Madziula_87
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Madziula_87
-
Wera.. tak osobiscie to jestem przeciwniczka palenia ;) ale pamietam czasy gdy bylam w tym najwiekszym kryzysie i wtedy to naprawde pomagało.. teraz jest inaczej ale czuje ze potrzebuje krotkowtrwalego wsparcia.. a nawet nie mam sie komu wygadac - wiec jakos musze sobie radzic... nalogowo nie mam zamiaru palic - mam juz to zakodowane w glowie od dziecka ;) Ah.. poniekąd masz racje - nie powinna robic tego za Twoimi plecami, ale z drugiej strony mysle tak jak Wera, ze przeciez miedzy nimi nie bylo zadnego konfliktu, choc bez przesady - wszystko ma swoje granice, zwlaszcza w przyjazni jakas lojalnosc obowiazuje..
-
Ehhh ja to sie nie pocieszam ze cos zmieni sie z pogoda, jak sie zrobi cieplo pewnie zaczna sie mysli ze ladna pogoda, wyskoczyloby sie gdzies a tu nie ma z kim :/ Racja Wera, to wszystko trzeba przezyc... nic innego nam nie pozostaje.... Tak tu napisalas ze tabletki nic nie pomoga... a ja zanim tu weszlam pomyslalam ze chyba zaczne na te moje smutki palic, bo to akurat przynosilo mi ulge... ;) Oczywiscie nie mam zamiaru wpadac w nalog - mi to nie grozi ;) jak jestem w kryzysie to zapale, a jak kryzys przechodzi to nawet wachac tego swinstwa nie moge ;) ehhh wiem ze to glupie, ale jakos delikatnie trzeba sie wspomoc Chcialabym sie na nowo zakochac - to byloby najlepsze lekarstwo, ale gdzie spotkac fajnego faceta, jak gdzie sie nie obejrze to jak fajny to juz zajety... :/ w ogole porzadnych facetow niewielu na tym swiecie... Podobno w Polsce na jednego faceta przypadaja dwie kobiety - nie wiem czy dokladnie tyle, ale juz samo wskazanie ze wiecej jest kobiet zmniejsza nasze szanse na zznalezienie kogos...
-
Ehhhh... a u mnie smutno... teskno... w srodku jakas pustka ostatnio... ale musze zrobic wszystko zeby zapomniec... Zaczynam sobie uswiadamiac ze ja naprawde glupia jestem... on na pewno zyje pelnia zycia, bawi sie, a moje zycie takie nijakie jest.. puste... bo tesknie za jakims palantem... Musze sie w koncu ogarnac... Zaczac sie rozgladac wokol siebie.... Dlaczego zycie jest takie trudne...???!!! Smutno :(
-
Wera nie mam zadnych wspolnych zdjec wiec nie mam czego ogladac...a wszystko co mogloby mi cokolwiek przypominac usunelam... tesknie bo mialam tam przyjaciolke z ktora moglam rozmawiac o kazdy problemiku, o wszystkim na biezaco - a latwiej jest gdy mozna sie komus zwierzyc, z kims porozmawiac, a teraz czuje sie jakbym zostala sama.. mowisz ze lepiej go nie widywac - pewnie na dluzsza mete to mi wyjdzie na dobre, ale takie nagle rozstanie rozbudzilo tesknote - wczesniej bylo bezpieczniej... wiem ze to glupie ale tak jest. Tak.. masz nas i z nami mozesz o wszystkim porozmawiac, jesli tylko bedziesz czula taka potrzebe, tyle juz razem tutaj przeszlysmy.... a czasem po prostu smutki lepiej wyrzucic z siebie..
-
dziewczynki... poradzcie co zrobic zeby sie wyzbyc wszelkich wspomnien????? zeby nie myslec... dlaczego ja nadal jestem chorobliwie zazdrosna????!!!!!! przyuwaze cos, 99% sobie domysle i juz schizuje!!!! masakra!!!! ja chyba jestem nienormalna!!! nawet nie mam powodow zeby byc zazdrosna, tylko ta moja glupia wyobraznia!!!!!!! mnie to chyba w psychiatryku powinni zamknac!!!!! znowu wyobraznia mnie ponosi. To chyba dlatego ze w chwili obecnej zajmuje sie tylko nauka i praca, zero zycia poza tym... bleeeee odwali mi przez to... co mam zrobic zeby w koncu o tym wszystkim zapomniec?? znacie jakies dobre metody???? zapomniec.. tak - to bedzie najlepsze.... milosc to najgorsze cholerstwo jakie mnie w zyciu spotkalo!!!!!! schizuje...................................
-
dziewczynki... poradzcie co zrobic zeby sie wyzbyc wszelkich wspomnien????? zeby nie myslec... dlaczego ja nadal jestem chorobliwie zazdrosna????!!!!!! przyuwaze cos, 99% sobie domysle i juz schizuje!!!! masakra!!!! ja chyba jestem nienormalna!!! nawet nie mam powodow zeby byc zazdrosna, tylko ta moja glupia wyobraznia!!!!!!! mnie to chyba w psychiatryku powinni zamknac!!!!! znowu wyobraznia mnie ponosi. To chyba dlatego ze w chwili obecnej zajmuje sie tylko nauka i praca, zero zycia poza tym... bleeeee odwali mi przez to... co mam zrobic zeby w koncu o tym wszystkim zapomniec?? znacie jakies dobre metody???? zapomniec.. tak - to bedzie najlepsze.... milosc to najgorsze cholerstwo jakie mnie w zyciu spotkalo!!!!!! schizuje...................................
-
No tak... miłość to ogolnie ciężki temat, kto ją zrozumie???? ehhhh milosci chyba nie da sie zrozumiec. I w ogole to dlaczego milość przynosi jakiekolwiek cierpienia - przeciez powinna byc piekna, spokojna i dawac nam duzo szczescia, a tymczasem.... my...rozzalone stukamy w klawiature zeby wylac swoje smutki i rozterki... co to za milosc...??????!!!!! a ja jak glupia wierzylam ze to ta druga polowka pomaranczy... chyba pora przestac wierzyc w cuda....
-
Ah ja nie bylam z moim az tak dlugo... ale tez wiedzialam ze to ten jedyny - pewnie przez to jest teraz tak ciezko.. ale chyba nie powinnysmy ciagle tego rozpamietywac, rozbudznie wspomnien to nie jest dobra droga... W ten sposob same odbieramy sobie szanse na to aby to wszystko sie jakos ulozylo.... powinnysmy otworzyc sie na otoczenie a moze uda nam sie dostrzec cos wartosciowego
-
A ja tak czasami sobie mysle ze mi przydalby sie mlotek i w zestawie ktos, kto by mi te wszystkie glupoty z glowy powybijal.... Ah.. Ty jestes tu pol roku - ja troszeczke dluzej, od mojego rozstania minelo juz troche wiecej czasu, a mimo to nie wszystko w moim wnetrzu zostalo uporzadkowane.... przed chwila nawet uswiadomilam sobie ze jestem o niego przesadnie zazdrosna - nie okazuje tego na zewnatrz ale w srodku mimo wszystko czesto pojawia sie jakies uklucie zazdrosci hmmm tylko ze to zazdrosc o jakies bzdurne rzeczy, w ogole nie zwiazane z niczym.. a juz w ogole z czymkolwiek co mogloby powodowac to uczucie... piszesz ze wiesz ze Twoj byly nie chce wrocic... wiesz... moj nigdy nie powiedzial slowa koniec, a raczej dlugo mnie zwodzil... raczej z nikim nie jest - i to wcale mi nie pomaga - moze raczej daje jakas zludna nadzieje, ze moze kiedys. Ale prawda jest taka, ze ja sie do niego nie odezwe - wiadomo dlaczego. On do mnie tez - bo jest zbyt honorowy i duma mu na to nie pozwoli.. Wiec logiczne jak to wszystko sie potoczy, a raczej jak nie potoczy... ostatnio troszeczke myslalam o 'mojej' sytuacji i uswiadomilam sobie, ze od momentu rozstania wiekszosc rzeczy podporzadkowalam temu, zeby mu cos udowodnic, zeby to on zaczal myslec ze cos stracil... to dla tego idealny wyglad, idealne zachowaanie, dusza towarzystwa, zmiana pracy, zeby mu udowodnic ze ja tez moge wiecej... glownie dla niego, choc moze i troszeczke dla siebie, zeby odzykac wiare w siebie,.. tez chcialabym sobie to wszystko jakos ulozyc, moze zakochac sie na nowo... ale w moim otoczeniu nie dostrzegam nikogo wartego zainteresowania - a moze nie chce dostrzegac... chyba raczej to.. nie chce.... ja chyba musze jeszcze troche poczekac... na mnie jeszcze nie przyszla pora.. choc - jejku- jak pomysle sobie ze juz zaczynam robic sie stara to az mnie to wszystko przeraza... chyba dopiero po 30 sobie jakos zycie uloze, bo narazie nie widac perspektyw...
-
Ah nie smuc sie - ja mam dokladnie tak samo... :( chyba dopadła nas wiosenna depresja...
-
Taką długą formułkę wyprodukowałam i przypadkowo się skasowała.... :/ To chyba było przeznaczenie, żeby nikt nie słyszał mojego ględzenia .. a niech tam... ale takie madre powiedzenie chodzi mi po glowie - "jeśli wiara czyni cuda trzeba wierzyć że się uda" :) to tak w wersji optymistycznej... ;)
-
Są gusta i guściki ;) Niech żyje różnorodność!!! ;) ehh a ja to chyba mam jakies schizy.... kiedy ja w koncu zaczne zwracac uwage na innych facetow???!!! ja kiedys w koncu sfiksuje!!!
-
moje zaslepienie nie zna granic - na faceta nawet nie zwrocilam uwagi :p
-
Nie smutaj sie, wszystko bedzie dobrze :) w ogole to nie powinnysmy sie smucic bo fajne z nas babeczki i zaslugujemy na to by byc szczesliwe!!!!!!!!!!
-
Tak.... a Tobie co sie stalo??? sliczna pioseneczka, tylko tak.. smutno przy niej sie robi...
-
A ja teraz czuje taka dziwna tesknote... Zmienilam miejsce pracy... i mam swiadomosc ze juz niewiele okazji bedzie ku temu zeby go zobaczyc... to obudzilo we mnie taki dziwny smutek.. wczesniej wiedzialam ze mimo wszystko on jest gdzies w poblizu... a teraz... w pracy jest fajnie, ludzie sa ok i przez te 8 h nie za wiele o tym mysle, ale gdy wychodze z pracy odczuwam ze teskno mi.. ehhh moze z czasem to minie.. Musze sie na nowo przyzwyczaic...... A tak na marginesie to widze ze wiekszosc z nas przezywa jeszcze czasami ciezsze momenty...
-
Wiem ze to normalne ze pod wplywem takich stresow traci sie na wadze, tylko ze u mnie minelo juz tak wiele czasu, jem normalnie i ogolnie depresja juz dawno minela, wiec przynajmniej teoretycznie powinnam zyskiwac na wadze a nie caly czas chudnac... nie narzekam bo podoba mi sie obecna waga ale troche mnie to zastanawia dlaczego tak sie dzieje...
-
no i w ogole to dlaczego ta milosc jest taka durna ze nie mozna odkochac sie z dnia na dzien, a takie sentymentalne stwory jak ja to dopiero maja pod gorke.... moja babcia to zawsze mawiala ze jak ktos jest nam pisany to bedzie nasz.. a u mnie niedlugo minie rok od rozstania a ja nadal nie wyparlanm tych wszystkich wpomnien z mojego beznadziejnego umyslu... i caly czas zdaje mi sie ze to wlasnie on... niby wszystko jakos sobie ulozylam, funkcjonuje normalnie, ale mimo wszystko w podswiadomosci jakies glupie mysli co jakis czas sie przewijaja.. normalnie to jest straszne.... jezeli nie spotkam na swojej drodze innej milosci to chyba do smierci bede zyla jedynie wspomnieniami....
-
No wlasnie - sprawa indywidualna, zadzam sie - mi sie wydaje ze ja juz swoj koniec swiata juz przezylam (jakis czas temu ;) ) a teraz to jest odrodzenie, wiec zaden koniec swiata nie jest mi straszny... czasami wydaje mi sie, ze moze nawet byloby fajnie gdyby cos sie skonczylo, przynajmniej nie musialabym przezywac mojego marnego, nudnego zywota... ehhh bredze chyba... wczoraj sie wazylam.... znowu schudlam... waze juz 54 kg - jak na mnie to po prostu masakra - juz nie pamietam kiedy tyle wazylam, chyba w podstawowce ;) ogolnie to zawsze wazylam gdzies w okolicach 58 kg, w zeszlym roku nawet z 61 - a po tych wszystkich stresach zwiazanych z rozstaniem zaczelam chudnac, w pierwszych tygodniach schudlam ze 4 kg ale to normalne - bo prawie nic nie jadlam... a teraz moja waga dalej spada, troche mnie to martwi, zastanawiam sie czy moze gdzies ta moja glupia podswiadomosc nie robi jakiegos zametu w moim organizmie.... nie powiem - fajnie miec taka figurke i byc kilka kg lzejsza ale ja nie powinnam chudnac bo za duzo wcinam ;) przed wczoraj spedzilam wieczor z moja kolezanka, zalamana - bo jej chlopak zamiast do niej poszedl z kumplami na piwo (a widuja sie tylko w weekendy), radzilam jej zeby wylaczyla tel. zeby to on sie troche pomartwil, a ona nie - tylko co piec minut do niego wydzwaniala, i zostawila wiadomosc na poczcie - blagalnym glosem - 'no odbierz w koncu' - tak sobie pomyslalam ze to takie ponizajace.... w ogole to jakos kiepsko widze ten ich zwiazek - jak przyjechal do niej to taka obojetnosc z niego bila, ona wtulona w niego a on skorke przy paznokciu sobie drapal.. ehh palant.. mam nadzieje ze sie ogarnie.. w ogole to zauwazylam w sobie ze bardzo zmienilo mi sie podejscie do tych spraw - chyba nieco zmadrzalam, ja chyba tez tak glupio sie zachowywalam, ponizajaco - no ale coz - uczymy sie na bledach, kolejnym razem juz nie bede taka glupia... no i nie wspominalam jeszcze ze udalo mi sie zmienic prace, zostalam w mojej firmie tylko teraz w innym miejscu pracuje, ogolnie to jest fajnie, ludzie przyjaznie nastawieni.. ale tesknie strasznie za starymi znajomymi no i za widokiem mojego ex..ehhh wiem ze to glupie ale gdy wiedzialam ze jest gdziies blisko bylo latwiej... ciesze sie bo udowodnilam sobie i jemu.. ze ja tez moge robic cos wiecej... ale teskie mimo wszystko :/ w ogole to ostatniego dnia, w zasadzie w ostatniej godzinie gdy bylam w starej pracy on caly czas krecil sie w poblizu i gapil sie na mnie, obserwowal mnie tak ze az czulam jego wzrok na sobie.... ehhh faceci to palanci - kto ich zrozumie....???
-
Wera.. a ja Ci musze powiedziec ze w gruncie rzeczy zazdroszczę Ci, bo masz to co najwazniejsze - kogos kto Cie kocha i na kim Tobie zalezy... :) zęby - hmmm wiesz.. na pewno nie sa takie straszne ;) ja tez mialam kiedys krzywe zeby - dwojki tak strasznie wsuniete do tylu, nie cierpialam ich, a jak sie usmiechalam to zaslanialam usta rekoma ;) Teraz mam ladne - bo wyprostowalam, 4 lata meczylam sie z aparatem, a wiesz co jest najsmieszniejsze - ze jak zdjelam aparat to prawie nikt nie zauwazyl roznicy ;) a gdy teraz czasami mowie ze kiedys mialam krzywe zeby to wiekszosc ludzi dziwi sie i mowia: Tak.???? Nie pamietam... :D z tego co piszesz zauwazam ze masz naprawde mnostwo kompleksow... pewnie wiekszosc niepotrzebnie - moja przyjaciolka jest strasznie zakompleksiona choc nie ma ku temu powodów, wiec pewnie z Toba jest tak samo.. :) ja w zasadzie powinnam byc szczesliwa.. wyzbylam sie kompleksow (udalo mi sie po latach ;) ) mam prace, studia tez jakos mijaja, i ogolnie nie mam problemow ale nie czuje sie jakosc szczegolnie szczesliwa, chyba gdzies tam w glebi serca czegos brak :) dlatego ciesz sie bo masz kogos kto kocha Cie taka jaka jestes :)
-
Ah ja mam ok 1.72 i zawsze chodze na obcasach, innych butow praktycznie nie zakladam, wiec kupuj i noś dumnie ;) mam kolezanki ktore sa wyzsze odemmnie i tez szpilki nosza wiec nie masz sie czego obawiac :D
-
Tak sie czasami zastanawiam czy ON troche przez ten rok dorosl czy nadal z niego taki niedojrzaly dzieciak.. Dziewczyny ich strata, zycze im wszystkim zeby trafili gorzej, zeby trafili na takie ktore potraktuja ich tak jak oni nas.. Czasami chcialabym zeby moj choc przez tydzien pocierpial tak jak ja przez niego cierpialam - zeby zobaczyl jak to jest... Widocznie to nie ci jedyni i jeszcze trafimy na ta nasza polowke pomaranczy - byleby nie po trzydziestce dopiero bo ja juz zaczynam czuc sie staroooo ;):D
-
aaa i jeszcze jedna rada.. mowi sie ze na stara miloscn najlepsza jest nowa haha cos w tym jest bo moj byly byl takim lekarstwem... haha tak sobie teraz pomyslalam ze spadlam < z deszczu pod rynne> haha ja jeszcze nie wykazuje zainteresowania plcia przeciwna, chyba narazie nie jestem gotowa no nowy zwiazek i stwierdzam ze przynajmniej narazie lepiej dla mnie byc sama, no ale moze kiedys ;) ale zauwazam juz innych facetow i nie mam klapek na oczach ;) a wiec chyba malymi kroczkami daze do unicestwienia tego uczucia ;)
-
Witam dziewczynki ;) te 'stare' i te 'nowe' ;) z nowym i co najwazniejsze optymistycznym spojrzeniem na ta nasza rzeczywistosc :) Musze nas pochwalic :D bo ostatni temat o biuscikach i kompleksach byln pierwszym niezwiazanym z wiadomym tematem, ktory pochlonal nas bez reszty :D Prawda jest - powinnysmy zachowywac sie tak, zeby to oni zalowali ze nas zostawili, zeby gdzies tam w srodku nich budowala sie mysl ze jednak cos stracili. gdy widza nas zalamane, nieporadne przez ta cala sytuacje napewno odczuwaja satysfakcje, to taki meski instynkt zdobywcy i tej glupiej swiadomosci ze to oni ustalaja reguly.. ze moga odejsc i wrocic gdy tylko najdzie ich ochota. A my... powinnysmy byc piekne usmiechniete i rozpromienione..:) Choc czasami to trudne - wiem sama po sobie - to jednak musimy probowac:) Mi ostatnio nawet czasami udaje sie odczuwac taka wewnetrzna radosc i musze Wam powiedziec ze to od razu widac na zewnatrz, tak jak bym byla inna osoba, a moze ta sama, ta ' z przed' tych wszystkich wydarzen. To chyba znak ze zaczynam dazyc do stanu rownowagi ;) Ah kochana, u mnie niedlugo minie rok a ja jeszcze w pelni nie doszlam do siebie, dopiero niedawno zobaczylam swiatelko w tunelu ;) widocznie dla Ciebie rowniez musi minac jeszcze troche czasu. Staraj sie,gdy masz ciezsze dni, organizowac sobie dzien tak by miec jak najwiecej zajec i jak najmniej wolnego czasu na rozmyslanie.. Pewnie jeszcze nie raz uronisz lezke, bedziesz odczuwala pustke, ale tak to juz jest.. zdaje nam sie ze juz wszystko ok a tu znowu dolek - na to jest jedna rada, czas czas i jeszcze raz czas.. Trzymaj sie :)
-
Co do biustow to zawsze mozemy sie ratowac stanikiem push up ;) kiedys taki mialam, jest naprawde swietny i fajnie 'uklada' piersi - nawet te mini mini :D Ah moj tez byl pierwsza prawdziwa, wczesniej to tylko takie hmm nic na powaznie ;) Nellia tylko sie nie zalamuj, wiem ze to ciezkie ale glowa do gory, bedzie dobrze :)