Gastroskopię miałam dzisiaj rano. Wczoraj lekkostrawne posiłki, żeby nic w brzuchu nie zalegało.
Dostałam znieczulenie gardła, gryzak, żeby nie pokąsać rurki i zabrano się do roboty. Odruch wymiotny miałam kilka razy, po tym, jak lekarz kazał mi przełknąć i wepchnął rurkę do gardła. Poleciały mi łzy i koniec. Potem już tylko samoistnie bekałam, przy wpompowywaniu powietrza do żołądka. Lekarz ma taki przycisk przy rurce i słychać tylko psssyyt i się odbija. Badanie u mnie trwało ponad 5 minut, gdyż pobrano 6 wycinków (nic nie bolało). Lekarz powiedział, że już kończy i wyciągnął rurkę. Trzeba się uspokoić i normalnie oddychać. Ja nawet po znieczuleniu gardła byłam w stanie
Widziałam wszystko na monitorze. Rurka nie była wcale gruba. Po badaniu pojechałam sama samochodem do domu i zjadłam śniadanie. Teraz trochę boli mnie gardło podczas przełykania, ale przecież było podrażnione.
Po tygodniach zadręczania się, że dolego mi coś najgorszego, po 5 minutach mam wyjaśnioną sprawę. Jutro idę do lekarza po leki i umówić się na kolonoskopię, żeby z dupy... oj przepraszam z drugiej strony też mieć jasność ;)
Trzeba się uspokoić i normalnie oddychać. Ja nawet po znieczuleniu gardła byłam w stanie przełykać ślinę z rurką w środku więc nie ma mowy o żadnym 'duszeniu'.