Wszystkie się już troszkę znacie, więc może parę słów o mnie.
Upragnione 2 kreseczki wprawiły mnie w euforie.. a później przyszedł czas na gorsze wieści. Pierwsza wizyta u gin 11.08. Był to prawie 7 tc. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam bijące serducho fasolki.
Podczas wizyty pojawiły się lekkie różowawe plamienia. W kontekście wcześniejszego poronienia (grudzień 2009), lekarz od razu zapisał duphaston. Zwolnienie z pracy mam do 1.09 - wtedy idę na kolejną wizytę.
Głowę mam pełną obaw. O ciążę staraliśmy się z mężem dość długo. Mamy już 4-letnią córeczkę. Przy pierwszej ciąży wszystko przebiegało wzorowo.A teraz cały czas się niepokoję. Może Wasze towarzystwo wpłynie kojąco na moje nerwy i przestanę zadręczać się zagrożeniami ciąży i zacznę w końcu się nią cieszyć. :)