Witam,
poprosze o oiektywizm,
pracuje do 4 lat w znanej firmie,na początku wszystko było ok,tak mi sie wydawalo.Jaki nowy pracownik starałam sie własciwie na wszystkich płaszczyznach.Urlopy brałam ostatnia ( jak sie potem okazalo moi wspołpracownicy uwazali,że im sie nalezy w pierwszej kolejnosci),nigdy nie brałam L4.W pewnym roku z przemecznenia zostłam odwieziona do szpitala,po czym zrezygnowalam z L4 i poszlam do pracy.Nie bylo to docenione,bo tak miałao być.Zreszta na dzien dobry od szefa uslyszalam,ze tu L4 sie nie bierze (...).Praca jest stresująca, z reguły nie ma szansy na przerwe dłuzszą ni 5 minut.W czym problem- otóż z perspektywy czasu i pewnej zawodowej dojrzałści dostrzegam pewne cieżkie dla mnie fakty:
Od początu:
- nierowne traktowanie mnie wobec innych pracowników
-dogryzanie szefa wobec mojej znajmosci jezyków obcych ( mam eegzaminy miedzynarodowe)
-dogryzanie odnośnie mojej wykształcenia,( typu wykształcenie uiniwerysteckie jest gorsze niż prwyatne w ych czasach
-komentarze odnośnie jak to okreslal "tapety" na twarzy
-glosny sprzeciw wobec mojej chceci rozpoczecie studiow podyplpmoych ( skonczyła juz 2 ,teraz moj przelozny sie wybiera
-zostałam odwołana z urlopu ( bo sie nudze)
-nie otrzymywałam w terminie swoich godzin nadliczbowych do odbioru
-zdarzylo sie wiele razy,ze chcąc np 5 minute przed 17 opuscic stanowisko pracy slyszalam,ze pracuje do 17
- przez 3 lata nie mogłam wyjsc na papieosa,bo jest zakaz
-jak sie buntowałam był np 1 dziń ciszy
-normalne było,iż ja chcodzilam do bufetu po obiad dla wspolpacowników,musiałam po nim posprzatac
-w sumie ciągle jestm monitowana co robie
I tak sobie mysle,ze dlużej nie wytrzymam.Mam chyba 3 miesiace wypowiedznia,boje sie troche o prace,ale mam nadzieje,ze z czasem znajde normlaną prace i normalnego szfa.Co mi radzicie.