Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama_30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziewczyny, wasze prognozy są przerażające! :o Będę pisać co i jak. Nie znacie do końca całej historii naszego związku, nie będę się tu rozpisywać o tym... Jestem dobrej myśli, że będzie OK ale będę też uważna na to co się dzieje. Turkusek - to co napisałaś o przeszłości, o tym co przeżyłam z byłym partnerem... wygląda to tak, że już się z tym pogodziłam, zaakceptowałam i zapomniałam, tzn wiem że było źle ale szczegółów nie pamiętam, bo nie chcę - nie wiem czy to dobrze wyprzeć to co sprawiało wielki ból ale też ten człowiek(ojciec córki) nie zasługuje na to żeby pamiętać cokolwiek, to zwykły palant, bardzo pokrzywiony człowiek i w sumie żal mi go, bo dla takiego nie ma już ratunku - on jest taki, bo tak został wychowany i w takim środowisku się obraca - on nie zasluguje na szacunek ani nawet na to żeby splunąć na niego... A jeśli chodzi o córkę, że pozostaję głucha na jej ból... może coś w tym jest... ale nie jestem głucha zupełnie, myślę, że coraz więcej słyszę, niebawem rozpocznę terapię behawioralno-poznawczą, na niej będę próbowała przepracować przeszłość. Również z córką do psychologa idę za 3 tygodnie - w tym też pokładam nadzieję na głębsze zrozumienie. Rzucę antydepresanty również po to, żeby lepiej się wczuć w samą siebie, to mi pomoże w terapii. PS. Moje dzieci są wspaniałe :)
  2. Wiem, czytając sama siebie widzę siebie jako jakąś naiwniaczkę... Moja córka ma do niego żal i na pewno lepiej jej jest, gdy go nie ma, ma spokój i ja też. Szczerze, to nie mam ochoty na razie go przyjmować do domu, bo też mam duże poczucie krzywdy, jakoś cieżko uwierzyć w taką nagłą jego przemianę. Wy tu wciąż powtarzacie, że tacy faceci się nie zmieniają, chyba że jakiś cud nastąpi... ja mojemu powiedziałam, że ciężko jest mi uwierzyć w cuda...
  3. miało być: "ale myślę, że do tego już nie wróci(do jarania). "
  4. Wstałam dziś w świetnym nastroju :) Mój M. przyjechał do mnie na spytki, jak mi się spało i jak było mi bez niego, a ja z uśmiechem na twarzy, że dobrze :) pytał też czy jest inny facet... Ale on wie, że tu chodzi o moją córkę, wcześniej chodziło też o jego jaranie maryśki i dopalaczy - nie pali już od prawie 3 tygodni, wiem że to nie długo ale że do tego już nie wróci. A tak to dziś przyjechał, najpierw przeprosił moją córkę, powiedział do niej żeby mówiła do niego tata... potem z córką omówiłam to i uznałyśmy, że on musi zasłużyć sobie na to miano. Mnie też przeprosił za to że taki był, płakał - to nasze pierwsze rozstanie więc dam mu szansę, bo każdemu należy się druga szansa. Powiedział, że to było dla niego jakby dostał obuchem w łeb, terapia szokowa, która na niego zadziałała. Zobaczymy... ale jestem ostrożna i trochę nieufna. Także jeszcze go nie ma z nami, jeszcze nie pozwoliłam mu wrócić, powiedziałam że chcę trochę pobyć sama z dziećmi.
  5. Moja córeczka się cieszy, dziś będziemy spać razem :) Już od jakiegoś czasu wyobrażałam sobie że śpię z córeczką, a nie z małżem... Jestem z siebie dumna! :) Ale to naprawdę dzięki Wam! z waszą pomocą podjęłam tą decyzję! więc dziękuję! Moja córka właśnie zapytała: "mama, a z kim się ożenić teraz?" LOL... dopiero pierwszy raz w życiu się ożeniłam, czyli wydałam za mąż ale ona pamięta pewnie poprzedni związek z jej ojcem(konkubinat to był).
  6. Już po wszystkim, tzn. jak byłam u mamy to wrócił do domu i się skapował że nie posiada klucza, więc zadzwonił i zapytał o co chodzi więc mu powiedziałam. Przyszedł do mojej mamy(blisko mieszka) wziął swoje rzeczy ale okazało się że koniecznie musi wziąc z domu coś jeszcze więc poszłam do domu z nim bez dzieci, on się pakował a ja se pozamiatałam w chałupie, odbyło się na spokojnie, zabrał mi tylko drastycznie obrączkę i powiedział że odda mi ją jak się wszystko wyjaśni, chociaż wcześniej mówił że nie wróci do mnie, bo nie pasujemy do siebie i że mojej córki nie akceptuje i koniec. Ale jak zabierał mi obrączkę to stwierdził że może ta separacja coś zmieni... Teraz juz jestem w domku z dziećmi, piję sobie piwko, bo po tym stresującym dniu miałam ochotę się trochę napić alko. Rzadko piję, żeby nie było...
  7. idę do mamy, ona będzie ze mną. Jak m. do mnie zadzwoni to powiem ze jak chce to niech przyjdzie do mojej mamy po część swoich rzeczy które mu spakowałam. Myślę że przyjdzie i będzie próbował przedstawiać swoje racje, a może nie? nie wiem...
  8. Nie boję się, tylko stresuję :P Chcę mu powiedzieć że CHCĘ SEPARACJI, odseparowania, że chcę żeby mnie zostawił na razie samą, chcę odpocząć, przemyśleć, że mam dosyć tego jak traktuje moją córkę! Mówiłam mu to pare razy ale nie docierało więc dziś mam nadzieję do niego dotrze...
  9. heh, ja jestem z Łodzi, już słyszałam o tym w radiu :( okropne
  10. BuszujacaWzbozu - polecam na uspokojenie nervomix, jak weźmiesz 3-5 pastylek to ładnie uspokaja
  11. turkusek - Twój post z wczoraj: 18:58 bardzo mną potrząsnął, przeczytałam go dzis rano i zaraz potem zabrałam mojemu m. klucz od mieszkania. Nie chce mi się go pakować, mam ochotę juz stąd wyjść ale mam jeszcze troche czasu ale za bardzo sie denerwuję że on się skapnie ze nie ma tego klucza i wróci wczesniej
  12. WŁAŚNIE WYSZEDŁ DO PRACY, ZABRAŁAM MU KLUCZ, NIE WIE O TYM. Jak wróci to się dowie... Mam stresa, trochę się trzęsę i denerwuję, mam zamiar go spakować zaraz i wyjść z domu, muszę złożyć do urzędu miasta wniosek o zasiłki rodzinne, a potem pójdę do mamy, jak M. wróci to mnie nie będzie i drzwi też nie otworzy, bo nie ma klucza.
  13. karą dla mojego m. będzie rozstanie i powrót do rodziców ale czy on to tak odbierze to nie wiem. Ja wierzę w sprawiedliwość, że każdego ona dopadnie, mojego m. też, tak samo było z byłym: 4 lata mnie nękał, a potem 4 lata siedział za kratkami więc sprawiedliwość jest. Co ciekawe, mój m. jak miał się wyprowadzać powiedział, że przecież ty byś sobie rady sama nie dała... mój byly też tak mówił że ja taka nieporadna istota. A nieprawda, bo świetnie sobie dawałam radę jak tatusia mojej córki się pozbyłam i teraz też wiem że dam sobie radę. Moi partnerzy nie wierzyli we mnie tak samo jak moja matka... Ja wiem że muszę uwierzyć w siebie jeszcze bardziej.
  14. Już nie raz chciałam M. wywalić z domu, ile razy mówiłam mu żeby wypier.alał ale bez skutku. Kilka razy się pakował i "wyprowadzał" - bez skutku. On Nie rozumie, co do niego mówię, myślę też że syn go z nami trzyma i to jest jedyny powód dla którego on tu jeszcze z nami mieszka. Już tyle razy mówiłam o separacji takiej umownej, żeby chociaż na jakiś czas się wyprowadził, bo ja tego bardzo potrzebuję ale jak grochem o ścianę. Mam nadzieję, że jak na papierze z sądu to dostanie, to dotrze to do niego. A tak to musiałabym drastycznie postąpić i zmienić zamki w drzwiach i go nie wpuścić do domu ale jakoś nie umiem tak... Pośpiech nie jest dobrym rozwiązaniem, poczekam na wizytę u prawnika, napiszę pozew i mu wręczę. A może i wcześniej coś wymyślę ale tak jak mówię ciężko się go pozbyć z domu. Poza tym to że biorę antydepresanty to on twierdzi że ja po nich taka jestem odważna że go chcę wyrzucić z domu, bez tego by tak nie było. A to nie prawda! Bo zanim zaczęłam brać leki to wiele razy darłam na niego mordę, rzucałam talerzami, często byłam smutna i zdołowana, trochę zwalałam winę na to że to depresja poporodowa - tak mój małż też twierdził... Potem jak już łykałam te leki jakiś czas, to zaczęly mi się oczy otwierać coraz bardziej na moją sytuację więc na dobre mi to wyszło, zaczęłam się kierować rozumem, emocje mam wyciszone z czego jestem zadowolona. Z myślą o separacji takiej sądowej niosę się już 3-4 miesiące ale do wszystkiego trzeba dojrzeć, zrozumieć. Ale wiecie co? Ten czas z moim małżem dał mi dużo, dużo się dowiedziałam o sobie dzięki temu związkowi, bardziej doceniłam moją córkę i zaczęłam ją więcej zauważać, urodziłam ją w wieku 22,5 lat, byłam młoda i córka nie była planowana, jej ojciec był skurw.elem dla mnie, nie było mi łatwo, byłam z jej ojcem za długo bo prawie 4 lata i gdzieś tam winiłam moją córkę o to że muszę z jej ojcem być. A do matki nie chciałam wracać, bo od niej zwiałam, bo miałam jej dosyć i związałam się własnie z takim typkiem spod ciemnej gwiazdy starszym o 19 lat ode mnie, który mnie niszczył psychicznie(mówię o ojcu mojej córki). Uwolniłam się od niego pakując go do więzienia, inaczej też nie chciał się rozstać. Także życie już dało mi popalić, mam prawie 30 lat i sporo niefajnych doświadczeń, błędów, na których się uczę, może powoli, ale się uczę. Mam świadomość tego jak jest i wiem co muszę zmienić. Dążę do szczęścia swojego jak i moich dzieci. Turkusek - melodia piękna :) Aweb - dziękuję
×