Hej Majutek, tak sobie podczytałam ten wątek, siedzę w domu pod kocem, taka piękna pogoda... zostawił mnie w parę dni temu, nie wiem czy to w końcu jakieś chwilowe załamanie u niego czy na zawsze. Nie wiem co ze sobą zrobić, jakoś tak zimno mi, tęsknię za nim :( ale nie będę piasć, dzwonić, nie wchodzę tam gdzie mogę go spotkać, ale dusi mnie coś od środka, jakbym gulę w gardle miała...dałabym sie pokroić za to żeby wróćił do mnie..