dziesięciogroszówka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
a to dla Was wszystkich Kobitki,Kayah wiedziała co pisze:) "na złość, na złość, na złość wzlecę w górę wysoko jak feniks z popiołów Choć ciągle kłamałeś to ja wierzyć chcę choć serce złamałeś wciąż miłość w nim jest jeśli ciebie kochałam pokocham znów kogoś nawet jeżeli rundę przegrałam to mogę walkę wygrać z tobą na złość, na złość, na złość tobie z upadku podniosę się znowu na złość, na złość, na złość, znów otrzepię się z kurzu i ruszę do przodu na złość, na złość, na złość wzlecę w górę wysoko jak feniks z popiołów Choć tak się starałeś to obcy mi gniew choć o zemście myślałeś ja mścić nie chcę się nie, nie znowu z prochu powstałam by zacząć na nowo nawet jeżeli bitwę przegrałam to mogę wojnę wygrać z tobą na złość, na złość, na złość tobie z upadku podniosę się znowu"
-
jest mi bardzo ciężko.buduję swoje życie powiedzmy od nowa.wiem,że rozstani eto nie koniec świata i czeka mnie jeszcze wieeeeeeleeeeeeeeeee dobrego w moim życiorysie:)ale póki co,muszę sama sobie po woli odtworzyć moją rzeczywistość.jest to ciężkie,ale na pewno bardzo dobre doświadczenie. gdybym mogła cofnąć czas na pewno związała bym się z tym samym facetem,bo ja kochałam go szczerze miłością bezinteresowną i uczciwą. nie żałuję,że z nim byłam mimo jakiś tam łez i przykrych słów.poznałam smak prawdziwej miłośći,bo pierwszy raz w życiu kochałam.pierwszy raz budziłam się i zasypiałam nieustannie z myślą o nim.oddychałam nim.a to po prostu ni ebyło dla niego to,czego chciał.przestał mnie kochać.nie walczył o nasze uczucie,nawet nie powiedział mi wcześniej,że coś mu nie pasuje,tylko dusił to w sobie,nie dając żadnych oznak.
-
WSZYSTKO TO RACJA I PRAWDA!tylko jest jedno małe a zarazem wielkie "ale".....zauważcie że faceci ni emaja takich forum jak to.nawet kiedy jest im byc może trudno czy przykro potrafią to zazwyczaj zdusić i ztłamsić w sobie zgnieśc i żyć dalej.normalnie sowim życiem.robić to co chcą i lubią.a my co???? a my nie dośc że tłuczemy w sowich głowach miliony myśli,analizujemy,cierpimy,rozmyślamy,na pewno godzinami dyskutujemy z przyjaciółką,znajomą kimkolwiek...to jeszcze w internecie i szukamy ratunku,pocieszenia,rozmowy,wsparcia. DZISIAJ MIJA RÓWNO MIESIĄĆ JAK MÓJ FACET MNIE RZUCIŁ.Bo innaczej tego nazwać nie mogę.rzucił po 3 latach w 30 minut.nie mówiąc prawie nic.co teraz robi???"tańczy".pije,baluje,spotyka się z byłą,łazi z kumplami po imprezkach. wszystko to,co ja mu dałam,posżło w niepamięc totalną.wyciągam wnioski na przyszłość,ŻE PRZEDE WSZYSTKIM NALEŻY MYŚLEĆ O SOBIE!!!!A W DRUGIEJ KOLEJNOŚCI O PARTNERZE.INNACZEJ MOŻNA SOBIE SAMEJ ZROBIĆ KRZYWDĘ,TAK JAK JA ZROBIŁAM.POZBAWIŁAM SIĘ ZNAJOMYCH,SWOJEGO ŻYCIA,SWOICH ZAINTERESOWAŃ,SWOJEGO CZASU,SWOJEGO ŻYCIA.MÓJ FACET BYŁ MOIM ŻYCIEM I TO BYŁ MÓJ NAJWIĘKSZY BŁĄD.dlatego przestrzegam Was wszystkie kochane kobietki przed tym.i mam głęboką nadzieję,że ja sama tak nigdy już nie zrobię.wierzę w siebie i będę jeszcze długo pracować nad samą sobą,zanim wejdę w drugi zwiążek.
-
Cześć Dziewczyny! Boże....jak można zostawić kogoś przez telefon???? wiecie jak??? trzeba być tchórzem,który nie potrafi uporać się z emocjami i uczuciami towarzyszącymi rozstaniu twarzą w twarz. ŻADEN CZŁOWIEK NIE ZASŁUGUJE NA ROZSTANIE PRZEZ TELEFON!!!! marzy mi się,żeby nie słyszeć już wiecej takich opowieści..... że facet rzucił kobiete po 2-3-4-5 latach związku bo coś się w nim wypaliło,bo wygasło,bo to nie to....że wrócił z wyjazdu integracyjnego,słuzbowego etc i kogoś poznał,zdradził albo cokolwiek innego powiem Wam jaka jest różnica między kobietami a kolesiami. Kobiety robią zawsze wszystko żeby ratować miłość!jestem tego w stu procentach pewna.i mówię to na dziesiatkach przykładów które znam osobiście,a ja jestem kolejnym. Kobiety potrafią zagryźć zęby i żyć nadzieją,że będzie lepiej. GÓWNO PRAWDA!!!!to złe rozumowanie.jesli od dłuższego czasu w związku nie jest dobrze,to i nie będzie!i może czas na rewolucje i czas przyjmować postawę panów...czyli rozstanie bez skrupólów i bez zastanowienia.A zaraz po rozstaniu znaleźć sobie nowego.albo najlepiej kilku na raz. tak tylko wtedy od razu wszyscy krytykują taka kobiete.za to facet który po rozstaniu od razu znajduje nową ofairę,albo kilka jest klepanyprzez kolegów po ramieniu i chwalony,że tak szybko sobie poradził.!!!!świetnie,ekstra nawet. TYLKO DLACZEGO MĘŻCZYZNA PO ROZSTANIU W OGÓLE NIE INTERESUJE SIĘ TYM JAK CZUJE SIĘ PORZUCONA KOBIETA? no tak.....jego tchórzostwo nie pozwala mu utrzymywać kontaktu,bo a nóż widelec porzucona kobieta chciała by jeszcze rozmawiać o tym co się stało,zadawać trudne pytania.na które on wcale nie ma ochoty odpowiadać. Chciała bym tak umieć kogoś "strzepnąć" niczym kurz z ramienia,wyrzucić ze swojego życia i nie pamietać.bo tak potrafią faceci.ja nie.
-
teraz nie ma żadnego kontaktu między nami.nic. jest mi ciężko ale bardzo się staram żyć normalnie. staram się budować wszystko w swojej głowie od nowa. nie chcę żebym przez jednego człowieka straciła wiarę we wszystkich ludzi. nie szukam nowego faceta,bo póki co nie widzę potrzeby. teraz jestem taka trochę opustoszała w środku,ale nie czuję się ładna,ani mądra,ani wartościowa.czuje sie gorsza,bo ktoś mnie nie chciał,bo nie był szczęśliwy.wiem,że to zły tok rozumowania,walczę z tym. ja wcale nie miałam zamiaru się rozstawać,mimo licznych kłótni i nieporozumień.mam 25 lat.własnie dostałam awans w pracy.zapisałam się na prawo jazdy. mielismy do końca tego roku zamieszkać razem.kochałam cała jego rodzinę.mamę,dziadków,siostrę,ciocie,wujków... a teraz nie ma już tego.i nie będzie.wiem,że za jakiś czas poznam kogoś i znowu się zakocham itd. ale póki co jest ciężko i mam nadzieję,że to co ludzie mówia,czyli,żecierpienie wzmacnia to prawda.wyciągam wnioski na przyszłość i mam nadzieję,że będzie wszystko dobrze. nie mam w sobie złości,ani chęci zemsty,nie chce pielegnować złych uczuć w sercu.
-
ogólnie strasznie traumatyczna sytuacja.uczucie porównywalne prawdopodobnie do wypadku samochodowego.albo do bardzo mocnego kopa w szczękę z półobrotu:) ból tak mocno psychiczny,że aż fizyczny. pierwszy tydzień chyba byłam w szoku. nastepnego dnia....nie uwierzycie.....napisałam do niego maila:"jak się czujesz?" rozumiecie?ja jego zpaytałam jak on się czuje... zadzwoniłam do niego i powiedziałam,że spoko,że nic się nie stało,bo ja też chciałam się kilka razy z nim rozstać,więc dobrze ze on to zrobił za mnie.co oczywiscie było g... prawdą:) usłyszałam,że on nie chce utrzymywać ze mną dłużej kontaktu,że chce się cąłkowicie ode mnie odciąć.jakbym zrobiła mu jakąkolwiek krzywdę,a nie zrobiłam kompletnie nic złego!!! mam absolutną świadomość,że zrobiłam wszystko co tylko kobieta moze zrobic zeby facet był szczęśliwy.i chyba właśnie o to chodziło.miał wszystko więc ni emiał się już o co starać.odebrałam mu jego pierwotną rolę zdobywcy i myśliwego,bo podawałam mu wszystko na tacy. zapisałam się na AREOBOX,SALSĘ,DO WOLONTARIATU.odezwałam się do wszystkich znajomych z jakimi jeszcze miałam jako taki kontakt.codziennie byłam gdzies z kimś,na imprezie,na piwie,w kinie,na pogaduchach...szło mi całkiem nieźle...do dnia moich imienin.wysłał mi smsa z życzeniami.myślałam,że zwymiotuje!to zadziwiające jakie uczucia i emocje mi towarzyszyły.odpisałam tylko,że dziękuję,bo co więcej mogłam. trzeci tydzień był najgorszy,czyli zeszły.dotarło do mnie wszystko już tak na maxa.totalna analiza siebie i jego.rozłożenie na czynniki pierwsze wszystkiego co pamietałam.każdego słowa,rozmowy,spotkania,wyjazdu.szukanie przyczyn,powodów,co było źle,co było dobrze.i ogromny żal.że nic nie powiedział wcześniej,że nie walczył o nas.że mówił że kocha a tak na prawde mógł od dawna już mnie ni ekochać. żal za to że wierzyłam,że ufałam,że nie widziałam wad,że wybaczałam wszystko,że wszystko darowałam,że pomagałam w każdej sytuacji,żę był dla mnie ważniejszy niż ja sama. żal i niedowierzanie. spotkalismy sie jeszcze raz.powiedzial ze nie zaluje swojej decyzji i ze nie mozemy sie dalej kontaktowac bo musimy ulozyc sobie zycia na nowo.ja powiedzialam,ze nie zycze mu zle,ale ze to w jaki sposob ze mną się rozstal bardzo mnie zabolało.ze mógł nie pisac jeszcze z tego wyjazdu tych czułych smsów.powiedzial ze nie wie czemu mi to pisał.ze wyjazd byl dla niego bodźcem,że spojrzął z perspektywy na nasz związek i zobaczył,że to nie jest to.
-
chciałam napisać już tutaj coś dwa tygodnie temu.ale za dużo musiała bym pisać,bo tyle myśli było w mojej głowie:) teraz już trochę mniejszy bałagan,ale za to robi się tak pusto,że wieje chłodem w moim sercu i głowie. 22 sierpnia.niedziela,piękna,słoneczna.założyłam moją najładniejszą sukienkę,pomalowałam oczy tak jak lubi,nawet dzień wcześniej byłam u fryzjera,żeby obciąć sobie grzywkę tak jak zawsze lubił. zrobiłam sernik na zimno,z brzoskwiniami i trzema kolorami galaretki:):):):) oczywiście dla niego.wsiadłam w autobus i pojechałam do niego.wrócił dopiero co z 10dniowego wyjazdu integracyjnego.120 osób,Chorwacja...bajka:) pisał do mnie z tego wyjazdu słodkie smsy,jak na początku naszego związku.że jestem jego oczkiem w głowie,że myśli o mnie,że tęskni,że musimy jechać w taki rejs kiedyś razem...że chce już wracać. no i wrócił.20 minut w miarę normalnej rozmowy,czyli o wszystkim i o niczym,ale myślałam,że po prostu jest zmęczony.myślałam?ja chyba w ogóle nie myślałam:) po 20 minutach takiej "gadki" usłyszałam,że już nic do mnie nie czuje.że się wypaliło,że nie chce już mieć nic ze mną wspólnego,że zamyka ten rozdział w swoim życiu.że nie chce już nic próbować,ciagnąc itd... a ja w ogóle nie rozumiałam co on do mnie mówi.jakby mówił do mnie po arabsku.jakbym jakąś Al-Jazzire oglądała:) bez słowa wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy po jego mieszkaniu.moją bieliznę,ubrania.dopiero po kilku minutach mój mózg przetworzył to co się właśnie stało.wpadłam w ryk!taki płacz jakby mi ktoś umarł co najmniej!on też płakał,walił pięscią w ścianę,mówił,że musi się ze mną rozstać,bo od dawna nie jest ze mną szczęśliwy i już dłużej ni emoże tego ciągnąć. po prawie trzech latach.