Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Miracle10

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Miracle10

  1. wiem, że te historie są straszne, ale uwrażliwiają na pewne rzeczy. Lepiej być nadwrażliwym niż potem płakać. Ja się orientowałam w necie - u nas KTG kosztuje od 20-50 zł (w zależności od szpitala). Tak więc nie ma nic za darmo. wiem, jak wywołać ruchy dziecka. Synek się wczoraj ruszał, ale bardzo niemrawo. Potem podzieliłam się obawami z mężem i zaczął gadać do brzuszka, co wywołało dość mocnego kopniaka. Nie uspokoiło mnie to, ale już dziś widzę, że mały po prostu miał totalnego lenia, dziś się już kręci... Tak czy inaczej, noc była ciężka. w dodatku mąż mnie wkurzał, bo chrapał, sapał, rzucał się po łóżku. To plus stres o dziecko spowodowało, że o 4 poddałam się i chciałam wyemigrować do drugiego pokoju, ale w końcu mąż się zdeklarował, że się przeniesie. I miałam całe łóżko dla siebie. Nad ranem koło 8 mały zaczął się wiercić, więc dopiero spokojnie zasnęłam. Z tym liczeniem ruchów to dobry pomysł, ale ja musiałabym przez godzinę leżeć i patrzeć na brzuch, bo pewnych ruchów nie wyczuwam, a widać je. Zresztą mój lekarz powiedział, że po prostu cały czas trzeba świadomie wyczuwać dziecko, a jeśli przez 3 godziny nie czuje się malucha, trzeba coś zjeść położyć się i posłuchać. Jeśli nadal nic, to biegiem do szpitala. I to nie prawda, jak gdzieniegdzie piszą, że po 12 godzinach... Lou_la> ja jem tylko sushi z rybką grillowaną :-) i też strasznie się cieszę na wspólne święta. Co prawda wolałabym jednak jechać do rodziców i teściów (mieszkają w jednej miejscowości), ale chyba się na to nie zdecydujemy. Synuś będzie miał dopiero około miesiąc, a to dystans samochodem ok. 230 km, a w zimę to niezbyt bezpieczne. No ale zobaczymy.
  2. MARTKA miało być MARTKA :-) Lou_la> pewnie, że trzeba odpoczywać ile wlezie, mimo, że nie sądzę, że można naodpoczywać się na zapas. Podładować akumulatory da radę, ale myślę, że i tak bardzo szybko się wyczerpią. JA zawsze koło południa się kładę na 2 godziny, czytam śpię, a potem jak mąż przychodzi to leżymy przed TV.
  3. Mertka> gratuluję Mamusiu !! paraliż przysenny, jeżu, a co to jest?? brzmi nieciekawie. Aczkolwiek, ja ostatnio, gdy drzemałam po południu śniło mi się (?), że nie mogę oddychać. No i nie wiem czy faktycznie się trochę przydusiłam (raczej wątpię, bo drzemałam dość płytko) czy to był tylko głupi sen. Ja mam za sobą kiepski dzień i noc. A wszystko przez to, że mały sie słabo ruszał. On ma czasem dni takie, że jest leniuszkiem, ale wczoraj czułam tylko słabe ruchy, a takich silniejszych na 80% jego możliwości to było ze 3-4. Dlatego w nocy nie mogłam spać, cały czas czuwałam i dotykałam brzuszka. Całe szczęście już rano mały się ożywił. Cały dzień będę go obserwować, jak mi się nie spodoba, to wieczorem jadę na KTG. Gdzieś na forum gazeta.pl wypowiadała się dziewczyna, która straciła dziecko w 37 tc - chyba owinęło się pępowiną i właśnie dwa dni słabiej się ruszało, a później okazało się, że na wszelką interwencję lekarza jest za późno. Powiem Wam, że ja bym chyba dosłownie postradała zmysły i trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdyby mi dziecko po 9 miesiącach zmarło. NIGDY bym sobie nie darowała! Atena> kup kocyki. Wszystkie mamy zalecały mi, żeby kocyki kupować i to dużo, bo przydadzą Ci się do wszystkiego. Ja mam chyba 5. Za to nie mam śpiworka. Zastanawiam się mocno czy kupić, bo przydać się może i do łóżeczka i do wózeczka (tym bardziej, że do wózeczka nie mam żadnej pościeli). Poczekam, może ktoś mnie obdaruje, a jak nie, to kupię. Miłego weekendu! My dzisiaj jedziemy na sushi, już od rana cieknie mi ślina. Pewnie to moje ostatnie na dłuższy czas :-)
  4. AnnS> ile razy już właziłaś do wanny? :-) nie objadaj się za dużo ;-) mój synek jakiś taki dzisiaj spokojny. Tylko puka lekko, dając znać, że tam jest.. taka pogoda, co się dziwić.. Chyba skończyła się polska złota jesień. Niestety ten minus rodzenia późną jesienią. Będzie kłopot ze spacerami. Ja w dodatku mieszkam nad samym morzem i często dość silnie wieje mroźny wiatr. Zastanawiam się też nad tym, że nasze dzieci będą tak naprawdę prawie rok młodsze od niektórych swoich rówieśników. Jeśli miałabym urodzić po terminie, to chciałabym, żeby to było 1 grudnia. Jakoś lubię tę datę...
  5. a u mnie cisza, jak makiem zasiał... kompletnie nic ja chyba nawet nie mam tych skurczów przepowiadających. Czasem mam wrażenie, że twardnieje mi brzuch, ale cała macica powinna twardnieć, a ja górę mam raczej miękką... no nic... urodzić przecież kiedyś muszę. mam wodę termalną, mam pomadkę do ust i mam ręczniki papierowe - najbardziej higieniczne, jeśli chodzi o dbanie o krocze po porodzie. Poza tym wzięłam tylko jeden ręcznik materiałowy. Skarpetki też przygotowane. Kupiłam też napój izotoniczny. Właściwie mnie samej to wpadło do głowy, a potem w necie zobaczyłam, że to dobry pomysł. Mam landrynki, mam biszkopty, muszę kupić jeszcze jakiś sok. dziewczyny bierzecie rożek do szpitala? Ja początkowo miałam rożek i kocyk, ale rożek wyjęłam i włożyłam drugi kocyk. Nie wiem czy w rożku dziecku nie będzie za gorąco... na tych oddziałach poporodowych podobno tropikalne upały panują. Dziś mi się śniło, że byłam z moim maleństwem na spacerze. Słodki sen :-)
  6. mój lekarz tez nie wspominał o KTG (chodzę prywatnie). Łóżeczko turystyczne na pewno zakupię, przyda się w razie wypadów do rodziców czy teściów. Można też wykorzystać jako kojec. Pieluchy wielorazowe - fajna sprawa, pod względem ekologii i ekonomii - ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie prania i prasowania tetry...
  7. Ja porodu się nie boję. Wiem, ze będzie bolało i już. Reszty nie da się przewidzieć. Może się okazać, że poród będzie relatywnie łatwy, a może być i 34 godziny. Trzeba się nastawić na wysiłek, ale pozytywnie. Narazie jestem zupełnie spokojna, ale u mnie termin za 3 tygodnie, więc mam jeszcze czas :-) Ja tez bardziej się martwię tym, czy damy sobie radę z dzieckiem po powrocie do domu. Jak sobie pomyślę, że takie maleństwo np. dostanie gorączki czy nawet kataru, to już mi się ręce trzęsą i nasuwają pytania: co wtedy czy podać czopek, czy jechać na pogotowie, czy co.... Pestycydy i Agusi nie widać, więc chyba są na porodówce (a pewnie już z dzieciaczkami w ramionach). No i właśnie tak to jest. Na początku człowiek modli się, żeby maleństwo za szybko nie wychodziło, a później to je wygania :D
  8. anula> ja też sobie niczego nie odmawiam. Nie wiadomo co będzie po porodzie z karmieniem, może dieta ścisła. Trzeba korzystać, póki można. Mam wyrzuty sumienia trochę, bo jak na złość wzięło mnie na mączne potrawy (najbardziej tuczące) - naleśniki, placki, drożdżówki, faworki. Miliardy kalorii. Ale trudno... Aguś> jak tam? to było TO? czy fałszywy alarm. A mówi się, że bóle porodowe kobieta rozpoznaje od razu.... susanaaa> kurczę, a ja nie słyszałam o TENS, śmigam do sieci nadrobić zaległości... ja staram się spać po prostu na boku. Faktycznie najlepiej jest na lewej stronie, bo dziecko jest lepiej natlenione i odżywione, ale prawy bok też jest OK. Najgorzej jest spać na plecach, bo macica uciska aortę i dziecko może się nie dotlenić. Ale myślę, że to trochę takie dmuchanie na zimne. Czasami budzę się na plecach, wtedy muszę przerzucić swe ciało na bok. Całe szczęście na plecach ciężko mi się oddycha i chyba rzadko tak się układam podczas snu. Gdy ostatnio lekarz robił mi USG to musiał głowicą jeździć po wzgórku łonowy, bo dziecko jest już tak nisko. Więc ja się pytam, skoro ono jest TAK NISKO, to czemu poród trwa TAK DŁUGO??!! :-)
  9. Pestycyda> trzymam kciuki! Bądź dzielna!
  10. Agus24> właśnie koleżanka mi napisała, ze jej koleżanka urodziła w terminie chłopca ważącego 2300 g. Są już w domu i wszystko jest OK, pomimo, że synek taki malusi....
  11. Megi> gratuluję!!! [ nieźle wymęczył Was ten poród, 34 godziny? Masakra :-) ale to się teraz nie liczy. Dzidziuś zdrowy na świecie i to jest najważniejsze. Życzę powodzenia w tych najtrudniejszych pierwszych dniach. Nie jesteś sama, możesz liczyć na pomoc męża i teściów, więc na pewno będzie dobrze. A ja powiem Wam, głupie to, jak nie wiem co, że zastanawiam się czy mój mąż się nie będzie męczył na tej porodówce. Ja będę że tak powiem zajęta, no i będzie na mnie spoczywało poważne zadanie, podejrzewam, że człowiek jest trochę w innym świecie, a taka osoba towarzysząca ma trochę inne zadanie i podejrzewam, ze stopień mobilizacji i adrenaliny też inny i weź tu wytrzymaj kilkanaście godzin z jęczącą i drącą się babą i w dodatku nie wiadomo co robić i jak ulżyć. Mam nadzieję, że będę to miała w dupie jak będę rodzić i moim mężem przejmować się w ogóle nie będę :-) Ania WWW> najłatwiej zarazić się toxo przez surowe mięso i niemyte warzywa i owoce. Tak na prawdę zarażenie odzwierzęce zdarza się rzadko. Gorsze są właśnie jakieś pasożyty, bleeeeee :-( właśnie znalazłam info: -toksoplazmoza uogólniona - dotyczy głównie małych dzieci- zwłaszcza młodych niemowląt, przebiega z żółtaczką, powiększeniem wątroby i śledziony, wysypką, powiększeniem węzłów chłonnych, zmianami na dnie oka i w mózgu. niestety przebieg jest znacznie bardziej niebezpieczny niż u dorosłych. Trzeba uważać.... Marty88> ja się raczej nie martwię, że dziecko jest chore. Wszystkie badania wyszły OK. Bardziej się martwię, że mi zdrowe dziecko zepsują podczas porodu. Wyobraźcie sobie - zdrowe, śliczne dziecko jest niedotlenione, bo np. zwleka się z decyzją o cesarce i już macie dziecko z porażeniem mózgowym - kalectwo do końca życia. To jest dla mnie największy strach.... aguś24> a co mówi lekarz na te wyniki.? 2788 g to wcale nie tak mało... może nie jest to waga ciężka, ale moim zdaniem nie jest źle :-) może dzidzi będzie po prostu mała i tyle. Może być i tak, e po prostu do zapłodnienia doszło później, czasem takie rzeczy trudniej wyliczyć. eowina_2010> witaj! Trochę szkoda, że czytasz nas od 4 kartki i dopiero teraz się zapisujesz :-)
  12. aha, no i my nie będziemy korzystać z tej możliwości. Nie mamy na to kasy. Jeszcze odniose się do Waszych wypowiedzi o zachowaniu higieny w otoczeniu dziecka. Oczywiście nie ma co robić z siebie Michaela Jacksona i utrzymywać sterylność, ale wydaje mi się, że póki dziecko jest naprawdę malutkie, to trzeba w miarę możliwości bronić je przed drobnoustrojami. I tak nie da się tego całkowicie wyeliminować, w końcu ojciec czy matka pracują i przynoszą różne rzeczy z dworu. Ja np. mam psa, który tez przecież nosi na sobie dużo tego ustrojstwa. A właśnie - właściciele zwierzaków - pamiętajcie, żeby pupila odrobaczyć. Jednak nie mycie smoczka, gdy spadnie na ziemię (podłogę) to chyba zbyt daleko idąca swoboda. Wystarczy, że za przeproszeniem wejdzie się w kupę psią czy ptasią na dworze, przeniesie się to na bucie do domu. Na to spadnie smoczek, dziecko smoczek wyliże i nigdy nie wiadomo czy tam nie było jaj czy larw pasożytów itd. Jeśli chodzi o pranie to pierze się pierwszy raz nowe rzeczy, żeby pozbyć się tych chemikaliów cholernych. Po co narażać dziecko na jakieś dziwne opary. Poza tym większość tekstyliów (ogóleni rzecz ujmujac) jest produkowanych w Chinach czy innej Tajlandii w dziwnych warunkach, przez różnych ludzi, ja sądzę, że taką rzecz TRZEBA wyprać i już. W naszych domach jest wystarczająco dużo bakterii, wirusów, roztoczy i innego gówna, żeby ryzyko choroby niepotrzebnie zwiększać.
  13. Lou_la> nie miałam jeszcze kTG jeśli chodzi o krew pępowinową to czytałam bardzo ciekawy artykuł w gazecie. Gazeta co prawda z 2006 roku, ale nie sądzę, żeby cos się zmieniło. No i tak: 1) pobrana krew pępowinowa starcza dla osoby o wadze do 40 kg. 2) w tej chwili komórkami macierzystymi z krwi pępowinowej leczy się choroby, które występują u osób dorosłych (więc patrz punkt 1) 3) nie wiadomo jakie standardy przechowywania krwi mają prywatne banki krwi (podobno banki w Wlk. Brytanii potrzebowały kilkunastu lat, żeby takie standardy wypracować). 4) nie wiadomo jak długo przechowywana krew zachowuje swoje własności (krew pępowinową przechowuje się dopiero od 20 lat) 5) odnośnie standardów przechowywania krwi, to nikt nie da nam gwarancji, że w razie potrzeby będzie ona zdatna do użycia. Nikt nam raczej nie powie czy pobrana krew tak na prawdę nadaje się do przechowywania. w tym artykule wypowiadali się chyba dwaj profesorowie. Konkluzja była taka, że jeśli ktoś ma kasę, to niech sobie pobiera i przechowuje. Jeśli ktoś kasy nie ma no i dodatkowo w rodzinie nie występowały choroby, którymi można leczyć przy wykorzystaniu krwi (m.in anemia sierpowata, hemofilia itd), to nie ma sensu się zapożyczać i przechowywać krew pępowinową. Natomiast jeden z tych profesorów na sam koniec oświadczył, że on zamroził krew pępowinową swojej wnuczki. Z tego co zrozumiałam - istnieje w Polsce publiczny bank krwi pępowinowej i jest ona wykorzystywana do leczenia. Poza tym ciekawa jestem co się stanie z zamrożonym materiałem, jeśli dany bank krwi splajtuje (w końcu to firma jak każda inna).Pewnie są ubezpieczeni, ale jakby to wyglądało, nie wiem....
  14. mamaAnia> ja mam termin co prawda za 3 tygodnie, ale anie razu nie miałam nawet lekko bolesnego skurczu. Czasem twardnieje mi brzuch, ale rzadko to odczuwam i to tylko jako napięcie...
  15. ja prałam ochraniacz na łóżeczko wg zaleceń producenta (30 albo 40 stopni). Mój synuś waży już 3000 g, więc przez 3 tygodnie przybrał 700 g na wadze. Mam nadzieję, że więcej niż 3500 nie dobije :-) główkę pan doktor zmierzył mu z wielkim trudem, bo jest już nisko (ja żadnej różnicy nie odczuwam). Poza tym mały napiera główką na szyjkę (ale tak jest niemal od 27 tc), szyjka rzekomo się skróciła (ale ja zawsze miałam krótka i drobną, nie wiem czy ten lekarz o tym pamięta). W każdym razie nie powiedział, żeby tam wyglądało, jakby miało się zaraz zacząć.
  16. a propos chrztu, to nic konkretnego o tym nie myślałam. Tzn. myślałam, że będę miała problem z chrzestnymi. Sama miałam sakramenty w 24 roku życia. Prawdopodobnie poprosimy o bycie chrzestną moją chrzestną i szwagierkę jednocześnie i jej chłopaka. Chłopak to poważna osoba i nie wiem czy będzie chciał się zgodzić na wzięcie takiego obowiązku na siebie, bo w końcu nie jest członkiem rodziny i - powiedzmy sobie szczerze - nie wiadomo, jak los się potoczą... Jeśli nie on, to powiem Wam, że pojęcia nie mam kto... Na pewno nie będę robiła imprezy z tego powodu. Tzn. obiad, jakaś nasiadówka w domu, dla najbliższej rodziny (jakoś się chyba pomieścimy), ale na pewno żaden lokal i impreza. Tak samo jestem przeciwniczką urządzania wielkich rautów z okazji I komunii św. Gdzie, ze słyszenia wiem, ludzie urządzają większe bale niż ja na moje wesele :-)
  17. Ja cieszyłabym się, gdyby u mnie w szpitalu dawali ciuszki. Prawda jest taka, że wszędzie zalecają kupić jako wyprawkę kilka sztuk rozm. 56 a resztę większe. Miałam niezły problem, bo jak spakowałam te najmniejsze do torby szpitalnej, to okazało się, że nie zostało mi wiele do wykorzystania w domu. Musiałabym chyba na bieżąco dawać mężowi do wyprania. Całe szczęście dostałam jeszcze parę sztuk tych malutkich ubranek i jakoś sobie poradzimy. Ja będę rodzić w takiej koszulce na ramiączka. Dostałam ją od koleżanki, która też w niej rodziła :-) Kupiłam też koszulę rozpinaną do porodu, ale po namyśle stwierdziłam, że jest za długa i ze zbyt grubej bawełny. Brzuch mi się też nie obniżył, ale podobno wcale nie musi. Ok 27 tygodnia mój synek naciskał mi na szyjkę macicy, która się rozwierała (stad musiałam leżeć), tak więc sądzę, że chyba już niżej się opuścić nie mógł. Tak na chłopski rozum to biorę. Syn był nisko, od dawna uciska mi na pęcherz, więc nie wydaje mi się, żeby brzuch miałby się obniżyć, bo jakby synek zszedł niżej, to chybaby wypadł. Jak wy uważacie, jeśli dziecko napiera na szyjkę macicy, to jest to równoznaczne z tym, że zszedł do kanału rodnego?? aga_w> ruchami się aż tak nie przejmuj. Mój czasem też dwa dni potrafi tylko popukać, że jest. Od tygodnia właściwie nie kopie, tylko się rozpycha - dupcią i nóżkami. Słodkie to jest :-) Powiem Wam, że w ogóle mój synek nie był (pozwolę sobie użyć cz. przeszły), nadmiernie ruchliwy. Nie kopał mocno, tylko jeden raz obudził minie ruchami w nocy. Teraz też. Zresztą pierwsze ruchy poczułam dokładnie końćząc 19 tc, choć myślałam, że poczuje szybciej - bo jestem (byłam) szczupła ;-) i bardzo się wsłuchiwałam w siebie. Nawet w tej chwili sądzę, że odczuwalność ruchów dziecka nie jest taka oczywista. Tzn. wyobrażałam sobie, że to czuć ZUPEŁNIE inaczej. Sądziłam, że ruch dziecka czuć wielowymiarowo, tzn. np. z przodu, z boków i z tyłu brzuszka. A nie tylko z przodu, lub tylko z boku. Moje pierwsze odczucie (wcale nie byłam pewna, że to dzidzia), to były takie dwa "tąpnięcia" w dole brzucha, jakby mi się coś zapadło i wróciło na miejsce :-) Niektóre babki czują od początku, np. jakby im ktoś palcem po wewnętrznej stronie brzucha przejechał, u mnie nie było tak w ogóle. Jak czytałam opinie, że ruchy dziecka są podobne do np. ruchów jelit, gazów, to myślałam sobie "przesada". ale teraz uważam, że - przynajmniej w moim przypadku - takie określenie było najtrafniejsze. Dziś mam na 18:45 wizytę u gina. Ciekawa jestem jak tam mój maluszek. Mam nadzieję, że przybrał na wadze, bo w przeciwnym razie ciuszki 56 będą mocno za duże :-) Na ostatniej wizycie lekarz powiedział, że w zasadzie mały powinien osiągnąć to 3500, ale miał na myśli ukończony 40 tc, a jak z tym będzie, to nie wiadomo...
  18. Lou_la> no co Ty? że za mało? U mnie w szpitalu, jak wszystko jest OK, wypisują po 2 dobie od porodu. JA spakowałam 4 komplety ubranek dla dziecka. Więc: 4 x body i 4 x pajac. Albo 4 x body, 4 x śpiochy i 4 x kaftaniki. I tak w tych konfiguracjach masz jeden komplet na zapas. Wiadomo, że pobyt w szpitalu może się przedłużyć, ale już na to nie mamy wpływu. Bez sensu jest brać na zapas, bo nawet jak tego nie użyjesz, to wypadałoby wyprać po szpitalu. W razie czego dowiezie Ci resztę ktoś z rodziny. Oczywiście ja nie wiem jak z wyzwaniem poradziłby sobie mój mąż, ale robiłam mu szkolenie z części garderoby dziecka, więc chyba podołałby. W komódce mam poukładane ubranka rodzajami i rozmiarami. Tzn. na jednej kupce pajace (rozmiar 56 na wierzchu, 62 pod spodem), itd. A propos, nie wiem jak wy, ale ja w pień powycinałam wszystkie metki i wszywki z ubranek. Kiedyś mi oczy z orbit wyszły, bo na ubranku były chyba ze 3 wszywki i to takie długie, że sumując chyba więcej materiału niż samo ubranko. Ja np. szału dostaję, jak mnie coś gryzie, jakoś jestem wyjątkowo wrażliwa na metki, a podejrzewam, ze dzidziuś z delikatną skórą tym bardziej. Jedyny minus to taki, że wycinam tez wszywki z rozmiarem ubranka, dlatego tak sobie to poukładałam w szafce. Zresztą myślę, że szybko na oko będę mogła stwierdzić co to za rozmiar. Witam nowe mamy. Szkoda, że tak późno do nas dołączacie. Ale lepiej późno, niż wcale :-) AniaWWW> współczuję Ci, że dodatkowo masz kłopoty z nerkami i siuśkami. Życzę Ci w takim razie, żebyś zdążyła urodzić przed 20 :-)
  19. zapomniałam powiedzieć. Tak mnie ciągnie do słodyczy, że szok. I to do najbardziej tuczących. Po nocach śnią mi się pączki i faworki. Gdyby nie to, że nie mam składników - już teraz wyrabiałabym ciasto na chrusty.
  20. ja też się męczę od 3 tygodni z kaszlem. Teraz doszłam do wniosku, że w gardle osadzają mi się gluty, które spływają mi z zatok i które potem muszę odkrztuszać. Najśmieszniejsze, że nigdy nie miałam chorych zatok i pojęcia nie mam co z tym robić. Pół nocy próbuje przełknąć te gluty, przez co połykam powietrze, zaczyna mi się zgaga, nie mogę spać, biegam siku, masakra jakaś. Dziś zrobię sobie inhalację, choć nie wiem czy to coś da... Antybiotyk nie zadziałał, mam nadzieję, że samo przejdzie. Muszę dojść do formy przed porodem. Kupiłam kolejną flaszkę Prenalenu, może podrasuję organizm i jakoś zadziała na te zatoki. My dziś poszliśmy na spacer nad morze. Było fajnie, bo dawno już nie chodziłam, a kiedyś godzinami szwendałam się z psem.
  21. hej Dziewczyny u mnie objawów porodu ani widu a ni słychu, no ale ja mam jeszcze do terminu ponad 3 tygodnie. Jestem niemal pewna, że najpierw był strach, że rozewrze się szyjka i leżenie w łóżku, a skończy się wywoływaniem porodu. My dziś buszowaliśmy w Ikei. Widziałam nawet uprzywilejowaną kolejkę dla ciężarnych. Dziwnym trafem kolejka ta była najdłuższa, a ciężarnych sztuk 0, chyba że wszyscy byli niepełnosprawni :/ Zaszłam też do Super-pharm, gdzie kupiłam m.in farbę do włosow i pieluchy Pampers Premium Care. Kupiłam też trochę kosmetyków dla siebie, żeby wreszcie coś sobie kupić. Przed ciążą lubiłam buszować po sklepach z ubraniami, teraz nie mam po co (ale już nie długo !!). Raczej na tą zimę jakichś specjalnych ubrań nie będę kupować, bo trochę tego mam, a przecież i tak głównie będę siedziała w domu, więc nie ma po co... Potem wróciliśmy do domu, gdzie mąż wylał wiadro poru skręcając stół :-) Jak to 9 miesięcy szybko zleciało....
  22. Ewelinaer> suszone są pyszne do przegryzania, choć na pewno można je dodać do kompotu z suszonych owoców. Ja uwielbiam suszone jabłka. Pamiętam, ze moja babcia na sznurkach suszyła na piecu. Sa pyszniutkie, słodkie i zdrowe. Takich z piekarnika, suszonych na blasze nie robiłam, ale pewnie tez są paluszki lizać. Kupne są niestety drogie, w dodatku kiedyś prawie dałam się nabrać i prawie kupiłam, ale całe szczęście przeczytałam etykietę, że jabłka są z Chin! Jakby w Polsce było mało... Polkapolka> a co Cie tak pogoniło? Jesteś jeszcze w dwupaku, cy faktycznie się zaczęło? AnnS> witaj ponownie. Ciekawa jestem co u Ciebie? Co daje taki masaż szyjki macicy podczas porodu? Ja mam wizytę we wtorek. Ciekawi mnie, ile waży mój maluszek i czy tam u mnie widać jakieś oznaki zbliżającego się porodu... Na groby nie jedziemy, bo to ponad 230 km. Jutro zawijamy żagle do Ikei i w ogóle pobuszować po sklepach. Taka moja radocha po tygodniach siedzenia w domu...
  23. ewelinaer> ja robiłam te racuchy i wyszły pyszne http://mojekuchennezapiski.blogspot.com/2009/08/zociste-racuchy-z-jabkami.html poza tym polecam zapiekany ryż z jabłkami. Możesz ugotować pyszny kompot, albo pokroić jabłka na plastry i wysuszyć na blasze. Ostatnio miałam WÓR jabłek i kombinowałam. Argumenty odnośnie lakieru na paznokciach przekonują mnie - zmywam.
  24. nie szkoda Wam czasem naszych maleństw, że wiszą w ciemnym, mokrym worku, do góry nogami? Ja jak sobie o tym pomyślę, to mi jakoś szkoda mojego maluszka :-) wiem, wiem, ze to naturalne, ale jakoś dziwnie sobie to wyobrażać. Pedicure robię sobie sama. Byłam dwa razy na profesjonalnym i nie cierpię tej frezarki do zgrubiałego naskórka. Wiję się wtedy jak piskorz, a zauważyłam, że po kilku tygodniach stopy są w gorszym stanie, niż przy domowym dbaniu o nie. Maluję sobie na delikatny różowy. Tez nie widzę przeciwwskazań do czerwieni podczas porodu :-) Zaczynam się denerwować porodem i tym, co po nim. Mam nadzieję, ze nie będę rodziła 20 godzin. I mam nadzieję, że po 2 dobach wyjdziemy z Ignasiem do domu... to forum "czego nie wiedziałam przed porodem" zasiało we mnie zbyt dużo niepokoju :P
×