Cześć. No ładnie temat sie rozwinął. Przejrzałem nieco wypowiedzi, głównie na 1 stronie no i chciałbym dorzucic swoje 3 grosze.
Równiez jestem sam, nigdy nikogo nie miałem mimo moich 26 lat. Nawet nigdy sie nie całowałem (co niektórych to może śmieszyć :/). Myslę, że przycyzną jest niesmiałość, mój introwertyzm, trauma przez jaką musiałem przejść przez kilka lat w podstawówce, nadopiekuńczy rodzice. Mieszkam w spokojnej miejscowości, skończyłem studia, pracuję i w zasadzie każdy dzień wygląda tak samo: praca-dom-obiad-komputer (internet, gadu, jakaś gra, muzyka)-tv-ksiażka, czasem spacer, coś w domu porobić, jakis wypad na koncert; ot standardowa nuda. Czasem spotkam sie z kumplem. W sumie on jeden jeszcze jakoś czas znajduje. Inni - znajomi ze studiów - osiagalni tylko na gadu ze względu na odległości. Mlodzi tutejsi ludzie to w większości bywalcy dyskotek, a wiadomo jakie to jest towarzystwo. W prawdzie jestem przystojnym facetem (nawet udało mi się kiedyś słyszec rozmowę kolezanki w poprzedniej pracy na mój temat) o wyglądzie 20-latka, ale zawsze źle trafiam. Jak ja bym chciał, żeby jakas fajna ładna dziewczyna nieodstępowała mnie o krok.
No, pomarudziłem sobie trochę... Także dziewczyny jak widzicie inni wcale nie maja się lepiej.