Ten sam problem :((
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku - pomyślności, spełnienia marzeń, zdrowia. Zdrowych nawyków, silnej motywacji - one zaowocują piękną figurą. Tego Wam i sobie życzę na 2011 rok.
-
O tak, zielona herbata jest smaczna i zdrowa. Znakomity zamiennik dla kawy.
-
Zguba się znalazła :D
-
O rety, a gdzie mój post????
-
Hej! Owsianka jest też świetna z jabłkiem lub bananem. Albo z suszonymi owocami (śliwka, żurawnina, figi). Są kaloryczne, ale zdrowe i nie trzeba ich dużo wrzucać. Bardzo smakuje mi taki zamiennik łakoci, przepis z sfd: Sernik z białka Składniki 125g twarogu /62g 2 jaja /1 15g odżywki (smak jak kto lubi jednak czekolada i wanilia sprawdzone - rewelka) /7,5g jaja i twaróg wrzucamy do michy i mieszamy dość porządnie jednak na gładko nigdy się nie uda. Do masy dodajemy białko i mieszamy. Masę wylewamy na patelnię delikatnie natłuszczoną i smażymy pod przykryciem aż do ścięcia. Struktura jest dość luźna więc żeby przewrócić dobrze jest podzielić na części. Po odwróceniu smażymy jeszcze chwilkę. Białko można kupić w każdym sklepie z odżywkami. A dziś mam na obiad 1/2 udka z kurczaka (odkrojone od kości, bez skóry, pokorojone w kostkę), duszone ziołach (bazylia, kurkuma, pieprz ziołowy, bez soli, bo nie używam jej), pod sam koniec dodałam 40 g papryki, 40 g kukrydzy, 60 g pieczarek. Normalnie dodałabym 1/3 woreczka ryżu brązowego lub kaszy gryczanej. Ale przed Sylwestrem, po świątecznej rozpuście węglowodany zredukowałam do minimum. Ach te babcie. One się nie odchudzały w naszym wieku- życie wtedy było zdrowsze, inne kanony piękną. Stąd ten brak tolerancji.
-
Posprzątałam, żeby Nowy Rok nie zastał u mnie bałaganu, przymierzyłam kieckę i dodatki na piątkowy wieczór, a teraz przyszedł czas na ćwiczenia. W pełni popieram pomysł z "Lejdis" - Sylwester w sierpniu. Po Świętach zawsze się zaokrąglam :(. Dzień w pełni dietetycznie: na śniadanie owsianka, 2 kanapki na pieczywie chrupkim,jabłko, na II Activia, lunch - placuszki z otrąb z suszonymi śliwkami i jogurtem naturalnym, na obiad gotowana ryba, trochę buraczków i szpinaku. Jutro kanapka(graham, wędlina,warzywa), 15 g jogurtu naturalnego z jabłkiem i cynamonem, potem kanapka z żółtym serem(chrupki chlebek),sałatka z tuńczykiem, a na obiadokolację - kurczak z pieczarkami - duszony.
-
Ale numer!!! :D A pracujesz w Kaliszfornii? Bo ja tak. To może razem na fitness wyskoczymy?
-
Venusianko, tak jak wcześniej pisałam - zabrałam się za czytanie Twojego topiku od podstaw. Nadal mieszkasz koło Kalisza? Bo to moje strony:)
-
Problemy są po to, by je rozwiązywać :))! Dieta to jedno. A drugie - trzeba siebie polubić, rozpieszczać się. Dla mnie znakomitą receptą jest ruch. Trenuję od 9 do 15 h tygodniowo. Strasznie wciąga.
-
To chyba też jesteś zodiakalnym Koziorożcem? Zatem masz tak jak ja - dobrze i źle. Z jednej strony - ambitna i konsekwentna. Z drugiej - perfekcjonistka. A doskonałość... może i osiągalna, ale to tak piekielnie trudne i stresujące, że czasem trzeba trochę odpuścić. Oj ja też lubię dobre żarełko. W moim domu to jeden ze sposobów na kazywanie miłości - zaserwować jakiś smakołyk. I tak mi już zostało. Na dodatek zajadam stres. Latem ważyłam już 56 kg. Ale we wrześniu przybyło 6 kg - w krótkim czasie musiałam przyswoić mega porcję materiału, żeby móc kontynuować zawodowy rozwój. I 62 kg jak w psyk strzelił :(. Ja jestem gruszką, więc kupno spodni nadal stanowi poważny problem - zawsze muszę skracać. Ostatnio po prostu chodzę w sukienka i spódnicach - tak jest bardziej kobieco nawe t :))). Czy Twój facet nie jest przypadkiem zbyt zobojętniały? Bo Twoja nadwaga nie ejst jakaś mega, chłopaki w większe baby niż my się wpatrują jak obrazek. DO lipca, ponad rok, trwałam w związku z taką zobojętniałą męską fląderką. Sam miał sporą nadwagę, a mnie - na przemian dokarmiał i dogryzał. Tyłam. Kopnęłam w d... przez jego złoślowość i lenistwo. A odkąd jestem z moim aktualnym facetem, który akceptuje mnie większą i mniejszą - jakoś lżej mi przestrzegać zasad zdrowego odżywiania. I moralniak po ich złamaniu jakby mniejszy. A zazdorści musiałam go trochę wyleczyć, bo przeginał
-
A co do szpilek... hm... na pewno szczuplum jest trochę łatwiej. Ale i są "dorodne" kobiety, które z gracją poruszają się na szpili. Dużo zależy od tego, jak but jest wyprofilowany. Ja mam bardzo brzydką przypadłość - wykrzywiam buty :(. I to zaarówno wtedy, gdy miałam 90 kg, jak i teraz. Więc bardzo cienka szpilka zupełnie odpada :(
-
To paradoksalne, ale i w odchudzaniu sprawdza się powiedzenie, że... apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dietetyczce powiedziałam, że chcę ważyć 49 kg. Wiecznie byłam niezadowolona z mojej figury. Wiem wiem, to aż grzech tak źle myśleć o sobie, gdy przecież udało się coś zajefajnego - pokonało się swoje słabości, wykrzesało z siebie siłę i motywację. W przestawieniu myślenia pomogła dietetyczka i trochę starsze przyjaciółki, które mają już dzieci. Uświadomiły mi, że powinnam doceniać to co teraz mam jak chodzi o figurę, bo wiadomo, że ciąża to rewolucja dla organzimu,a i z wiekiem metabolizm spowalnia. Wrzuciłam an luz. Tego chyab tak do końca nie zrobiła Chylińska. Wygląda boooooosko,a zobacz jak często mówi o sobie, że jest gruba. Niby gdzie? W uszach? Poza tym jest celebrytką i ma inne nakłady finansowe na swoje ciało. Nie to co my zwykłe śmiertelnice :(((. Chętnie popiszę, powspieram. I mam nadzieję, że i Ty powspierasz mnie. Bo jak już pisałam - jestem łakomczuchem, czasem ciężko zapanować mi nad apetytem. A takie okoliczności jak Święta.... Sodoma Gomora po prostu! Niebawem skończę 26 lat. Pracę mam typowo siedzącą, więc po ukończeniu studiów moj metabolizm też dostał w d... Moja recepta to ta od dietetyczki - 5 zbilansowanych posiłków o stałych porach, dużo wody mineralnej. Jestem fanką fitnessu. Od 2007 roku chodzę na siłownię (zawalałam w czasie sesji). A od niedawna przekonałam się do aerobiku. A tak pozaodchudzeniowo - wszystko jakoś mi się układa. Moja pierwsza praca jest o.k., jestem zakochana :))). W wolnej chwili poczytam Twoj tpic od początku, ale jak możesz - napsiz też o sobie.
-
Hej! Przyłączam się. Tak jak i Ty - sporo schudłam w 2007 roku - z 75 udało mi się zejść do 60 kg. A w 2000 roku ważyłam jeszcze o zgrozo 90 kg, dramat!!!! Minionej zimy sporo przytylam, nie ważyłam się, bo się bałam i wstyd mi było, że się zapuściłam, pewnie jakieś 70 kg na liczniku było. W czerwcu poszłam do dietetyka, by nie wrócić do słoniowych gabarytów. Dieta plus ćwiczenia dały fajne efekty. Powiększyła mi się masa mięśniowa, więc wagowo szału nie ma. Ale czuję się pełna energii i bez krępacji noszę ulubione ciuchy. Chętnie popiszę, bo czasem zbyt łatwo odpuszczam, kuszą mnie słodycze, zwłaszcza w stresie