ta, co zniszczyła
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ta, co zniszczyła
-
tzn. idziesz się napić? dlaczego?
-
jeszcze nie nauczył sie pisać ;-) ale bardzo chce więc mu pozwalam jeszcze raz mjjjuutttttttttttttttttttmmmm ale cos jednak napisał. mjut
-
Dzięki. Nie lubie fajerwerków, ale te są OK 88wgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfgfjjjjjjjjjjjjkjjjhhhu888888777777777777777hyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyym66666666666ynnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn to od Małego
-
oczy pełne łez. w co nie wierzysz?
-
I tak rozpoczęła pani SETNĄ stronę mojego topiku. Więc tak czy inaczej - ŚWIĘTUJEMY!
-
nie wiem, czyja zasługa... Nie analizowałam topiku w kategoriach zasług. Do rozmowy potrzeba rozmówców, to sprawa oczywista... ""Ludzie niby naokoło, ale nikogo bliskiego."" to tak jak u mnie. Pustka i żal. Moja "dumna postawa". Śmiesznie to brzmi jak sie czyta o sobie. To tez nie zasługa, to konieczność. Miałam dać się traktować jak idiotka? Wybaczyć po raz drugi i myśleć o sobie jako o frajerce? To była konieczność. Są sytuacje, w których ruch jest juz tylko jeden. Mimo pozoru wielu mozliwości. Niestety. A potem: ludzie niby naokoło, a tak naprawdę nikogo bliskiego - jak nap[isałeś. Pustka i żal. Ale pewnych rzeczy nie da sie przyspieszyć. Trzeba je powoli przeżyć. Szkoda tylko, że nikt nie da gwarancji że póxniej sie ułoży... Bo swiay, mimo tego co mówia głupie ludowe porzekadła, nie jest sprawiedliwy.
-
nie wiem, czyja zasługa... Nie analizowałam topiku w kategoriach zasług. Do rozmowy potrzeba rozmówców, to sprawa oczywista... ""Ludzie niby naokoło, ale nikogo bliskiego."" to tak jak u mnie. Pustka i żal. Moja "dumna postawa". Śmiesznie to brzmi jak sie czyta o sobie. To tez nie zasługa, to konieczność. Miałam dać się traktować jak idiotka? Wybaczyć po raz drugi i myśleć o sobie jako o frajerce? To była konieczność. Są sytuacje, w których ruch jest juz tylko jeden. Mimo pozoru wielu mozliwości. Niestety. A potem: ludzie niby naokoło, a tak naprawdę nikogo bliskiego - jak nap[isałeś. Pustka i żal. Ale pewnych rzeczy nie da sie przyspieszyć. Trzeba je powoli przeżyć. Szkoda tylko, że nikt nie da gwarancji że póxniej sie ułoży... Bo swiay, mimo tego co mówia głupie ludowe porzekadła, nie jest sprawiedliwy.
-
5 miesięcy i prawie 100 stron...
-
Ja nie czuję niesmaku. Żal - że sie rozpada - owszem. Czasem mniejszy, czasem większy. jak to w zyciu. Czy pamiętam? Kiedy wspominam tę czarna dziurę zwaną wakacjami, widze trzy jasniejsze plamy: wyjazd za granicę, pracę, która trzymała mnie w pionie i ten topik, który trzymał mnie przy zyciu. Bałam się zimy. Przyznam, że odkąd stanęłam na nogi - aż do tej pory czułam się jakoś impregnowana na emocje. Cud? Wpływ zażywanych wtedy leków? nawał pracy, co nie daje czasu na myslenie? pewnie wyszystko po trochu. ta zima będzie sprawdzianem dla mnie. Boje sie jej jak diabli. i tych brudów, co wyjdą na wiosnę spod śniegu... Dosłownie i w przenośni. Co słychać u ciebie?
-
kiedyś wchodziłam na ten topik, bo wiedziałam, że znajdę tu zrozumienie. mimo czasem powstających klótni - zawsze pojawia;ly się tu osoby życzliwe. teraz ten topik nie niesie żadnego przekazu. Odeszły osoby, które miały po powiedzenia cokolwiek oprócz dowalania sobie nawzajem. Widac taki los topików. Tylko dlaczego jest mi smutno...? łapie mnie jakis kryzys. grudzień, śnieg, na samą myśl chce mi sie rzygać. nie napiszę dlaczego bo to oczywiste. Zaglądam tu w poszukiwaniu czegoś, co poprawiłoby mi nastrój. i nie znajduję. wiem, zachowuję sie jak pasożyt, zaglądam wtedy, kiedy potrzebuję. Ale mimo wszystko jest mi smutno. No, bo jesli nie tu, to gdzie? W realu? przecież to ten wirtualny świat ma być lepszy... to normalne, że kiedy ludzie zaczynają się bliżej poznawać - jednocześnie zaczynają się trochę drażnić. Pomyślcie - czy w realu też od razu wywalacie całą prawdę w oczy znajomemu, który zaczął was czymś drażnić? Pewnie nie. więc dlaczego robicie to tutaj? Ja tez często byłam zniesmaczona pewnymi slowami rożnych osób, różnych, również Fujary, czasem czułam nawet że mnie obrażał... W realu zareagowałabym od razu pewnie ostro, ale tutaj zawsze kilka razy myslę zanim wypuszczę coś spod klawiatury. właśnie po to, aby kogoś nie urazić, bo prtzecież nie widzę wyrazu jego twarzy, nie wiem wiele o stopniu jego wrażliwości...itp. A czasem moge przecież nie zrozumiec żartu, wziąć na serio cos, co miałobyć żartem własnie. Tak sobie troche pobełkotałam dydaktycznie. Ale to tylko dlatego, że przykro mi, że robi sie tu taka zjadliwa atmosfera, i że tracę tych, którzy tu przychodzili. Przywiązałam się.... Ale taki widac los topików...
-
...
-
ale brakowało mi ciebie, fakt
-
ale ze mną im nie wychodzi ;-)
-
będę jutro w nocy. a teraz jeszcze nie odchodzę
-
kawę zrobiłam , pije i czekam aż się uspokoisz, bo agresywnych typów mam dość
-
smsów do ciebie sobie nie przypominam. chyba że ktos siepodszył. złość sie i bij. przywykłam. ale jak mnie zdradzisz - nie daruję . To wiesz na pewno, prawda?
-
a o zaproszeniu twoim mowilam. choć podobno muszkieter to ty... za trudne to dla takiej głupiej prostej baby jak ja. Good night
-
nie rozumiem
-
idę zrobić. chociaż wątpliwa ta twoja forma zaproszenia: ""inne panienki sie dobijają"" wolisz inne to pij z nimi...;-) naprawde idę robić, bo padnę
-
może bym i ugryzła, ale nie mam czasu... :-)
-
a Lene i Latoszka pamiętam i uwielbiam. i jeszcze w uszach mi brzmią
-
nie rozumiem. co mam z tym gps i gprs niby zrobic?
-
ale mam roboty. do rana nie zdążę. cały tzw łikend w pracy.
-
O, jak sie cieszę, że mój topik odżył. Fujaro, witam. Kobieto 37. Zbyt mało czasu minęło. I chyba zbyt mało masz obowiązków. Poczekaj. niech upłynie kilka miesięcy. a co z lekami? Odstawilaś? Może za wczesnie.,,
-
Dziękuję. LIczę na to... Bo na razie wokoł mnie same dupki chętni do szybkiego bzykania. Niedobrze mi się robi, bo rozpoznaję te intencje po 5 minutach podchodów, a po następnych piętnastu pojawia sie wiadoma propozycja, mniej lub bardziej zawoalowana i okazuje się, że mi sie nie wydawało. Oni sa naprawde prości. Od wakacji zdarzyło mi się to trzy razy. I niedobrze sie robi, bo dwóch z nich ma stałą kobietę. W tym jeden żonę, z którą starają sie o dziecko. Więc delikatnie sprowadzałam na ziemię frajera, o którym jeszcze niedawno miałam dobre zdanie i wracałam do samochodu. Jednego odwiozłam, bo mieszka niedaleko. Tacy skurwiele niewiele potrzebują. wystarczy pójść z nimi dwa razy na kawę. I dwóch nic nie wie o tym, co sie u mnie stalo, bo nie chwalę się takimi rzeczami. Może stałam sie oziębła, ale kiedy pomyslę, że miałabym rano sie obudzić i mieć świadomość, że jakaś kobieta, co mi nic nie zrobiła, kiedys może sie o tym dowie i posypie jej sie życie tak jak mnie, i że może będzie słabsza niż ja - stwierdzam, że jedynym moim życzeniem jest gościa wykastrować. I żeby nie bylo niedomówień, nie poszlam na te kawy żeby się zabawić, tylko pogadać o pracy, pozałatwiać pewne sprawy częściowo formalne, i jak to czasem bywa - spotkania sie trochę przeciągneły.