Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kropka3310

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kropka3310

  1. Dziewczyny pomocy!!! Już nie mam siły na czytanie z Gosią czytanek w I klasie!!! Moi chłopcy czytali w zerówce płynnie i nigdy z nimi nie musiałam siedzieć przy odrabianiu lekcji. Gośka natomiast - urodzona pod koniec listopada - jeszcze nie ma chęci do poznawania literek i czytanie to masakra!!! W ogóle to moim zdaniem lecą za szybko, jak na nową podstawę programową, bo alfabet już prawie cały znają, a czytanki jakieś takie głupie i trudne i w ogóle nie ma w nich czytania sylabami - dzieci mają sobie po prostu radzić. Dla sprawiedliwości dodam, że szkoła wzięła inne książki niż miała obecna druga klasa, bo oni z kolei koszmarnie się nudzili - dopiero od listopada poznawali litery w tempie 1 na tydzień. A Gosia ma co drugi dzień nową literę, nową czytankę i całą stronę literek do pisania. Z jednej strony to dobrze, bo przynajmniej nauczą się pisać, ale myślę, że można by to inaczej rozłożyć w czasie. Dziś już 6 razy przeczytałyśmy czytankę z literką G i nadal Gosia zastanawia się, zanim przeczyta "woła" albo "sypie", a już w ogóle nie wspomnę o słowie "głodomory" czy też "uradowany" . Ja nie mam takiej cierpliwości!!! A po drugie teściowa jutro wychodzi ze szpitala - wymaga stałej opieki :( i nawet chcą ją zapisać w kolejkę na drugie by-passy :( :( :( Nie mam siły.
  2. Ja też trzymam kciuki za nową pracę. I trzymam kciuki żeby bobas w mamy brzuszku ładnie się pokazał do zdjęcia :) Niech się ślicznie uśmiechnie :) Ja muszę umówić się do dowcipnisia na wizytę kontrolną po operacji, ale do końca roku nie ma już u niego miejsc :( Dziś pierwszy dzień w szkole po zwolnieniu - miło mnie przywitali, nawet uczniowie z uśmiechem; dostałam też zaległego kwiatka z okazji DEN ! A teraz zrobię sobie w domku popołudniową kawkę - tym razem krakersy do kawy, bo słodkie coś mi nie smakuje.
  3. Rozumiem cię sztorm, ale rozumiem też trochę twojego męża. Mój był na wychowawczym przez ponad 3 lata i chociaż w tym czasie od czasu do czasu dorabiał, to też między nami się psuło.Co tu dużo gadać - facet w domu z dziećmi to jest wbrew naturze. Wiem, że po prostu nie ma innego wyjścia. też myślę, że wszystko wam się ułoży. Ciche dni miną, wyskoczysz na samotny zakupowy spacer - naładujesz akumulatorki chociaż ciut. ja znalazłam sobie odskocznię od domowych rzeczy - wróciłam do śpiewania w chórze. Jest to czas dla mnie i wszystko inne jest nieważne - na próbie muszę być i już. Teraz po operacji tylko dwie próby opuściłam - tą, gdy budziłam się z narkozy i następną. Twój mąż wyskoczy na motor, czy wyjdzie gdzieś z kumplami i może jest mu dzięki temu trochę lepiej, ale ty byś musiała też coś dla siebie znaleźć. Zresztą wszystkim Wam polecam. I nie ma gadania, że nie ma czasu! patrząc na siebie - jak komu zależy i jest ochota, to znajdzie też się czas. Gorzej gdy jeszcze do tego potrzebne są pieniądze :( Moja sąsiadka kocha kwiaty - ma tak piękny ogrod, że zlikwidowaliśmy z mężem płot i założyliśmy tylko niziutką siatkę, żeby patrzeć na jej śliczny trawnik i kwiaty. W zimie pielęgnuje sadzonki, które sama robi i potem znajomym rozdaje. Co do małżeńskich cichych dni dodam jeszcze, że najważniejsze jest rozmawiać ze sobą! ups - mała sprzeczność - ciche dni i rozmawiać ze sobą ;) trzeba mówić o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Najwięcej nieporozumień jest przez niedomówienia i domysły. Ann - naprawdę uważaj na siebie, ale z drugiej strony bez przesady. A gagatce też zazdroszczę urlopu teraz, gdy plaże puste;) Ja to mogę pomarzyć, ale z drugiej strony nie lubię długich podróży. Więc wyjeżdzamy blisko, ale wyjeżdżamy. i najlepiej sami z mężem - dzieciaki do cioć i wujków na wakacje, do teściowej opiekunkę i heja! jak potem małżeństwo kwitnie :) :) :) Po prostu miodzio. I znów mi się długi post zrobił. ps. teraz wyjdzie ze mnie jędza. pisałam, ze teściowa w szpitalu. Ona choruje na serce. jest 13 lat po by -passach. cztery dni była w naszym lokalnym szpitalu i dostała zawału i przewieźli ją do lepszego i kurczę wyjdzie z tego :( :) a ma już 84 lata i nikt się nie spodziewał, gdy pobieraliśmy się, że dożyje czasu, gdy nam się urodzi dziecko. A minęło już prawie 15 lat od naszego ślubu. i mąż podejrzał co ja tu teraz napisałam i się serdecznie roześmiał. Jakie to ważne, że mam w nim wsparcie.
  4. Hej! też dorzucę coś w temacie opieki starszych chłopców nad młodszym rodzeństwem. Ja mam dzieciaki w wieku 13, 8, 7 lat. jak ten środkowy miał pół roku, to miała miejsce taka historyjka: szłam do piwnicy coś tam porobić - może i podłożyć do pieca i mówię tomkowi, że jak stasiu będzie płakał, to ma mnie zawołać. przychodzę po jakimś czasie, Staś drze się wniebogłosy, a Tomek leży przed telewizorem i tak cichutko sobie podśpiewuje; mama, Stasiu ryczy :) Z kolei u mojej siostry, która ma najstarszą córę (teraz 15 lat): gdy się okazało, że siostra jest z czwartym dzieckiem w ciąży, to ta córa powiedziała do babci: zachciało im się na starość dzieci, ale ja im to wychowam!!! no i mam koleżankę, która chciała mieć tylko jedno dziecko, ale los zrobił jej psikusa i wpadła z drugim, gdy starsza miała 9 lat. Teraz mówi, że to jest super sytuacja, bo córka właśnie bardzo opiekowała się swoim młodszym bratem. No i już niedługo jej córa pójdzie na studia, a mały jeszcze w podstawówce, więc koszty dobrze się rozłożą.
  5. Hejka. U mnie też dzisiaj deszczowo, ale pofarbowałam sobie włoski, więc chwilowo poprawiłam sobie samopoczucie. No i dowiedziałam się, że mojej teściowej nie wypuszczą ze szpitala na pewno do poniedziałku, więc mam wolny weekend! O e-dziennik pytałam, bo jestem też po tej drugiej stronie, i jak widzę, ile roboty w tej chwili jest przy tworzeniu dziennika w wersji elektronicznej, to zastanawiam się, czy rodzice z tego korzystają, czy jest w ogóle sens to wszystko robić. Ponarzekam, że w mojej szkole jest kiepska baza - jeden komp w pokoju nauczycielskim!!! a dyrekcja każe nam rozkręcać e-dziennik. i wychodzi na to, że każdy musi do wszystkiego dochodzić w domu. Niby było szkolenie, jak mamy korzystać z tego dziennika, ale szkolenie polegało na tym, że pan zachwalał, ile to roboty mniej będziemy mieli, żeby nas po prostu zachęcić do tego dziennika, a gdy padło pytanie np jak wprowadzać oceny z klasówek, to powiedział, że "Państwo sprawdzicie sobie metodą prób i błędów" :(
  6. O, jak tu fajnie tłoczno. Prawie wszystkie coś napisały :) A ja już zaczynam nie mieć czasu, a co to będzie jak wrócę do pracy? Znów wieczorami będę padać po prostu na pysk, ale znajdę czas, żeby coś skrobnąć pomiędzy klasówkami. Sips ja też mam córkę Małgosię :) A o teściowej to ja też nie wiedziałabym od czego zacząć, bo trzeba by zrobić baaaardzo długą nawijkę, żeby wtajemniczyć kogoś w całą moją sytuację. Nie mniej pewnie będę Wam tu od czasu do czasu wylewać żale. A na koniec zapodam inny temat. Czy któras z was ma do czynienia z dziennikiem elektronicznym w szkole?
  7. halo ryjekkk, znalazłaś się :) To fajnie z tą szafką. A z obcęgami to tak samo jest u mnie - jak chłopaki coś pożyczą, to już przepadło. A potem mnie się pytają - mama, a gdzie jest młotek? itp. itd. mamy to samo :) Za to z wiązankami mam lepiej - -moja siostra robi je hurtowo, więc zawsze coś ładnego za śmieszne pieniądze dla mnie zrobi. Beziu po moich dzieciach widzę, że chyba chciałyby, aby cukierki haloweenowe zadomowiły się w Polsce - już dziś moja mała o tym mówiła, a dynie to malują na angielskim już od dwóch tygodni.
  8. Cześć! Ja też się zgłaszam. W sumie powiem, że 4 razy zbierałam się do napisania posta, żeby zrzucić trochę z serca, ale powiem krótko: 1. Odstawiłam w niedzielę teściową do szpitala i dziś spałam dobrze po raz pierwszy od niepamiętnych czasów 2. z okazji Wszystkich świętych rodzeństwo męża przyszło do nas na kawę i było bardzo przyjemnie, bo ostatnio atmosfera bardzo się psuła.Poczułam się doceniona jako gospodyni. Jak będziecie chciały rozwijać temat "nie lubię teściowej" to wtedy na pewno się rozkręcę i napiszę więcej; ale powiem jeszcze tylko że ostatnie trzy dni mojego zwolnienia spędzę w spokoju. Ja z rodzinką dziś odwiedzę dwa dalsze cmentarze, jutro jeszcze dwa w innym kierunku - w sumie wszystko w promieniu 30 km ode mnie. Lubię pojeździć na spokojnie - przy okazji wypić kawę u cioci jednej czy drugiej. Ja w sobotę machnęłam dwa okienka i poprałam firanki - dziś u nas pochmurno i już nawet padało. Tak więc pogoda taka sobie, ale i tak było super w tym roku - ciepełko, bezwietrznie; wymarzona pogoda na spacery na cmentarz.
  9. hej dziewczyny! Raźniej z Wami. Moje doły biorą się znikąd. Po prostu wpadam w dół i już. Czasem pomagają porządki, a czasem mija samo z siebie. czasem dobrze jest się wygadać tak na całokształt. Ciąże są różne i dzieci są różne. ja widzę, że moje pociechy najstarszy i najmłodsza mają podobny charakter. A środkowy jest całkiem inny - wrażliwy taki przeokropnie. Nigdy nie jest po prostu smutny tylko od razu płacze. No np. wczoraj. na obiad był devolay z serkiem w środku (biorę obiady ze szkolnej stołowki). Mały najpierw, że on też chce mięsko - i załamka, bo ser !!! I ryk. A jak córa powiedziała, że dostała bon na obiad w podstawówce i była karkówka, to się poryczał drugi raz, bo akurat karkówka to jest jego ulubione danie. A gdy tatuś przytulił synusia żeby już nie buczał, to ryczał trzeci raz. Do niedawna ryczał w szkole, gdy się zgłaszał, a pani wzięła inne dziecko do odpowiedzi. Takiego mam wrażliwca. Chociaż może to po prostu mięczak. Tak sobie myślę, że gdy był malutki, to zabrakło nam czasu i miłości dla niego, bo gdy miał 10 miesięcy to wpadliśmy z Gosią, a same być może wiecie jak to jest, gdy dzieciaki są rok po roku. No nic. za to teraz bawią się jak bliźniaki, a starszy - dyktator tylko nimi rządzi, gdy ma okazję. Ponoć to jest syndrom pierworodnego - rządzić, rządzić i rządzić. Czasem mnie to tak paskudnie wkurza, że gdy tylko słyszę jego trzynastoletni rządzący ton, to już mi adrenalina skacze. Ech, a jeszcze kilka lat dojrzewania dziecięcego przede mną.
  10. Oj sips. Nie było Ci lekko. Nie dość że bliźniaki, to jeszcze wcześniaki. Doła takiego złapałam, że mała bania. Nie pomogła aniczekolada miętowa, ani porządki. Będę ryczeć jak ryjekkk. Buuuuu.
  11. Hej dziewczyny! Ann ja w ciąży na grzybkach zgubiłam się w lesie ;0 było to we wrześniu a w listopadzie rodziłam. Dwie godziny szłam żeby ludzi znaleźć. w końcu dotarłam do jakichś zabudowań i życzliwy facet widząc zaryczaną kobietę w ciąży odwiózł mnie do mojej cioci mieszkając w środku lasu. na szczęście nabawiłam się tylko pęcherza od wygodnego buta ;) od tej pory na grzybach byłam może ze dwa razy. a córcia za miesiąc będzie miała 7 lat. za to dwa dni po terminie, gdy jeszcze nie dawała sygnału, że chce się już urodzić, wybierałam się do położnej i spadłam ze schodów (14 stopni) ciągnąc za rękę półtorarocznego synusia. I znów mialam szczęście bo wywaliło mi tylko po dwóch dniach ogromnego siniola nad kostką, a Stasiowi też się nic nie stało. Gośka urodziła się 5 dni po terminie, ale bez żadnych wywoływań. Szybko i sprawnie i tylko miałam krwotok bo macica nie chciała się prawidłowo kurczyć w ciągu tych dwóch godzin po porodzie. Ech, wspomnienia. od tego czasu mówię, że ja już nie chcę mieć więcej dzieci, chociaż mój kochany mąż, jako trzynaste dziecko w swojej rodzinie, chciałby mieć więcej potomków i jeszcze rok temu namawiał mnie na czwarte. Teraz już mu przeszło - w styczniu na usg wyszła mi torbiel na jajniku, a teraz jestem na zwolnieniu, bo mi to paskudztwo wycięli razem z jajnikiem zresztą. Na szczęscie wyniki śródoperacyjne były dobre, więc chyba mogę powiedzieć, że jestem zdrowa. To będzie dlugi pościk, ale co tam, wyżalę się. Operacja była zaplanowana, więc rodzinka i praca była przygotowana na moją dłuższą nieobecność. Tymczasem guz zaczął dokuczać tak boląco, że poszlam do szpitala przed terminem i zoperowali mnie "na ostro". Owszem, moje kochanie odwiedzało mnie w szpitalu (raptem dwa popołudnia, bo szybko puszczają do domu), ale zamiast głaskać mnie po rączce i patrzeć w oczy grał na komórce w pasjansa!!! Wygoniłam go wtedy do domu. A z kolei w domu owszem, przez kilka początkowych dni robili wspólnie różne prace domowe, ale nikt nie wpadł na pomysł, że może by tak umyć ten zlew w łazience? Nie wspominając o podłodze koło muszli. Masakra. Pranie też - syn mi melduje - mama, ja nie mam czystych skarpet ani koszulki na wf. Jednak kobieca ręka nieodzowna, albo może zanadto ich rozpieściłam. Chociaż nie należę do kobiet, które harują bez przerwy, żeby w domu był błysk, a wszyscy inni zrobią to źle. No i jeszcze miałam jakieś różne głupie romantyczne myśli, że może jakiś bukiecik kwiatów na powitanie żony po "remoncie". Ach, gdzie tam. Zrobiło mi się smutno, więc strzelę sobie kawusię z czekoladą miętową. Wybaczcie, że tyle się rozpisałam. Nowy człowiek, nowe "kłopoty", chociaż co to za kłopoty - -że mąż nie spełnił romantycznych oczekiwań?
  12. Witam i też zasiadam do kawusi. Ann ty jednak jesteś uparta. Ale to też uroki ciąży - energia czasem rozpiera. Mi zawsze w ciąży najbardziej podobało się to, że biust miałam przyzwoity :) Szarlotkę bardzo lubię i jak na razie umiem zrobić taką z gotowego proszku - w Lidlu jest ciasto kruche w paczce. Dodaję tylko trochę cukru waniliowego no i oczywiście jajko i masełko. jabłka też ze słoika z lidla. Pychotka szarlotka wychodzi. kiedyś zrobiłam na babskie spotkanie z koleżankami, ale grzecznie pół blaszki przeznaczyłam dla domowników. Średni synuś nie zdążył się załapać nawet na kawałeczek. Tatuś i dwójka pozostałych po prostu zeżarła pół szarlotki w 15 minut. No właśnie - wy raczej zakupy w biedronce, ja w Lidlu :) U mnie jak na razie Biedronka jest w kiepskim miejscu, bez parkingu. I przyzwyczaiłam się do tego Lidla - od 8 lat tam kupuję różne ulubione rzeczy (mleko, płatki śniadaniowe, śmietanę, słodycze, a ostatnio paróweczki). Kiedyś pampersy, Nan i inne takie. A jeszcze z jedzeniowych kupuję ser fetowaty, ale nie taki slony jak Favita i bardzo dobrze się kroi. Daję do niego paprykę, swojego pomidorka, czosnek, szczypiorek albo cebulę i sałatka na kolację jak ta lala:) Czasem jeszcze ździebełko kopru albo świeży ogórek. Pychotka. Jak smakuje kawa? bo moja w sam raz przestygła i w miłym towarzystwie dobrze smakuje.
  13. Dołączam się do sztorm - Ann123 zostaw te okna teraz! A tak w ogóle to teraz zaczęłam czytać posty z początku topiku. Chyba zacznę prowadzić notatki, bo już się zgubiłam, ale widzę, że z każdą z was miałabym coś wspólnego - mam 37 lat, 3 dzieci: dwóch chłopaków i najmłodszą córę, jestem nauczycielką, uwielbiam ręczne robótki, chociaż teraz nie mogę wyszywać, bo mam problemy z prawą ręką. Jedyne co nie pasuje, to pieczenie, bo w tym temacie to dopiero się rozkręcam. Ale przepis na ferrero już sobie przekopiowałam i wypróbuję po cichutku. teraz u mnie na Kaszubach wyjrzało słonko, więc życzę Wam ładnego popołudnia. Idę dalej czytać tak od strony 5 stare posty.
  14. No to widzę że akcja z "bogatym życiem zewnętrznym" przedszkolaków się rozkręca biurokratycznie. Masz rację że to Polska właśnie. U mnie dziś na okna nie ma odpowiedniej pogody - pada z przerwami. I przez deszczyk, albo właśnie dzięki deszczykowi wyspałam się dziś, że ho ho. Wyprawiłam dzieciaki do szkoły i poszłam dalej pod ciepłą kołderkę i spałam sobie słodko do 10 ! Chyba ostatni raz spałam tak długo.... Nawet nie pamiętam kiedy. Nawet w weekendy najpóźniej o ósmej pobudka, ewentualnie chwilkę poleżeć można. Za to teraz obiecałam sobie, że wezmę się za kupę prasowania, która sobie rosła i rosła, póki leżałam. teraz jestem już raczej na chodzie, więc nie ma wytłumaczenia. A teraz z innej beczki. Czy jak ktoś z rodziny jest bierzmowany, to też robi się jakieś prezenty? Bo ja ze swojego bierzmowania nie pamiętam, żeby była imprezka z prezentami. Ale tyle lat minęło i pewnie już jest inna moda. Jakbyście coś wiedziały, to podpowiedzcie.
  15. Napiszę tylko, że poświęciłam trochę czasu na poczytanie sobie postów wstecz, tak od sierpnia. Widzę, że fajne z Was babki i z grubsza zorientowałam się, o czym mowa. Chciałabym zostać z Wami na dłużej, chociaż głupio czasem wcinać się. Ale przyjmujecie nowych a właściwie nowe z otwartym sercem :) Ja teraz powinnam być z mężulem na weselu, ale z racji chorobowego postanowiłam dać sobie luz, więc spędziłam wieczór przy kompie,a teraz pójdę lulać. Z ciekawością zajrzę tu jutro. Pa kobietki!
  16. Witam i cieszę się, że ktoś zauważył nowego człowieka :) mam napisać coś o sobie - trudno wskoczyć na forum, na którym ludzie się bardzo dobrze znają - w końcu 423 strony wpisów . Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie :) Jestem może bardziej przed 40 niż po 30. Siedzę teraz w domu, bo mam jeszcze 2 tygodnie chorobowego po operacji i straszliwie potrzebuję kontaktów towarzyskich z ludźmi w moim wieku. W rodzinie wszystko ok, kochający mąż, trójka dzieciaków i teściowa na głowie (ale to nie jest ok). To taki skrót o sobie. ostatnie posty były m.in. o robótkach - też kiedyś dziergałam - moja córa to nawet z wielką chęcią nosiła sweterki, które mamusia robiła. O szalikach i czapkach nie wspomnę. W zeszłym roku przerzuciłam się na kamizelki na szydełku. Powodzenia w drutowych robótkach :)
  17. Powiedzcie mi, czy to prawda, że: jeśli małżonkowie pracują w jednej szkole, to świadczenia socjalne na członków rodziny, czyli dzieci, może pobierać tylko jedno z nich (chodzi o paczki świąteczne, dofinansowania do wycieczek itp. ) ? Dziś usłyszałam taką wiadomość, ale nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. Mile widziane jakieś podstawy prawne :)
  18. Powiedzcie mi, czy to prawda, że: jeśli małżonkowie pracują w jednej szkole , to świadczenia socjalne na członków rodziny , czyli dzieci, może pobierać tylko jedno z nich (chodzi o paczki świąteczne, dofinansowania do wycieczek itp. ) ? Dziś usłyszałam taką wiadomość , ale nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. Mile widziane jakieś podstawy prawne
×