Madziula_87
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Madziula_87
-
Ja tak szczerze mowiac to w ogole nie ogladalam zadnych filmow, po prostu wtedy nic mnie nie interesowalo... Wiesz.. tez zastanawialam sie dokladnie nad tym co ty.. czy oni o nas mysla czy po prostu imprezuja na calego i korzystaja z wolnosci P.S. wydaje mi sie ze najlepsze rozwiazanie to spotkanie z jakas zaufana osoba do ktorej bedziesz mogla do woli pomarudzic o 'nim' i ktora jakos to znioesie, a przy okazji moze odciagnie troche twoje mysli od 'tych' spraw, choc wiem ze bedzie trudno...
-
<Klaldus> to dolowanie to 'normalna' sprawa, ja dopiero niedawno zaczelam znowu sluchac takich sentymentalnych piosenek, ale komedii romantycznych to do tej pory nie ogladam..
-
A pioseneczka sliczna, taka... dajaca nadzieje ;)
-
Ja tez juz nie moglabym napisac.. choc nieraz chcialabym tak bardzo, ale wiem ze tego nie zrobie. Wiadomosc na gg byla ostatnia... dalam mu spokoj - mysle ze jesli bedzie mu zalezalo to w koncu sam zrobi cokolwiek...
-
Jest to ale - bo mimo wszystko byl to czlowiek, ktory przez dlugi czas byl nam najblizszy, mamy mase wspomnien - wiekszosc z nich jest pozytywna, wspomnien, ktore nigdy nie nasunelyby nam na mysl tego ze ten ktos odejdzie, bo go znalismy, bo i on nas kochal - za cos sie w nas zakochal, wiec skoro zakochal sie raz to dlaczego nie moglby i drugi... ze moze tak naprawde i w nim tli sie jeszcze jakies uczucie... mimo watpliwosci... I tak same tworzymy sobie swiat pelen nadziei.. czasem zludzen...
-
Wiem ze nie zwiazal sie z zadna inna, moze gdyby tak bylo - byloby latwiej choc moze bolesniej, bo tak caly czas mimo wszystko w sercu jest ta glupia nadzieja, ze moze dorosl juz do powaznego zwiazku, moze cos przemyslal, ze moze moze moze.... ale - no wlasnie, zawsze jest to ale... dlaczego nic nie robi...??
-
Ja mialam zal, caly czas mam, za sposob w jaki wszytko sie skonczylo, za to ze nie mial odwagi mi niczego wyjasnic, za to ze nie wiem o co poszlo, bo tak naprawde nie bylo powodu, do tej pory nic nie powiedzial, zreszta on to wie - napisalam mu, ze mam zal ze odszedl bez slowa, ze nikt nie zasluguje na to zeby go tak zostawiac... Wydaje mi sie ze to wlasnie przez to ciezko bylo zrobic jakikolwiek krok, zarowno jemu jak i mi... Czasami wydaje mi sie ze ma jakies wyrzuty sumienia... Jakis czas(ok 1.5 mies) temu wyciagnelam do nigo reke. Nie pisalam nic o nas.. o tym co bylo.. Napisalam mu na gg ze chcialabym zeby miedzy nami bylo normalnie, zebysmy mogli ze soba znowu normlnie rozmawiac.. ze nie chce zebysmy mijali sie jakbysmy sie nigdy nie znali itp. Po tym cos sie zmienilo... powoli zaczal znikac ten mur, ktory byl...
-
Ja tez nie czekam juz na wiadomosc, wiem ze i tak sie nie odezwie, minelo juz troche za wiele czasu, troche zalu bylo miedzy nami w tym czasie, moze za jakis czas - jesli nasze relacje sie unormuja,ale napewno nie bedzie to za tydzien ani dwa... no i oczywiscie jesli mu jeszcze choc troche bedzie zalezalo... Bo jesli nie zalezy to ani czas ani nic innego nie pomoze...
-
Wiem ze nie warto analizowac bo to do niczego nie prowadzi, ale tak jakos mam ostatnio ze wiele wspomnien kreci mi sie po glowie i sila rzeczy nie moge tego od siebie odgonic Dzis zaczelam Wam opisywac 'moja historie' ale wyszla tak jakbym to ja byla za to odpowiedzialna wiec dalam sobie spokoj. Nie da sie opisac tego wszystkiego w przyzwoitej objetosci.. bez pominiecia istotnych faktow, jak cos w miare obiektywnego uda mi sie skrecic to w koncu moze to z siebie wyrzuce... Cholera... cholera... cholera... Jakie to wszystko jest pokrecone!!!!
-
Mnie kazdy sms na ktory nie odp tak jakbym chciala bolal, tak cholernie... Wiec mysle ze nie warto pisac za czesto.. Dla mnie wszystko co sie stalo bylo i jest szokiem, do dzis tego nie rozumiem, milion razy pisal ze kocha ze mnie nie zostawi.... jednego dnia pisal ze kocha a kolejnego przestal sie odzywac...
-
Ehhh w ogole to gratuluje ( i zazdroszcze) takiego mezczyzny ;)
-
Wiem ze powinnam wychodzic.. spotykac sie z ludzmi... staram sie wlasnie tak robic - gdybym miala byc sama chyba bym zwariowala.. Juz wszystko bylo ok a teraz znowu wraca.. Ciezko jest... A ostatnio mam wrazenie ze jaka zmiana by nie nastapila nie obedzie sie bez lez i wspomnien.. Bo ja juz tak naiwnie sentymentalna i uczuciowa jestem ehhh jak kazda z nas chyba... Dobijaja mnie te wszystki zmiany... Jak juz mam wrazenie ze cos zaczyna sie ukladac to nagle niespodziewanie ktos rzuca mi jakies klody pod nogi...
-
W ogole im dluzej o tym mysle tym bardziej uswiadamiam sobie ile razy zachowalam sie nie tak jak powinnam... Nie chce tak myslec - przeciez to on mnie zostawil, tak bez slowa, to on sie do mnie nie odzywal, nie obchodzilo go co czuje, ze cierpie i ze wszystko stracilo dla mnie sens... Mam juz dosc tego rozmyslania... Siedze i rycze, kocham i tesknie, zycie jest do d... :(
-
Dzien dobry dziewczynki :) U mnie dzis od rana kiepsko :( Wczoraj bylo nawet fajnie. Musze sie pochwalic, ze odwazylam sie wybrac na impreze z kolezanka.. Moja pierwsza impreza od momemtu rozstania... od tylu miesiecy.. Szczerze przyznaje, ze wcale nie chcialo mi sie nigdzie wychodzic. Mialam nadzieje, ze kumpela (podejmujac decyzje o naszych nocnych 'szalenstwach') jednak wybierze kino.. Zostawilam jej podjecie decyzji bo juz w tygodniu obiecalam ze gdzies wyskoczymy- wiec sie nie wtracalam... Jednaknie wybrala imprezke. Musze przyznac ze bylo nawet nawet.... No ale niestety dzis obudzilam sie w koszmarnym nastroju, juz nawet troche poryczalam ;( Wrocily wspomnienia.. Nie moge ich od siebie odgonic... Mysle o tym wszystkim co wydaWcrzylo sie w ciagu ostatnich miesiecy... Co byloby gdybym w niektorych sytuacjach zachowala sie inaczej.. Wkurza mnie to... Kiedy juz wszystko powoli zaczelam sobie ukladac znowu nastapily zmiany, ktore przywolaly wspomnienia.. Wkurza mnie, ze jestem taka sentymentalna i uczuciowa.. istna idiotka... Dlaczego to wszystko musi tak dlugo trwac??? Dlaczego nie moge zapomniec, o nim, o wszystkim???
-
Tak, teraz to rzeczywiscie musisz dac mu czas, mowie ci to ja - dosiwadczona, po 4 miesiacach..... ;) gdybym miala szanse jeszcze raz to od poczatku dalabymm mu czas, nie dopytywala sie wiecznie... Ehh ale moge sobie pogderac... Musimy byc zawsze usmiechniete, zawsze piekne i zadowolone z zycia (chocby jedynie na zewnatrz) niech wiedza co traca!! ;) Trzymam za ciebie kciuki, niech ci sie szybciutko ulozy... Musi sie ulozyc... :) pozytywne nastawienie... :)podstawa No wiec ja juz uciekam, bo jutro wczesnie do pracy sie wybieram (:/ ) do 'zobaczonka' jutro Pozdrawiam i powodzenia!!!! :)
-
Hehe no oczywiscie trzeba myslec pozytywnie,troche do d... jest czekanie na ruch faceta, no ale coz... jak kocha i zateskni to sie odezwie, a jak nie - no coz, zmusic tez sie nie da... Ale nie ma sie co za bardzo narzucac - tez musi wiedziec ze ma cos do stracenia... Za te wszystkie lzy ktore wylalam, nieprzespane noce... o nie... teraz to on musi sie wykazac... ;) Jedyne co -pozytywnego po tym pozostalo to to ze stracilam 5kg w ciagu niecalego miesiaca..Zadna dieta tak na mnie nie podzialala ;) Tak sobie zartuje ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.. :)
-
Poczatkowo miedzy nami w pracy bylo beznadziejnie, mijalismy sie byleby nie wchodzic sobie w droge, nie wiedzielismy chyba co sobie powiedziec... Od jakiegos czasu jest lepiej... podchodzi i nawet sie komunikujemy ;) (bez szalenstw ale jest na plus) wczesniej jak podchodzil sztywnialam i nie potrafilam sie odezwac, bo co moglam mowic po tym wszystkim co sie wydarzylo, no ale przelamalam to w sobie ;) Chyba najweksza bariera jest ten czas ktory minal...
-
Twoj jesli kocha to sie odezwie, naprawde trzeba dac facetowi czas, ja swojemu nie dalam i teraz jest milion razy ciezej, gdybym miala jeszcze raz dzialac to wiele zrobilabym inaczej... No... glowa do gory - bedzie dobrze, ja tak cholernie chcialabym sie pzytulic do tego wariata a tu pusto :/ ehhhh ale bedzie dobrze, bedzie dobrze... :D
-
A w ogole to mysle ze to on powinien cos zrobic jesli mu zalezy bo ja juz kiedys probowalam, tylko to chyba bylo jeszcze nieco za wczesnie...
-
Nie wiem czy jest szansa... hmm chcialabym zeby byla tylko juz nie wiem co on o 'nas' sadzi... chcialabym zrobic hmm 'cos' ale gdyby mnie zignorowal to balabym sie pozniej spojrzec mu w oczy (te oczyska mijam codziennie bo pracujemy razem)
-
U mnie tak samo, ze znajomymi nie bylo sie czasu widywac, do domu jezdzic tez nie za bardzo bo widywalismy sie tylko w weekendy, wiec jak mialam wybierac to wiadomo co wybieralam... ehhh Teraz juz czasem jest ciezko zrobic jakikolwiek ruch bo troszeczke czasu minelo, nie 'tylko' ale chyba bardziej 'az' 4 miesiace.. a tak okropnie tesknie za tym dupkiem...
-
Zazdroszcze ci tego ze tak zdecydowanie wyciagnelas do niego reke, racja - teraz ruch nalezy do niego, ja zaluje ze nie zzapytalam wprost co z nami.. a pozniej juz bylo coraz trudniej... zwlaszcza gdy ma sie faceta dumnego jak paw..
-
No i dlaczego faceci tak sie licza ze zdaniem kolegow... nie wiem.. moze nie wszyscy.. ale moj to naprawde - jak dzieciak.. dorosly facet.. Ja jak sie zabujalam na maksa to zdanie wszystkich dookola przestalo miec znaczenie...
-
U nas nieco inaczej bylo, moj mowil nawet ze bedziemy jezdzic na imprezy samochodem zeby nie mogl pic ;) no oczywiscie nie jezdzilismy, ale wkurzalo mnie to i jak juz zaczynal przesadzac to sie wtracalam ze ma przestac... nie klocilismy sie o to, w ogole sie nie klocilismy,ale tak sobie mysle ze czasmi lepiej bylo sie poklocic, przynajmniej byloby mozna sobie to wyjasnic a tak.. wybuchlo niespodziewanie i ... rozstanie....
-
Wiesz, ja tez mam wrazenie ze czasami troche sie rzadzilam ;) Glownie w jednej sprawie... Ale mialam powod.. na naszej pierwszej imprezie tak sie schlal ze niemal musialam go wynosic, pozniej juz go zawsze pilnowalam zeby nie przecholowal... to chyba mu sie nie podobalo.. w sumie to nigdy nie narzekal ;) zawsze przepraszal jak przesadzil i ze jz sie nie powtorzy i ble ble ale wlasnie chyba brakowalo mu tych imprez z kumplami, gdy mogl sie schlac jak swinia..