Miracle10
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Miracle10
-
hej Dziewczynki! Ja nadal walczę z kaszlem i już nie mam pomysłu co z nim zrobić, chyba mi lekarz pozostał, a nie chce mi się. Piję ten Prenalen, ale on jest ogólnie na przeziębienie i podniesienie odporności, a nie bezpośrednio na kaszel. Tantuum verde nie działa, a ja od półtora tygodnia mam wykrztuśnie kaszel i śmieję się jak stara pijaczko-palaczka, tj. zaczynam się śmiać a kończę napadem mokrego kaszlu. Bosko! Korzystając ze słońca ponownie wyrzuciłam zawartość łóżeczka na balkon, niech się pościelka i materacyk wietrzy. Ku pokrzepieniu serc odnośnie tematu porodu, to na forum zapytajpolozna.pl temat poród wypowiedziała się dziewczyna, że miała skurcze na 90% i odczuwała to tylko jako mocne twardnienie brzucha. Nie wiem na ile to prawda, ale miło w to wierzyć. Drugi dzień masuję krocze, ale chyba będę musiała odpuścić, bo przez to mam jakieś podrażnienie. Jednego dnia smarowałam olejem lnianym, wczoraj oliwą z oliwek i mam jakąś tkliwość, odnoszę wręcz wrażenie, jakby jakiś stan zapalny mnie łapał, a przecież wszelkie zasady higieny zachowałam. Dziś sobie odpuszczam i zobaczymy. Jak tam nasze Mamusie? Jak sobie radzicie?
-
Kelis> gratulacje jak znajdziesz czas, napisz jak Ci idzie opieka nad maleństwem. Dzielne te nasze dzieciaczki :-) moni> ja spakowałam się w dwie torby (ale będę miała jeszcze trzecia). W jednej mam rzeczy na po porodzie i rzeczy dziecka (u nas w szpitalu trzeba mieć swoje) i mam oddzielną reklamówkę (nie mam niestety dodatkowej torby) z rzeczami do porodu. anula> witaj!
-
mamaraj> a co to za poród bez bólu. To się nie liczy :-) byłabym zawiedziona :-P jak czytam historię Aishy to tylko Bogu dziękować, że jednak służba zdrowia w Polsce jest na takim a nie innym poziomie, no i nauka pozwala na uratowanie takich (i młodszych) dzieciaczków.
-
Aisha> mały wziął Cię z zaskoczenia :-) dobrze, że człowiek pewnych rzeczy nie wie i że podczas takich akcji jest adrenalina, bo sytuacja jest na maxa stresująca. Na prawdę nie zazdroszczę, ale najważniejsze, że wszystko skończyło się pomyślnie, Adaś jest już w domu i dobrze się rozwija 35 tc to nie jest źle, choć mój syneczek też pewnie byłby malutki. Dobrze, że masz mamę do pomocy :-)
-
http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79400,3855207.html?as=1&startsz=x fajny artykuł o diecie mamy karmiącej. Zdroworozsądkowe podejście do tematu.
-
Maja> trzeba kupić wkładki dobrej firmy, to przede wszystkim. Kiedyś moja koleżanka kupiła jakieś tańsze (ale nie jakieś no-name) i rozwarstwiły jej się. A że karmiła przez sen małą, to nie zauważyła tego i jej córeczka prawie zadławiła się watką z wkładki. Ja mam Tommee Tippee, koleżanka polecała. Myślę, że w necie znajdziesz opinie.
-
No tak i w dodatku to wszystko przypada na najbardziej gorący czas - oswajania się z dzieckiem, uczenia się opieki nad nim, stresu, niewyspania. I jak tu przygotowywać pełnowartościowe posiłki, jeśli składników dozwolonych jest tak niewiele? Z drugiej strony dobrze odżywiać się trzeba, bo wszystko odbije się na naszym zdrowiu. Pod tym względem karmienie sztuczne przeważa.
-
***Ania WWW*** takie uroki życia w bloku, zawsze gdzieś remontują. Ja tylko czekam, aż mi się dziecko urodzi, to na bank gdzieś zaczną udarem w ścianę jechać. Właśnie pode mną widzę, ze zabierają się za remont (póki co jednego pokoju). Tak się cieszyłam, że sąsiad pijaczyna się wyniósł, ale nie wyobrażam sobie remontu na 100 fajerek w przyległym mieszkaniu, gdy ja będę miała małe dziecko. Trzeba będzie wyemigrować na Mazury do rodziców. A i powiem Ci, że ja zawsze miałam takiego farta, że budził mnie hałas (remont u sąsiadów, na ulicy), kręciłam się w łóżku, zasłaniałam poduszką i jak wreszcie wstawałam - nastawała cisza. Złośliwość losu jakaś chyba. ***Marty***powiem Ci, że ja też jakoś nie widzę gotowania mięsa na parze i takich tam. Lubię smażonko :-P Ziemniaki lubię z masłem, suchych nie zjem, jestem fanką tradycyjnej polskiej kuchni - dużo i tłusto. Mam nadzieję, że mój synek nie będzie nadmiernie wrażliwy. Czytałam, ze jeśli nie ma nieprzyjemnych reakcji, to po kilku tygodniach można powoli wprowadzać np. kapustę. Tak czy inaczej, niestety, opychanie się na wigilię odpada. W najlepszym wypadku pozostaje powściągliwa degustacja :-) Dlatego staram sie niczego sobie teraz nie odmawiać (w granicach rozsądku). W sobotę wyciągnę męża na sushi albo do restauracji meksykańskiej może to ostatni raz na długi czas. Masaż krocza rozpoczynam za kilka dni. Teraz robię naleśniki z kurczakiem i szpinakiem. Zastanawiam się czy robić naleśniki czy poprosić męża, żeby kupił placki tortilla. Może zaryzykowałabym i sama takie usmażyła, ale nie mam składników, a dymać do sklepu po raz drugi nie chce mi się. ***Atena*** nie miej wyrzutów, to ostatnie tygodnie błogiego lenistwa :-) ***Megi*** trzeba zgłosić w przychodni, że się urodziło. Przynajmniej tak u nas jest. Powiem Ci, że byłam zdziwiona, bo sądziłam, że taka informacja jest wysyłana ze szpitala do właściwiej miesjcowo przychodni (niezależnie czy matka i dziecko jest zarejestrowane właśnie tam. Taka położna ma za zadanie przecież sprawdzić czy dziecko ma dobre warunki rozwoju i np. matka nie wyrzuciła go po drodze do śmietnika. Ale okazuje się, że nie. W ogóle podobno to jakieś cyrki są z wprowadzeniem nowego obywatela na łono państwa. Tłumaczył mi procedurę jeden kolega, ale nic nie zrozumiałam i tylko przeraziłam się. Podobno jest tak, że szpital wysyła informację do urzędu miasta właściwego wg meldunku matki. Tam po jakimś czasie wystawiają akt urodzenia. Potem czeka się na nadanie numeru PESEL (co trwa jakiś czas), potem dopiero z tym numerem możesz wyrobić książeczkę zdrowia dla dziecka. Wcześniej dziecko "podlepiają" do książeczki rodzica, ale podobno robią to bardzo niechętnie. Rzekomo warto mieć kilka nawet kserokopii aktu urodzenia dziecka (mimo, że wydają uwierzytelnione kopie, ale nie wiem w ilu egz.), bo wszędzie tego chcą. Cyrk. Cieszę się, że to mąż będzie to załatwiał... Naprawdę dziwne, ze to wszystko nie może iść "z urzędu", tylko jeszcze angażują zajętych rodziców.
-
Lenna> hip hip hurra :-) na pewno niedługo wyjdziecie z domu i będziecie mogli się cieszyć dzieciaczkami w spokoju.
-
asia25> dobrze, że dzielnie dajecie sobie radę. Nie poddawaj się trudnościom w karmieniu z cycka. Podobno do 3 tygodni dziecko dość łatwo przestawia się z butelki na cyca (tak pisała Tracy Hogg w języku niemowląt). Też obawiam się, jak poradzę sobie z karmieniem (o ile będę miała szczęście mieć pokarm). wiem, ze pewnie będzie trudno, ale zrobię wszystko, żeby małego poić mleczkiem z cyca, choć sama nie zaznałam tego dobra i mimo wszystko nic mi nie brakuje :-) Lenna> mam nadzieję, że Ty i wasze maluchy macie się dobrze. --------- Ja wczoraj byłam na wizycie, mój synek waży 2250 g, ułożony główkowo (odkąd pamiętam). Ogólnie lekarz stwierdził dobrostan płodu. Jestem szczęśliwa. Porodu się nie obawiam, chcę zdążyć na czas (do szpitala mam około 50 min. drogi, bo chce urodzić w innym mieście, niż mieszkam) i urodzić zdrowe dziecko. Mi akurat odwiedzenie szpitala pomogło z oswojeniem się z wyzwaniem, jakie mnie czeka :-)
-
Pikalinka> z tego, co mi wiadomo, jeśli np. używasz do kąpieli kosmetyków z emolientami (Oilatum, Emolium, Balneum), to nawilżasz już tylko pupkę, a ciałko nie, chyba, że dziecko ma suchą skórę to wtedy tak. Tak mówiły mi dwie położne, z którymi rozmawiałam. Jeśli używasz zwykłego żelu, to warto zastosować oliwkę (balsam), bo jednak te żele, mimo, ze dla niemowląt, to wysuszają skórę. Megi> kurczę, niedobrze, wygląda na to, że się tym świństwem przytrułaś, albo ze stresu miałaś taką reakcję. Pewnie jeśli się przytrułaś to i tak niewiele da się z tym zrobić, przebywaj dużo na świeżym powietrzu. A najlepiej zadzwoń do lekarza i mu powiedz, co się stało. Ale nie sądzę, żeby coś wielkiego, gdybyś przebywała w oparach dwa dni, to może, ale pół godziny...? Dzięki za odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Mi coś się wydaje, ze mimo, ze staram się dużo czytać, to jak zderzę się z rzeczywistością, to będę się wahała przy wszystkim. Dobrze, że jest internet.
-
Ania WWW> ja mam łóżeczko posłane od miesiąca, a ponad miesiąc do terminu porodu. Po prostu nie mogłam sobie odmówić. W tej chwili przykryłam całość czystym prześcieradłem, żeby się nie kurzyło, a wczoraj wyrzuciłam na balkon z materacem, żeby przewietrzyć :-) a co sobie będę żałować, jak to taka radość. Dziewczyny, mam kilka pytań 1) czy dziecku myje się pupę przy każdej zmianie pieluszki (nawet jeśli było tylko siku)? 2) czy po karmieniu piersią jakoś się sutki obmywa czy po prostu chowa do stanika? 3) odnośnie pielęgnacji kikuta pępowiny, to przemywa go się kilka razy w ciągu dnia czy tylko podczas wieczornej toalety?
-
Drumla> aż spojrzałam w tabelkę skąd jesteś, bo u mnie w szpitalu nie ma ZZO z tych samych powodów (kontrola zarzuciła pobieranie opłat), a szpital tłumaczy się tak samo - brak anestezjologów. A ty babo cierp....
-
AnnS> super sesja, jesteś lasencja :-) ja będę miała sesje może w przyszłym tygodniu, jak się przypadkiem wcześniej nie "rozpakuję" W sumie zaproponował to mój mąż, ja jestem nastawiona ambiwalentnie. z jednej strony super pamiątka, z drugiej strony, ja nie lubię pozować do zdjęć, nie umiem się wyluzować i nie wiem co z tego wyjdzie. Dobrze ci lekarz powiedział, ale co ja mam zrobić, jak u mnie w szpitalu nie ma ZZO. Pozostaje mi wierzyć w kadzidełka :D Ja mam wątpliwości co do masażu krocza tantuum rosa. To chodzi o olejek, bo on natłuszcza i nawilża. mamaAnia> nieźle z tą miednicą, mi nikt nie mierzył, mam nadzieję, ze mam odpowiednią. w sumie lepiej, żeby Ci powiedzieli CC niż potem w trakcie się zastanawiać i martwić. Dziś kupiłam liście maliny. Muszą jeszcze poleżeć i poczekać na mnie. Te liście, to też z serii "kadzidełek", jak określił to lekarz AnnS. :-) Poza tym zamówiliśmy amerykankę do pokoju Malucha. Będę miała na czym karmić i gdzie spać na początku. Można powiedzieć, że pokój dla małego mam gotowy na 99%. Zostały tylko do powieszenia obrazki.
-
a propos staników, to ja sobie dzisiaj kupiłam na targu o dziwo były i zapłaciłam 15 zł. Jak się okaże, że nie mam mleczka, nie szkoda będzie mi go wyrzucić.
-
MamaAnia> a Ty jesteś jakaś szczególnie wąska w biodrach czy jak? Mi nikt nic nie mówił nt. mojej miednicy, ale zapytam na następnej wizycie co z moją budową anatomiczną :-)
-
fra_nia> to straszne o czym piszesz. Niewyobrażalne... ja też słyszałam o przypadkach śmierci młodych ludzi z powodu tętniaka właśnie :-( Nie wiem jak można się po czymś takim pozbierać...
-
Mi też się ciężko siedzi, a nawet leży na wznak. W dodatku jakoś bardziej połykam powietrze i nie mogę tego odbić, meczy mnie to zwłaszcza w nocy. Poduszkę zamieniłam na wyższą, bo w ogóle myslałam, ze zacznę ulewać. Ogólnie nie jest źle, kondycję mam całkiem dobrą (jak na ciąże), ale mój mąż stwierdził, że zaczynam się sypać, co muszę mu przyznać.. Ja chyba dokupię dzisiaj ze dwie sztuki body na krótki rękaw, bo wydaje mi się, że trochę tego mam mało. Miłego weekendu. Mam nadzieję, ze u Was jest też taka ładna pogoda, jak u mnie.
-
No a właśnie ja słyszałam, ze nie można się najadać przed porodem. Owszem, coś lekkiego, ale np. gdyby okazało się, ze trzeba jednak ciąć, to mógłby być problem, bo przy znieczuleniu trzeba być na czczo. Trochę to wszystko dziwne, bo w końcu skądś trzeba brać te siły. Ja się zastanawiam czy nie kupić napoju izotonicznego (typu poweraid). Wiem, że to gówno jest chemiczne, ale dostarcza i cukrów i tych wszystkich soli, które traci się podczas wysiłku... Wiem, ze nie można pić napojów cytrusowych. Można np. wziąć ze sobą sok z czarnej porzeczki, landrynki. Wiem, ze w szpitalu, gdzie będę rodzić żarcie jest mocno kiepskie i pewnie trzeba będzie się dożywiać. Zrobienie sobie lekkiej kanapki to dobry pomysł przed wyjazdem na porodówkę. Życzmy sobie, żeby był na to czas i głowa do tego. Ja smoczki mam dwa. Podejście do smoczka zmieniło się radykalnie w ostatnim czasie. Najpierw dawało się wszystkim dzieciom (moi rodzice dawali mojej siostrze smoczka wysmarowanego miodem, bo nie chciała zwykłego !!!), potem mówili, że smoczek jest be, a teraz uważa się, ze prawidłowe podawanie dziecku smoczka jest wręcz wskazane - badania dowiodły, ze zmniejsza ryzyko zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej (to akurat wyczytałam w jednym z aktualnych pism dla kobiet w ciąży). Nie pamiętam teraz szczegółów, ale chyba najsilniejszą potrzebę ssania dzieci mają do 3 mies. życia i nie należy im odmawiać smoka, bo cyca cały czas dawać się nie da. Ale nie można np. pozwalać, żeby dziecko smoka ssało cały czas, tylko np. do uspokojenia się i wtedy trzeba wyjąć i nie pozwalać zasypiać, bo potem bez smoczka dziecko nie będzie umiało zasnąć. Po tych trzech miesiącach dzieci umieją się uspokajać same, np. ssąc kciuk, bawiąc się rączkami, ssąc wargę i smoczek jest już mniej potrzebny. ----- Odnośnie torby do szpitala, to jednak słusznie wpadło mi do głowy, żeby nie pakować wszystkiego razem. Widzę, że i Wy macie podobne przemyślenia. Mój mąż i tak będzie musiał wracać do domu, więc to co nie będzie mi niezbędne od razu, przygotuję i mąż przywiezie przy okazji odwiedzin. Ostatnio pokazałam mu co gdzie leży, zeby w razie potrzeby znalazł, ale wątpię czy spamiętał. Krótkie szkolenie nt. tego co to jest body, a co to jest pajacyk czy kaftanik zrobiłam mu, ale na prawdę nie wiem co byłoby gdyby został pozostawiony sam sobie. Czasami mu wypominam, ze chłopak się nie dokształca w zakresie obsługi niemowlaka, ostatnio zmusiłam go do obejrzenia dwóch filmików z e-szkoły rodzenia, poza tym przeprowadziłam instruktaż algorytmu w przypadku zaksztuszenia i resuscytacji. Gdyby stało się tak, że ja byłabym niezdolna do opieki nad dzieckiem, np. (tfu tfu) jakieś powikłania, to moja Teściówka musiałaby się w trybie natychmiastowym teleportować i wspomóc mojego Mężyka... :-)
-
Asia> to szczęśliwy dzień dla Was. Dbajcie o siebie i napisz od czasu do czasu jak sobie radzisz z maluszkiem
-
Msrty> ja też mama Tommy Tippee - dwie butelki 0+ do tego dokupiłam pojemniki na pokarm (4 szt.) i dwa smoczki. Koleżanka mi poleciła tę firmę, a wiem, że w necie tez cieszy się powodzeniem. Ja tez zmagam się z małym przeziębieniem - gardło. Kupiłam Oscilococcinum i Tantum Verde. Aneczka> może za mało pijesz i mocz skondensowany? Tak na szybko przeczytałam w necie, że to może być dowód na zakwaszenie organizmu, jego poziom wzrasta przy zagrożeniu zatruciem ciążowym (choleostaza). Trzeba pic dużo płynów, ograniczyc węglowodany. http://www.obcasy.pl/index.php?art=1&dzial=33&dzial2=188
-
Moni> ja wyprałam rożek z wkładem kokosowym, bo poniewczasie zorientowałam się, że można go łatwo wyjąć (był zapinany na rzep). wyprałam chyba w 50 st, niestety przez to stracił trochę swoja twardość (rozbił się)... JA nie będę pakowała żadnych szczotek, gruszek, specyfików do pielęgnacji pępka. Takie rzeczy to mają.. Też mam krótszą szyjkę i w dodatku mam lekkie rozwarcie. Musze się bardzo oszczędzać, żeby jak najdłużej ponosić malucha. Przy porodzie nie ma komplikacji - wręcz jest łatwiej, bo krótsza szyjka, to krótszy czas porodu. fra_nia> no niezła ta Twoja Hania, nie wiedziałam że można aż taką pozycję przybrać :-)
-
Ania WWW>ostatnio słyszałam, ze wełna może uczulać i drapać, więc może lepiej kup polarowy Pestycyda> wiec to najlepszy dowód, że kremy to ściema, a wszystko zależy od genetyki. Mimo to smaruj się dalej, może szybciej się pozbędziesz tego dziadostwa.
-
No ja dzisiaj dopakowałam trochę torbę, choć jeszcze zdecydowanie nie wszystko. Zareczona> ja też mało piję, choć staram się przymusić do 1 lub dwóch szklanek płynu więcej, ale tak naprawdę wypijam (z kawą licząc)5-6 szklanek płynów, a podobno minimum to 8 szklanek. Przed ciążą to w ogóle wystarczała mi kawa, herbata i napój do obiadu. Tak bardzo chciałabym karmić piersią. Ja mam zaburzenia hormonalne (zawsze b. niska prolaktyna, w dodatku mam gruczolaka na przysadce mózgowej w miejscu odpowiadającym za wydzielnictwo oksytocyny) i jakoś mam tak wewnętrzne przeczucie, że mogę nie mieć pokarmu. Z drugiej strony, skoro tak bardzo tego chcę, to może mój organizm ruszy. Ostatnio czytałam o wywoływaniu laktacji u np, kobiet, które adoptowały dzieci. Przez jakiś czas podaje im się taki lek Metoclopramid (dziewczyny które miały badaną prolaktynę z obciążeniem wiedzą o co chodzi). Po jakimś czasie i jakichś dawkach podobno rusza laktacja, ale mleka tego przez dwa tygodnie nie podaje się dziecku, tylko czeka na "prawdziwy" pokarm. Wiem, ze oksytocynę na pobudzenie wypływu mleka można podawać w sprayu do nosa. Tak czy siak, nie sądzę, żeby lekarze byli aż tak zdesperowani, żeby na mnie te metody próbować. Liczę na potęgę podświadomości :-)
-
Wow, ale wiadomości!!! ASIA25> GRATULUJĘ Z CAŁEGO SERCA! Twoja córeczka miała bardzo ładną wagę i długość też niczego sobie. Teraz się pomęczycie w szpitalu, ale możesz się pouczyć obsługi maleństwa, lepiej ją poznać ze świadomością, że zawsze ktoś Ci pomoże. Chyba na dziewczyny z forum (na mnie tak) padł blady strach, wszystko stało się namacalne i takie prawdziwe. Dziewczyny, niedługo rodzimy! (no ja dopiero 32 tc skończony, więc nie mogę się rozpakowywać). Wyprawkę mam już skompletowaną, naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze dokupić :-) Torba do szpitala częściowo spakowana. Swoją drogą nie wiedziałam, że tych rzeczy tyle się zbierze. Tak naprawdę to chyba będą to minimum dwie torby, a nie jedna. Właściwie nie spakowałam siebie, nie mam kosmetyczki, książki, laktatora. Dla małego spakowałam kocyk i rożek i na tym skończyło się miejsce w torbie. Fizycznie czuję się bardzo dobrze, jestem dość sprawna, nic mnie nie boli. Twardnienie brzucha odczuwam głównie wieczorem, po tym jak trochę się nadwyrężę jakąś pracą. Za 10 dni mam wizytę u lekarza i okaże się jak tam moja szyjka... Lenna> trzymaj się. Na pewno masz dość leżenia w szpitalu, ale termin masz wyznaczony, więc zawsze jakoś lżej. Pozdrawiam ciepło!