Naela
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Naela
-
Pozdrawiam Was Kobietki, na razie nie chcę się rozpisywać, ale odezwę się wkrótce. Czytam i jestem na bieżąco. Buźka
-
Nie wiem co jest, ale już trzeci raz próbuję wysłać wypowiedź i jej nie ma, za chwilę pewnie pojawi się kilka razy ;-) Kasiu, mocno Cię przytulam i trzymam kciuki aby wszystko było dobrze. A na pewno będzie ok. Ja jestem przed @ i strasznie zatrzymuję wodę. Do tego od wczoraj mam bardzo bolące piersi i coś bym podjadała na okrągło, ale staram się trzymać, choć obawiam się, że poniedziałkowe ważenie nie będzie dla mnie łaskawe... Mon cheri, ja kiedyś próbowałam diety białkowej i po dwóch tyg. zrobiłam badania /okresowe akurat wypadły mi w pracy/ i też w moczu miałam nie najlepsze wyniki i już dobrze nie pamiętam ale chyba dużo wyszło mi ketonów. Lekarka na mnie nakrzyczała i zaleciła kategorycznie koniec takiej diety. Do tego jeszcze zaczęły mi się pojawiać / a właściwie wtedy pierwszy raz pojawiły się/ wybroczyny na skórze. Więc ja teraz jestem już mądrzejsza i unikam jednorodnych diet, naprawdę lepiej jeść normalnie tylko mniej, mniej kalorycznie, ograniczać niektóre produkty niż przepłacić stratę kilku kg zdrowiem. Ja dziś byłam na zakupach i kupiłam sobie piękny komplet bielizny z triumpha /40% zniżki/ i jestem zadowolona, że hej! U nas też mroźno, ale ja Inkrusko nie umiem jeździć ani na łyżwach ani na nartach, choć stoków narciarskich u nas w pobliżu jest dwa, a lodowisk to w pobliżu niet. Trochę Ci zazdroszczę, przyjemne z pożytecznym, bo i frajda i gimnastyka zarazem. Pozdrawiam!! wzrost - 170cm waga: 24.10.2011 - 75kg 14.11.2011 - 76kg :-( 21.11.2011 - 75,5kg - nie jest dobrze po przerwie 16.01.2012 - 76kg /bez komentarza/ cel - 68kg
-
No to Inkruska po kawce :-) i na zdrówko!
-
A Serene gdzie? Też opuściła nasz topik?
-
Marzeńciu, ja też. I właśnie przed chwilą pożarłam dwa kawałki ciasta i cukierka czekoladowego /imieniny szefa/, ale nie znaczy, że już odpuszczam dietę. Już wracam na właściwy tor i do wieczora będę grzeczna i jutro też. :-)
-
Marzeńcia, nie załamuj się, będzie dobrze tylko trochę determinacji i konsekwencji. Trzeba pilnować zasad a po pewnym czasie efekty będą. Każdemu zdarza się grzech, ale nie można odpuszczać. Widzisz ja też na tym topiku jak zaczynałam pisać miałam 75kg, inne dziewczyny w tym czasie pozrzucały po 5kg a ja mam dziś 75,5 a było już i 76 /niezłą dietę mam ;-) / ale nie poddaje się, i mam nadzieję, że do lata będzie 70. A to, że pedałujesz na rowerku i pilnujesz tego co jesz na pewno wcześniej czy później przełoży się na stratę kilogramów. A to, że dziś odnotowałaś więcej to może faza cyklu. Ja u siebie zauważyłam, że od owulacji to zaczynam już zatrzymywać wodę w organizmie a to przekłada się na wagę. A to, że masz przed sobą weekend z pokusami nie znaczy, że masz zaraz zjeść 3 kawałki tortu - wystarczy jeden mały, czy nie spróbować rosołu - oczywiście nie od razu czubaty talerz kluchów a skromnie, pomalutku do towarzystwa. A więc do dietki!
-
Witam wszystkie dietujące Kobietki! Coś pustki ostatnio na topiku. Alanja przestała nas napędzać... Inkruska, myślałam o Tobie, że gdzieś przepadłaś, a Ty podobnie jak ja problemy zdrowotne. Będzie dobrze, trzeba być dobrej myśli a to już połowa sukcesu :-) Ja też trzymam kciuki za Olensję. Judytko, sprawy sercowe układają się po maleńku? Kasia, coś ostatnio to i mi chce się wieczorami wcinać, ale jak się trochę trzymam z dala od lodówki wieczór to w nocy też bym jadła, mam nadzieję, że nie zarażę się od Ciebie ;-) Marzeńcia, trochę zazdroszczę Ci zaparcia do rowerka, ja staram się trochę brzuszki i nogi poćwiczyć, ale Ty i Judyta dla mnie to już jesteście bohaterkami w dziedzinie uprawiania gimnastyki - u mnie słomiany zapał ;-)
-
Marzencia, piszesz sama ze sobą? ;-) Pozdrawiam!
-
Kobietki, nie krytykujcie na starcie, tylko przyłączcie się, trochę popiszemy i zobaczycie jak się będziecie u nas czuły? Zapraszamy! Ja sama tu piszę i odchodzę i znowu wracam, jak to w życiu. Zdrówko mi szwankuje a za tym dieta w kąt idzie i czasami nie chcę biadolić innym więc nie piszę, ale co by nie mówić atmosfera tu jest fajna. Ja nie piszę na innych topikach więc nie wiem jak jest, ale fakt, że tutaj jest nas dużo i chyba trudno zawsze do wszystkich się odnieść co tu piszą. Wczoraj byłam na kolejnym badaniu jest ok, więc nie wiem dalej skąd te dolegliwości bólowe? Jeśli chodzi o dietkę, to obecnie nie mam konkretnej w planie tylko raczej jeść z umiarem i unikać słodyczy, próbuję troszkę się ruszać ok. 30 min i zobaczymy. Chciałabym zejść do 68kg ale jak będzie 70 też będę zadowolona. Pozdrawiam! Mon cheri to chyba razem sobie wagę nową sprawimy. Moja niby jest ok, ale chciałabym mieć taką elektroniczną z bajerami a mam zwykłą i czasami te 0,5 kg to tak rożnie się waha.
-
Cześć Kobietki! Jestem, po wielkim stresie i problemach ze zdrowiem, nietrzymaniem diety, chcę wrócić. Właśnie wróciłam z badania jeszcze jutro czeka mnie jedno, ale najważniejsze, że to dzisiejsze jest ok :-) Oj miałam stracha, że nie w głowie mi były diety, a ze stresu to i wpychałam w siebie co popadło. Już w wyobraźni widziałam się umierającą... tak się nakręciłam, że hej! Podczytywałam Was trochę więc jestem na bieżąco, ale nie miałam odwagi się odzywać. Wagi nie znam swojej aktualnej, może być nieco wyższa niż w stopce, ale obiecuję solennie poniedziałkową wstawię jaka będzie ;-( ALANJA! gratuluję i trzymam kciuki oby wszystko było w porządku z Tobą i Maluszkiem. Dbaj o Was dobrze! Kobitka tata, dożo zdrówka! I ja wiosną też złapałam i moja córcia. Ja brałam antybiotyk, mała nie i też ciągle mam stracha, bo boreliozę to trudno wykryć. Olensja, trzymam kciuki na egzaminie! Powodzenia! Izuś ładnie Ci waga spada, widzę, że jesteś bardzo systematyczna i to Ci się odpłaca ładnie. Mon cheri, jak tam tarczyca? Pewnie jak wyregulujesz to i waga poleci... ale pewnie któraś już to pisała... Kasia, Toja, Inkruska - wracam... :-) Jak ja za Wami tęskniłam... Co u Judyty? Serene, Paseczki i ... Kogo nie wymieniłam witam Was wszystkie i... do diety! Razem będzie raźniej!
-
Witam Koleżanki! Weszłam na chwilkę, chcę Wam złożyć życzenia noworoczne... wszystkiego naj! łącznie z najpiękniejszą figurą! ;) Mam problemy zdrowotne, więc nie piszę i nie dietuję, ale Was podczytuję. Mam nadzieję, że niedługo, zaraz po Nowym Roku do Was wrócę na dobre. Alanja - gratuluję! i życzę nudnej ciąży! Zdrówka dla Ciebie i maleństwa! Masz samych chłopów więc może tym razem dziewczynka? Pozdrawiam wszystkie i serdecznie przytulam, zdrówka życzę!
-
Dziewczyny nie uwierzycie, ale znowu coś złapałam, męczy mnie okropnie... może chociaż jeść mi się nie będzie chciało... Izuś nie nakręcaj się chorobami - powiem Ci, że przerabiałam to w tym roku - wracając z urlopu zaczęły mi się pojawiać wybroczyny na rękach i nogach, w pachwinach i na brzuchu /nie pierwszy raz zresztą/ - przez tydzień wyczytałam chyba wszystko o białaczce i poszłam do lekarza, a ta dała mi skierowanie na badania właśnie w tym kierunku. O mało nie oszalałam zanim otrzymałam wyniki. Na szczęście skończyło się na strachu, bo badania wyszły dobrze i do dziś nie wiem co to było. Podejrzenie, że to zespół reumatoidalny, ale trzeba by było robić badania w momencie nasilenia objawów, a od wakacji nie miałam sugerowanych objawów. Choć powiem Ci, że od urodzenia synka ciągle coś łapię, jestem osłabiona. Przez ostatnie dwa lata zaliczyłam chyba więcej wizyt u lekarza rodzinnego niż przez wcześniejsze całe życie. Nigdy nie byłam szczególnie chorowita, a teraz co chwila i już coś łapię. Mon cheri, a może dlatego, że jesz bardzo mało Twój organizm czuje, że przyszły czasy oszczędzania i wszystko magazynuje. Dlatego właśnie dietetycy uważają, że trzeba jeść częściej tylko mniejszymi porcjami. Może u Ciebie to by się sprawdzało. Dziś miałam zaplanowaną wizytę u fryzjera, bo już patrzeć na swoje odbicie nie mogę, ale czy wyjdzie zobaczymy.
-
Pamiętacie mnie jeszcze? Chyba zbytnio za mną nie tęskniłyście... ale po kolei.. długo mnie nie było, ale tak poleciało z chorobami najpierw ja, potem dzieciaki jedno po drugim i na zakończenie znowu mnie wyłożyło, że o diecie nawet jedna myśl mi nie przyszła. Dziś na wadze chyba jak ostatnio na stopce 75,5kg, nie pamiętam jak było w stopce, ale na pewno nadal więcej niż w dniu gdy zaczynałam dietkować. Trochę poczytałam topik - zrobiło się świątecznie i przybyło nowych Pań dietkujących - witam! Do świąt już mało czasu więc ja wielkich sukcesów się nie spodziewam, ale dietę trzeba wznowić. Ja mam zamiar jechać trochę na warzywkach z kurczakiem i rybką oraz nabiał - zobaczymy do świąt. Inkruska, jak u Ciebie? ile już zrzuciłaś? pytam, bo zaczynałyśmy z jednakowej wagi i oczywiście Ty schudłaś a ja przytyłam! Nie ma lekko, trzeba się za siebie wsiąść - do roboty!
-
Inkruska, dziękuje, jeszcze dziś sobie wydrukuję i zastanowię się kiedy wcielić w życie.
-
Alanja, ale moda na lata 80-te wraca ;-) Oby tylko "miłość moja" z tamtych lat nie wróciła /choć nie wróci, bo właściwie miała początek w latach dziewięćdziesiątych/ ;-) O siemieniu lnianym, też dużo czytałam, ale nigdy nie wprowadziłam tego w życie. Ten olej lniany, to powinien być tłoczony na zimno i przechowywany w lodówce.
-
Gratuluję spadków wagi! Zakochanym życzę szczęścia i cierpliwości... U mnie z wagą nie najlepiej. Wprawdzie spadło 0,5kg ale cóż to za spadek... Miesiąc temu zaczynałam odchudzanie z wagą niższą niż mam dziś! Mimo, że trzymam się zasad coś mi opornie idzie. 7 dni byłam na diecie proteinowej i był kg spadku /tylko kilogram, bo przy początku diety, to powinno więcej zjechać/, w sobotę i niedzielę wprowadziłam warzywa do białka i już 0,5 kg przybyło. Rezultat - dziś już wcięłam 1 krówkę w czekoladzie i 2 kromki chleba ze smalcem z rozpaczy :-(
-
Hej Kobietki! Alanja, dzięki za odpowiedź i udanego wieczoru! Kasia, zrób się na bóstwo i do dzieła - udanej niedzielki! Inkruska, spacerek jak? Łapię doła... choć z dietką na razie trwam, nawet dobrze robią mi ćwiczenia, tylko w pracy nieciekawie a i znowu już dwie noce nie przespane, bo mała całą noc rypi, obym nie musiała w weekend szukać lekarza... Głowa mi pęka, kawa z mlekiem wypita, sączę herbatkę zieloną i się martwię, jak zwykle. A Wam miłego dnia życzę i spadków wagi!
-
Dzień dobry! Kolejny dzień dietki - oby wytrwać! Alanja - Twój synuś ma fantazję, naprawdę, jest inteligentny, zobaczysz wyrobi się! Izuś i Alanja - zaczynacie mnie wpędzać w kompleksy ;-) z tym zwężaniem i kupowaniem mniejszych ciuchów. Ok. miesiąca temu - na początku odchudzania, sprawiłam sobie ładny kostiumik- obcisły z myślą, że przecież się odchudzam to za tydzień, dwa będzie leżał jak ulał i zong! Zamiast chudnąć tyję i o włożeniu kostiumu to pomarzyć mogę, jak wytrwam to może na święta, choć w przyszłym tygodniu mam urodziny i imieniny i myślałam, że się w nim zaprezentuję... ale jak mam wyglądać jak salceson, to raczej nie... No i widzę, że temat witaminy s znowu odżył, dobrze, że o porze dozwolonej czyli po 22-ej :-) Justysiu, szybko straciłaś te 1,5 kg. Ja pięć dni na samym białku i dziś stanęłam na wadze i kg mniej :-) , cieszę się, tylko zobaczymy czy w poniedziałek jeszcze będzie waga utrzymana. A i tak to dopiero waga z jaka zaczynałam odchudzanie. No to do pracy, bo dzionek słonecznie się zapowiada, przynajmniej u nas /lubelskie/.
-
Widzisz, to Ty już możesz odpoczywać i czekać jak synuś na Ciebie zapracuje. U nas to bardziej postawa roszczeniowa, ale to wpływy córki z przedszkola... Nasz zna takie marki samochodów, że nawet nie wiedziałam, że takie są - np: idziemy ulicą a on: "o mini cuper jedzie", albo zobaczył w kiosku kabriolecik i mówi "kup mi mustanga" ja mówię, że nie ma, jest tylko kabriolet ale on się upiera. Kupiłam, wypakowuję z pudełeczka a tam pisze "FORD MUSTANG".
-
Witam, dzień dobry! Komentarz: :-)) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)
-
Dzień dobry w nowym dniu i nowym tygodniu!!! Waga jak pewnie widać na stopce na plusie :-( Zdrówko nie najlepiej, ale za to zapał na odchudzanie - dziś dzień tylko proteiny - zobaczę czy coś ruszy. Dwa dni byłam już na proteinkach, ale trochę warzywka podjadałam /kapustę, marchewkę/ no i moje kochane jabłuszka - bez nich nie dam rady wyżyć. Jestem w pracy więc zmykam. Miłego dnia życzę!
-
Dziewczyny, moje drogie! Ja też uwielbiam Stachurę, uwielbiam Stare, dobre..., bo tak pięknie śpiewają jego poezję a i Ks. Twardowski jest mi bliski, mam jego poezję na półce... zobaczcie jak fajnie się dobrałyśmy! Ja od dziś zaczynam proteiny, kilka dni zamierzam tak pojechać, jak się uda to tydzień, bo chcę coś ruszyć /taka uderzeniówka z Ducana/, z tym, że ja muszę codziennie ze 2 jabłka zjeść, więc staram się, żeby to było do obiadu, a później już tylko białka. Zobaczę czy wreszcie coś ruszy w dół. Dalej ćwiczę. A motto o batoniku też powieszę sobie chyba na lodówce! albo w drzwiach do kuchni! Dziś jest u mnie trochę lepiej z samopoczuciem więc się biorę za prace domowe i dzieciaki, bo trochę samopas były puszczone ze dwa dni... w mieszkaniu też małe pobojowisko, a Mężuś u Mamusi oczywiście... Byłam z maluchami na spacerku połączonym z zakupami oczywiście, słonecznie ale już zimno. Pozdrawiam!
-
hej dziewczyny! Jestem chora, dodatkowo przyszła @ więc czuję się okropnie, chyba mycie okien wyszło. Lekowałam się sama od poniedziałku, ale wczoraj tak mnie zmogło, że zamiast do pracy powlokłam się do lekarza, głos dziś mi już zaczął wracać, ale reszta... stanęłam na wadze a tam 77, o zgrozo! chyba oszaleję! :-( wszystkie wysiłki na nic! chyba zaprogramowałam się na tycie, sama już nie wiem... Fajnie Was się czyta, staram się bardzo trzymać podjętych zasad, a efekt odwrotnie proporcjonalny od zamierzonego celu, co jest nie tak?
-
oczywiście oddaję honor koleżankom nauczycielkom, miałam na myśli nauczycieli wf - bo takim jest mój mąż.
-
Wiem, wiem. Tylko ostatnio to mojemu wydaje się, że ja do pracy nie chodzę tylko mam dom na głowie, ciągle słyszę "to ty jesteś kobietą" albo "przecież jesteś matką". Tak jestem kobietą i np. wczoraj to ja odkręcałam żaluzje i rolety od okien a nie mój mąż, bo przecież, to ja jestem kobietą. A tak w ogóle w bloku jak się mieszka to nie ma nic do roboty, ja narzekam, a co by było gdybyśmy mieszkali we własnym domu? Wtedy już bym pewnie rady nie dała. A może bym dała, bo we własnym domu to mój mąż miałby jakieś zajęcia, bo w bloku to tylko komputer z dzieciakami, telewizor, gazetka i przygotowanie do zajęć na dzień następny - przynajmniej jeszcze przygotowuje się do pracy, bo jak oglądam innych nauczycieli, to mam wrażenie, że większość tego nie robi. A ja co 8 godzin w pracy sobie kawkę popiję, po drodze dziecko z przedszkola odbiorę i biegiem zwolnić nianię od młodszego. Później zakupy, gotowanie, karmienie, sprzątanie, pranie, kąpanie i przygotowanie dnia następnego, to przecież normalne obowiązki kobiety w domu, mój Tato przecież Mamie nie pomaga w domu, a ona się nigdy nie skarży. A tak ponarzekałam sobie, tyle mojego :-)