A właśnie, apropos męczenia, to jeszcze coś dodam od siebie.
Mieszkam na 3 piętrze bloku, w którym wind nie ma, bo to stare powojenne kamienice, jak większość takich w Hucie i nie wyobrażam sobie nawet, żebym taszczyła z góry na dół ten wózek, po prostu sobie nie wyobrażam i z tego też względu chodzę ciągle naburmuszona i zastanawiam się co tu począć. Mąż zaproponował przeprowadzkę, ale że niby teraz? Tak mi się nie chcę!
Jakaś tam prowizoryczna wózkarnia jest, ale nikt tam od lat wózków nie wstawiał. I w takim wypadku jestem w kropce, której chyba nie da się rozwiązać.