AniaWWW
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez AniaWWW
-
Ja się za to dowiedziałam, że z końcem maja pracę traci mój mąż. Likwidują siedzibę jego firmy. Mój mąż wcale się nie przejmuje, ale ja trochę tak. W końcu mamy małe dziecko i musimy mieć stabilną sytuację. Z nową pracą w końcu różnie może być. No, ale nie mamy wyjścia. Zawsze jakieś problemy się przyplączą. My mamy własne mieszkanie na szczęście, ale z dotychczasowej pensji męża i moich oszczędności ledwo nam starcza. Wszystko takie drogie się zrobiło ostatnio. Żeby tylko Natalka była zdrowa. Dziś ją chyba za słabo ubrałam, bo faktycznie nie wiadomo jak teraz ubierać. Mam nadzieję, że tego nie przepłaci.
-
Dzień dobry! Ależ się dziś opaliłam na spacerku:). Dziś 4,5 godziny a wczoraj ponad 6 godzin byliśmy na spacerze połączonym z piknikiem. Pogoda jest taka piękna:). Wyjeżdżamy też na weekend majowy i mam nadzieję, że jeszcze będzie tak ciepło. Moja dziś zjadła jabłuszko parzone, bo surowe jej nie smakuje. Najbardziej chyba jednak lubi ziemniaczki, ale zupka jarzynowa też jej smakuje. Dziś kupiłam też kaszkę z glutenem. Zresztą gdyby nie to co piszecie tutaj na forum, to wcale bym nie wpadła na to, że trzeba już zacząć podawać gluten. Mała ostatnio coraz częściej głośno się śmieje jak ją łaskoczemy, ale największego ataku śmiechu dostała jak jej pokazywałam grzechotkę z uśmiechniętą buźką i ta buźka się przed nią zatrzymywała. Boskie to było. Podpatrzyłam zresztą tą grzechotkę u mojej koleżanki i była to jedna z ulubionych zabawek jej synka. Takie niepozorne, a tyle radości.
-
Moja Natalia dziś mnie pogryzła podczas karmienia. Czasem zdarzało jej się mnie podgryźć, ale dziś tak jej się podobało jak krzyczałam z bólu, że robiła to cały czas. Musiałam przerwać i karmienie się nie odbyło. Zresztą chyba będziemy kończyć z cycusiem. Obawiam się, że nabawiłam się jakiejś nerwicy, bo mam problemy z oddychaniem i chciałabym brać może coś na uspokojenie. MamaAnia - moja Natalka też ma apetyt na dorosłe jedzenie. Wczoraj wyciągała rączki do śledzia w occie. Dałam jej troszkę chlebka na którym leżał ten śledź, ale się nie przyjęło, bo zwróciła. Dziś w kościele natomiast moja córka postanowiła spróbować jak smakuje ławka i sobie ją polizała. Zaraz wyjdę na jakąś wyrodną matkę co daje 5-cio miesięcznemu dziecku śledzie i pozwala lizać ławki :), ale córci na szczęście nic nie jest. Staram się cieszyć tymi świętami, ale ile ja się musiałam nagadać żeby ktoś coś w domu zrobił. W końcu się poddałam i stwierdziłam, że nic nie będę robić. Więc zazdroszczę męża, który sam z siebie bierze się do sprzątania. Mój i owszem posprząta, ale najpierw ja muszę się nagadać. Tym razem się poddałam i ani nie gadam, ani nie sprzątam. Też życzę Wam Wesołych Świąt:)
-
Antena1985 - świetne zdjęcia:). Nasza palma też została mocno naruszona. Bela_mi - ja też zagłosowałam na króliczka/zajączka:). U mnie humoru również brak. W ubiegłym tygodniu miałam kryzys, oby teraz już było tylko lepiej. Strasznie jestem nerwowa. Oczywiście miesiączki nadal brak. Chyba będę musiała odwiedzić swojego ginekologa. Moja mama się zdecydowała, że jednak zasponsoruje nam chrzciny w restauracji. Obudziła się jednak troszkę za późno, bo wszystkie terminy w restauracjach na 15-go maja są już zajęte na komunie. Więc będziemy musieli jakoś zmieścić wszystkich gości w naszym mieszkanku. Choć zastanawiam się czy jednak nie przełożyć chrzcin na czerwiec w tej sytuacji. Nie mam ostatnio weny do pracy, a żeby zorganizować obiad na 20 osób troszkę jej jednak potrzeba.
-
Ja też narzekam na brak kasy. Szukam nawet jakiejś dodatkowej pracy na popołudnia, ale na razie bez efektu. Na przeżycie wystarcza, ale nie wiele poza tym. Też odczuwam, że dziś 13-ty. Zaraz jeszcze ma przyjechać kupiec do samochodu, to może uniknę opłaty za oc. No, ale 13-ty, więc pewnie będzie pechowo.
-
Ja dziś odwiedziłam sklep ekologiczny. Kupiłam 3 marchewki i 3 ziemniaki i zapłaciłam 10 zł. To w tej sytuacji słoiczki wychodzą taniej jednak. Mam mega kryzys. Przez ten cholerny spóźniający się okres. Córeczka chyba wyczuwa moje złe emocje i też marudzi okropnie. Jak mnie jej płacz wkurza czasem! Chodzę i rzucam przedmiotami (dosłownie), ale tłumaczę sobie, że przy dziecku tak nie można. Jeszcze mnie dziś dobili, bo kończy mi się ubezpieczenie samochodu, który i tak stoi i nikt nim nie jeździ. Chcieliśmy go sprzedać i myślałam, że jeszcze mamy z miesiąc, a tu jednak koniec, a ubezpieczenie zapłacić trzeba. Monika_83 - ja też planuję zamianę gondoli na spacerówkę pod koniec miesiąca.
-
My wróciłyśmy ze szczepienia. Mała dzielnie zniosła, a teraz śpi. Duża z niej dziewczyna, bo waży 8,140 kg. Przez 6 tygodni przytyła 1,5 kg. Nie wiem ile ma wzrostu. Poprosiłam pielęgniarkę żeby ją zmierzyła, ale odmówiła. Powiedziała, że można sobie samemu w domu zmierzyć. Dziwne, że w jednych przychodniach mierzą a w innych nie. Zresztą nie jestem specjalnie z tej naszej zadowolona, ale na razie nic się nie dzieje, a mamy do niej 3 minuty spacerku. Marczella - ja też nie wiem gdzie ta piękna pogoda, bo u nas dziś jeszcze gorzej jak przez ostatnie dni. Ale może idzie z Twojej strony i niedługo i do nas dojdzie trochę słońca. Twój synek taki duży już jest. No i jaką ma czuprynkę! Ja mojej małej dzieliłam do tej pory słoiczek na dwie lub trzy części, ale dziś pediatra powiedziała, że spokojnie jeśli chce to może zjadać cały na raz.
-
Anula ja raz miałam krwawienie niewielkie, ale to było jakieś 3 miesiące po porodzie. Też nie wiem skąd się wzięło. Od tamtej pory krwawień nie było, ale też i okazji by się pojawiły nie za wiele. Jak ja bym gdzieś pojechała! Najlepiej gdzieś gdzie jest ciepło. Planujecie już może jakieś wakacje? Tak sobie wspominam nasze ostatnie wakacje na Rodos. Wycieczkę kupiliśmy zanim jeszcze zaszłam w ciążę, a się okazało, że jedziemy w trójkę. Zastanawiam się jak spędzić wakacje w tym roku, ale podobna wycieczka raczej odpada. Myślę, że pojedziemy raczej nad polskie morze i to na parę dni tylko, a zagraniczne podróże to gdzieś za rok może.
-
No właśnie ja też się zastanawiam czy wychodzić na taki wiatr. Bo nieźle huczy za oknem. Wczoraj nie byłyśmy, a dziś nawet teściowa odwołała swoją wizytę ze względu na wiatr, czym mnie oczywiście nie zmartwiła:). My też mamy mnóstwo ubranek. Najwięcej było takich 0-3 miesiące i na szczęście już pooddawałam w dobre ręce min. mojej przyjaciółki, która rodzi w czerwcu córeczkę. Nie mogę się już doczekać takiego słodkiego, cudnego, bezbronnego noworodka do wyprzytulania, bo moja to już duża przecież :) Z nowych dań nam najbardziej zasmakowała zupka jarzynowa. Jabłuszko, bananek, dynia złe, a marchewka powodowała zaparcia. No i jeszcze ziemniaczka lubi od mamy z talerza:) Staram się spróbować każdego z tych dań, które je mała i faktycznie jarzynowa nawet niezła była. Banan nie smakował jak banan. Dynia z ziemniakiem niesmaczne. Jabłko też jakieś takie bez wyrazu. Kaszka bananowa była w miarę ok, ale trochę czuć było sztuczne dodatki. Tak się zastanawiam czy bezpiecznie jest podawać owoce i warzywa ze zwykłego sklepu. Bo jeszcze marchew i jabłka widziałam w ekologicznym, ale czy np ziemniaki i banany mogłyby być ze zwykłego? Żałuję, że nie mam żadnej rodziny na wsi żeby przywieźć trochę ekologicznej żywności, a w przyszłości mieć i mięsko dobrej jakości.
-
Też dziś myślałam sporo o chrzcinach, które mamy za miesiąc, bo krzeseł nie mamy tylu żeby wszystkich gości posadzić i w ogóle wszystko na mojej głowie. Wygarnęłam mężowi co myślę i obiecał się zaangażować. I tylko nadal nie wiem jak pomieścić wszystkich, a chcę zaprosić naprawdę tylko najbliższą rodzinę:(.
-
Dziewczyny, pytajcie też o te dodatkowe 2 dni z tytułu urodzenia się dziecka (te, które tatusiowie wykorzystywali zaraz po porodzie). W mojej firmie bardzo przestrzegają przepisów i ja taki urlop dostałam. Ja zrobiłam test ciążowy i tak jak myślałam wynik negatywny. Teraz czekam na okres i niech wreszcie cholera przyjdzie, bo naprawdę nie wytrzymam już długo. Moje małżeństwo wisi na włosku. Co ciekawe rok temu robiłam test z nadzieją na dwie kreseczki i wielka była moja radość gdy je zobaczyłam. Teraz ucieszyłam się z jednej kreseczki. Moja malutka pięknie się przekręca na brzuszek. Zrobiła się jeszcze bardziej kontaktowa, ale zauważyłam, że zaczyna wymuszać płaczem. Np leży płacze, marudzi, ale co chwilę zerka co ja robię czy zwracam na nią uwagę. Albo spacerujemy i marudzi w wózku, więc do niej mówię, ona bardzo się cieszy, ale za chwilę znowu marudzi żeby sprowokować mnie do kontaktu i po sekundzie znowu uśmiech od ucha do ucha. Nie żeby mi się to nie podobało. Na tym etapie to urocze, tylko ciekawe co będzie dalej.
-
Frida 123 - ja generalnie bardzo źle się czułam do samego końca ciąży. Z domu nie wychodziłam w ogóle, a z łóżka wstawałam tylko do łazienki. Erytrocyty, leukocyty, białko były w moczu cały czas w ilościach ogromnych, ale odkąd dostałam ten lepszy cewnik to przynajmniej nie sikałam na czerwono. Najbardziej dokuczał mi ból w pęcherzu, ale z nerkami było całkiem ok. Prawie odstawiłam nospę, którą łykałam od początku ciąży w ogromnych ilościach. W ciąży miałam też wielowodzie. Mój ginekolog twierdzi, że mogło być ono spowodowane patologią jaką były problemy z nerkami właśnie. Zaczęłam rodzić naturalnie, ale poród miałam wywoływany na dodatek z monitoringiem płodu ( to ze względu na tachykardię u dziecka), więc nie mogłam się ruszać żeby był prawidłowy odczyt ktg. Generalnie podczas porodu cewnika nie czułam. To jest inny wymiar bólu:). Przy skurczach partych zdecydowano o cesarskim cięciu, ale sam cewnik nie jest wskazaniem do cesarki. Na zdjęcie cewnika miałam się zgłosić dwa tygodnie po porodzie. Przy okazji miałam mieć wykonany zabieg urs, bo miałam kamyczki. Zgłosiłam się dopiero 4 tygodnie po porodzie, bo nie chciałam zostawiać tak małego dziecka, a większość dolegliwości, ustąpiła. Ból pęcherza powracał dopiero po kilku godzinach stania czy spacerowania, ale zdecydowanie nie taki jak w ciąży. Po wyjęciu cewnika było tylko lepiej i tak jest do dziś. Niestety kamyczki pewnie będą wracać, więc w tym miesiącu wybieram się do urologa na kontrolę. Jak byłam na usunięciu cewnika to poznałam dziewczynę, która również miała cewnik. Wiem, że urodziła naturalnie i oczywiście śliczną i zdrową córeczkę.
-
W piątek:). Nawet zastanawiałam się czy nie kupić, bo moich pieluch nie było, ale jednak zdecydowałam się na inne.
-
Asia 221 - ja też mam anemię. Robiłam badania i nie jest jakaś wielka, ale czuję się osłabiona. Może też stąd te moje mdłości i zawroty głowy. No, ale dla pewności kupiłam test ciążowy. Huggies premium widziałam w Tesco za 42 pln, ale nie wiem czy to duża promocja, bo my ich nie używamy.
-
MamaAnia - Twoja Ilonka się oduczyła zasypiać przez chorobę, a moja z kolei też ostatnio miała z tym problem przez tatusia, który tydzień był na urlopie i trochę "rozpuścił" mi dziecko usypianiem na rączkach:). Na szczęście po kilku dniach wszystko wróciło do normy. No, ale trochę płaczu i marudzenia było. Megi - tez współczuję tych przeżyć. Ja czasem jeszcze zostawię małą na przewijaku na kilka sekund, ale coraz bardziej się boję. Nawet nie chcę myśleć co by było gdyby tak mi z przewijaka spadła. Ale faktycznie, przecież czeka nas jeszcze wiele takich upadków, chorób, problemów do rozwiązania. Oby jak najmniej:) Moja siostra ma córeczkę 9,5 miesiąca i ona już chodzi, je wszystko, siedziała sama chyba już w piątym miesiącu. Wszystko robi szybko tylko nie przesypia całej nocy czego siostra bardzo nam zazdrości:). Byłyśmy u nich w sobotę i moja Natalia też dostała czekoladę do spróbowania. Niemniej jednak nie zamierzam tego dalej praktykować w domu:).
-
Anuszka4 - też się zastanawiałam nad tym karmieniem, bo moja córcia większą część wypluwa. Chociaż dziś, pierwszy raz po dwóch tygodniach ładnie zjadła łyżeczką ćwierć słoiczka zupki jarzynowej. Zupka wbrew pozorom była bardziej gęsta niż inne potrawy i to też może miało wpływ na to, że jej lepiej szło. Po bananku zaczęła strasznie ulewać po każdym posiłku. Tak mi się wydaje, że to po tym, bo jak przestałam jej podawać to się uspokoiło, a wcześniej też było ok. Mnie martwi brak miesiączki:(. Pewnie to nie ciąża, choć powracające codziennie mdłości czasem powodują moje wątpliwości. Z drugiej strony czuję się jak przed okresem, podminowana, zdenerwowana jakbym miała wybuchnąć zaraz. Mam nadzieję, że na dniach się wyjaśni, bo długo tak nie pociągnę :(.
-
U nas piękna pogoda. Wróciliśmy z grillowania. Mała nam tam zasnęła, spała całą drogę do domu. Przebrałam ją w piżamkę, dałam jeść i położyłam do łóżeczka. Ona tylko przeciągnęła się słodko i zrobiła taką minkę, która mówiła jak to dobrze być we własnym łóżeczku. Bardzo się cieszę, że kiedyś zawzięłam się i postanowiłam, że nauczę ją spać we własnym łóżeczku.
-
Lou_la - u nas z zasypianiem nie ma problemów. Koło 19 bierzemy małą na kąpiel co ze smarowaniem, masażem i czyszczeniem noska trwa dobre 30 40 minut. Potem mała dostaje cycusia + butlę jakieś 120 ml. Widać po niej już wtedy jaka jest zmęczona. Po odbiciu idzie do łóżeczka i z reguły od razu zasypia. Śpi do rana. Niestety od jakiegoś czasu budzi się koło 4, ale jak dostaje smoczka to zasypia i śpi do 6-7.
-
Lou_la - udało się przeżyć:) Moja mała ostatnio reaguje płaczem na nowe lub dawno niewidziane osoby i tak też wczoraj zareagowała na teściową. Miałam z tego powodu taką maluteńką satysfakcję. Kurcze. chyba jestem trochę wredna:) Ubieram na spacerek podobnie jak Wy. Jutro idziemy na grilla, więc troszkę pobędziemy dłużej na dworku, mam nadzieję, że będzie ciepło.
-
U nas dziś piękna pogoda i z tej okazji zrobiłyśmy sobie wycieczkę. Wyszłyśmy z domu o 11, a wróciłyśmy dopiero przed 20-tą. Dzień pełen wrażeń. Odwiedziłam swoją przyjaciółkę, która mieszka na drugim końcu miasta i niedługo spodziewa się dzieciątka, byłam u mamy i na zakupach. Mała wymęczona, ale dałyśmy radę. Ja zdecydowanie muszę się ruszyć choć raz na tydzień mieć coś innego jak pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie, spacerki itp. Jutro dzień z teściową:) Jakby ktoś chciał kg, to ja też chętnie oddam. Zaczęłam ostatnio robić brzuszki po 100-200 dziennie, ale efektów na razie nie widać. No, ale cóż się dziwić, przez rok brzuszków nie robiłam wcale. Muszę odnaleźć swoją płytę dvd z pilatesem, bo zawsze po takiej godzince ćwiczeń czułam się naprawdę dobrze. No i okazuje się, że mam jeszcze trochę anemii po ciąży. Pewnie dlatego ciągle taka zmęczona chodzę.
-
Asia 221 - tak:) Składa się mniej więcej tak jak parasolka. Moja śpi słodko, choć w dzień dała troszkę popalić. Stanęłam dziś nad jej łóżeczkiem jak zasnęła i mała zaczęła się uśmiechać przez sen sama do siebie, w pewnym momencie zaśmiała się nawet głośno. Uwielbiam takie chwile.
-
Anula 2500 - tak, ten traper też jest fajny, no i pewnie wygodniejszy do prowadzenia, tylko chyba trochę cięższy i większy po złożeniu. W sumie jestem zadowolona z tego roana, więc parasolka byłaby głównie do podróżowania. Chciałabym tylko żeby była rozkładana do pozycji leżącej i w miarę wysoka z regulacją rączek, bo np moja siostra kupiła sobie wózek firmy Arti i okazało się, że jest do niego za wysoka.
-
Tak tak, chodziło mi o wózek typu parasolka:) Zrobiłam może zbyt duży skrót myślowy. Taki mniejszy, głównie do podróżowania.
-
Ja też mam Roan Maritę:) To jak już tak rozważamy dodatkowe sprzęty, to może możecie polecić jakąś nie za drogą parasolkę, bo też się przymierzamy do kupna. Wstępnie upatrzyłam sobie tą: http://allegro.pl/wozek-spacerowy-coneco-ibis-pierre-cardin-i1530829727.html ale może możecie coś innego polecić?
-
No właśnie podobno nie powinno się nosić dziecka tyłem do siebie, bo to jest niedobre dla kręgosłupa, a co do konstrukcji, to jakiś czas temu oglądałam program w którym lekarz się wypowiadał, że nosidła są generalnie złe, a jeśli już to dla starszego dziecka i najlepiej ze stelażem. Ja raczej myślałam o czymś miękkim, co łatwo zmieścić do torebki, więc trochę się wtedy rozczarowałam. Być może też kupimy, bo mąż chusty przymierzyć nawet nie chce, a w nosidełku powiedział, że będzie nosił. Swoją drogą jakiś czas temu widziałam tatusia, który niósł swoje dziecko po kurtką spod której wystawała mu śliczna jasno turkusowa chusta. No urocze:) My mamy jasny fiolet, więc równie uroczy kolorek:)