Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gosiaczekrtk87

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. do LENA W ... naprawde szczerze Ci współczuje... kazda śmierć bliskiej osoby boli.. wiem ze ja po dziadku tez bede rozpaczać.. ale przyznam zee to nie to samo co mąż... dziadek ma juz swoje lata i swoje przezył... a wy powinniście dalej cieszyć sie życiem... straszne nieszczęście Cie dopadło... ale widze ze jesteś dzielną kobietą i dasz sobie rade... chciała bym byc tak silna jak Ty i podziwiam Cie za to... naprawde wielki szacunek do takich osób mam... wierze szczerze że spotka Cie w życiu coś niesamowitego i bedziesz jeszcze cieszyc sie zyciem tylko musisz dac sobie troszke czasu... powodzenia i gorące uściski
  2. do max zander vel klaun... słuchaj małe masz pojecie na ten temat i nie życze sobie takich sformuowań typu:"długo nie pociągnie". nie masz współczucia dla innych osób i kpisz sobie najwyraźniej z całego tematu to w takim razie nie wiem poco tutaj sie wypowiadasz... pali papierosy juz od kilkunastu lat i lekarze sami powiedzieli ze nie ma nawet juz sensu zeby żucał... bo w sumie poco... i tak to mu już nie pomoże .... a jezeli chodzi o to ze w mózgu sie coś dzieje to nie jest to efekt brania leków .. bo na rakja nie jest leczony... w tym wieku i w takim stanie ludzi raczej juz sie nie leczy bo tez nie ma to już najmniejszego sensu.... npoprostu ma już przeżutu do mózgu i nic na to sie nie poradzi... więc powtarzam że nie jestes w temacie a niepotrzebnie chcesz błysnąć wiedza której nie posiadasz na ten temat ... wiec troche współczucia i szacunku dla ludzi którzy to przezywaja ...
  3. witam znów wszystkich.... mój dziadek nagle zaczął czuc sie coraz gorzej... nie jest za wesoło... cos chyba w mózgu sie dzieje bo robi kompletnie dziwne rzeczy... dzisiaj np. chciał zjesc grzyby które były w garnku ale były zimne i trzeba było je podgrzać.. a On wziął cały garnek z kuchni, zaniósł sobie do pokoju io postawił na stole po czym podpalił zapałke i zastanawiał sie co ma zrobić bo nie wiedział.. chyba własnie jako s tak te grzyby chciał podgrzać... później znów chciał podpalić papierosa... niestety samemu nie udało mu sie... wziął do ręki zapałke.. podpalił ją a następnie wziął pilota od telewizora którego chyba chciał zapalic... i codziń teraz własnie sa takie ekscesy .. nawet na 5 min staramy sie go samego nie zostawic zeby nie zrobił czegoś głupiego co może sie źle skończyc.. ja juz jade na tabletkach uspokajających bo nie daje rady....
  4. dziękuję Wam za wsparcie:) rozmawiałam dzisiaj z mama na temat tego domowego hospicjum... powiedziala ze jak tylko bedzie gorzej z dziadkiem i juz nie bede sobie rady dawała to faktycznie skłonimy sie ku temu.. ale narazie jakos sobie radze... raz jest troszke3 lepiej a raz gorzej... problem tylko w tym że od przyszłego miesiąca zaczynam staz bo musze zająć sie swoją przyszłością na powaznie i ze swojego życia całkiem rezygnować nie moge... jakis czas temu tak postanowiła i juz poczełam jakie s kroki w tym kierunku... jak bede od ranma w pracy to mama bedzie pilnowała dziadka a ja po powrocie i w nocy .... gdy faktycznie bedzie juz źle i opieka bedzie wykraczała poza nasze możliwości to skierujemy sie do tego hospicjum.. ale narazie czuje ze musze dac rade....dziadek jest dla mnie bardzo wazny... od zawsze byl i nie wyobrazam sobie zeby bylo inaczej ale wiem takze że niestety tak bedzie.. w koncu go zabraknie i może to przyjśc niebawem...:( narazie ciesze sie tym ze poprostu jest... jak coś bardzo zmajstruje lub strasznie nabrudzi to potrafie mieć nerwy na niego ale zaraz mysle o tym że i tak najważniejsze jest to że jest z Nami :) opowiem Wam małą ciekawostke... od dziecka pamiętam jak mówiłam że mój dziadziuś bedzie na moim ślubie a jezeli nie bedzie mógł byc to ja nigdy nie wyjde za mąż... do tej pory za mąż nie wyszłam i czasem mam takie myśli że nie chce już.. dziadek i tak już na slubie nie bedzie... a to już nie bedzie to ... bardzo tego zawsze pragnęłam.. niestety zycie idzie własnym torem ....jestem w 4 letnim związku i już nie raz wspominalam mojemu facetowi o tym ... nie ma dziadka nie ma slubu.... ale zobaczymy co zycie pokaze.. wiem że niektórym może sie to wydac głupie lub możecie pomyślec że mój tok rozumowania jest płytki ale poprostu zawsze tego chciałam.. a teraz już jest pewne ze moje marzenie sie nie spełni..... za wszystkie lata przynajmniej tą opieka nad nim moge mu sie odwdzięczyć....
  5. witam wszystkich... pierwszy raz postanowiłam napisać coś na forum.. nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie bardzo wiem od czego mam zacząć.. przed napisaniem mojej historii wyra ze szczere współczucie dla wszystkich osób które zetknęły sie z ta straszliwą chorobą:( mój dziadek ma 81 lat... ostatnimi czasy zaczął czuć sie coraz gorzej.. razem z rodziną uwazalismy ze jest już w takim wieku i jest to normalne że opuszczają go siły... jednak dziadek zacząl nagle strasznie chudnąć... znikał w oczach... przy tym bardzo kasłał co takze wydało nam sie niczym nadzwyczajnym ponieważ jest nałogowym palaczem i pali jak smok... 2 paczki dziennie. gdy mama wezwała lekarza do domu, ten stwierdził że dziadek ma gruźlice i wypisał skierowanie do szpitala... jednak tam okazało sie ze to nie gruźlica tylko rak płuc.... nagle w bardzo szybkim tempie zaczął tracić siły.. razem z mam ą stwierdziłysmy ze dziadek nie powinienen po powrocie ze szpitala już mieszkać sam.. postanowiłam sie wprowadzic do niego i tak też zrobiłam.. lekaze szybko wypisali dziadka do domu gdyż uznali że nie ma sensu trzymac go dłuzej w szpitalu i że powinienm umrzec w domu... powiedzieli ze nie ma juz sensu stosowac żadnej chemii ani innego leczenia i dali mu góra pół roku życia.... mieszkam z nim teraz sama i widze jak m oj dziadek strasznie sie zmienia ... nie jest juz to ten sam człowiek co jakis czas temu.... jest strasznie osłabiony... zapomina duzo rzeczy ... boje sie go nawet na moment zostawiac samego w domu bo robi dziwne rzeczy.. garnki ze zlewu np potrafi chowac mi do szafki gdzie stoja śmieci... moze to troszke i śmieszne ale mnie to przeraza bo wiem ze nie robi tego umyślnie... z dnia na dzien pogarsza mu sie wzrok.. nie widzi czegos co stoi przed nim .. np popielniczki czy zapalniczki i jej szuka.. dopiero jak ja mu coś pokaze palcem to zauważy.... pozatym ostatnio coś bardzo marudzi na to ze w nocy spac nie może bo jak on to określa "nogi mu latają".. nie bardzo wiem o co chodzi ale rozumiem to w ten sposób że mu drętwieją.... pozatym nagle bardzo dużo zaczął jeść.. jak nigdy przedtem.. potrafi jeśc i w dzien i w nocy... mówiąc ze ciągle jest głodny... wiem ,ze moze to juz nie potrwać długo.. ale ja tak bardzo sie boje.. moze jeszcze jego smierć jakoś łagodniej bym przyjeła.. ma w końcu już swoje lata.. ale świadomośc ze ja sama jestem tu z nim .. zwłaszcza w nocy i świadomośc tego ze jak zacznie sie coś dziać to ja bede to wszystko widziala ... i bede bezradna... bo nie bede w stanie ulżyć mu .. zrobic tak by przestał cierpień.. czuje sie bezradna...lekarka z przychodzni dziadka powiedziala mojej mamie ze dziadek bedzie umierał w męczarniach i ze sie udusi.. to jest .. byyła zawsze w moim rozumowaniu najgorsza śmierć jaka mozna sobie wyobrazić.. zwłaszcza ze mój dziadek jest świadomy.. bardzo bym chciala zeby poprostu usnął i nie cierpiał.. nie wiem jak ja to przeżyje...nie jestem silna psychicznie.. nigdy nie bylam... co mam robic?? co moze mnie czekać?? pomocy
×