Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kropka3310

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kropka3310

  1. Sips - rzuć proszę świeżym pączusiem (tu uśmiecham się miło i robię oczy kota ze Shreka ;) ) uwielbiam domowe pączki. oczywiście sama nie umiem robić. Ja dziś wybrałam się z mężem na spacer polnymi drogami - dwie godziny łaziliśmy przyzwoitym tempem. Apetyt nie tylko na pączki teraz dopisuje. mężulo walnął się na pospacerową drzemkę. Ja mogę sobie poczytać i popisać. fajnie jest mieć ferie, chociaż odwilż zapowiadają. Czyli taka sama pogoda jak w nasze ferie. Sprawiedliwie przynajmniej. Moje dzieci te młodsze zdziwione, że jutro idziemy do szkoły. niestety do następnych ferii aż 2 i pół miesiąca. Ale - nie samymi feriami człowiek żyje ;) Kurczę, powyszywałabym sobie. czasem wieczorami mi się nudzi - książki chwilowo przestały mnie kręcić. Ale moja ręka znów będzie boleć ;( A z książek to ostatnio kupiłam wojciecha cejrowskiego "Podróżnik WC" - jeśli lubicie go słuchać, to koniecznie sobie przeczytajcie. dziewczyny - przepraszam, ze nie wchodzą mi duże litery - chyba za krótko trzymam tego shifta, albo siła w palcach nie ta. Nie chce mi się wszystkiego poprawiać. Ale błędów ortograficznych i literówek staram się nie robić. No to pa!
  2. Ryjekk a co cię tak na słodkie bierze? czyżby jakiś odmienny stan :) ?
  3. Widzę, że nie mamy czasu zajrzeć i coś skrobnąć, więc podpisuję listę i pozdrawiam wszystkich!
  4. cześć gagatka! A teraz proszę się wytłumaczyć, czemu Cię tak długo nie było!
  5. ryjekk młodziusia jesteś :) Kwiatek można by samemu zrobić z jakichś kolorowych wycinanek i wsuwki. Będzie taniej. Czyli u ciebie ferie dopiero się rozpoczną, a my już kończymy :( ferie i wakacje to jest to, co najpiękniejsze w nauczycielskim zawodzie. Moja teściowa do robienia na drutach już się nie nadaje - nie utrzyma nic w rękach. tak więc tylko łazi i ludzi wkurza. Ona jedynie pasowałaby do takiego kawału. Pozwólcie, że opowiem. Wnuczek zawsze spał z babcią. Ale babcia trafiła do szpitala, więc poszedł spać z mamą. Już późno w nocy, a chłopak nie może zasnąć. Mamusia pyta dlaczego, a on: babcia zawsze trzyma mnie za pisiolka i wtedy zasypiam. No to mamusia złapała za pisiolka. Mija godzina a synuś dalej nie śpi. I znów mamusia pyta, dlaczego. A synuś - bo babci jeszcze tak się ręka trzęsie :) ( i tu nie mogę pokazać jak się babci ręka trzęsła, ale wszyscy wiecie, o co chodzi ;) )
  6. Ku... tylko że jak moja teściowa spada, to na pewno coś sobie złamie, a wtedy to już w ogóle trzeba przy niej latać bez przerwy. Boże, każdy ma coś. Mój mąż na szczęscie myśli tak jak ja i chce bardzo bardzo mocno odpocząć od swojej mamuśki - najlepiej wyjechać gdzieś daleko. Marzy mu się Chorwacja w jakiejś zorganizowanej wersji. Chyba dam się namówić. A babcię będę miała gdzieś. lekarka spytała się mnie, czy myślę, że jak teściowa umrze, to moje kłopoty się skończą. A ja jej na to, że tak myślę, ale jak to będzie za 15 lat, to już będzie za późno, bo będę wrakiem. No dobra. Wolę czytać wiadomości od was. Bardzo dziękuję za wsparcie :) dobrze, że tu kiedyś zajrzałam. Sips po przeczytaniu twoich weselnych przebojów - szacun. Na bank wyszłabym z siebie i coś wygarnęła w trakcie wesela.
  7. she ja bym nie jechała. 200 na taksówkę to masa pieniędzy. A w ogóle to byłabym zawzięta i za to że obiecywali a nie dotrzymali nie pojechałabym i nie dostaliby kasy z prezentu. I gdzie tu moja litość, miękkie serce i w ogóle ? Ku... Moja teściowa mi dziś z rana tak podniosła ciśnienie że mała bania. Zapukała jak zwykle w grzejnik, że już się obudziła i chce się ubrać i zjeść śniadanie (małe dzieci płaczą, a stare pukają w grzejnik). Zanim ja zdążyłam się ubrać, to przylazła do mnie na górę - dodam dla jasności, że przecież niedawno miała zawał i trzęsie ją jak w parkinsonie a poza tym to rzuca ją do tyłu, tak jakby miała ogromną czkawkę. dwa razy spadła nam już z jednego schodka i się połamała. Szlag mnie trafił na miejscu. A potem trzeba ją jeszcze sprowadzić ze schodów bo sama nie zlezie. A niestety nie mam tak kamiennego serca, żeby siedzieć na górze i czekać na łomot, że już spadła ze schodów. Ja przez nią wykończę się psychicznie. już lekarka zapisała mi coś przeciwdepresyjnego, a kurczę widzę, że czasem bliska jestem załamania, albo wybuchu. I tak wam tu zanudzam.jak za długi post - nie czytajcie. Mi jest o tyle lepiej, ze to komuś chociaż wirtualnie powiem. A ryba w zapiekance była surowa, a nawet u mnie trochę zamrożona. Bo tak na logikę ryba szybko się upiecze - kartofle dużo dłużej. W ogóle to myślałam, żeby kalafior i brokuły też dodawać stopniowo, ale w końcu zwyciężyło lenistwo. U mnie dziś resztki z różnych obiadów. Za 3 minut przyjdzie chłopak się uczyć, więc spadam. Pa! na razie!
  8. No to obiadek: w naczyniu żaroodpornym warstwami: kartofle surowe pokrojone w plastry, parę kawałków fileta z mintaja (bo takie akurat miałam w zamrażarce), polałam to "sztypką" czyli trochę mąki rozpuszczonej na tłuszczu i zalanej wodą żeby był gęsty sosik i w ramach przyprawy ziarenka smaku. Kartofle i rybę trochę posoliłam. Potem warstwa kalafioru w małych różyczkach i tak samo brokuły. Chyba mogą być surowe, bo przypuszczam, że i tak dojdą w tym piekarniku. Ale ja wrzuciłam je wcześniej na kilka minut do osolonego wrzątku. Zapiekłam tak jak pisałam jakieś 45 minut na 200 stopni i jedliśmy :) Co do brokułów - jeśli lubią kalafior, to zjedzą brokuły, chociaż różnie bywa. i tak sobie myślę, że można sobie kombinować i wymyślać takie zapiekanki, ze składnikami jakie się lubi. ja z kolei reflektuję na przepis na mufinki, a jeszcze chętniej na masę albo coś takiego do wypełnienia kruchych babeczek np kokosowych. Marzą mi się takie. Przypominają mi się wtedy szkolne czasy:)
  9. Coż - źle zrozumiałam z tymi terminami weselnymi :) Dziś robię eksperymentalny obiad - zapiekanka z kartofli, ryby, kalafiora i brokułów. Na wierzch jakiś sosik majonezowy później. Na razie siedzi 45 minut w piekarniku i kartofle ciągle jeszcze nie są gotowe. Oby smakowało. Wiecie, moja teściowa ma 35 wnuków i tak gdzieś ze 20 prawnucząt. No, ile z nich było odwiedzić babcię? 7 łącznie z moją trójką. Fajnie, nie? Wniosek - nie warto żyć 85 lat, bo wszyscy zapominają o tobie. Może jeszcze dziś ktoś przyjedzie, ale nie sądzę.
  10. she bawi się na weselu, a ja dorwałam się do kompa, bo mąż w łazience:) Ryjek - niezła jesteś z tym szyciem. Na pewno poprawisz firankę. A w sumie to dobry pomysł podrzuciłaś, że gdy w spodniach są dziury na kolanach, to można zrobić z nich szorty. Zaraz pójdę wykopać te dżinsy, co to już odrzuciłam na szmaty właśnie z powodu dziur. Odwiedziliśmy chorego kolegę - kurczę, niestety złe rokowania :( 30% ludzi z jego chorobą żyje max 5 lat od operacji. źle się facet czuje, ale to normalne przy chemii. Mimo wszystko żal. Myślę, ze ta nasza wizyta była dobrym pomysłem. Koleżanka mówi, że on jest naprawdę bardzo zdołowany, a tak pogadaliśmy o głupotach i chociaż na chwilę miał inne myśli. jak ja się cieszę, że mój guz był zwykłym potworniakiem, a nie złośliwcem. Dziewczyny naprawdę doceniajmy zdrowie. I nic to, ze kawalarze mówią, że ważniejsze jest szczęście, bo na Titanicu byli zdrowi ludzie i co im z tego przyszło? Życzę nam wszystkim tak bez okazji zdrowia i szczęścia :)
  11. ja tak w zeszłym roku. Złożyłam pit, wezwali na sporządzenie protokołu, a dzień po podpisaniu protokołu dostałam PIT 11 z takiej drobnej pracy zleconej o której na śmierć zapomniałam. Sporządzenie korekty pikuś, ale kobieta była wściekła, że jeszcze raz musiała robić ten protokół. W tym roku zapisałam sobie, na jakie pit-y muszę czekać żeby znów takiej gafy nie strzelić. Ale ty ryjekk naprawdę szybka jesteś. Ja jeszcze nie mam pit-u z pracy, a co dopiero z tych innych zleceń. She ja też co jakiś czas wybieram się do kosmetyczki, żeby doprowadzić do porządku paznokcie i ze dwa razy zrobiłam sobie brwi, ale mężulkowi się nie podobało - mówił, że jestem jakaś goła :) A teraz małżon podgląda i od razu spojrzał na moje paznokcie. jutro wybieramy się w odwiedziny do koleżanki z pracy, której mąż ma guza mózgu - trochę się boję, bo nie wiem, czy zachowam się stosownie do sytuacji - ja potrafię chlapnąć coś, a potem żałuję, a czasu się nie cofnie. Ale tak sobie myślę, że o mniej znajomych ludziach to się rozprawia jak się czuje i jakie ma szanse, a ten bliższy to jest zostawiony sam sobie. Dlatego zaproponowałam że wpadniemy na kawę, żeby ... No właśnie, trudno mi to ubrać w słowa. no chyba po to, żeby pokazać, że dalej o nim pamiętamy, chcielibyśmy jakoś wesprzeć, a tak niewiele możemy. w pracy to nawet nie ma czasu pogadać, jak on się czuje, jak rodzina radzi sobie z jego chorobą. Trudne popołudnie jutro przede mną.
  12. Oj chyba dziewczyny popiły - albo z koleżankami, albo kawkę ze spienionym mlekiem. halo!!! Dajcie znak życia!
  13. Nie wypowiem się na temat mleka, bo absolutnie nie mam pojęcia. A z okazji 2 urodzin 100 lat topikowi!!! Wyobrażacie sobie, jak by to było, gdyby rzeczywiście taki topik przetrwał 10, 20 a może 50 lat? Jakie tematy poruszałybyśmy? Stawiam na: dziś nie zdążyłam do łazienki - znowu. A pewnie napisanie posta zajmowałoby nam jakies 20 minut, skromnie licząc. Ja też mam zawsze problem, jak to się ubrać, żeby nie wyglądać jak 150 lat za aktualną modą. She - niech ci się uda wszystko ładnie podobierać, może rzeczywiście bolerko, a nie żakiet? I nie upij się z koleżankami, bo będziesz chorować. A takie spotkania naprawdę stawiają na nogi. Zrobię jeszcze skromne ciasto żeby ewentualnie poczęstować księdza i wtedy moja kolej na heroski :) Kupiłam sobie piwko i sprite'a i zrobię sobie "alster-wasser" czyli piwko ze spritem (tak pół na pół). W końcu mam ferie, no nie?
  14. Ja wczoraj wymiękłam i nie wysłuchałam do końca przepisu na pizzę ;) Zostanę jednak przy swojej wersji - też cienkie ciasto, rodzinka za nim przepada. A u mnie dziś widać powrót zimy - polatuje śnieżek, tak jak w dawnych czasach w marcu. Moje dzieci nie chcą dać się wygonić na dwór, a ja na razie też na dworze nic nie robię - raz że nie warto, bo na pewno jeszcze nasypie śniegu, a kwiatki muszą i tak czekać, a dwa - że nery mnie bolą, a do lekarza takie kolejki (bo grypa) że się dostać nie mogę :( Ale jutro będę tam siedzieć choćby cały dzień. Oczywiście po kolędzie. Ale - ksiądz zaczyna o 9, jestem 3 rodziną, a tymczasem mam na ósmą syna do dentysty umówione. Mam nadzieję że zdążę - ksiądz zapowiada że zaczyna o 9, ale w praktyce może to być 8.30 albo i wcześniej. Czyli nie opuściłyśmy jeszcze tematu kolędowego ;) Dzieci się nudzą - ferie, a pogoda żadna.
  15. Dawaj ryjekk ten przepis. I życzę powodzenia w szyciu spódniczki baletnicy. Do trzech razy sztuka w końcu - dziś skończysz ją na pewno. Sztorm ja też trzymam kciuki za nową pracę. U nas też odwilż. Śnieg już zniknął prawie całkiem - zostały tylko brudne hałdy na poboczach i tam, gdzie były duże góry śniegu po odśnieżaniu np. wjazdów. Przez tą odwilż to ludzie chorują na pęczki. Siostra syna odwiozła do szpitala, bo go strasznie brzuch bolał i wolałaby go jak najszybciej wziąć z powrotem do domu, bo tam dzieciaki chore na grypę, być może także AH1N1 - lepiej żeby niczego nie złapał. A ja teraz kawkuję. Sama :( Ale mam nadzieję, że się dołączycie. I dorzućcie coś słodkiego do kawki :)
  16. Patyczak trzymam twoją stronę! Z amerykańskimi autami to różnie bywa - mają inne światła, firmy ubezpieczeniowe niby je ubezpieczają, ale odszkodowania nie chcą wypłacać, bo drobnym druczkiem mają napisane "nie dotyczy samochodów sprowadzonych z USA", no i te auta masę palą - przecież Amerykanie nie muszą liczyć się z cenami paliwa, ale u nas to już horror. A jaką kadarkę pijesz? ja lubię półwytrawną, chociaż już dawno nie piłam. Mój chłop jest dzis na mnie wkurzony, bo pożyczyłam siostrze samochód. jej się zepsuł, a tu dzieciak w szpitalu i ona sama na nockę do szpitala. Ja mam ferie, samochodu nie potrzebuję i pożyczyłam. A on stwierdził, że po co pożyczyłam ten lepszy, przecież mogła wziąć jego samochód - czytaj stare padło, które ciężko jest odpalić. ja uważam, że dobrze zrobiłam. Ona też mi pożyczyła samochód i to na tydzień gdy byłam w potrzebie. Chociaż gdyby się coś stało, to będę żałowała.
  17. halo! Dzien dobry! albo i dobry wieczór! Jest tu kto? Cicho, pusto - a ja się dorwałam do komputera, bo mąż zaczął przegrywać w heroski i się zdenerwował po 3 godzinach grania. Dziś zabieram się za szycie - skracanie spodni, dziury w rajstopach itp. A moja kupka prasowania wreszcie zniknęła. No ale zbiera się już następna. Co tam u Was?
  18. u nas też pogoda fuj - mglisto, czasem pada deszcz, więc postanowiliśmy sobie poprawić humor i wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę do wielkiego miasta Gdańska. Wydaliśmy trochę pieniędzy, obejrzeliśmy w kinie "Zaplątanych" - ładna bajka dla dziewczynek, chociaż i tatuś się uśmiał. No ale musieliśmy gdzies zostawić teściową. Więc zaraz rano mężulo zadzwonił do siostry, żeby ją wzięła. Ona na to, że nie za bardzo, bo ma grypę. A mąż się pytał, czy może AH1N1, bo to wtedy tym bardziej powinna teściową wziąć do siebie :) A tak poważnie to dowiedziałam się, że moja dalsza sąsiadka leży w szpitalu z potwierdzoną AH1N1, na szczęście łagodnie ją przechodzi. W zeszłym roku miałam uczennicę z tą chorobą. Też łągodnie przeszła - w ogóle była astmatyczką, wiec myślę, że dlatego ją złapało. A ja się wtedy bałam, bo miałam indywidualne lekcje u niej w domu. Ale byłam całkiem zdrowa. Nic - mój dzisiejszy czas dostępu do komputera się skończył - do łask wróciły stare Heroski, i cała ferajna gra na zmianę. O tej porze oczywiście został tatuś, ale zanim jemu się znudzi, to ja już trzeci sen będę zaczynała. Przez te gry to życie małżeńskie leży :(
  19. No to nie fajnie z tymi ciuszkami, które nie wróciły. ja też dużo dostałam od różnych ludzi, tylko od razu z góry mówiłam, że ja na pewno nie będę pamiętała, co komu trzeba oddać. Skleroza już wtedy mnie męczyła. Ann naprawdę przez pół roku możesz nie wydawać na soczki i mleczka, bo karmienie piersią jest najtańsze, chyba,że nie wyjdzie. ja polecam. Właśnie moje drugie dziecko karmiłam do pół roku wyłącznie piersią, potem dopiero od 9 miesiąca go odstawiłam zupełnie. Jestem zdania,że tak jest najlepiej. I nie ma co słuchać babć i ciotek, że "ty nie masz mleka, on jest głodny, takie małe cycki' itp. jak kobieta chce, to będzie miała czym karmić. Z najmłodszą już tak dobrze nie miałam, bo 4 miesiące macierzyńskiego i do pracy. Tylko jakoś nie chciało mi się wierzyć w to, że dzieciak nie będzie chorował, gdy będzie karmiony naturalnie. Stasiek kaszlał mi co chwila. W pewnym momencie to lekarka nawet podejrzewała go o astmę. Ale na szczęście jest zdrowy. W tym roku (szkolnym oczywiście) odpukać jeszcze mi tak porządnie nie chorowali.Tylko jednodniową gorączkę każdy przerabiał. może to teraz procentuje. co do wpadki nie wiadomo kiedy - tak to bywa. Jak góra postanowiła, że będzie dziecko, to nic nie przeszkodzi - żadne pilnowanie, zapobieganie itp. Ale dzięki temu są te nasze kochane dzieciaki. Jak tu na kafeterii czytam, jak to ludzie mocno się zastanawiają i planują, kiedy i czy w ogóle mieć dzieci, to sobie myślę, że albo ja byłam nierozsądna i miałam dużo szczęścia, albo oni się już za bardzo "świadomymi" rodzicami. Ostatnio myślę, że jak do tej pory miałam w życiu sporo szczęścia. jest w takim razie za co dziękować "górze".
  20. Jak znajdziesz taką sadzonkę, to ja poproszę odszczepkę - też się przyda :) Dziś 13 i w moim rejonie bardzo pechowy - rano był wypadek; małżeństwo wracało z nocnej zmiany i na zakręcie facet wpadł w poślizg, zderzył się z autobusem, który jechał po dzieciaki i żona zginęła na miejscu niestety ;( Jedna z koleżanek dziś dowiedziała się, ze jej teść zmarł, inna pochowała ojca - smutno, ale to niestety życie. Wczoraj miałam maraton po południu - chór, szycie kostiumu dla krzyżaka, ciasto na zabawę choinkową, jakieś klasówki do sprawdzenia, bo wystawianie ocen. Dziś z kolei wyprawiłam dzieci na bal przebierańców, wywiadówka u najstarszego i tak zleciało do teraz. I już nie starczyło czasu na prasowanie - może któraś z was jest chętna do pomocy ??? :) Podzielę się to kupką, która rośnie i rośnie. Do śledzika w śmietanie dorzucam jeszcze ogórka kiszonego i marchewkę świeżą - potarte na grubych oczkach. Niestety daję odrobinę octu. To jest ulubione piątkowe danie mojego syna. Tyle że według niego śledzia tam nie musi być :) A jeszcze o ciuszkach - nie masz ann żadnych koleżanek od któych mogłabyś dostać / odkupić ciuszki? u nas często tak krążą po rodzinie, szczególnie te maleńkie śpioszki i kaftaniki i koszulki. Inna sprawa, że takie śliczności są w sklepach, że ach! tylko ceny jak dla dorosłych.
  21. najpierw w sprawie czegoś do spania. Wejdż ryjek na stronę sklepów meblowych abra i znajdź sobie zestaw DERBY. Ja mam taką wersalkę (w brązie, chociaż strasznie podobała mi się białą wersja, ale gdzie przy dzieciakach białe;) ) . Śpi się na niej bardzo dobrze - to jest takie skóropodobne coś, ale dobrze się prezentuje i naprawdę dobrze się śpi. mam już 3,5 roku, a tu nic się nie wysiedziało, ani nie skrzypi, chociaż trzeba przyznać, że jak to w wersalkach jedna strona jest "z górki". No i latem gołe plecki trochę się przyklejają :) ale to się da. Tylko nie wiem, czy można kupić sam tapczan, bo to jest razem z dwoma fotelami - zresztą też wygodne. Ja tak w ogóle to zainwestowałam w materac do łóżka; już nie pamiętam, co tam w nim jest - nie był z tych najdroższych, ale 7 lat już mi służy. Łóżko pada, a materac cacy. U mnie na obiad była fasolka po bretońsku i kapuśniak (!) , ale ja jem na stołówce. Sama w życiu nie zrobiłabym takiego wybuchowego zestawu.
  22. Hej fajnie Ann, że dobrze się bawiłaś :) Życzę oczywiście dziewczynki, chociaż jak to niektórzy mówią, jak będzie drugi chłopiec, to macie po prostu program oszczędnościowy :) Wczoraj od sąsiadki dowiedziałam się, że u mnie kolęda będzie 20 - tego, więc mam jeszcze czas nauczyć małego formuły do spowiedzi - ksiądz będzie pytał. A tymczasem dziś od popołudniowej kawy siedziałam przy maszynie i kombinowałam córze sukienkę na bal przebierańców. Ja to wszystko szyję tak na czuja, ale nawet znośnie wyszło. Jeszcze tylko tradycyjną kapotę krzyżaka dla małego i w czwartek mogą iść na bal. Patyczak - w następnym miesiącu się uda, a jak nie to może Walenty pomoże :) Niedawno dzwoniła do mnie moja przyjaciólka. Stresowała się, bo okres jej się spóźniał 3 dni . dzieci już odchowane, a tu masz babo... Ale po dwóch dniach się okazało, że to tylko fałszywy alarm. Jak to zawsze w życiu jest - ci co chcą, to nie udaje im się, a jak ktoś nie chce,to mu się zdarza, choćby fałszywy alarm. Beza znów zamilkła, a she to rzeczywiście chyba mężulek załatwił komputer:) Ja ostatnio też nie mogę dopchać się do komputera - mój ślubny znów zaczął grać w jakąś internetową gierkę. Trzeba przeżyć tych kilka tygodni, dopóki mu nie minie :)
  23. Ja też zdziwiłam się, że ta ostatnia strona wpisów tak się "obco" zaludniła ;) Mi nie przeszkadza, że ananasy z puszki są za twarde, chociaż może wszystko zależy od tego, z jakiej firmy jest puszka. Nic z nimi nie robię, tylko ładuję do sałatki, galaretki albo do ciasta. Najbardziej lubię taki deserek: Brzoskwinia z puszki, parę kawałków ananasa, bita śmietana, rodzynki, czekolada i co tam jeszcze w domu dobrego jest - pychotka. Za taki deser kasują w kawiarniach ze 12 zł. Skoro żona chora to życzę zdrowia nie tylko w Nowym Roku. Podziwiam facetów, którzy potrafią poradzić sobie z prowadzeniem domu. Chociaż nigdy to nie jest takie kompleksowe, jak u kobiet. No właśnie, jak sobie radzą z domowymi sprawami Wasi mężulkowie? Np. wtedy gdy złoży was choroba, albo zachce się odpocząć od rodzinki i heja na wakacje!
  24. Moi oglądają film nudny bardziej niż flaki - wojna światów. Nic się nie dzieje, a miało być o kosmitach.Ale rodzinka wytrwale ogląda. A ja wezmę przykład z patyczaka i też siup do wyrka! Dobranoc!
  25. Aha, w tych linkach od she trzeba zlikwidować spacje przed przecinkami (i ewentualnie w innych miejscach) i wtedy się otwierają.
×