Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Sylwia_LBN

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Sylwia_LBN

  1. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Cześć Dziewczyny! Na początek - Gratuluję z całego serca wszystkim już rozpakowanym mamusiom! I od razu przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale wierzcie mi - dziecko przewartościowuje wszystko. Te z Was, które już mają dzieci wiedzą o tym, te, które jeszcze czekają same się wkrótce przekonają :) Po prostu nic mi się nie chce robić, nawet komputera włączyć, tylko siedzę i patrzę na Haniulkę- pożeracz czasu normalnie ;) Od mojego pierwszego porodu minęło tak dużo czasu, że już zapomniałam jak to jest. To teraz troszkę o Hani: jak już wiecie od Magdy urodziła się 27.01. o 13.10 i była maleńka - 51cm i 2720g i może przez to tak słodko wygląda: szczuplutka, drobniutka kobietka po prostu! Po porodzie leżałam w sali 7-osobowej: wszystkie dzieci oprócz Hani ważyły od 3,5kg w górę, a Karolek, który leżał obok nas 4200! Wyobrażacie sobie więc jak obok siebie wyglądali! :) Tfu! Tfu! Tfu! Pluję coby nie zapeszyć - jakaś bardzo grzeczna jest nasza Hania, a bałam się, że będzie inaczej, bo przecież w brzuchu ADHD miała! A może już się tam wyszalała i dlatego teraz taka spokojna? Pije mleczko, robi kupę (kijevna - dla Twojej wiadomości - piękne, żółte kupy :D ) i śpi :) W ogóle nieuciążliwe dziecko :) W nocy przesypia 4-5 godzin, oprócz pierwszej nocy, kiedy była niespokojna i budziła się co godzinę, półtorej, może dlatego, że nowe miejsce? - w końcu wcześniej znała tylko szpital. W dzień budzi się częściej, mniej więcej co 2 godziny. Zje i leży i przygląda się tymi ślicznymi oczkami - najczęściej w okno, w stronę światła. Pępuszek odpadł w 7 dniu. A propos - przed porodem kupiłam gaziki Leko do pielęgnacji pępka - przydały mi się do ranek po szwach, do pępka absolutnie niewygodne, bo za sztywne moim zdaniem. Polecam Wam za to do przemywania pępuszka Octenisept. Bardzo fajny spray. No i nie wiem co miałabym Wam jeszcze napisać, bo teraz takie bardzo jednostajne życie prowadzimy :)
  2. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    mój mail - essa@poczta.onet.pl
  3. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    maagda - podaj email to Ci wyślę i Ty będziesz mogła mi wysłać swój :) Trochę się denerwuję
  4. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Dziewczynki kochane, chciałam tylko prosić żebyście trzymały kciuki, bo odeszły mi wody i jedziemy do szpitala.
  5. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    suszi - ja mam biegunkę od poniedziałku - trzeci dzień nie oddalam się za bardzo od łazienki :(
  6. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Przeczytała wszystko :) Kijevna - gratulacje wielkie i buziaki dla szczęśliwych mamy i taty :))) Dużo zdrowia Wam życzę! Dziewczyny - kurcze jak piszecie, że przytyłyście 6, 8 kg to jestem zazdrosna :) bo ja już 22!!! A Hania taka malutka. Maagdaa - wywiad :D Podoba mi się! Dzięki Ci, bo przynajmniej wiedziałyście, że jesteśmy ciągle we dwie, mimo, że nie pisałam przez ten głupi net :( Ale wiesz co - nie wiem jak na położnictwie, ale na trakcie zakaz odwiedzin jest całkowity, w ogóle na oddział nie można wchodzić, nie tylko, że do sal, a na korytarzu można. Na parterze na ginekologii tak samo - wiem, bo przechodziliśmy przez nią i nie chciały babeczki mojego męża wpuścić, ale w końcu pozwoliły jak powiedzieliśmy, że my tylko chcemy przejść na trakt. 10 luty - no co za sku....n!! Po jaką cholerę Cię tak straszył??? Daj znać jaką decyzję podjęłaś w sprawie miejsca porodu. Najważniejsze jednak, że nie jest źle! I wiecie co? Ja też jestem okropnie żylasta :( Idę po raz 150 przepakować walizkę,a potem do szpitala odebrać wypis. Mam nadzieję, że tylko go odebrać. I jeszcze chciałam się Wam pochwalić, że jak leżałam przez weekend w szpitalu to trzymałam przez kilka minut na rekach taką malutką Martynkę, dopiero co urodzoną - nie wiem, mogła mieć 1 godzinę :) Dziewczyna, która właśnie urodziła leżała po porodzie na korytarzu na tej obserwacji poporodowej i pozwoliła mi ją potrzymać. Tak się wzruszyłam tą kruszynką, że się popłakałam.
  7. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Dziewczyny moje kochane - jestem! Najpierw przepraszam, że nie pisałam, ale byliśmy odcięci od świata z powodu braku netu. Na szczęście już jest, więc szybko napiszę co u nas. Rozpisałyście się na kilka stron, więc będę miała dużo do poczytania ale najpierw napiszę, że u nas wszystko ok. W sobotę pojechałam znów na to KTG i zdecydowali, że jednak mnie zostawią do poniedziałku na obserwację, no bo jednak dziwne te ruchy, zwykle 30- 60 na godzinę, a tu max 7. Trochę się przestraszyłam takiej decyzji, bo myślałam, że to już wszystko się odbędzie. Ale nie, poleżałam, ponudziłam się, pobałam, posłuchałam krzyczących rodzących (aż tak strasznie nie krzyczały, ale było mi ich okropnie szkoda) i czekałam co dalej, mając świadomość, że wyjdę najwcześniej w poniedziałek. Właściwie nic mi nie robiono poza KTG dwa razy dziennie. W nocy z soboty na niedzielę Hanka tak się rozszalała, że spać nie mogłam, normalnie jakby chciała wyskoczyć z brzucha. I niespodzianka - dyżur miała pani ordynator i w niedzielę orzekła, że skoro Hanka wróciła do formy i jest wszystko w porządku u niej to wolno mi iść do domu, bo w domu najlepiej się odpoczywa :) Rozwarcie na 1 palec, skurcze słabe - takie do 20% (to są właśnie te procenty na KTG - już się dopytałam). Kazała jeszcze tylko przed wyjściem zrobić dodatkowe KTG i zmierzyć przepływy na USG. Pani doktor, która mi robiła to USG nie wierzyła, że przyszłam do szpitala z zanikającymi ruchami, bo Hanula tak dawała czadu, że nie mogła jej tych przepływów zmierzyć bo tak kopała nóżkami :), a w nóżkach zakręcona pępowina. Tak czy inaczej orzekła, że wszystko dobrze. Poprosiłam ją jeszcze żeby zdradziła ile Hania waży ale nie bardzo się dało, no bo taka wiercipięta. Ale powiedziała, że kruszka nasza raczej z tych drobnych jest: 2800 - max 3000g. Ciąża i łożysko dojrzałe - mogę rodzić :) Tak więc wróciłam do domu już uspokojona i przede wszystkim szczęśliwa, że wszystko z Hanią dobrze. Pozwoliłam sobie nawet jej nagadać, że nam takiego strachu napędziła! Za to już następnego dnia, czyli w poniedziałek od rana biegunka, a potem odszedł mi ten czop śluzowy - takie brązowe gluciki, a zaraz potem zaczęła mnie boleć miednica - tak jak na okres. No to oczywiście natychmiast się wystraszyłam, że wracam do szpitala, bo pewnie rodzić będę. Zadzwoniłam do położnej, ale mnie uspokoiła, że dopóki nic więcej się nie dzieje to raczej nie będę rodzić, mam siedzieć w domu i się obserwować, czy nie ma skurczów, no to siedzę, ale skurczów dzięki Bogu nie ma. Miednica nadal boli i coś mnie ciągnie w dół, tak że chodzę taka trochę zgięta wpół, ale poza tym nic się nie dzieje. No to tyle u nas - teraz będę czytać Was - ciekawe czy wszystkie nadal w dwupaku :)
  8. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Cześć Dziewczynki kochane! Przepraszam, że już wczoraj nic nie napisałam, ale wróciłam ze szpitala tak wykończona, że po prostu położyłam się spać. Po kolei to było tak, że ja tego miodu ostatecznie zjadłam z 10 łyżeczek i nic, poleciałam wziąc ten prysznic i brzuch raz zimną raz ciepłą wodą - myślałam, że może Hania zacznie się ruszać, a tu nic. Już na ostatnich nerwach wsiadłam w auto i pojechałam do szpitala. Jeszcze się po drodze poryczałam, bo korki o tej porze jak jasna cholera. Jak przyjechałam to panie podłączyły mnie pod KTG na godzinę: pół godziny na jednym boku i pół godziny na drugim. Powiedziały, że tętno było ok, ale czy wszystko w porządku to będą mogły stwierdzić dopiero po zapisie. Co ja się nastresowałam przez tą godzinę to masakra, najczarniejsze myśli po prostu, bo ja się na tym tętnie zupełnie nie znam, a tu raz 60, raz 230, ale generalnie najczęściej to tak w okolicach 130-150 było. Nie wiem tylko co to są te procenty co się obok wyświetlają. Wie któraś? Bo ja z tego wszystkiego zapomniałam zapytać. Jak już było po wszystkim i pani położna powiedziała, że wszystko jest dobrze, są lekkie skurcze, ale nie ma się co tym przejmować, że dziecko się rusza (ja poczułam tylko 2 razy, a podobno na drugim boku często się ruszała) to jak wstałam z tego łóżka to aż mi się nogi trzęsły, chyba po tym jak mi te nerwy już zaczęły przechodzić. A potem zaczęły mi szczękać zęby - normalnie nie mogłam mówić. Nie wiem czy kiedykolwiek w życiu tak się bałam jak wczoraj. Tak czy inaczej wróciliśmy do domu, a dziś znów jedziemy na KTG na 11. Żeby nie było, że już jest dobrze to w nocy zaczęło mi być niedobrze, żadnych wymiotów, tylko mdłości, a potem dostałam takiej biegunki, że noc w większości spędziłam na sedesie, ostatecznie rano narobiłam w majtki :( Nawet nie poczułam, że chce mi się, leci ze mnie jak woda z kranu :( I już się zdenerwowałam, że na sam koniec jakiegoś wirusa złapałam :( Dziękuję Wam kochane, że trzymałyście za nas kciuki. Idę się myć, bo zaraz znów do szpitala, mam nadzieję, że dziś też będzie ok, choć Hanka nadal mało się rusza :( Jestem koszmarnie zmęczona :(
  9. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    ja tylko na chwilkę, bo jadę do szpitla maagdaa - dzwoniłam do naszej pani Margaretty i kazała mi przyjechać proszę, trzymajcie kciuki za Hankę
  10. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    kurcze - może ja niepotrzebnie panikuję, ale naprawdę zaczęłam się denerwować, bo tak się jeszcze nie zdarzyło. Ruchy ostatni raz czułam rano, około 10. Zjem jeszcze tego miodu, tak jak mówicie. Idę się umyć w razie czego, bo ze strachu spociłam się jak mysza. Może Hanka się trochę przy prysznicu rozrusza. zaczynam się bać...
  11. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Ja zeżarłam ten miód jakieś pół godziny temu i nic. Zaczynam się denerwować :( Podpowiedzcie co robić, proszę. Czekać czy jechać do szpitala?
  12. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    suszi - tu gdzie ja rodzę nie trzeba mieć ani butelki ani tym bardziej mleka. Zapytaj u siebie w szpitalu, ale nie sądzę, aby to było konieczne, czy nawet wskazane.
  13. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Radosna - maagdaa ma rację, całkiem zapomniałam, żeś Ty pomarańczka jest :) A mnie się nic nie chce jakoś dziś. Zrobiłam jedno pranie (kocyki zwierzęce), powiesiłam, obiad też gotowy. Dzieć ma ferie, więc w domu go nie uraczysz. Czekam aż wróci z pracy Michał i pojedziemy do mojej babci, a potem do mamy coby dzieć też życzenia złożył - jeśli wróci do tego czasu/ W ogóle jakiś taki niepokój mam dziś, może dlatego, że Hanka jakoś wyjątkowo mało się rusza. Zjadłam kilka minut temu łyżeczkę miodu (tak zalecała położna) i czekam czy będzie jakiś odzew z brzucha.
  14. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    abi - dopiero doczytałam - Tobie również wszystkiego co najlepsze życzę :)
  15. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Radosna - na tematem masz zakładkę "moje konto" - tam możesz napisać to co chcesz mieć w stopce.
  16. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    suszi - z tego co wiem liczy się od pierwszego dnia ostatniej miesiączki, to wychodzi 9 miesięcy i tydzień. Tak miałam w pierwszej ciąży - OM 01.07. - termin na 08.04. i tak mam w drugiej - OM. 28.04. - termin na 04.02. Z kolei jak sama liczę równo 40 tygodni, to mi wychodzi 01.02.
  17. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    10 luty - wg mnie poród w klinice jest normalnie w ramach ubezpieczenia.
  18. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    I jeszcze jedno - tak jak pytaja dziewczyny - lekarz do nikogo Cię nie pokierował??? Powiedział tylko, że masz rodzić w klinice? I co? Zostawił Cię z tym samą? I sama masz sobie szukać kliniki??? K---a! Co to za lekarz jest do cholery??? Przepraszam Was za wyrażenia, ale się wkurzyłam!
  19. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    10 luty - do Wa-wy masz ok 50 km, do Łodzi co prawda ok. 100km, ale tak jak napisała maagdaa - może warto byłoby zastanowić się nad CZMP? Wam potrzeba dobrego pediatry - nefrologa chyba. I nie czytaj w necie co to może być, bo zaczniesz wariować od tego - =słuchaj lekarzy tylko!!!
  20. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    10 luty - skąd Ty jesteś? Gdzie miałaś planowany poród? W jakim szpitalu konkretnie?
  21. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Ale jak sobie przypomnę te kilka lat starań i moje wycie co miesiąc to ech... :(
  22. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Dobrze, że zmieniliście lekarza i że się w końcu udało :) U nas zmiana lekarza niestety nie pomogła, udało się dopiero po IUI, a teraz już niedługo Hanulka będzie z nami - i to jest najważniejsze :)
  23. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    maagdaa - dobrze, że to swędzenie przeszło :) Słoń do kwadratu? :D To zupełnie tak jak ja! Nawet nie wiem ile mi się przytyło, bo ostatnią wizytę miałam 29 grudnia i wtedy to było plus 20kg, więc teraz pewnie jeszcze więcej. Choć od kilku dni mam wrażenie, że schudłam, bo mi się spodnie ciążowe zsuwają, ale to może tylko takie wrażenie mylne, bo brzuch opadł i dlatego te spodnie inaczej leżą. A w ogóle to chciałabym już urodzić. Nie dlatego, że jakoś fatalnie się czuję, tylko ja po prostu już się nie mogę tej Hanki doczekać :)
  24. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    Ninka - zgodnie z życzeniem - termin w stopce. Voila! :)
  25. Sylwia_LBN

    LUTY 2011

    suszi - u nas jakoś te plemniki nie chciały latać i bez pomocy gina się nie obeszło :) A co do pomocy przy dzieciaczkach - myślę, że nie masz się czym martwić. Z tego co wiem to panie położne we wszystkim pomagają :) maagdaa- jak Ty dzisiaj? radosna - STO LAT, STO LAT, NIECHAJ ŻYJE NAM !!! :)))
×