Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Luizjana002

Zarejestrowani
  • Zawartość

    26
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Luizjana002


  1. Dnia 18.09.2018 o 11:42, Gość gość napisał:

    Dlatego zawsze powtarzam ze jak sie kupuje dom/mieszkanie to sie kupuje przede wszystkim lokalizacje, sasiedztwo i sasiadow 😉 Nie zazdroszcze, ale przypuszczam ze szpital byl tam wczesniej niz wy i kiedy sie przeprowadzalas to chyba wiedzialas ze w poblizu jest szpital i z czym sie to wiaze...?

    Otóż to


  2. Dlatego zapytałam jak to zrobić, żeby nie było to drastyczne szczególnie dla osoby, która miałaby się nim zająć. Tlumaczenia na niewiele sie zdają (jest strasznym uparciuchem).

    A może powinnam sie udać do psychologa? Jego lękliwość przejawia się w różnych sytuacjach. A może po prostu nie zapewniam mu poczucia bezpieczeństwa na tyle, żeby byl w stanie mi zaufać? Sama już nie wiem...


  3. 1 godzinę temu, Iwna napisał:

    Jeśli to nie prowokacja, to nie wiem, w czym masz problem. Dziecko chodzi do przedszkola, więc wie, że nie idziesz na zawsze i wrócisz. Manipuluje tobą, wymusza, a ty grzecznie wykonujesz rozkazy czterolatka. 

    Tylko o ile pozostawienie płaczącego dziecka w przedszkolu nikogo nie dziwi, tak pozostawienie go wyjacego pod opieką kogoś innego (cioci, kolezanki) juz może być dla tej osoby niekomfortowe. Co innego pozostawić roczniaka a co innego biegajacego 4latka tym bardziej, że przecież mogłam go to tego przyzwyczajać i teraz nie byłoby problemu.


  4. 2 godziny temu, Iwna napisał:

    To się zdecyduj, bo w głównym poście napisałaś, że twój syn nigdy nie zostawał pod opieką innych osób prócz twoich rodziców, a teraz wyskakujesz z przedszkolem.

     

    2 godziny temu, Iwna napisał:

    To się zdecyduj, bo w głównym poście napisałaś, że twój syn nigdy nie zostawał pod opieką innych osób prócz twoich rodziców, a teraz wyskakujesz z przedszkolem.

    Nie sprecyzowalam, że przedszkole to pierwsze miejsce, gdzie musiał zostać beze mnie. Do tego momentu był ze mną, mężem lub moją mamą


  5. 12 minut temu, NaugthyBitch napisał:

    Popełniasz błąd, że ustępujesz. 4 latek to już rozumna istota i musi wiedzieć, że matka nie może być przyczepiona do dziecka przez 24 godziny na dobę. Mówisz, że wychodzisz i wychodzisz bez względu na płacz. Jeśli będziesz ustępować to nigdy nie nauczysz dziecka zostawania z kimś innym. 

    Myslisz, że gdybym ustępowała to moje dziecko chodziłoby jeszcze do przedszkola? Nie wiesz ile energi kosztowało mnie posyłanie go tam codziennie, ile sie musiałam nagimnastykować żeby codziennie rano szedł -z miną zbitego psa - ale jednak na własnych nogach i bez płaczu


  6. Dnia 8.01.2020 o 08:16, Gość gość napisał:

    Ja byłam z mężem i dzieckiem. Dobrze ktoś Ci poradził żeby wziąć koleżankę i dziecko zostawić z nią tylko na czas wizyty, w poczekalni.

    Tak, jeżeli masz taką możliwość to jest to bardzo dobry pomysł. Ewentualnie właśnie wziąć dziecko ze sobą do gabinetu. To nie jest 2latek, nie bedzie biegał po gabinecie i zaglądał w każdy kąt


  7. Chodzi do przedszkola od roku, przez pierwsze 2-3 tygodnie rozstania kończyły sie płaczem, pani musiała go brać ode mnie, ogólnie jakieś pół roku trwała adaptacja chociaż z każdym dniem bylo coraz lepiej jeśli chodzi o pozostanie. Ja po roku wróciłam do pracy zostawiając Małego pod opieką mojej mamy. Z perspektywy czasu wiem, że to był ogromny błąd bo przez ten czas mial ograniczony kontakt z dziecmi przez co do tej pory z nikm z grupy przedszkolnej się nie zintegrował. I to nie tak, że nigdzie nie wychodziliśmy i nagle BUM dziecko pierwszy raz zobaczyło swiat. Od urodzenia mój syn był wrażliwy, dużo płakał, bał się obcych, kulminacja to byl 9-10miesiac życia gdzie nie moglam wyjsc z nim do sklepu bo jak tylko ktos na niego spojrzal z zamiarem zagadania to był krzyk na cały sklep. Do rodziny jeździliśmy - nie chciał iść do nikogo na ręce mimo że przecież ich widywał nie raz. Po którejś odmowie każdy rezygnował i bardzo szybko przylgnęła do niego łatka "dzikusa".

    Z ojcem ma bardzo dobry kontakt, uwielbia go.


  8. Mówiąc szczerze ja i mąż od dawna nie chodzimy do kościoła bo nie czujemy takiej potrzeby mimo że nie wystąpilismy z kościoła. Mamy dziecko 4latka. W przedszkolu uczęszcza na religię jak wszyscy z jego grupy. I tu pytanie czy chodzić na mszę ze wzgledu na dziecko i edukować je w tym temacie? Żeby wogóle wiedziało co to za miejsce, żeby nie miało później przykrości w szkole albo nie czuło sie gorsze bo nie będzie mogło przystąpić np. do komuni jak jego koledzy? Nie wiem jak podejść do tematu.


  9. 4 godziny temu, Nowe konto napisał:

    Warto próbować wychodzic ze swojej strefy komfortu dla dziecka, ale także dla siebie. Unikając ludzi zawsze będziesz "dzika", musisz się przełamać i nauczyc żyć wśród ludzi jeśli chcesz zmienić cokolwiek. Nie unikaj placów zabaw, zaproś do siebie rodzinę, raz w tygodniu niech ktoś wpadnie. Dajesz dziecku przykład i obraz świata. Dobrze, że idziecie na te zajęcia. 

    Tak, wiem. Muszę zmienić nastawienie. Do ludzi ale też do siebie, chociaż czasem bywa trudno. Z myślą, że robie to dla dziecka będzie mi łatwiej sie przełamywać.


  10. Dziękuję za odzew.  Nie nazwałabym siebie matką bluszczem ale faktem jest, że trochę go stopowałam np. "Daj mi reke bo sie przewrócisz", " Nie wchodź tam bo spadniesz". Przez to moze miec poczucie, ze sobie z niczym nie poradzi i wycofuje sie. Dziadkowie tez nie ułatwiali bo jest pierwszym wnukiem. Nie jest cofniety w rozwoju - zaczął mowic zdaniami jeszcze przed drugimi urodzinami, spiewa, recytuje wiersze, w domu naprawde jest gadułą. Wzięłam dluzszy urlop w pracy, zaczęłam lekturę na temat wychowania dzieci, widze bledy dlatego będę sie starac tak naprawde kosztem swojego komfortu no ale cóż... Jezeli sie na coś decydujesz musisz byc świadomy obowiazku, ja chyba nie byłam


  11. Moj syn we wrześniu jako niespełna 3 latek poszedł do przedszkola. Do dziś jest ciężko bo nie integruje sie z grupą. Mija juz pół roku, poprawa jest taka, że nie płacze i mozna powiedzieć, że się bawi chociaż przeważnie sam lub obserwuje grupe bawiących sie dzieci. Pani mowi, że trzeba dać mu czas. Byliśmy u psychologa, który stwierdził że przyczyną jest jego wrażliwość, niepewność i zaostrzony lęk separacyjny, który uaktywnił sie właśnie na etapie przedszkola. Zasugerowała również diagnozę w kierunku zaburzeń SI bo syn źle reaguje na hałas, na głośne dzwieki. Stwierdziła, że przyczyną może być też brak rówieśników w najblizszym otoczeniu. I tu sie zatrzymam. Faktem jest, że nie miał i nie ma dużych kontaktów z dziećmi (poza 4godzinami w przedszkolu od niedawna). Wiem, że to po części moja wina ale co mam zrobić skoro ja tez zawsze byłam wycofana? Nawet te sporadyczne wyjścia na plac zabaw były niekomfortowe dla mnie dlatego pewnie było ich tak mało?  Że z rodzina mam słaby kontakt bo mnie nudzą, nie lubię grupowych spotkań dlatego od nich stronie i przy okazji zabieram dziecku możliwość zabawy z kuzynostwem? Wiem, że może byłby inny gdybym dała mu wiecej swobody a ja jako przewrazliwiona matka jedynaka starałam sie obronić go przed całym złem świata? Wiem, że siebie nie zmienię ale chciałabym aby dziecko nie było takie jak ja bo będzie mu ciężko i o ile moja samotność mi nie przeszkadza tak dziecko, które będzie sie izolować może być postrzegane jako dziwadło. Nie mamy znajomych z dziecmi w podobnym wieku. Teraz przez "pandemie" nawet centra zabaw są zamkniete. Zapisałam syna do klubu malucha, gdzie dziecko wspolnie z rodzicem uczestniczy w różnych zajeciach ruchowych, plastycznych, sensorycznych itp. Zajecia zaczynają się za miesiąc. Co jeszczę mogę zrobić żeby go uspołecznić, żeby niejako naprawić błędy?

×