Mam 18 lat...z moim facetem jestem od 3 lat. Od początku była to wielka,płomienna miłośc. To moj pierwszy meżczyzna,którego na prawdę pokochałam,i z którym planowałam wspólną przyszłość.
Kilka miesięcy temu zdecydowałam się na swój "pierwszy raz" właśnie z nim . Był to dla mnie swego rodzaju dowód miłości,a jednocześnie chęć bycia z ukochaną osobą na prawdę blisko. Zrobiliśmy to zaledwie 3 razy i o jeden raz za dużo ...
Niestety wtedy zdecydowaliśmy się na sex bez zabezpieczeń (wiem,to zasługuje na pełną krytykę)..byłam wtedy 2 dni po menstruacji,więc prawdopodobieństwo zajścia w ciążę było na prawde znikome... a jednak.Teraz jestem w 4 tygodniu ciąży.dowiedziałam się o tym 3 dni temu i od trzech dni mój facet traktuje mnie bardzo chłodno...wczesniej,gdy miałam ku temu podejrzenia mówił,ze przeciez sobie poradzimy...teraz zmienił się o 360 stopni. To nie ten sam,mój ukochany Piotruś.Nie ma dla mnie czasu,unika rozmów,wyżywa się na mnie.
Tylko,że to nie on będzie chodził po szkole z brzuchem,nie on będzie znosił poród,nie on musi zrezygnować ze studiów dziennych i ambitnych planów na przyszłość,nie on mieszka z rodzicami,nie on nie ma pracy i nie on ma 18 lat :(.
Mój Piotr ma dobrze płatną pracę,w każdej chwili może wyprowadzić się z mieszkania,nie uczy się...
Jestem zrozpaczona,gdy widzę jak mnie teraz traktuje i zupełnie nie rozumiem jego zachowania ;(.
Nawet gdy rozmawiamy przez telefon i doprowadza mnie do płaczu w ogóle się nie wzrusza,nawet nie drgnie tylko jeszcze się rozłączy.
Ja czuję,ze już nie będzie dobrze.
Najchętniej bym się uniosła dumą i po prostu od niego odeszła...ale teraz,gdy będziemy mieć dziecko,przeciez sama sobie nie poradzę,a na rodziców liczyć nie moge....od początku myslałam,że to dojrzały facet i że w nim będę miała oparcie.Przecież ponosimy taką samą odpowiedzialność za nasz wybryk.
Ja na prawdę nie wiem co mam teraz robić ...
Proszę pomóżcie,poradźcie .
i Błagam jeśli macie ochote mi dokopać- odpuśćcie.
Potrzebuje wsparcia,jakiegoś pomysłu co mogę zrobić dalej.
Nadmieniam,że na aborcję nigdy się nie zgodzę.
Jestem zrozpaczona i zupełnie nieporadna ;(