Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Bellik

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. a mi się podoba espiro gt i espiro gtx :) Bardzo fajnie się je prowadzi i mają śliczne kolory :)
  2. a mi się podoba espiro gt i espiro gtx :) Bardzo fajnie się je prowadzi i mają śliczne kolory :)
  3. a ja się nie zgodzę :) Z perspektywy rodzica i nie tylko. Moja siostra pracowała w przedszkolach prywatnych i teraz pracuje w państwowym ( jej drugie przedszkole państwowe). Jak się ma sprawa z przedszkolami prywatnymi i państwowymi? A no różnie. Po 1- jedno z bardziej renomowanych przedszkoli prywatnych w Lublinie. Zapisy ze sporym wyprzedzeniem. Kilka oddziałów ( bodajże 3 czy 4). W żadnym nie ma kuchni- katering. Dla oszczędności pół posiłku na głowę ( wg relacji mojej siostry były to bardzo śmieszne porcje). 2- nauczyciele. Zdecydowanie korzystniejsze warunki pracy nauczyciel ma w przedszkolu państwowym- karta nauczyciela, 5h pracy dziennie itd... ciężej jest znaleźć pracę w przedszkolu państwowym niż prywatnym- zatem przedszkola prywatne mają zdecydowanie gorszą obsadę nauczycieli ( tu zaznacze, że nie zawsze tak jest ale patrząc ogólnie jest w tym wiele prawdy). Ja płacę w tej chwili ( w małej miejscowości) za przedszkole 180zł miesięcznie plus rytmika 30zł za semestr. W większym mieście płaciłam ok 250zł+ 25zł miesięcznie rytmika. W tym przedszkolu gdzie płacę taniej jest o wiele lepiej ( być może przez jeszcze większa konkurencję związaną z pracą nauczyciela? Mniejsze miasto... być może byc może). Dzieci non stop mają wyjście jak nie teatr to np. do weterynarza, do sklepu zoologicznego, do piekarni, cukierni, biblioteki, straży pożarnej, policji itd. itp. Cała masa zajęć z rodzicami! Bardzo dużo ( jak na najmłodsza grupę) przedstawień w ciągu roku- i to powiem szczerze nie byle jakich przedstawień ;) W prywatnych przedszkolach nie spotkałam się jeszcze z aż tak profesjonalnym podejściem zarówno do dzieci jak i rodziców.
  4. To teraz ja :D Mój poród odbył się 16 kwietnia 2006r. dokładnie w wielką niedzielę :P ale cofnijmy się troszkę wstecz... w wielki czwartek poszłam do mojej pani ginekolog ( termin miałam na 19.04 dokładnie w moje 18 urodziny). Pani Doktor powiedziała, że w każdej chwili może się zacząć. Na KTG nic tego dnia nie wyszło więc myślałam, że mój lekarz przesadza :P W wielką sobotę zadowolona poszłam z samego rańca z koszyczkiem do kościoła ( na nabożeństwie w w.cz i w.p. nie byłam bo rodzice mi zabronili :P). Wracając z kościoła spotkałam 3 koleżanki. Połaziłyśmy trochę po osiedlu, posiedziałyśmy na ławce, te oczywiscie brzuch mi zmacały w każdą stronę ;P Po obiedzie poszłam z moim obecnym mężem i naszym przyjacielem na spacer. Przeszliśmy 2 razy przez wąwóz ( w lublinie jest taki dosyć spory wąwóz między 2 dzielnicami) potem poszliśmy nad Bystrzyce i tak się uzbierało ok 3km. Oni w tym czasie oczywiście po raz setny planowali jak tu się umówią jak zacznę rodzić co by mi towarzystwa dotrzymać ( miałam skierowanie na cc ale u mnie w szpitalu czeka się aż się zacznie akcja porodowa nie ma planowania terminów). Wróciłam do domu, wzięłam sobie dłuższą kąpiel, siedzę w pokoju, robię sobie pedicure i nagle... uppps... coś pociekło... myślę sobie: Nietrzymanie moczu czy jak? Przecież mi się to nie zdarzało... Potem sobie obczaiłam, że to troszku nie z tej dziurki więc chyba to wody jednak... była gdzieś godz. 21. Powiedziałam mamie co i jak więc zaczęłyśmy się zbierać. Zadzwoniłam do mojego ( wtedy narzeczonego) i mojego przyjaciela. Ci polecieli jeszcze po jednego naszego przyjaciela, który jak zwykle im oznajmił przez domofon: no dooobra ale ja się jeszcze muszę przebrać :D ( ja do prawdy nie wiem co on ma z tym przebieraniem xD). W ok 2 minuty we 3 dobiegli pod moją klatkę a ja sobie z uśmiechem idę z walizą :D Na co oni: kurde to my tu biegniemy, już sobie wyobrażamy Ciebie drącą gębę jak w filmach a Ty nic? Wsiadłam do taksy z moją mamą, która kazała chłopakom polecieć po mojego ojca do kościoła, bo stwierdziła, że banda chłopów mi się w szpitalu nie przyda i pojechaliśmy :D No to ta święta trójca poleciała do tego kościoła ( rozdzielili się w razie gdyby ojciec wracał drugą drogą). Wparowali na czuwanie ( ludzi cała masa, w kościele cisza itd) i teatralnym szeptem na cały kościół: Proszę Pana Kalina RODZI!!! :D W tym czasie z mamą dojechałyśmy na porodówkę. Wchodzę sobie legalnie- jeszcze uśmiechnięta i nagle słyszę przeraźliwy pisk pod windą i: oj jak boli ojjjj ojjjj jak boli. Wtedy mój wyraz twarzy z deczka się zmienił... Weszłam do gabinetu, badanko- okazał się, że wody mi się sączą i lekarz kazał powiedzieć jak poczuję pierwsze skurcze to mnie potną od razu. Wpisali już nawet datę do książeczki zdrowia dziecka 15 kwietnia ( potem poprawiali:P). Otrzymałam również zakaz jedzenia bo miałam mieć narkozę ( krzywy kręgosłup, niedomykalność kręgów, więc mowy nie było o podpajęczynówkowym znieczuleniu). Rozgościłam się w sali z dwiema mamuśkami, które już były po ( "wielkość" noworodów mnie przeraziła :D). Ciężko mi było zasnąć... brzuch mi co chwilę twardniał, kręgosłup bolał jak piorun ( myślałam, że boli po tym spacerze gigantycznym). Co chwila siku... brzuch nadal staje dęba... no cóż bywa sobie myślę. Na drugi dzień śniadania nie dostałam, w końcu w porze obiadowej położna mówi: Pani je, bo pani chyba nie poleci dzisiaj :D No to się objadłam jak głupia :P Po obiadku (ojjj pyszny był :P) na KTG a lekarz do mnie: Pani ma skurcze co 3 minuty! A ja: Aaaaaa to to są te skurcze! Lekarz oczy w słup i pyta od kiedy tak mam a ja na to, że od wczoraj :D Biegiem wezwali anestezjologa. Ponieważ trochę się zeszło zaczęłam czuć już bolące skurcze... rozwarcie w prawdzie było małe bo na jakieś 2 palce ale ja już prawie mdlałam z bólu xD Przyszedł czasna cewnik... ja oczywiście panika!!! Tyle się na forach naczytałam, że to pioruńsko boli itd... i mówię babce, że ja się boję, a ona: Czego? No ja na to, że wsadzania cewnika a ona: ale Pani ma już cewnik :D Przylazł w ten czas po mnie lekarz ( bardzo miły) i mówi: zapraszam na stół. Ja znowu zbladłam z przerażenia... anestezjolog do mnie, że nie mogę mieć narkozy po tym super obiadku i że będziemy kłuć ( zaznaczam, że na widok jakiejkolwiek igły mdleję... straszny tchórz ze mnie :P). Lekarz się napocił przy znieczulaniu bo wbić mi się nie mógł :P próbował z 6 raz :D W końcu po wielu staraniach i okropnym bólu udało się :D Leżę sobie i upieram się oczywiście, że ja nadal czuję... no to Ci mnie kłują igłą ja nic. W końcu dre się: Mówił, że czuję! Pan mnie dotknął! A lekarz: Spokojnie... ja panią przeciąłem, bolało? I tu już myślałam, że wykorkuję :D więc anestezjolog smyra mnie po buzi, położna trzyma za rękę, a lekarz sobie tnie w najlepsze i mi opowiada dowcipy typu przychodzi baba do lekarza :D A ja taka ogłupiała trochę mówię: Panie doktorze! Ale Pan do Ziobry jest podobny! :D W końcu wyjmują dziecko!!! Pytam: dziewczynka? A lekarz żartowniś mówi: A skąd! Chłop jak nic! A ja z takim przerażeniem: To niech pan utnie co trzeba i powiemy, że Pan z pępowina pomylił!!!! Ja nie chce syna!! ( oczywiście i tak bym kochała synka nad życie, ale jakoś tak nastawiona byłam na dziewczynkę). Podają mi moją paskudę a ja na to: Boże! To dziecko jest RUDE! I brzydkie! Lekarz oczywiście wyprowadził mnie z błędu mówiąc, ze to krew ( nie miałam okularów a mam sporą wadę wzroku) a następnie stwierdził, że takiej pacjentki to jeszcze nie miał, której by się dziecko nie podobało :D Po czym poprosił o mniej śmieszne komentarze grożąc szwem w formie zygzaka :D Kiedy było już po wszystkim przyleciała moja siostra a jakieś położne ją na porodówkę chciały wziąć ( moje 2 siostry też były w ciąży a ta jedna taki sam bojuch jak ja) a ta w płacz, że ona jeszcze nie! Ze ona za 3 miesiące ( miała bęben jak bliźniakami xD) I tu zaczęła się prawdziwa komedia :P ja miałam prawie 18 lat a na sali leżałam z 30stkami :P były 2. Ponieważ porodu rodzinnego nie miałam, to nie wiedziały kto jest ojcem dziecka :D a to takie plotkary były :P i zaczęły się odwiedziny :D Ponieważ moja mama miała 1 fartuch ( były obowiązkowe a nie chciało się wszystkim kupować) to ustaliliśmy, ze jak przyjdą moi znajomi to będą włazić na 5 min pojedynczo i już :P No i przylazła ta moja kochana święta trójca ( wyżej opisani) i jeszcze jeden mój dobry kolega ( razem tworzyliśmy bardzo fają paczkę). Pierwszy wszedł mój obecny mąż. W garniaku z różyczką, pocałował mnie w czółko na przywitanie, cześć "kochanie" itd, mała spała... baby już sobie znaki pokazują, że to "TEN" :D Mój kochany ogląda dzidziusia i stwierdza: oj nosek to ma po mnie :) W końcu wyszedł... wchodzi mój przyjaciel. Też garniak, różyczka, całuje mnie w czółko, cześć "kochanie" jak się czujesz itd... i mówi oj oczka to ma po mnie. Baby mało z łóżek nie wypadły :D Potem wchodzi 3 i ta sama sytuacja :D garniak, różyczka, "kochanie" buziak w czółko i tekst: Ooo ale ma zgrabne rączki... pewnie będzie grała na gitarze tak jak ja :D baby zzieleniały :D Aż tu zaraz po wyjściu tego kumpla wpadł 4ty kumpel :D Też oczywiście garniak, róża, buziak i tu swierdził ( dziecko zdążyło się obudzić) że mała jest tak zainteresowana TV, że na bank będzie informatykiem jak on :D Mina Pań z sali bezcenna :D:D:D:D Potem przez cały dzień się na mnie lampiły a ja miałam niezły ubaw... właściwie z ich niezaspokojonej ciekawości :P:P:P Ze szpitala wyszłam w swoją 18 :) THE END
  5. [zgłoś do usunięcia] khfgk wada wzroku w zadnym wypadku nie jest przeciwwskazaniem do SN co za bzdury tu ktos pisze przeciwwskazaniem sa problemy z siatkowa a nie wada wzroku Każdy NORMALNY okulista da takiej osobie skierowanie na CC jeżeli ta powie, że ma obawy o swój wzrok ;) ja tak miałam to wiem
  6. Autorko Ty to przesadzasz :D -3 to jest małe piwo a nie wada xD Ja mam prawie -8 i żyje, mam się dobrze, jeżdze samochodem.... Wcale nie odczuwam jakiegokolwiek utrudnienia w życiu przez to :D Poza tym... szukaj plusów ;) dzięki wadzie wzroku nie będziesz musiała rodzić naturalnie :D Głowa do góry
  7. Beti ale Ci zazdroszczę tych bliźniaków!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
  8. Potępiać będę aż do końca swojego życia! Za aborcję powinna grozić kara śmierci i tego zdania się będę trzymać. Życzę wam z całego serca samych nieszczęść oraz tego, żebyście nigdy nie mogły zostać matkami! Cea!
  9. do tak i nie żałuję wtedy to bym nie śpiewała inaczej bo by mnie nie było :] Dobrze się stało, że moja dzidzia taka silna była bo gdyby udało mi się ją zabić to bym nigdy sobie tego nie darowała i na bank już bym nie żyła....
  10. wredna wanda świecisz głupotą jak neon nad burdelem o.O wielka pani swojego ciała! A to dziecko? Ono jakoś nic do powiedzenia nie ma a chce żyć! Aborcja jest zła! W każdym przypadku!
  11. [zgłoś do usunięcia] Biancaaa ja nie wiem w ogole jak latwo Wam przchodzi rzucanie takich slow jak : MORDERCA... ale wiadomo, to tylko Kafe, w realu zadna z was nie miala by tyle odwagi powiedziec czegos takiego... Mi bardzo łatwo przychodzi to słowo MORDERCA, ZABÓJCA itp.... Po tym co przeżyłam widzę i wiem, że te zamordowane, wyskrobane, zmaltretowane dzieci są takie same jak te co biegają po placu zabaw, chodzą do szkoły, przytulają mamę.... Bez wahania takiej kobiecie powiedziałabym prosto w oczy, że jest morderczynią z resztą taką samą jak ja :(
  12. U mnie było tak, że jak zaszłam w ciąże miałam 17 lat... Nie miałam kasy na aborcję, więc brałam wszystkie leki jakie tylko w domu były żeby usunąć ciąże, nawet althrotec... NA SZCZĘŚCIE moja ciąża była na tyle silna, że nic się nie stało. Dziecko am dziś 4,5 roku i jest moim największym szczęściem :) Świata poza nią nie widzę i mam olbrzymie wyrzuty sumienia dzień w dzień, że chciałam jej "łeb ukręcić" ( drastyczne określenie, ale taka prawda). Nie mogę sobie wybaczyć też tego, że przez pierwsze 7 m-cy jej życia pod moim serduszkiem nie dałam jej miłości i troski tylko pastwiłam się nad nią tłukąc sie pięściami po brzuchu... Dziękuję Ci jeszcze raz Boże, że dałeś mi szansę na naprawienie tego straznego błędu...
  13. Bellik

    Zrzucamy 30kg! Kto ze mna?

    Hej dziewczyny :) Potrzebuję wsparcia w odchudzaniu :D Nie jestem co prawda żarłokiem, ale tylko zaczynam się odchudzać to jakiś depres łapię :/ w marcu chodziłam do Pana Gacy w Lublinie. W półtora miesiąca schudłam 13kg- więc wiem, że się da :D No niestety musiałam przeprowadzić się do innego miasta -.- Chciałabym spróbować diety dukana... czy ona jest skuteczna? Bo moja siostra schudła na niej 5 kg w 3 miesiące a druga 7 bodajże w półtora czy 2 miesiące :/ Taki mało zachwycający wynik ^^ Poradźcie coś
  14. Bellik

    Szukam bratniej duszy z Lublina...:)

    Witajcie kobitki :) Cheryll hihihi mój mąż ma dzisiaj gotować obiad :P mniam :D
  15. Bellik

    Szukam bratniej duszy z Lublina...:)

    Kurka :/ obiecałam tu zaglądać i co? ehhhh tak w ogóle to się wyprowadziłam do Hrubieszowa :( Masakra ^^ Nie znam tu NIKOGO! Poza moim mężem xD Jak wychodzę na spacery z córką to nawet stare babcie zaczepiam siedzące na ławce- tak mi brakuje ludzi :/
×