Kobiety, dziewczyny, zdradzone, opuszczone, porzucone, po rozstaniu, stracie ukochanego jak radzicie sobie z bólem, cierpieniem, co robicie by nie płakać, by spać spokojnie, by powstrzymać się od ciągłych myśli o nim, od chęci szukania kontaktu...?
Co robicie by przetrwać najgorszy okres po rozstaniu, by dojść do siebie, by się odkochać i znów zacząć normalnie żyć?
Mijają cztery miesiące jak odkryłam zdradę i podjęłam decyzję o rozstaniu. Było okropnie, strasznie cierpiałam, schudłam 8 kg (to akurat pozytywna strona medalu), nie mogłam pracować, spać, wyglądałam jak zombie... Pomału dochodzę do siebie, ale wciąż mam momenty, że tęsknię, chce mi się płakać i ogólnie mam podły nastrój.
Staram się uśmiechać nawet na siłę. Wszyscy w koło myślą, że juz pogodziłam się z tym rozstaniem, ale ja w środku wciąz jestem smutna. Poradźcie co robić???
Jednym z moich sposobów jest słuchanie pozytywnych piosenek.
Np. : "Kocham cię zycie" Edyty Geppert, "Żyj intensywnie" Kasi Cerekwickiej. Pomagają mi. Macie jakieś swoje ulubione piosenki na smutek?
Dobrze robi rozmowa z przyjaciółką, ale ileż mozna ją zadręczać swoim cierpieniem....
Podzielcie się swoimi sposobami na otarcie łez.