram się spać na lewym boku, ale różnie mi to wychodzi, zwlaszcza,że całe życie śpię na brzuchu. Mam nadzieje, że moje plany - tj egzaminy 20-22 stycznia uda mi się zrealizować, bo jak nie to się okrutny bałagan zrobi. Jak się wcześniej rozpakuję to mi studenci nie darują :). A jak wasze dzieciaki? Duże? Czy tylko mój taki wielki? Położna w szkole mówi, że to od witamin teraz takie duże dzieci się rodzą, ale czy potraficie tak ułożyć dietę, żeby dać radę bez witamin?
  16. Ufff, ulżyło mi , że nie ja jedna tak mam :) Ale mam nowe zmartwienie - zadzwoniła moja siostra, że jej koleżanka z któą jechała do Polski tydzien temu dostała bakteryjnego zakażenia opon mózgowych i wpadła w śpiączkę. Cała jej rodzina i wszyscy majacy z nią ostatnio kontakt muszą wziąć silne antybiotyki. Wiem, ze jest mała szansa, żeby złapać bakterię od "pośrednika" (tj mojej siostry) a nie osoby bezpośrednio zakażonej, ale trochę się przestraszyłam. Poczytałam trochę i dowiedzialam się, że zakażenie rozwija się w ciągu 2-5 dni więc skoro minął tydzień to wszystko jest ok, ale w ciąży ciągle się boję różnych chorób. Mąż wracajac z pracy wpadnie do przychodni i zapyta czy powinnam coś wziać czy nie koniecznie. Przez prawie 8 miesięcy udało mi się tylko raz złapać katar i mam nadzieję, że do końca tak zostanie.
  17. No i wyszło na to, że nie jestem zupełnie normalna. W święta odwiedzaliśmy rodzinę męża, a tam małe dzieci - 3 i 5 miesięczne. Wcale nei miałam ochoty brać ich na ręce, przytulac czy chociaż głaskać :(. Matka młodszego pocieszyła mnie, że on ateztak miała i dopiero jak sama urodziła zmieniła podejście do dziecka - ale tylko swojego , bo "obcych" dalej nie ma ochoty tulić. MOja mama od dawna się dziwi, że nie zaglądam do wózków na ulicy i nie zachwycam się dziećmi w tv. Ale to nie jedyny dowód mojej nienormalności (oj nie nadaję się na matkę póki co). W czasie kilku godzin "w towarzystwie" jedna z matek wyciagała kilka razy biust i karmiła dziecię. Miałam to wątpliwe szczęscie siedzieć obok niej. Za każdym razem czułam się co najmniej skrępowana - moja siostra orzekła, ze jestem głupia, bo to normalna sytuacja. No ok normalna, ale czy moge czuć sie nieswojo? Nie zwracalam jej uwagi, ani się nie przyglądałam, ale wydaje mi się, że karmienie jest nieco intymną sytuacją, a nie elementem świątecznego obiadu gdy przy stole siedziponad 10 osób. A na koniec nie podobała mi się sytuacja gdy dzieci przewijane były po kolei na dywanie "przy ludziach" - widok obsr... pieluszki, wycierania pup i wietrzonych (tak okeśliła jedna z mam) ptaszków jakoś mnie nie zachwycił. Czy po porodzie mi się zmieni i też będę karmić i przewijać publicznie? A moze tylko ja tak mam i nikomu normalnemu takie sytuacje nie przeszkadzają? KObitki przyznajcie się, czy coś wam się nie podoba w zachowaniu młodych matek, czy same się obawiacie jakichś zachowań, które nagle się wam pojawią? Ja sie trochę boję, że w ferworze macierzyństwa zgubię samą siebię, a po drodze i męża....
  18. Zrobiłam Hbs i WR - oba ujemne i chciałam się na jutro umówić z moją ginką, a tu okazało się, ze bidulka chora. i to bardzo - po operacji i chyba do końca roku na zwolnieniu :( Umówiłam się na poniedziałek z inną lekarką i mam dodatkowy stres, bo tą moją znam już jakiś czas i ufam jej, atu muszę iść do innej... Pewnie "z radości" znowu mi ciśnienie skoczy w gabinecie. Czekam na ostatnie USG, bo chcę zobaczyć ile to dziecie urosło od ostatniego oglądania, mój mąż też już się doczekać nie może. Chodzimy do szkoły rodzenia i na razie nie dowiedziałam się czegoś czego bym nie wiedziała, ale patrzenie na tatusiów siedzących z szeroko otwartymi oczyma i opadniętymi szczękami - bezcenne :) Czytam co którą boli i martwię się, że mnie też zacznie, na razie tylko mnie boli miednica jak się "zasiedzę" na twardym krześle np po 1,5h wykładu idę jak kaczka :) A i skóra pod biustem piecze, ale poza tym jest ok. Radosna skoro przejrzałaś całość to wiesz może gdzie się zgubiła założycielka forum? Zastanawialam się kiedyś nad tym, ale nie miałam jakoś pary, żeby przekopać się przez całosć.
  19. Zrobiłam sobie mikołajki - poszła do miasta kupić sobie buty i czapkę. Ołaziłam się okrutnie i nic ciekawego. Wróciłam do domu - chwilka w necie i mam buty i czapkę i jeszcze ksiażkę taniej niż w empiku :) Niech żyje ebay i allegro!!! Dla dziecia też w necie kupuje- ostatnio bardzo ładny kombinezon (nowy) na aukcji za 5E, pieluszki wielorazowe też na ebayu.... Ehhhh nowoczesnośc :) :)
  20. Ojej, już lipcówki :) A wydaje mi się, że dopiero przed chwilą to nasz topik był "najmłodszy"- Luty 2011. Zobaczycie jak to szybko leci, w lipcu nieśmiało zapisywałam się jako "lutówka" a już tylko 11 tygodni mi zostało. Trzymam kciuki za was wszystkie - obyście miały jak najmniej problemów.
  21. Jak miło poczytać, że nie tylko ja mam jakieś szalone sny :) Poronienia na szczęście już mi się nie śnią, ale dzisiaj pół nocy biegałam po mieście za jakąś lekarką . Śniło mi się, że odeszły mi wody, a lekarka powiedziała, ze w sumie w 29 tygodniu to mogę już rodzić, bo 40 to tylko taki przesąd jest :). Ja się uparłam przy tych 40-stu to ona zaczęła uciekać, a ja za tymi wodami kapiącymi leciałam za nią. Ufff aż się obudziłam zziajana. Od leków na ciśnienie mam temperament wieloryba czy innego hipopotama, ale najważniejsze, że dziecku to nie przeszkadza i fika aż miło - zwłaszcza wieczorami. Wczoraj oglądaliśmy wieczór wyborczy i jak się mój dzieć rozbrykał na wieść kto u nas wygrał... Czyli poglądy już ma właściwe - po rodzicach ;)
  22. Mam już +10 kg, ale to głównie brzuch i biust (hehe po 20 latach wreszcie się doczekałam i mam biust). Czuję te kilogramy, bo zawsze byłam ruchliwa, a teraz nie robię niczego tj nie biegam, nie jeżdżę na rowerze i nie tańczę - tego mi brak najbardziej :(. Zostały mi tylko spacery i to niezbyt szybkie. Jednak wagą się nie martwię, moja znajoma przytyła równe 20 kg, a teraz czyli 6 tyg po porodzie ma już tylko 3 kg więcej niż przed ciążą. Kupiłam sobie chustę do noszenia dziecia i próbuje teraz jakoś opanować te 5 metrów materiału :)
  23. Po raz pierwszy od poczatku ciąży moja ginka nie zmartwiła się moim ciśnieniem :) Co prawda to skutek leków a nie nagłego ozdrowienia, ale i tak się cieszę. Ale, żeby nie było tak słodko to na wizycie musiałam się dwa razy gramolić na fotel. Pierwszy raz do badania - "bardzo ładna szyjka" :), a drugi raz pod koniec wizyty. W zeszłym miesiącu miałam robioną cytologię i pani dr chciała ją wpisać - okazało się, że laboratorium nie zrobiło badania bo preparat wysechł i nie dał się odczytać. Ale w nagrodę posłuchałam sobie KTG :) Patrzę na kalendarz, a tu luty coraz bliżej - nie wiem czy bardziej się ciesze czy boję. Pocieszam się, ze wszystkie "pierwiastki" tak mają.
  24. cześć dziewczynki :), 26 tc się kończy więc zrobiłam krzywą cukrową - "picie" wcale nie było tak paskudne jak czytałam, a do tego wynik- 101. Reszta wyników też w normie - leukocytów troszkę więcej a limfocytów mniej, ale cóż takie uroki ciąży. Za to moje ciśnienie daje mi popalić - miałam holter RR i okazało się, że skacze od 112 w nocy do 180 w dzień, rozkurczowe nieco bardziej stabilne. Na szczęście mam kontakt z dobra kardiolog i od wczoraj biorę leki (dopegyt i coś tam jeszcze) Wiem, że działają, bo jestem trochę rozlezionaaaa. :P Przed chwilą było 112/67 - pierwszy raz widziałam takie ciśnienie :). W przyszłym tygodniu idę do mojej ginekolog i mam nadzieję, że jak się dowie o tym, że jestem "objęta" opieką kardiologa przestanie mnie straszyć szpitalem :) Czytam, że kupujecie różne rzeczy, ja jestem na razie na etapie oglądania i zastanawiania się.
  25. No i kolejne USG za nami :) Okazuje się, że moje dziecię jest już spore - 546g a to dopiero początek 23 tygodnia. oprócz wagi wszystkie obwody i długości nie odbiegają od norm, chociaż ma dość długą kość udową - pewnie będzie wysokie :) Wreszcie poradziłam sobie z bakteriami w moczu - furagin zadziałał. Ale ciągle mi ciśnienie wariuje - oczywiście tylko na wizycie. W domu nie przekracza 140/90, zwykle nawet się nie zbliża do tych wartości. Moja pani doktor powiedziała, ze najchętniej to by mnie widziała w szpitalu żeby mi to ciśnienie ustawić, ale z kolei jak w domu mam ok... Obiecałam, że szybko znajdę kardiologa co się zna na ciążach, albo ginekologa co się zna na nadciśnieniu. Na razie mam dużo odpoczywać - już mi to uszami wychodzi, przed ciążą biegałam, jeździłam na rowerze i tańczyłam, a teraz odpoczywam. Ufff to dopiero mnie męczy -pocieszam się słodyczami - jest mnie więc jakieś 7kg więcej niż w maju. Zapomniałabym - kopie! Wczoraj to chyba sobie urządziło dyskotekę przez pół dnia i latało z prawej na lewą i z góry na dół :)
×