Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

wiosenna mama

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez wiosenna mama

  1. Hania przeczytałam twoje porady i z większością się zgadzam :) Tylko co do majtek jednorazowych mam obiekcję bo mi było wygodniej w zwykłych bawełnianych, ale to kwestia przyzwyczajenia najwidoczniej No i tantum rose mi nie pomagało wcale :( Jedyne co przynosiło ulgę to najzwyklejsze szare mydło, a pod prysznic biegałam tak często jak tylko było z kim malucha zostawić bo po 1 na oddziale jest gorąco jak w saunie i człowiek się niesamowicie poci (z tą wodą to 100% racja i ja jeszcze dodam żeby nie brać szlafroków frotowych tylko jakieś zwiewne bawełniane i koszulki z krótkim rękawkiem) a po 2 to woda przynosi ukojenie jeśli chodzi o krocze. Co do poduszek do siedzenia to nie używałam bo siedziałam normalnie (jestem wytrzymała jeśli o to chodzi :P) ale o rogalu do karmienia zapomniałam a planowałam go nabyć bo w szpitalu miałam wypożyczony i świetnie się sprawdzał. W domu miałam w planach kupić, ale niestety przestałam karmić i nie zdążyłam nabyć. Teraz chcę go bardzo mieć bo to faktycznie wygoda, szczególnie jak ktoś niedoświadczony w karmieniu jak np ja.
  2. Hania przeczytałam twoje porady i z większością się zgadzam :) Tylko co do majtek jednorazowych mam obiekcję bo mi było wygodniej w zwykłych bawełnianych, ale to kwestia przyzwyczajenia najwidoczniej No i tantum rose mi nie pomagało wcale :( Jedyne co przynosiło ulgę to najzwyklejsze szare mydło, a pod prysznic biegałam tak często jak tylko było z kim malucha zostawić bo po 1 na oddziale jest gorąco jak w saunie i człowiek się niesamowicie poci (z tą wodą to 100% racja i ja jeszcze dodam żeby nie brać szlafroków frotowych tylko jakieś zwiewne bawełniane i koszulki z krótkim rękawkiem) a po 2 to woda przynosi ukojenie jeśli chodzi o krocze. Co do poduszek do siedzenia to nie używałam bo siedziałam normalnie (jestem wytrzymała jeśli o to chodzi :P) ale o rogalu do karmienia zapomniałam a planowałam go nabyć bo w szpitalu miałam wypożyczony i świetnie się sprawdzał. W domu miałam w planach kupić, ale niestety przestałam karmić i nie zdążyłam nabyć. Teraz chcę go bardzo mieć bo to faktycznie wygoda, szczególnie jak ktoś niedoświadczony w karmieniu jak np ja.
  3. A jeśli chodzi o wyprawkę to ja mam z ciuszków: z 7 body z krótkim i długim rękawkiem kilka śpioszków i pajacyków trochę ubranek zbędnych czyli jakieś sukienki, dresiki, bluzeczki i inne cuda bo teściowa nie mogla się oprzeć :D Kombinezon cieniutki dwie czapeczki cieniutką i grubszą łapki niedrapki 2 pary skarpetek z kosmetyków wybrałam bambino i kupiłam szamponik mydełko i oliwkę i do tego mam zwykłą wanienkę i myjkę z frotki, muszę jeszcze dokupić wkład do wanienki bo mi na nim było wygodnie myć potrzebuje jeszcze: płatki z waty do przemywania buzi i pupy gaziki leko do pępka maść do pupy ale to pewnie dostane w szpitalu więc nie ma co szaleć z kupowaniem bo w nadmiarze to się popsuje rożek pieluchy tetrowe wkładki do stanika stanik do karmienia chusteczki nawilżane kołyskę z wyposażeniem przewijak płatki mydlane żeby wyprać wszystkie rzeczy Szare mydło do szpitala dla mnie bo po nim się najlepiej wszystko goi. mam już: smoczek szczotkę i grzebyk pampersy najmniejszy rozmiar do szpitala okrycia kąpielowe po starszych dzieciach jakieś kocyki choć jeden będę musiała dokupić laktator avent- będę miała od koleżanki i nie wiem czy mi długo posłuży. W poprzednich ciążach kupowałam nowe (miałam medeli i chyba lovi) i używałam ich kilka razy. butelkę avent leżaczek (też jeszcze u koleżanki ale w lutym sobie odbiorę) koszule do szpitala dla mnie fotelik wózek I w zasadzie to nie wiem co jeszcze mi potrzeba Na razie chyba wystarczy, chyba ze sobie o czymś ważnym przypomnę, a później się dokupi jak będzie taka potrzeba.
  4. Witam Nie rodziłam na Galla, ale słyszałam same pozytywne opinie o tym szpitalu że oddział malutki, ze personel sympatyczny itd. Zresztą kobiety w rodzinie tam rodziły i sobie chwalą. Sama przyszłam w tym szpitalu na świat, a lekarz który mnie odbierał jeszcze pracuje :D Więc postanowiłam zaryzykować i spróbować. Chodzę tam do lekarza do przychodni przyszpitalnej i miałam "okazję" leżeć już na patologii i faktycznie personel jest wspaniały, życzliwy. W porównaniu z innymi szpitalami mam bardzo dobre zdanie o pielęgniarkach, położnych i lekarzach w większości bo wiadomo, ze wszędzie się jacyś gorsi znajdą, ale tam na palcach jednej ręki można takich policzyć. To ze oddział jest malutki ma swoje plusy bo nie jest się jedną z wielu jak na taśmówce tylko jesteś w centrum zainteresowania personelu. A warunki jak w każdym nie wyremontowanym szpitalu. Czysto jest! Toalety prysznice są zawsze wysprzątane, nie śmierdzi w nich, a to ze stare i trochę mało przemyślane (te prysznice) to już inna bajka. Kiedyś jak przyjdzie ich kolej na pieniądze z Unii pewnie to wyremontują. Na razie był jakiś remont na położniczym ale bardziej dotyczył sali do przeprowadzania cesarek niż oddziału. No ale jak będzie to się okaże za jakieś 2 miesiące. Jeśli chodzi o żeby to mi na początku ciąży wychodziła 8 górna i cierpiałam strasznie. Na szczęście wylazła i już tak nie dokucza choć ciężko mi do niej przywyknąć. A od kilku dni wyłazi mi 8 dolna i zaczęła się powtórka z rozrywki. Na szczęście to już ostatnia 8 bo wszystkie pozostałe mam wiec pocieszam się, ze jak wyjdzie to będzie święty spokój. Koleżance 8 się popsuły zaraz po tym jak wyszły i musiała mieć usuwane chirurgicznie. Podobno to najsłabsze zęby i często trzeba je wyrwać bo albo się psują albo nie mieszczą się w szczęce i przeszkadzają, bolą.
  5. Jeju Nowa ja Ci życzę żebyś jednak długo leżała! Co najmniej z 7 tygodni! i żeby udało się jak najdłużej dzidziusia w brzuchu zatrzymać. Trzymam za Was kciuki!
  6. No niby u mnie też 2 razy wyszła dziewczynka, ale to jedna i ta sama lekarka USG robiła i nie wiem jakoś jej nie ufam do końca. Ja mam jakieś takie dziwne przeczucia, nie mam pojęcia skad się wzięły. Żałuje ze kupiłam takie dziewczęce ciuszki bo mogłam kupić wszytskie uniwersalne i wtedy byłoby mi obojętne, a tak to uniwersalnych mam tylko trochę- głównie body i z 5 par śpioszków, a reszta to wszystko typowo dziewczęce. Moze nie koniecznie róż bo i śliwkowe, szare, błękitne ale z dziewczęcymi motywami. Wiem, że dziecku to wszystko jedno, ale mnie nie wszystko jedno :P I syna w hello kitty nie wystroję.
  7. Ja planuje w Krk w MZWIA na Galla. Zobaczymy jak wyjdzie bo nie mam tam najbliżej, a jak się wszystko potoczy szybko a na mieście będą korki to mogę nie zdążyć tam dojechać. Zobaczymy. Takiego syropu nie piłam. Ja na grypę łykałam jakiś preparat z czosnku paragrip czy jakoś tak i też na nim pisało, ze nie powinno się w ciąży, ale lekarz pediatra i ginekolog stwierdzili, ze nie ma żadnych przeciwwskazań.
  8. mój maluszku nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą gondolą. Czy to jest coś takiego? http://allegro.pl/miekka-gondola-nosidlo-bcm-i1399105413.html Limonkowa i masz zamiar rodzić w KRK? Wiesz już w jakim szpitalu?
  9. Niby są, ale powiem Ci że mnie osobiście te ich promocje nie przekonują. Mieli kilka ciuszków po niższych cenach i nie były jakieś zachwycające, a reszta przecen to jakieś "słabe" jakby ich nie było. Największe wrażenie robi mothercare bo tam zawsze jest dosyć drogo (przynajmniej dla mnie) a wczoraj ceny były całkiem przyzwoite. No i bardzo mi się te ubranka podobają :) Prze slodkie są. Limonkowa a skąd Ty jesteś? Często bywasz w Krk?
  10. malwiśka fajny się wydaje. Ten zielony z brązem jest śliczny. lubię takie zestawy kolorów :D a ten twój zaraz sobie zobaczę na stronce :) limonkowa nie wiem do kiedy bo nie zapytałam. Ja byłam wczoraj w Galerii Krakowskiej. W Bonarce jest jeszcze mothercare z tego co wiem bo nie wiem czy w Kazimierz jest.
  11. Malwiśka jaki wózek wybrałaś bo ja w temacie wózków już się pogubiłam która z Was jaki chciała :) Tyle nazw tu padało.
  12. http://allegro.pl/koszula-nocna-krotki-rekaw-s-koszulki-zabka-i1390101981.html ja mam coś takiego- tylko w szarym kolorze i z innym nadrukiem i jest ok. Te guziki sa dobre i do karmienia wystarczą. A takie "ciążowe" koszulki to widziałam w sklepach z odzieżą ciążową. Ale po porodzie to już to chyba nie ma większego sensu.
  13. No niby są ochraniacze, ale u mnie nie zdawały egzaminu bo mali jakoś się wciskali pod nie. A później to już w ogóle ich ochraniacze denerwowały bo nic przez nie nie widzieli i specjalnie wsadzali pod nie głowę. No ale co kto lubi. Ja mogę tylko pisać na swoim przykładzie i koleżanek które również wymieniły tradycyjne łóżeczka na turystyczne z tych samych powodów. A jeśli chodzi o koszulę to myślę, ze wystarczą zwykłe bo przecież to są koszule po porodowe i brzucha już takiego się nie będzie miało. No jeszcze zależy co kto lubi bo ja zawsze lubię mieć koszulę ciut większa. Nie uznaje takich dopasowanych do ciała więc i do szpitala biorę normalne.
  14. calvados ale Lena ma 2 lata! Jeszcze ma czas nauczyć się wszystkiego :P Wydaje mi się, ze jeszcze za wcześnie, żeby myśleć o tym, ze pozna chłopaka/ męża :)
  15. hej Melduję ze żyję, ale jestem wymęczona już tą ciążą. Niby nic się nie dzieję i bardzo dobrze ale czas chyba stanął w miejscu a tylko brzuch rośnie. Niech się ten styczeń "rusza" i szybko kończy. Co do pytania o łóżeczko to u mnie sprawdziło się takie turystyczne lepiej niż drewniane bo w drewnianym się obijali mi o szczebelki. Dla maluszka to obojętne jakie ale dla takiego co już sam wstaje przy łóżeczku to chyba lepiej turystyczne bo jak mi kilka razy zaryli w drewniane to piękne siniaki były na buzi. Ja się zdecydowałam na kołyskę na pierwsze pól roku a potem kupie turystyczne. Co do samodzielności 2 latka to mój synal ma 2 lata i kilka miesiecy i też sobie umie sam śniadanie zrobić. Maluchy mają swoja szafkę ze swoimi sztućcami z ikea plastikowymi (polecam bo są super) i są tam też takie noże którymi sobie krzywdy nie zrobią i codziennie rano smarują z zapałem tosty masłem. Wszystko chcą kroić, obierać, mieszać. Kuchnia to ich ukochane miejsce zabaw. No ale u nas wszystko pod kontrolą dorosłych bo nigdy nie wiadomo co im strzeli do główek a zwykle noże mam w szufladach do których jak by chcieli to by mogli się dobrać więc do kuchni schodzą jak im pozwalam i wtedy kontroluje czy za długo tam nie są, albo jak ja idę lub mąż. Samym bez pozwolenia im nie wolno. Dziewczyny jeśli jesteście na etapie wyprawek to są teraz wielkie przeceny np w mothercare. Wszystko jest sporo poobniżane bo nawet o 70% tak samo w innych sklepach więc warto się wybrać. W C&A 2-pak body kosztuje 10 zł. 28 stycznia mam USG więc odliczam dni. Pozdrawiam Was.
  16. No tak się składa ze od wieków wiadomo czym się różni kobieta od dziewczyny- nieródki. Decydując się na macierzyństwo ponosimy tego konsekwencje takie czy inne. Decydując się na ojcostwo facet ponosi tego konsekwencje takie czy inne. Wybacz ale nie mam zamiary siebie sprowadzać tylko do "pochwy dla męża" i zastawiać się co on będzie czul jak sobie tam wsadzi! Jestem kobieta, matką, żoną. Spełniam rożne funkcje społeczne, rozwijam się, zmieniam również fizycznie i to akceptuje w pełni! Do pewnych rzeczy fajnie jest dorosnąć psychicznie bo inaczej ma się takie durne rozterki. A sex i wszelkie doznania z nim związane w 90% wynikają z naszej psychiki a nie budowy narządów płciowych ich wielkości, kształtów itd. Im bliżsi sobie ludzie tym sex bardziej udany, a nic tak nie zbliża jak wspólne przechodzenie przez wszelkie troski, problemy i radości, które niesie za sobą posiadanie potomstwa. I to tyle "mnie" w tym temacie. Pozdrawiam.
  17. Malwiśka no to miałaś ładne przeboje z tym porodem. Moi tez się rodzili na tzw krakowiaka z rączką przy główce i dlatego mam wrażenie, ze jak już główka przejdzie to koniec porodu. Cala reszta bułka z masłem. No i tez byli okręceni pępowiną ale pępowina była długa i nie zacisnęła się mocno więc byli tylko lekko sinawi i zaraz po jej odkręceniu wszystko wróciło do normy. Teraz to najbardziej się tej pępowiny boję wiec mam zamiar przed samym porodem wybrać się na USG z przepływami, żeby zobaczyć co i jak. judyta ja się zgadzam z taką tezą. Urodziłam w kwietniu, nie miałam gondolki tylko spacerówkę rozkładaną na płasko i dziecku było wygodnie, i mnie było wygodnie. Rozkładałam wózek, podnóżek dawałam do góry tak ze nie było szans żeby dziecko wypadło bo robiła się jakby gondolka. Kładłam na to kocyk i lekko ubranego dzidziusia i super się takie rozwiązanie sprawdzało. I tym razem planuje kupić tylko spacerówkę. Gondolę co prawda mam w razie czego, ale do samochodu i tak mi się nie wciśnie więc na wszystkie wyjazdy, wycieczki, wypady do rodziny będzie spacerówka.
  18. Witajcie dziewczyny. Na początek życzę każdej z Was, a raczej nas dużo zdrowia i szczęścia w nowym roku. Łatwego i w miarę bezbolesnego porodu bez różnicy jaką jego formę wybrała i przede wszystkim zdrowych nie płaczliwych maluszków! Ja bardzo chętnie opisze moje porody SN: Poród 1: Wszystko zaczęło się koło 22. Wykapana leżałam sobie w łóżku kiedy dostałam pierwszych skurczy. Nie były regularne i raczej mało bolesne więc leżałam dalej. Kolo 1 w nocy poczułam że prześcieradło zrobiło się mokre. Zastanawiałam się przez chwile jak to możliwe żebym się posikała i nic nie czuła. Dopiero po chwili dotarło do mnie, ze to mogą być wody płodowe. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam co się stało i żeby po nas podjechała (umówiłyśmy się wcześniej że nas podrzuci na porodówkę jak przyjdzie pora), spakowałam torbę, a raczej dopakowałam wszystko co trzeba było, jeszcze raz się wykąpałam, ubrałam i budzę męża ze jedziemy, na to on mi oznajmia, ze on śpi i nigdzie nie jedzie :D Skurcze były coraz silniejsze więc już mi nie było do śmiechu wiec stwierdziłam, ze jak nie jedzie to niech śpi. Jadę sama. Dopiero po chwili jak już wychodziłam to załapał co się dzieje i w kilka sekund już był gotowy do wyjścia. Pojechaliśmy. Najpierw formalności na recepcji, potem czekaliśmy w pokoju przyjęć na zaspaną obrażoną położną która mnie zbadała i powiedziała że nie odeszły mi wody, nie mam rozwarcia i nie rodzę i jej głowę zawracam. Ale ja się uparłam ze rodzę, a ze byłam już w terminie (3 dni przed) to mi kazała się przebrać i jechać na porodówkę. Tak tez zrobiłam. Wyjazd windą na porodówkę zabrał na prawdę chwilkę. Tam położna (inna i nie zaspana) zbadała mnie i stwierdziła ze mam 3 cm rozwarcia i to pewnie były wody. Zrobili mi lewatywę, golenie krocza (sama się ogoliłam jak umiałam ale nie było idealnie niestety) co wcale nie było takie straszne jak wszyscy twierdzą. Położna była przemiła i nie czułam się wcale źle. Później zaprowadzili nas na salkę do porodów rodzinnych i podłączyli KTG. No i później czas stanął w miejscu. Co chwilę ktoś sprawdzał rozwarcie, robili KTG, chodziłam do WC, klęczałam, siedziałam na piłce, skurcze były coraz silniejsze, godziny płynęły, rozwarcie się nie zmieniało. 2 godziny spędziłam w wannie w letniej wodzie i to trochę łagodziło skurcze. Mąż zmieniał się z moją mamą i cały czas ktoś ze mną był. o 10 rano podano mi antybiotyk i kroplówkę z oksytocyną. Po niej się zaczęło na prawdę boleśnie robić. koło 15.30 zbadali rozwarcie i było już całkowite. Lekarz kazał mi spróbować co chwilę lekko przeć żeby główka szybciej schodziła. Zrobiłam co kazał i wtedy odeszła reszta wód, mąż pobiegł po położne. Przeszłam na fotel i o 16 po 2 parciach przyszła na świat moja córeczka. Więcej nie wiem bo płakałyśmy obydwie. Położyli mi ją na piersiach taką malutką, cieplusieńką i płacząca i nagle wszystko przeszło cały ból, zmęczenie, złość więc ryczałam i ryczałam i ją tuliłam i całowałam. Trwało to chwilę. Mąż przeciął pępowinę i malutką wzięli na badania. Mąż razem z nią poszedł a u mnie zaczęła się ta mniej ciekawa cześć porodu czyli rodzenie łożyska (wcale mnie nie bolało) i szycie (bolało bardzo). Później dostałam krwotoku i coś mi wstrzykiwali i na prawdę nie wiem co się działo bo czułam ze chce mi się spać. Na koniec mnie położyli na zwykłe łóżko w tej sali w której rodziłam i przynieśli mi córeczkę. Położna pokazała mi jak ją przystawić do piersi, przyszedł mąż, moja mama, reszta rodziny. Każdy wchodził tylko na chwilę i witał się z malutką. Wszyscy płakali, a moja królewna sobie spała wtulona we mnie. Po 1,5 godziny przewieźli mnie na salę na oddział położniczy a po 6 dniach wyszłyśmy do domu bo obydwie miałyśmy problemy ze zdrowiem, ale to już inna historia. Poród nr 2: Miałam się zgłosić do przychodni przyszpitalnej na KTG w dzień terminu. Czułam się świetnie i nic mnie nie bolało. Pojechałam na to KTG z mężem i córeczką niczego nie przeczuwając. Lekarz najpierw postanowił mnie zbadać no i okazało się że jest pele rozwarcie. Nie robili mi KTG tylko chcieli wysłać od razu na porodówkę, ale uprosiłam lekarza żeby pozwolili mi wrócić do domu bo muszę załatwić opiekę nad córeczką i spakować torbę z rzeczami. Wróciliśmy do domu, dopakowałam rzeczy, teściowie przyjechali do wnusi i pojechaliśmy do szpitala. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do moich dziadków żeby im oznajmić ze to już. Babcia ugotowała mężowi pierogów i mu mówi jedz wnusiu bo nie wiadomo ile to zajmie a ty glodny będziesz tam siedział :) Tego sobie nie zapomnę. Czekałam aż zje te pierogi i wreszcie dotrzemy do szpitala. W szpitalu nic nie wypelnialam bo na recepcji już na mnie czekali i krzyczeli ze się spóźnilam. Od razu migiem na porodówkę, tam lewatywa itd szybkli prysznic w lodowatej wodzie bo akurat cieplej nie bylo brr i okazalo się, ze salki do rodzinnego są zajęte więc mąż czekal na korytarzu a mi kazano przejsć na salę ogólną. Nic mnie nie bolało, a KTG pokazywalo ze są bardzo silne skurcze, pelne rozwarcie i poród na całego. Siedzialam na krześle i kaligrafowalam swoje dane w ksiązeczce zdrowia dziecka bo tak mi polożne kazały. Byly bardzo fajne praktykantki z położnictwa i co chwilę coś śmiesznego opowiadały wiec się śmiałam a maluch szalał w brzuchu. Tak kopał i się wiercił, ze cały brzuch mi się ruszał, nie można było podpiąć KTG bo skopywał elektrody. W końcu przyszła lekarka i powiedziała ze się salka zwolniła do rodzinnego. Kazala mi się położyć na łóżku na tej ogólnej sali i mi przebiła pęcherz płodowy (nic nie bolało) i w tym momencie złapał mnie taki mega skurcz że aż wstałam z tego łózka na równe nogi tak bolało. Potem miałam przejść na salkę do rodzinnych ale czułam że dziecko jest już tak nisko, ze zaraz mi wypadnie więc szłam jak pingwin. Doszłam na tą salkę, wdrapałam się na fotel, przybiegł mąż jak już mały "wyskakiwał". Przeciął pępowinę. Położyli mi maluszka na brzuchu ale tylko na chwilkę bo już czekały 2 dziewczyny rodzące na korytarzu wiec trzeba było się spieszyć. Zabrali go zaraz do badania, a ja urodziłam łożysko. Szycie (bolesne) i nie było na nic więcej czasu. Mezowi wręczyli nasza torbę z rzeczami, mnie małego w wózeczku i zapytali czy wiem jak się idzie na położniczy. Wiedziałam wiec poszliśmy. Czulam się doskonale i miałam ochotę zamiast na ten położniczy ubrać synka i iść do domu :) To był fantastyczny poród. Szybki, z zaskoczenia i choć skurcze były bolesne to nie zdążyłam się tak zmęczyć i wykończyć jak przy mało bolesnych ale długotrwałych skurczach podczas pierwszego porodu. Zastanawiam się tylko co by było gdybym nie pojechała wtedy na to KTG. Gdyby wody mi odeszły w domu to nie zdążyłabym dojechać do szpitala na czas, nie zdążyłabym nawet dojść do samochodu. No a teraz będzie trzeci i się okaże jaki będzie. Mam nadzieję, ze taki jak drugi, ale podobno trzecie są długie i trudne. Zobaczymy.
  19. Ja podobnie jak Martka: kombinezon taki cieńszy tez mam bo pewnie się rpzyda. Wiosna moze być różna. Czapeczkę na wyjście łapki niedrapki (spadają ale wolę je niż skarpetki) U mnie waznym elementem byl smoczek i bez niego sobie nie wyobrażam funkcjonowania, ale wiem, ze są mamy, które sobie bez cumelków radzą świetnie. Prócz tego jakieś kocyki, dużo kocyków, bo je podkładałam do wózka, do leżaczka, na prześcieradełko. Ogólnie jakoś mi się sprawdziły polarowe, tanie kocyki. Z kosmetyków też używałam oilatum, ale teraz kupiłam oliwkę i mydełko bambino i wystarczy. Nie lubię tych wszystkich kremików do każdej części ciała inny. Jestem z natury leniwa jeśli o takie rzeczy chodzi i nigdy mi się nie chciało tym smarować. W efekcie po pierwszym dziecku wyrzuciłam cały zapas rożnych rodzajów kremików do wszystkiego. Ważne dla mnie było tez żeby mieć szczoteczkę do wlosków bo moje dzieci miały ciemnienuchę (zniknęła po szczotkowaniu i wprowadzeniu szamponu) No i leżaczek albo huśtawka. To już raczej gadżet, ale moim skromnym zdaniem niezwykle matce pomocny. Podobnie jak przewijak, bez którego obejść się podobno można, ale ja nie próbowałam i próbować nie zamierzam. Za bardzo moje smyki lubiły sikać jak tylko im się pieluchę ściągało. :) żeby ryzykować przewijanie na łóżku.
  20. Nie wiem skąd wniosek ze siedzę za biurkiem bo tak się składa że pracowałam w wielu miejscach, chyba najlepiej wspominam prace w szpitalu na oddziale dziecięcym i z siedzeniem za biurkiem nie miało to nic wspólnego, a chwilowo jestem pełnoetatową mamą i ta "praca" również mnie satysfakcjonuje. Gdybym miała potrzebę być listonoszem to bym była bo ja "żadnej pracy się nie boję" i juz nie jedno robiłam jak trzeba było. I wychodzę z założenia, ze jak ma się coś robić źle, na odczep się i jeszcze narzekać na to to lepiej poszukać sobie innego zajęcia takiego które da satysfakcję. I to tyle w sprawie doręczycieli Poczty Polskiej :)
  21. Oj nie przesadzaj. Każda praca ma swoje plusy i minusy. Myślę że taki górnik mógłby napisać "tak? listonosze narzekają? a wziąłby taki kilofa i pokopal trochę pod ziemią to by docenił swoją czystą robotę", nauczyciel by napisał "tak? ci narzekają? a pouzerałby się taki choć przez 3 godziny z bandą nastoletnich potworków z publicznego gimnazjum to by docenił swoją pracę" i tak można w nieskończoność... Nikt nikogo nie zmusza żeby listonoszem był, a jak ktoś się tego podejmuje to chyba wie ze na 4 piętro ma kilka razy dziennie wychodzić bo takie jego obowiązki. To tak jakby pani z warzywniaka Ci powiedziała, ze ci nie zważy ziemniaków bo nie będzie podnosić ciężkich warzyw bo plecy ją bolą. Jak jest paczka, albo list polecony to nie ma zmiłuj i na 4 czy 10 jak winda nie działa wyjść trzeba. Poza tym mieszkam w domu jednorodzinnym i nasz "stary" listonosz nie musiał wcale po schodach chodzić.
  22. Wiem doskonale, ze to wykracza poza jego obowiązki i dlatego o tym tu piszę. Doceniam to co robi i uważam, ze to świetny człowiek.
  23. Nasz "stary" listonosz tez swego czasu wpadł na świetny pomysł ze łatwiej zostawić avizo niż nacisnąć domofon. Wystosowaliśmy z sąsiadami stosowne pisemko. Mamy "nowego" listonosza i temu jeszcze aviza nie wpadły do głowy. Malo tego, jak nie ma nikogo w domu, a na przesyłce jest nr tel to dzwoni i pyta kiedy będziemy to on wpadnie później bo będzie jeszcze raz w tej okolicy, albo umawia się z nami gdzieś na mieście. Zawsze zostawia swój nr tel na avizo jak nikogo nie ma z prośbą żeby zadzwonić i jakoś umówić się na odbiór jak nam zależy na czasie.Jednym słowem (a raczej dwoma) świetny gość!
  24. I mnie akurat listonosz taszczył wózek i to pod same drzwi bo ładnie poprosiłam żeby za bramę wniósł. No ale listonosz listonoszowi... a pań z poczty właśnie dlatego nie lubię, ze zawsze są nie w humorze :P
  25. 4-5 body dziennie? To zamiast pampersów się te body zakłada? :-) Na początek dziecko się nie brudzi bo niby czym? Nawet jak mu się uleje to zazwyczaj ma podłożoną tetrową lub flanelową pieluszkę wiec leci na pieluszkę a nie na ubranko. Kupki w 90% się trzymają w pieluszce. Myślę że 2 body dziennie starczy w zupełności. Ja mam ogółem 10 sztuk i wiecej nie planuje. Więc mojemu dzidziorkowi musi taka ilość starczyć :) A tak w ogóle to witam Was mamusie. Jak tam nastroje po świąteczne? Ja czuję, ze moje młode urosło sobie sporo bo jak się wypina to już jest za co złapać i po czym poklepać :) Takie okrąglutkie się zrobiło dziecię.
×