 
			 
					
				
				
			Konsternacja89
Zarejestrowani- 
				Zawartość0
- 
				Rejestracja
- 
				OstatnioNigdy
Wszystko napisane przez Konsternacja89
- 
	jestem... 44 - numer strony :P Niedziel, jak możesz być taki niedomyślny :)
- 
	cóż za strona... "a imię jego czterdzieści i cztery" :d
- 
	Ach, szkoda... :P taka rozpisana dzisiaj jestem, a wy idziecie :( i zostanie Niedziel, który nie chce pisać dzisiaj we własnym topełe... marnie... :P
- 
	Pijanapowietrzem :P napisz mu dzisiaj, bo zmoczy łóżko w nocy ze zniecierpliwienia :P
- 
	Miałam anatomię na drugim roku... ale nie pytaj o nic... ściągałam na egzaminie :D
- 
	Współlokatorka mnie zanudza... lubię ją... ale plecie trzy po trzy... a ja muszę słuchać... I nie mam pod ręką ezy!!!
- 
	Ejże! Gdzie poszliście? Ja tu jestem aktywna, udzielam się na forum... piszę do was posty... piszę dla was... niedługo będę pisała o was... a Wy - głucha cisza... głucha, bezlitosna cisza... głucha, bezlitosna...smutna? cisza :P Nie chować się :P
- 
	taa, efekt jakby dodali... 'moczan sikanu' jakiś czy coś :P już ją zmyłam Niedziel, więc nici ze straszenia... ale twarz mnie pali, no! Co najmniej jakbym kilka kieliszków wychyliła:P
- 
	Zrobiłam sobie maseczkę i pali mnie twarz! Co oni teraz dodają do tych kosmetyków? :O
- 
	ach tam od razu wilczyco...:P co najwyżej owieczko w wilczej skórze... albo czarna owco....:P
- 
	Nieee... oni nas mają za skończonych nieudaczników... więc niczego bardzo groźnego nie dają nam do rąk (nie mówię, że niesłusznie...:P) Na chemii, biochemii i biofizyce była tylko styczność ze żrącymi odczynnikami. Kilka razy polałam się nawet kwasem... ale niegroźnie :P dobrze, że miałam chałat:) Albo!!! Na pierwszym roku, na zajęciach z morfologii roślin uczyliśmy się jak się robi preparaty - i posługiwaliśmy się igłami laboratoryjnymi... One są takie długie i ostre, na specjalnej rączce... Tak się zamachnęłam z tą igłą, że wyleciała mi z rąk i wbiła się w podłogę na środku sali... :P wolę nie myśleć, co by było gdyby jakiś kolega lub koleżanka znaleźli się na drodze mojego rozrzutu :P
- 
	Eza to taki pręcik do nanoszenie kultur bakterii na szkiełko podstawowe... wypala się go w ogniu żeby odkazić go, musi być sterylny żeby nie skazić preparatu:) No i eza jest długa... i ostra... i metalowa... i rozżarzona do czerwoności... a do tego w moich rękach może stać się morderczym narzędziem...:P
- 
	...takie wychowanie :D Kiedyś wieszałam lalki barbie na szubienicy... albo topiłam je w wannie... o urywaniu głowy nie zapominając...:P Teraz ograniczam się tylko do wyłupiania oczu... zawsze to jakiś postęp, hm? :P
- 
	Warto... wyłupię mu te świńskie, kaprawe oczka... i tak już jest ślepy, skoro mi obniżył punkty, za idealnie napisanego kolosa... pacan! :P
- 
	A najgorsze, że uważa się za jakiegoś mega maczo... Nawet fartucha laboratoryjnego nie nosi porządnie... tylko z taką ignorancją... ledwie zarzuca go na ramiona... a nas krytykuje za wszystko... za położenie zapałek w złym miejscu... a jak się ustawi zły obiektyw, to już koniec świata... Pojadę mu w ankietach studenckich, a co!
- 
	Dzisiaj był z ewolucjonizmu... na podstawie takiej jednej książki mieliśmy sami wysnuwać wnioski (o zgrozo! :P) i pisać, czy się zgadzamy z jakąś tezą czy nie... i uzasadniać... Dla mnie to logiczne, co tam popisałam... ciekawe, czy prowadzący uzna to samo :P Drugi z mikrobiologii... i mimo że napisałam wszystko, to nie dostałam maksa... a jak się poszłam kłócić, to mnie ochrzanił (doktorant - bardziej nadgorliwy niż doktor z habilitacją... przemądrzały i zarozumiały dupek, tak nawiasem mówiąc...), że... i no właśnie nie wiem... bo nic konkretnego mi nie powiedział, tylko dał do zrozumienia, że mu się nie podoba... a napisałam wszystko, co wymagał... koleżanka miała to samo i dostała punkty a ja nie... :O myślałam, że wsadzę mu rozżarzoną ezę w oko... :P
- 
	Padam na twarz... miałam dwa kolosy dzisiaj... nie mam siły na randkę, imprezę, spotkanie ze znajomymi... kafełe moim domem jest...:P
- 
	Jestem ja :) może być?
- 
	Aj, nieładnie śmiać się z maluczkich :P Ja mam problemy z takimi rzeczami, że no... wstyd :P
- 
	No:P Mnie się kojarzy on najpierw ze "Lśnieniem" potem dopiero reszta filmów...
- 
	To jeden z moich ulubionych... sama widzisz, że pytanie jest trudne :P
- 
	Ulubionego nie mam chyba... "Malowany welon" lubię :P ale nie jestem pewna, czy to mój ulubiony :P
- 
	Naprawdę?! Znachor jest w 10-tce moich ulubionych filmów! Mam go na kompie i puszczam sobie raz na miesiąc :P Ale Dymna była śliczna kiedyś... jak laleczka... A książkę też czytałam - Dołęgi-Mostowicza... wspaniała!
- 
	taaak... ich wiersze zupełnie do mnie nie przemawiają... Asnyka lubię... I pawlikowską-Jasnorzewską... ona była taka kobieca w swoich wierszach...
