Korzystajac z okazji, chcialabym przestrzec wszystkich tych, ktorzy sie wachaja czy robic koronki czy tez nie. Ja popelnilam ten blad 3 lata temu i nie ma dnia abym tego nie zalowala. Mam zalozone koronki na czterech przednich zebach (jedynki i dwojki) i problemu z nimi tyle,ze na sama mysl odechciewa sie zyc. Jedna z tych koron byla juz wymieniana dwukrotnie gdyz najpierw zlamal sie kikut a pozniej pekla na pól. Kolejna jest sprawca bólu takiego iz mam ochote zywcem ja sobie wyrwac. Ratunku na to nie ma, bo dentysci nie wiedza co jest przyczyna, rece zalamuja a ja ciagle sama z tym problemem. A juz nie wspomne o kosztach ktore musialam pokryc, po prostu masakra. Moze i na poczatku ladnie wygladaly natomiast po kilku latach picia kawy, jedzenia etc zauwazylam ze one sciemnialy. Naprawde nie zakladajcie koronek jesli nie sa one koniecznoscia. Nikomu nie zycze tego przez co ja musialam przejsc!!!