Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

romin

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez romin

  1. Dodam jeszcze, że ubezpieczenie jest potrzebne, żeby uciec przed podatkiem Belki, a opłaty - cóż, nie ma nic za darmo.
  2. Na wstępie zaznaczam, że pracuję w OVB, ale nie mam mózgu przerobionego na papkę. Parę lat już mam, pracowałem w kilku firmach, na finansach trochę się znam. Odnośnie byłych pracowników, to podzieliłbym ich wg wypowiedzi na tym forum na dwie grupy. Pierwsza to "sfrustowani", czyli generalnie osoby zdziwione tym, że w OVB też trzeba pracować i nie od razu zarobi się duże kokosy, a przy okazji zazdroszczący tym, którym się w firmie udało (znamienne, że nie wypowiada się tu nikt, który doszedł wyżej niż KOD, czyżby wszyscy byli zadowoleni?). Druga grupa to "zawiedzeni", którym chciałbym poświęcić więcej uwagi. Niewątpliwie minusem OVB jest spora ilość niekompetentnych reprezentantów niskiego stopnia i kierowników mających przed oczami tylko kasę, ale nie uogólniajmy, że nic w tej firmie nie może się podobać. Odnośnie szkoleń, to oczywiście płaci się za dojazd, ale nie byłem na żadnym poza seminarium GST (a nie jest one przecież obowiązkowe, można iść zwykłym planem kariery), na którym musiałbym nocować. Spotkania w restauracjach to w praktyce koszt kawy, a przy większej strukturze jest biuro. Z tym, że ludzie bez wykształcenia nie powinni się zajmować finansami innych, akurat się zgadzam. Inna rzecz, że w tej pracy najważniejsza jest umiejętność pracy z ludźmi i nawiązywania z nimi kontaktów, finansów łatwiej się nauczyć. Co do umów, to doradztwo finansowe nie sklep, wybiera się dla klienta najlepszą firmę na rynku, a nie 20 spośród nich. Natomiast przypadek opisany w poprzednim poście to nieporozumienie, jeśli klient wpłaca większą kwotę, żeby ją szybko wybrać, to niech ją włoży na lokatę, nie na tym polega idea Superfunduszu.
  3. Na wstępie zaznaczam, że pracuję w OVB, ale nie mam mózgu przerobionego na papkę. Parę lat już mam, pracowałem w kilku firmach, na finansach trochę się znam. Odnośnie byłych pracowników, to podzieliłbym ich wg wypowiedzi na tym forum na dwie grupy. Pierwsza to "sfrustowani", czyli generalnie osoby zdziwione tym, że w OVB też trzeba pracować i nie od razu zarobi się duże kokosy, a przy okazji zazdroszczący tym, którym się w firmie udało (znamienne, że nie wypowiada się tu nikt, który doszedł wyżej niż KOD, czyżby wszyscy byli zadowoleni?). Druga grupa to "zawiedzeni", którym chciałbym poświęcić więcej uwagi. Niewątpliwie minusem OVB jest spora ilość niekompetentnych reprezentantów niskiego stopnia i kierowników mających przed oczami tylko kasę, ale nie uogólniajmy, że nic w tej firmie nie może się podobać. Odnośnie szkoleń, to oczywiście płaci się za dojazd, ale nie byłem na żadnym poza seminarium GST (a nie jest one przecież obowiązkowe, można iść zwykłym planem kariery), na którym musiałbym nocować. Spotkania w restauracjach to w praktyce koszt kawy, a przy większej strukturze jest biuro. Z tym, że ludzie bez wykształcenia nie powinni się zajmować finansami innych, akurat się zgadzam. Inna rzecz, że w tej pracy najważniejsza jest umiejętność pracy z ludźmi i nawiązywania z nimi kontaktów, finansów łatwiej się nauczyć. Co do umów, to doradztwo finansowe nie sklep, wybiera się dla klienta najlepszą firmę na rynku, a nie 20 spośród nich. Natomiast przypadek opisany w poprzednim poście to nieporozumienie, jeśli klient wpłaca większą kwotę, żeby ją szybko wybrać, to niech ją włoży na lokatę, nie na tym polega idea Superfunduszu.
×