Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aga_85

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja też się bałam i to bardzo, ale strach ma wielkie oczy. Bałam się czy się z narkozy wybudzę, czy będę miała dalej jajniki po tym zabiegu, czy są do uratowania, bo to różnie bywa....i takie tam inne myśli. Ja też już się bardzo długo staram o dziecko, wydałam mnustwo kasy na lekarzy i leki i się odważyłam na ten zabieg. Nigdy nie dostaniesz 100% nadzieji, że po tej operacji będziesz znowu płodna, ale bynajmniej masz nadzieje i uczucie, że naprawdę zrobiłaś wszystko aby mieć to dziecko, nawet dałaś się dla niego uśpić i pokroić. Jeśli tylko faktycznie mi ta operacja pomoże i zajdę w ciążę, to nigdy nie będę żałowała tej decyzji.
  2. Martuśka zrób sobie pomiar prolaktyny, bo gdy jest zawysoka tak się dzieje. Ja miałam co prawda bardzo nabrzmiałe i obolałe piersi, ale mój lekarz pytał się, czy właśnie nie mam wycieków z piersi. Koniecznie sprawdź prolaktyne.
  3. cderfv ja miałam zabieg na NFZ, ale był wykonywany w prywatnej klinice zdrowia kobiet i płaciłam jedynie za pobyt w klinice i opiekę anestezjologiczną 1000zł, bo zabieg wykonywany jest w całkowitej narkozie ogólnej. Reszte kosztów ściągają sobie z NFZ, bo mają podpisana umowę. Tak to wyglądało u mnie.
  4. Hej dziewczyny dawno mnie tu nie było. "Starsze" forumowiczki mam nadzieję, że mnie pamiętają jeszcze :) i widzę, że podczas mojej nieobecności dołączyło grono nowych dziewczyn, które witam serdecznie :) A tak po krótce co słychac u mnie: Mąż po zabiegu doszedł do siebie i oczywiście działaliśmy i nic z tego nie wychodziło. U mnie wyniki poziomu hormonów robiły się coraz gorsze, brałam leki i w ogóle i zamiast być lepiej było gorzej. Zaczęłam mieć krwawienia z torbieli na jajnikach i to już był zły znak. W końcu pojechaliśmy do kliniki leczenia niepłodności i tam potwierdzili moje nieszczęsne PCOs oraz lekarz powiedział mi, że te owulacje co miałam wywoływane lekami, to nie były owulacje, że większości to nie miałam miesiączek, tylko krwawienie z odstawienia leków. No i okazało się, że mam niepłodnośc pierwotną oraz, że nie powinnam być stymulowana do jajeczkowania bez zrobienia porządku z jajnikami i tak wyszłam od lekarza ze skierowaniem do szpitala na laparoskopię jajników. No i teraz 18 maja miałam operację a dzisiaj pościągali mi szwy. Jajowody mam drożne, problem leżał w samych jajnikach. Wszystkie pęcherze zostały ponakłuwane podczas zabiegu i już nie powinny przeszkadzać, ale to okarze czas. Lekarz stwierdził, że jest szansa na przywrócenie u mnie naturalnej owulacji po tym zabiegu więc jestem pełna nadzieji. Kontrolę mam mieć w połowie czerwca u lekarza i wtedy będzie widac obraz usg jajników, bo narazie jest za wcześnie na jakieś diagnozy. Miedzy czasie przez to wszystko schudłam prawie 11kg, ale to nawet na dobre mi wyszło :) to tak po któtce jak to sie u mnie potoczyło. Teraz mam zwolnienie poszpitalne do 30 czerwca (w sumie z pobytem w szpitalu wyjdzie 44 dni) i obiecuję, że postaram się częściej do Was zaglądać. Pozdrawiam serdecznie wszystkie dziewczyny :)
  5. hej dziewczyny, przepraszam, że nie pisałamk, ale miałam urwanie głowy. Aisza już można oficjalnie gratulować czy jeszcze nie? całuje mocno te, którym się teraz nie udało :* A nie uwierzycie w to co Wam napisze. U mnie przygód ciąg dalszy. Dogadałam się z mężem, ale dzisiaj ja trafiłam do szpitala na izbę przyjęć. Godzine temu rodzice mnie przywieźli do domku. Zachorowałam na ostrą grypę jelitową i tak sie odwodniłam, że 3,5h leżałam w szpitalu pod kroplówką. Trzy razy mi podawali kroplówki. Najlepsze jest to, że mój mąż nawet jeszcze nie wie, że byłam w szpitalu, bo jest w drodxe do niemiec znowu i jeszcze nie dojechał. Dowie się dopiero jak dotrze na miejsce. Idę dziewczyny sie kurować, muszę dojść jak najszybciej do siebie. Buziaczki dla Was wszystkich :*
  6. A z roboty to chcę odeść nie tylko, że kolejna ciąża jest, ale jestem psychicznie wykończona już :( ta praca wykańcza mnie psychicznie i nerwowo, nie mam już sił poprostu :(
  7. Hej dziewczyny przepraszam, że tak dawno nie zaglądałam, ale wiele się u mnie działo. Nie wiem od czego zacząć...hmmm myślę nad tym, żeby zwolnić się z pracy, serce mi pękło, bo kolejna dziewczyna z roboty zaszła w ciążę, ale znowu to nie byłąm ja :( najbardziej boli to, że całe życie brała tabletki, bo dzieci nie chciała mieć, nagle dostała wizje jak oglądałą telewizję odstawiła i zafasolkowała :( życie nie jest sprawiedliwe. załamałam się :( Mój mężulek już lepiej. Czekamy na datę kolejnego zabiegu a póki co od poniedziałku wraca do pracy po miesięcznej przerwie. A co do starań, to w tym miesiącu stopki nie zmienie bo ich nie było. Najpierw pożarłam się z mężem, a później na tydzień mieliśmy pojechać na urlop do niemiec do jego siostry, to w dniu wyjazdu dowiedziałam się, że zabiera jeszcze swojch rodziców z nami...nawet nie macie pojęcia jak się wściekłam i jeszcze wpierał mi, że to ze mna ustalił. Szlak mnie trafił, bo miałam pół urlopu zrypanego. Ale wygarnęłam mu to i wie, że zaplanował coś beze mnie i mnie to boli. Mieliśmy sie właśnie w niemczech starać, tak jakoś sie umawialiśmy i dni płodne wtedt wypadały, ale że tak bardzo chciał zabrać swoich rodziców z nami nie było warunków i tan cykl już spisany na marne. Wczoraj wróciliśmy i oczywiście chciał przytulanek a ja się obróciłam na boku i poszłam spać. Dla mnie ten rok jest pechowy :( nie wiem co dalej przyniesie :( czuję, że moje małżeństwo się rozpada...coś się dzieje niedobrego :( do tego mąż miał jedną operację i bedzie miał jeszcze jedną. a na domiar złego moja mama wylądowałą w szpitalu i miała zabieg :( dziewczyna z pracy od tak sobie wymyśliła dziecko i zaszła w ciążę :( ten rok nie jest moim rokiem :( któraś pisała, że zła passa minie :( jak widać nie u mnie :( u mnie co miesiąc to nowe kłopoty, zmartwienia i kopanie w dup... przez życie :( jestem załamana, ciężko mi a mąż mi nie pomaga w tych ciężkich chwilak, jedno co mówi to "niepłacz nic ci to nie da i w niczym nie pomoże" i nie kuma, że ja poprostu cierpie :( nie mam sił na nic :( pokłądałam nadzieję w urlopie, że odpoczne oderwe się, to zrypał mi jedyny odpoczynek zabierając rodziców z nami... :(
  8. ja wpadłam zmienić stopkę. U mnie właśnie pojawiły się lekkie plamienia, czyli w nocy albo jutro @ się zjawi na bank. Jestem spokojna, że nic złego się nie stało, tylko zwykłe opóźnienie. Jak dobrze, że się nie nastawiałam na cuda :)
  9. Hej dziewczyny u mnie tak jak pisałąm w czoraj, żanych super wiadomości. Zrobiłam test i oczywiście wyszła moja jedna ukochana krecha :( jakoś tak przyzwyczaiłam się do jej widoku. Dobrze, że sobie nadzieji nie robiłam. Także teraz pozostaje mi czekać na @, bo póki co jej nie widać i żadnych objawów. Jak się nie pojawi do końca tygodnia, to we wtorek jade do ginki po luteinę. Na mie nie ma co liczyć w tym cyklu bo to na pewno przesądzone, że się i tym razem nie udało :( Teraz Wy musicie walczyć :*
  10. A ja właśnie wróciłam dziewczyny od męża ze szpitala. Już jest po zabiegu. Niby zabieg się udał, ale nie go końca. Będzie musiał mieć powtórzony za jakiś czas w innej klinice. Nie udało się do końca wypalić żyły na sercu, bo za blisko zastawki się ulokowała i musieli dać sobie spokój. Za jakiś czas jak dojdzie do siebie po tym zabiegu będzie miał następny tym razem będą dokańczać wymrażając ją. Ale na dzień dzisiejszy już nic jego życiu nie zagraża, będzie mógł wrócić do pracy ale to dopiero za miesiąc, bo po miesiącu będzie miał na cały dzień znawu do szpitala pojechać, żeby holter cały dzień nosić, bo będą musieli zobaczyć jak sobie serce radzi. Czyli jak widać dalej będziemy z tym walczyć. ehhh jak pech, to pech :( nie dość, że nie umiem mu dać dziecka, to jeszcze z sercem mam problemy :( poddałąm się dzisiaj jak usłyszałąm od lekarzy, że będzie miał jeszcze jeden zabieg :( mam już na prawdę wszystkiego dość :(
  11. Smerfi trzymaj się, na pewno będzie wszystko dobrze!!! :*
  12. A ja właśnie wróciłam ze szpitala od męża. Jutro ma zabieg, ale dopiero rano powiedzą o której godzinie. Może w piątek albo najpóźniej w sobote wyjdzie do domku. Poźniej przez miesiąc czasu zero jakiego kolwiek wysiłku fizycznego, zero staranek bo będzie miał nacięcie przy pachwinie koło jąder aby wprowadzić sąde do serca przez tętnice no i 4 szwy będzie miał założone. Po zabiegu przez 8 godzin z łózka nie będzie mógł wstawać. Trzymam kciuki i za Ciebie gonia, może to Tobie i Bąbolince ten nowy rok przyniesie dwie kreseczki. A mi w głowie ciągle siedzi, że się nie udało. PIerwszy termin @ wypada w niedzielę a następny 28 stycznia. Zobaczymy, ale nadzieji sobie nie robię. Jestem 11 dni po owulacji no i dzisiaj rano zrobiłam test, ale był negatywny. Wiem, że to może być za wszcześnie na wykazanie, ale jakoś tak mnie to upewniło, że się nie udało :( jakoś straciłam wiarę, że mimo odpuszczonych staranek i praktycznie korzystania z życia i tak się nie udało :(
  13. smerfetko trzymam kciukasy za badanie :) a mój męzulek jutro do szpitala idzie :( Bąbolinko mam nadzieję, że Wam się udało! Ktoś musi zaczać ten nowy rok ciążą i mam nadzieję, że to będziesz TY! U mnie jest niby 10 dni po owulacji, no ale wątpie, żeby się nam udało. Chyba będę musaiała się pogodzić z myślą, że nie będę mamą. Życzę miłego wieczorku.
  14. A u mnie dziewczyn 23 dzień cyklu i normalnie wariuję jak nigdy ;x tak mnie korci, zeby kupić i jutro zrobić test rano, że normalnie chyba oszaleje. Kurde wiem, ze mogę się rozczarować wynikiem, który będzie negatywny za pewne, ale to czekanie na rozczarowanie mnie wykończy. Jakoś mam głupie przeczucie, że mi się powtórzy sytuacja z października, gdzie mi się miesiączka o 44 dni opóźniła a ja głupia miałam nadzieje, że jest fasolka. Nie wiem co robić. CZy testować czy nie, bo nie wytrzymam do niedzieli.
  15. wątpie, żeby nam sie udało, ale poużywam sobie :P a co też mi się coś od zycia należy :P darowałam sobie staranka, a tu taka niespodzianka ze strony mojego męża. I tak już jestem chyba rekordzistką tutaj jeśli chodzi o cykle starań :D ciekawa jestem do ilu dobije za nim uda mi się zafasolkować ;p jak myślicie? ile to może być? :D może zasłuże na jakiś wpis do księgi rekordów guinnessa? :D soki ale mam dzisiaj doła i jakoś tak dziwnie zamiast ryczeć mam jakiś taki czarny humor :)
×