

madeinpolska
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez madeinpolska
-
obciążenie metoclopramidem? mam całe opakowanie w domu i jeszcze ważne także luzik:)
-
murek74 Dzięki wielkie:) Ja miałam Rakowskiej przywieźć wyniki prolaktyny jak miałam wizytę, ale zapomniałam, więc umówiłam się, że wyślę faxem i dopiero sobie przypomniałam. Najgorzej, że ja mam wizytę dopiero w grudniu chyba.a troszkę zaczynam się denerować, ale oby to był fałszywy alarm.
-
murek74 na antykach też trzeba po obciążeniu? Pytam się, bo zielona w te klocki jestem. A robię badanie, bo mi lekarz kazał już dawno, ale mi się zapomniało. A włosy..kurde coś mi się dzieje niefajnego albo panikuje. Jakieś przyklapnięte są i jakby nie takie mocne jak wcześniej? Nie wiem cy coś się dzieje (jezu mam nadzieje, że nie) czy to chwilowe, bo miałam stresów dużo w ostatnim czasie - przeprowadzam się na drugi koniec Polski, w dwa dni musiałam mieszkanie załatwić itd. Modle się, żeby to tylko chwilowe, bo leki przyjmuje normalnie. Nie lecą mi, znaczy tak normalnie parę włósów, ale tak jak mówię, wydają się nie być takie mocne. Czasem tak miałam raz lepszy, raz gorszy okres, nie wiem od czego to zależało. Oby się nic z tego nie rozwinęło.. a jak nie to tel. do dr Rakowskiej.
-
W którym dniu cyklu bada się prolaktyne? Badałam wcześniej, ale już nie pamiętam. Dodam, że jestem na antykach i celowo badam na tabletkach prolaktyne. Czy to robi jakąś różnice kiedy się bada?
-
Elisa30 Wiesz co to jest możliwe, że u mnie była poprawa no i jest nadal z tego względu, że jestem młoda, ale to nie jest do końca takie oczywiste, bo z tą poprawą też różnie bywało. Poza tym ja widzę, że niektóre z Was mają problemy z hormonami a to wiąże się z jakąś chorobą, która powoduje wypadanie włosów itd. Ja od tej strony jestem zdrowa - to mi też dużo daje. Przeglądałam ostatnio wyniki swoich badań, które robiłam na początku leczenia i tylko ferrytyna mi skakała. A na poprawę to nie ma recepty. Przekonałam się o tym jak wszystko w tamte lato było super, czupryna jak nie wiadomo co, dermatolog była w szoku i prosiła mnie żebym nie ścinała tych włosów, dotykała ich i wręcz zazdrościła:) i tak było do listopada (o ile dobrze pamiętam). Wtedy nagle zaczął się rzut i to spory i nie wiadomo dlaczego. Loxon nie pomagał, musiałam go nawet odstawić na jakiś czas, bo po nim było gorzej, później znowu zaczęłam używać. No i teraz jest też okej, chociaż albo tylko mi się wydaje albo to nie jest już taka poprawa jak była rok temu. Myślę, że to przez ten zimowy rzut, który troszkę niestety trwał..
-
murek74: Ale ja też nie mam problemu na tle hormonalnym a przyjmuje tabletki. To nie jest tak, że to bez sensu. Te tabletki działają na mnie w jakiś sposób, ale nie załatwią całkowicie sprawy. W przypadku kogoś, kto ma problem wyłącznie hormonalny tabletki powinny to wyrównać i taki ktoś nie będzie musiał sięgać po coś innego. Chociaż jak wiadomo nawet jeśli ktoś ma coś nie tak z hormonami to może to oznaczać wiele chorób i zazwyczaj na antykach się nie kończy.
-
murek74: Nie powiedziała mi ile będę brała spironol. Widzisz ja się broniłam przed antykami dość długi czas, bo się bałam, że przytyję, że będę źle znosić. W końcu zdecydowałam się, bo po jakimś okresie czasu pozostałe leki już nie działały tak cudownie jak na początku. Na początku miałam większe dawki leków stosowanych miejscowo (loxon, szampony itd.) a mniej leków doustnych. Dr Rakowska powiedziała, że nie może mnie cały czas leczyć miejscowo, że trzeba coś zmieniać. Nie powiedziała wprost, że się uodpornię, ale pewnie chodziło o to i o skórę głowy. Teraz robimy takie coś, że stopniowo przerzucam się na doustne leki, zmniejszając delikatnie dawki tych miejscowych np. loxonu używam co 2gi dzień, rano trzymam przez godzinę i myję włosy. To musi mieć jakiś sens. Nie wiem czy to dobrze czy nie, ale ciesze się, że ona coś w ogole robi. A na antykach czuje się dobrze, nie przytyłam, chociaż dr Rakowska zawsze pyta się czy ja nie mam anoreksji i zawsze sprawdza moją wagę..:d
-
Pytanie o spironol: Z tego, co pamiętam jeszcze jak czytałam ulotkę to spironol można brać dwa lata. U mnie minął w marcu. Codziennie przyjmuje jedną tabletkę - 25 mg. Wiecie co ja teraz mam włosy do połowy pleców, idę dzisiaj je podciąć, bo gorąc niesamowity i jakieś przyklapnięte ostatnio są. Ja tak mam śmiesznie z tymi włosami, że czasem jak wyschną to mają dużą objętość, a czasem przyklapnięte. murek74: Wiesz ja widziałam ogromną poprawę, ale ja myślę, że to wszystko też działało na moją psychikę. Ja się cieszyłam, ze w końcu wiem, co mi jest, że mam leki i mi się zakodowało, że będzie lepiej. Mnie cieszyło nawet to, że zamiast 10 włosów, wyjęłam 7, czy zamiast 20 to 17:D To jest śmieszne, ale tak było. Poza tym ja widziałam, że przy czesaniu tyle ich nie leci, że są mocniejsze, ale to był dłuugi proces. Nikt poza mną tego nie dostrzegał, bo to tylko ja czułam, ja widziałam. Włosy nadal wyglądały średnio, ale ja się cieszyłam, bo widziałam, że coś się zmienia. Tak jak mówię jak leki zaczęłam przyjmować w marcu to w okresie wakacji miałam piękne włosy i totalny spokój, ale później przeszłam kolejny rzut wypadania, więc znowu się pogorszyło. Pisałam tutaj o tym kiedyś. Ja byłam u dr Rakowskiej w czerwcu, teraz za 8 miesięcy mam iść, ale kto wie, czy mnie tam wcześniej nie przywieje..oby nie! Acha i ja też w pewnym momencie miałam chyba łojotokowe zapalenie skóry, bo pamiętam, że w jednym miejscu na głowie zrobiły mi się takie łuski, ale dostałam ten dirposalic, on działa na zaawansowaną postać łojotokowego zapalenia skóry i przeszło mi. Chociaż właśnie w tamtym okresie wypadały mi mocniej. wilma86: Ja jak byłam w gimnazjum miałam problemy z przetłuszczaniem się włosów, ale nie robiłam z tego problemu, bo miałam włosy gęste. Myłam je co 2 dzień i nic się z nimi nie działo. Nigdy nie farbowałam, nie suszyłam, nie prostowałam i nic mi z tego. To po prostu geny.
-
murek74: Jak trafiłam do dr Rakowskiej to moje włosy były już na totalnym wykończeniu - najgorszy stan ze wszystkich dotychczasowych. Jak dostałam leki to zmiany były stopniowe. Mi przy myciu zawsze najwiecej wypadało. Ja na początku przyjmowałam tylko 2x na dzień spironol i loxon codziennie wieczorem na noc, rano myłam włosy a i jeszcze żelazo brałam. Pierwsza poprawa to taka, że mniej mi włosów wypadało, później jeszcze mniej a później to zauważyłam, że odrastają. Leki przyjmowałam od marca zeszłego roku, w kwietniu już było dużo lepiej, z każdym miesiącem coraz lepiej, ale największa poprawa była po 6 miesiącach i to potwierdziły badania. Ja zareagowałam na loxon bardzo dobrze. Za pierwszym razem nie miałam tego 'wstępnego' wypadania, przez co przechodzi dużo kobiet, kiedy zaczynają stosować ten lek. Z tym, że później miałam też zmniejszony spironol do 1 tabletki, bo przy 2 moje miesiączki były tragiczne co tydzień, co dwa tygodnie..W międzyczasie miałam zimą problemy, też miałam łupież, swędziała mnie głowa. Musiałam myć włosy nizoralem, później dostałam diprosalic płyn od dr Rakowskiej, on dużo pomógł;) I teraz mam też antyki oj dużo się pozmieniało. W każdym razie w pierwszym etapie leczenia poprawa była taka znaczna (dr Rakowska wręcz mówiła, że tutaj praktycznie nie widać już choroby w wynikach) po 6 miesiącach.
-
Wiecie co.. a ja biorę te tabletki dlatego, bo jestem młoda..Gdybym miała 30 lat i zaczęła łysieć pewnie też byłaby to tragedia dla mnie, ale przynajmniej te szaleńcze lata mojego życia spędziłabym bez tych zmartwień..a tak chcę chociaż trochę sobie oszczędzić tych stresów i dlatego biorę te leki. Chociaż wiem, że działają negatywnie na milion innych organów, ale mimo wszystko włosom chociaż trochę pomagają, chociaż przez jakiś czas mogę o tym nie myśleć. Czasem tak sobie myślę, że jest parę opcji..albo przez te leki w przyszłości będzie jeszcze gorzej albo dzięki temu, że tak wcześnie wykryłam to i zaczęłam się leczyć będzie lepiej. W to drugie wątpię, bo widziałam tutaj kobiety, które od 10 lat się leczą i wcale nie jest lepiej, no tylko jeszcze jest sprawa tego, że każdy ma to łysienie z innych powodów. Ja naprawdę jestem zdrowa co do hormonów tylko ta okropna genetyka..
-
No jasne:) Badanie kału, trzeba robić 3 razy, chyba, że w którejś próbie wcześniejszej wyjdzie to już nie trzeba powtarzać:)
-
Ja np. jak miałam pasożyta to jadłam duużo, codziennie musiałam zjeść coś słodkiego i zamiast tyć to chudłam. A poza tym niczego nie odczuwałam. Zbadałam się i wyszedł pasożyt, no a pozniej cała rodzina musiała się leczyć, a pasożycik powrócił za jakiś czas..
-
Oj dziewczyny, dziewczyny. Napisałam, że jadłam śmieciowe żarcie a tu już myśli, że cały czas i przez całe życie i mi to zaszkodziło..no proszę Was:P Śmieciowe żarcie jadłam częściej, ale nie bez przesady, nie codziennie, nie co drugi dzień. Po prostu zdarzało mi się częściej, ale jadłam też normalne jedzenie, więc nie sądzę żeby mi to zaszkodziło, bo przez całe życie odżywiałam się raz lepiej, raz gorzej a włosy miałam piękne. Gdyby to było przez to to już dawno byłabym łysa:) A poza tym wagę należy wiązać z wypadaniem włosów, bo przy nieodpowiedniej wadze gospodarka hormonalna jest nierówna. Co do zdrowego odżywiania to nie robię tego dla włosów tylko dla dobrego wyglądu i ogólnego zdrowia. Poza tym to ma wpływ jakiś tam na włosy, jasne, ale nie jakiś przeogromny. No i od tego zdrowego odżywiania to mam podkowy pod oczami itd. a jak nie zwracałam na to uwagi to nie byłam blada, miałam piękny kolor skóry.
-
Dziewczyny powiedzcie mi, bo Wy macie większą wiedzę na ten temat. Jak to jest z tym odchudzaniem i wypadaniem włosów? Przecież niektóre kobiety zrzucają nawet po 20 kg a z włosami nic im się nie dzieje. Ja się odchudzałam, ale z głową. Naprawdę miałam złą dietę, jadłam późno, w pewnym okresie trochę podróżowałam i dużo śmieciowego żarcia jadłam. Postanowiłam to zmienić. Nie jadłam fast-foodów, zaczęłam wcinać warzywa, owoce, kolacja o 18 i pozniej juz nic, chodziłam na basen. Chciałam schudnąć do 48, ważyłam na początku 59. Jak udało mi się zejść do 50 (po jakiś 4-5 miesiącach, bo tak jak mówię chciałam zrobić to z głową) to pomyślałam, że mi to wystarczy. Dalej zdrowo się odżywiałam, moja dieta zmieniła się raz a porządnie i tak jest do tej pory, ale już nie patrzyłam na wagę, nie ważyłam się co tydzień. Chciałam utrzymać te 50. Później w okresie zimowym bardzo zbladłam, weszłam któregoś razu na wagę a tam 48. Ucieszyłam się, ale nic specjalnego nie robiłam żeby dojść do 48. No i niestety wtedy od dłużego czasu wypadały mu już włosy tylko, że ja miałam ich tak dużo, że tego nie było widać, ale oczywiście ja zauważałam. Później okazało się, że miałam pasożyta w sobie. Po jego zwalczeniu było lepiej. Ja tak myślałam, ale tak naprawdę w tym samym czasie przyjmowałam alpicort E i to od niego mi się polepszyło, o czym nie miałam pojęcia ani ja ani lekarz, bo nie wiedziałam, że mam androgenowe. No i od tego pasożyta schudłam bardzo, a teraz ważę 46. W tamte wakacje ważyłam 48, zimą to już w ogole tragedia, bo 44, 43. Powiedzcie mi jak się ma moje odchudzanie (to pare lat temu było) do wypadania?
-
Nie przytyłam ani grama po Yaz, ponad to ostatnio przeczytałam w gazecie, że na tych tabletkach można schudnąć, bo działają moczopędnie..coś jak spironol. Ja tego nie zauważyłam, bo biorę spironol i byłam przyzwyczajona, że one nie zatrzymują wody w organizmie i częsciej chodzę do wc, ale ostatnio takie info przeczytałam w gazecie i się zdziwiłam.