Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kropka3310

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kropka3310

  1. no ann - i tak będzie jeszcze przez co najmniej dwa lata - myślę oczywiście o (nie)przesypianych nocach. Z włosami to zawsze miałam problem po porodach - wypadały na maksa.z jednej strony to całkiem normalne, ale z drugiej strony bardzo wkurzające. nadal mi włosy dość mocno wypadają, ale to już chyba od stresu. W sobotę byliśmy na 40 - tce u sąsiadki, ale nic nie wiedziała o imprezie, którą zorganizował jej mąż i dwie koleżanki. Fajnie było - zaproszono jej bliskich, przyjaciół i sąsiadów razem 32 osoby, didżej i fajnie było. A ponieważ sąsiedzi, to wiedzieli, że ja mam (miałam) urodziny w niedzielę ( tak na marginesie to dzięki za życzenia na nk! ) i po północy podrzucano mnie. A jak tak strasznie się bałam :( A w ogóle to było fajnie aż do 22.30, gdy pojechałam do domu, żeby mojej wspaniałej teściowej założyć pampersa. jak zobaczyłam, że stoi na dworze w koszuli nocnej to mnie szlag trafił i dół trzymał mnie aż do niedzieli do trzeciej po południu. Dobrze, że powiedziałam wszystkim, że nie wyprawiam urodzin, bo nie miałabym siły zrobić czegokolwiek. Ale przykro mi, że nie dostałam życzeń nawet smsowych od żadnej szwagierki. Rodzina dobra ale na zdjęciu - i to z brzegu, żeby można było odciąć. dziś mi tak łądnie się dzień układał - w końcu dokupiłam coś odpowiedniego do mojej spódnicy na przyjęcie i mąż rzucił kaską żebym sobie coś kupiła w prezencie urodzinowym. A tu wieczorem się skisiło, bo mój szanowny małżon pokłócił się właściwie ze swoją siostrą, z którą współdziałamy w naszej drobnej działalności gospodarczej. Według mnie znów przyczyną sa niedomówienia. teraz myślę intensywnie, jak tu naprawić sytuację. Dzisiejszy wpis jak zwykle w przerwie w prasowaniu. Ale nie wiem, czy do tego prasowania wrócę, gdyż spadek nastroju u mnie totalny. Oj chyba moje piguły na szczęśliwość nie działają. I wtedy ze stresu włosy wypadają. a teraz z innej beczki - muszę dobrać sobie jakiś krem na dzień.Co Wy używacie lub mogłybyście polecić?
  2. arpad kiedyś pisałaś, ze swojego syna chcialaś wziąć na koncert w ramach prezentu i imprezy urodzinowej.No to już chyba nie ma co wymyślać kolejnej imprezy - dzieciak się rozpieści. Ja dziś mialam dzień zakupowy - garnitur dla męża i ubrania dla dzieci na przyjęcie. Sporo wydaliśmy, ale to coś koniecznego. ja się jeszcze będę zastanawiać nad swoim strojem, bo teraz mi się nie podoba ten zestaw, z którego się cieszyłam, że tani. Jutro tez mój najstarszy syn ma urodziny, więc trochę przygotowałam. Najpierw chciałam tylko ciasto i kawę, ale mąż się zdziwił - a nie będzie kolacji? Przecież zawsze była. No i przygotowałam jakieś leczo, sałatkę i kurczaka. I przez to w chałupie bałagan jak się patrzy, bo tak jakoś niby zasuwam cały czas, a godziny tak szybko lecą, że się nie wyrabiam. A tym razem naprawde się nie obijałam - dopiero teraz zrobiłam sobie chwilkę przerwy żeby do Was skrobnąć. Popijam też piwko i kurczę buzia mnie swędzi. Chyba się zaczyna alergia. Albo po prostu mam alergię na tego gingersa. A jutro będę miała wolne od teściowej - biorą ją na przyjęcie do prawnuka. Oby do późnego wieczora. Co tam u Was?
  3. Wrzucam link z jednym utworem z koncertu http://www.youtube.com/watch?v=Q1d_dO3cIMA W sumie jak tak słucham tego nagrania - nagrane aparatem cyfrowym przez kolegę- to tak sobie mi się podoba. mam nadzieję, że na żywo było lepiej słychać. Ach, lepiej siebie nie oglądać - zawsze jestem tak mooocno krytycznie do siebie nastawiona, że najchętniej cofnęłabym czas i wszystko poprawiała.
  4. No arpad - trzymaj się, bądź silna. Dałam radę z koncertem. Nawet ładnie było, bardzo duzo ludzi przyszło. Wszyscy zadowoleni (tzn my wykonawcy) a słuchacze? Bili nam brawo na stojąco i nie odpuścili bez bisu :) moje samopoczucie trochę się poprawiło - już nie jest mi niedobrze, ale za to bolą mnie uszy. Ech, nie mam czasu chorować. dzieci też już raczej zdrowe,tylko mężulo nadal nie w formie. A teraz sprawdzę klasówki - różne zaległości uczniowskie - poprawy i takie tam. No to do roboty!
  5. czyli dla jednej ( co najmniej) rodziny był koniec świata - odszedł mały Aniołek :( Smutno, oj smutno... A tymczasem ja też jestem zdania, żeby na ten bal szóstoklasistów nie przesadzać - myślę, że dziewczynki w klasie same się namawiają, co ubiorą - pewnie tak, jak na dyskotekę. W sumie pamietam jak kiedyś się zdziwiłam na połowinkach, praktykowanych od lat w mojej szkole. To jest taka większa dyskoteka, ewentualnie zamawiają sobie zbiorowo jakąś pizzę czy gyrosa. No i czasem znajdzie się jakaś, która kupuje suknię jak na studniówkę. A wtedy wszystkie dziewczyny poszły w takich kieckach jak na Sylwestra - mała czarna i super.One czuły się odświętnie, a wydatek był nie na jeden raz. A ja mam dziś spokój z obiadem - w rodzince krąży grypa żoładkowa, teraz cierpię ja i chudy synuś, więc dietkujemy i reszta dostanie żurek od wczoraj. Już gotowy, więc podaję, bo o 14 Formuła 1 i meżulo będzie oglądał.
  6. czytam codziennie, ale czasem nie ma weny, żeby odpisywac ;) Ja się zdołowałam, bo mój gimnazjalista dziś nawiał z religii (ostatnia lekcja). W ogóle to od dwóch miesięcy bardzo się opuścił w nauce i przynosi jedynki i dwóje, podczas gdy w podstawówce czworka była rzadkością.Wiem,że go stać, ale jest paskuda leniem i teraz zaczynaja się pojawiać skutki. Pracujemy nad nim z mężem intensywnie ale na razie chyba daleko mu do zrozumienia o co biega. na półrocze mial 4,14 a naszym celem bylo 4,75 bo chcial mieć internet - taki był warunek. Chyba stwierdził, że taki wynik jest poza jego zasięgiem i totalnie odpuścił. Miesiąc temu odkryłam jedynki z matmy za brak prac domowych i wtedy obiecywal poprawę. A tu nadal kicha :( Tak czytałam o tych wydatkach i trochę się pocieszyłam. Ja jakieś 10 lat temu zaczęłam prowadzić księgowośc domową - trochę się nudzilam, bo byłam w ciązy na zwolnieniu no i chciałam trochę zapanować nas swoimi wydatkami. I tak to leci od 10 lat i ostatnio zauważyłam, że coraz więcej wydaję na jedzenie. Właśnie w okolicach 1200 zł miesięcznie( bez słodyczy, lodów i piwa ) . Z jednej strony uspokoilo mnie to, że inni tez tak mają, ale z drugiej strony to masa pieniędzy! Ja co prawda nie placę za mieszkanie, bo mamy dom po teściach, ale bez przerwy go remontujemy i co chwila wtapiamy pieniądze. Ale tego to już nie liczę.
  7. hej dziewczynki! Czytam Was po ciężkim weekendzie, bo sprawdzanie matury czyli bardzo odpowiedzialna praca od rana do nocy w sobotę i w niedzielę, a w piątek od 16 do 19. Moja córa to w sobotę za mną bardzo tęskniła.Kazałam ślubnemu powiesić pranie, a Gosia podsumowała, że to tak jakby mama umarła - cały dzień mamy nie ma, tata wiesza pranie, aż mój mężulo zbladł, bo w końcu godzina dojazdu samochodem na miejsce sprawdzania. Ale jutro mam nadzieję dojdę do siebie. Dziś próbuję ogarnąć dom, bo jak kobiety w domu nie ma przez weekend, to sobie wyobrażacie, jak wygląda bez sobotnich porządków. Przypomniałaś mi patyczaku kochany, że mnie też ciągnęło na pierogi - latem jeżdża u nas z taką objazdową sprzedażą lodów i mrożonek, więc skorzystałam i kupiłam hortexowe pierogi z truskawkami - przepłaciłam znacznie, ale dzidzia byla zadowolona :) rybka ja teraz, gdy z dzieciakami trzeba odrabiać lekcje bo sami jakoś nie zabiorą się do roboty, nie mam czasu - jak były mniejsze jakoś się dało. Chociaż o drzemce to nie było mowy. Lubię czytać kobylaste posty - więc piszcie! a jutro chociaż tak mi komputer ułożył plan, że nie mam żadnych lekcji, będę 3 godziny siedzieć w szkole na poprawach sprawdzianów gratis oczywiście ;) A tatulo poszedł do szpitala,ale go nie chcieli przyjąć, bo nie widzą potrzeby!
  8. dzięki dziewczyny za zaproszenia na nk - ładnie przyjęłam zaproszenia i cieszę się z "zapoznania" :) Kurczę trzeba zmienić zdjęcie, skoro na pierwszy rzut oka widać, że mogę dwóje wstawiać, ale teraz jestem jakby nie było 3 lata starsza, więc odpuszczę sobie. A mogę dalej pseudonimami? Bo ja na pewno się pomylę... Beza zobaczysz,że Twoje dzieci będę super rodzeństwem.Właśnie dziś jadąc na sprawdzanie matury rozmawiałyśmy z koleżankami o swoich dzieciach i jedna ma córę 9 lat starszą od syna. I mówi, że dla tego małego siostra jest autorytetem większym niż mama. Oczywiście też się pokłócą, ale ogólnie to świetnie się rozumieją i córa dużo jej pomagała, zarówno wtedy gdy mały był dzidziusiem, jak i teraz, gdy ma 10 lat. ryjek - ty naprawdę w miłosnym nastroju dzisiaj. No, no - będzie się działo... a gdzie zniknął nam patyczak?
  9. A po herbatce z lawendy będziemy spały jak te lale :) She - przyjęłam zaproszenie na nk:) co do ogródków. Ja jako dziecko/nastolatka, też musiałam zasuwać w ogrodzie i na poletku truskawek i wydawało mi się, że też zostanie mi uraz. Ale kaszubska natura zwyciężyła.Co prawda na poletko truskawek na pewno nie dam się namówić, ale warzywniak musi być, a i kwiatki mi się podobają, nawet w temacie pielenia, podlewania i dbania o nie. Ale to przyszło z czasem. Tak bliżej trzydziestki :) Myślę, że po prostu praca z ludźmi i teściowa są swego rodzaju pracą umysłową, od której muszę mieć odpoczynek w postaci pracy fizycznej. Robię to teraz z przyjemnością. A gdy miewam gorsze dni to nawet dobrze jest chociaz popatrzeć na te zieloności, i już trochę lepiej. Dziśjest trochę chłodno po deszczu, a z przyjemnością posiedziałabym przy kwiatkach i wypiła piwko po dzisiejszym długim dniu. Dobrze sztorm, że się trochę unormowało. I arpad - też dobrze, że radzisz sobie z tęsknotą. Trudne rzeczywiscie decyzje przed tobą, ale coś trzeba postanowić. Ja bym była za tym domkiem. Ach! powiem wam o kaszubskiej naturze. Wiecie, dlaczego Ewa z raju na pewno nie była Kaszubką? Bo gdyby była, to by na pewno to jabłko zawekowała, a nie dała Adamowi do zjedzenia :) Bo Kaszubki wszystko wekują na zimę i musi być tego dużo :) I jeszcze się licytują - a ja zrobiłam 100 słoików ogórków kiszonych a ona tylko 85 itp itd.
  10. podzielę się z chęcią, nawet tym co już na grządkach urośnie, bo ostatnio tak jest, że gdy ogórki trzeba zbierać, my wyjeżdżamy i powierzam "zbiory" komuś - siostrze, sąsiadce, szwagierce. Oczywiście one dla siebie kiszą ogóreczki - ja sieję, pielę i podlewam, a inni zbierają:) W ubiegłym roku trafiło się tak,że wyjeżdzaliśmy z dziećmi na tydzień i akurat było zatrzęsienie pomidorów w szklarni. Oczywiście zabraliśmy dla siebie, ale też mnóstwo rozdałam sąsiadom. gdy wróciliśmy, pomidory przestaly dojrzewać. A niby mam 2 miesiące wakacji i mogę sobie wyjechać kiedy mi się podoba. w praktyce jest różnie. tak więc ryjku zapraszam :) Tak za dwa tygodnie pewnie trzeba będzie porządnie przepielić moje grządki, więc przyda się pomoc :) Widok na mnóstwo bruku też ma swoje plusy - u mnie w ogródku nie będzie strongmenów z ich olśniewająco białym sztucznym uśmiechem :) :)
  11. Hej dziewczyny, witaj rybko :) Sips - nie wiedziałam, ze Małgosia to perła. Ślicznie po prostu. Sztorm - co tam szef, pewnie też po cichu siedzi na jakichś forach ;) Miałam mieć w maju więcej czasu, a tymczasem czuję się bardziej zagoniona, ale to przez ogród - sama przyjemność. Kupiłam pomidorki, trochę kwiatków na te ciągle łyse kąty. Bo owszem mam część kwiecistą w ogrodzie i część warzywną, ale po zmianie wizji i dosypanie ziemi, żeby podwyższyć całe podwórko, muszę kwiaty na nowo obsadzać. Dziś w sumie chciałam do końca zasiać w ogródku warzywka - -zostały mi ogórki, buraczki, fasola i takie tam pory i selery. I jeszcze koniecznie pelargonie na okna. Mój kremowy dom po 10 latach od pomalowania tak zbielał, że nie da się na niego patrzeć bez porażenia oczu w pełnym słońcu siedząc przy kawce, więc kupuję zwisające pelargonie, żeby wzrok miał na czym odpocząć. ann to chyba normalne z tą oponką do wciągnięcia. Ja dochodziłam do wagi z grubsza sprzed ciąży przez dwa lata po 1 i po 3 dziecku. O 2 nie piszę, bo szybko byłam w ciąży z trzecim :) Mam teraz wpracy koleżankę, która urodziła w lipcu ubiegłego roku i wróciła po macierzyńskim. zawsze jak na nią patrzę, to myślę, że ona tak pasuje na 5 miesiąc :) Ale też jej po prostu zostało. Nie ma się czym przejmować. A jakie mleczko dajesz małej Gośce? Wnioskuję, że nie udało się karmienie piersią. Co do alergicznych - ja w zeszłym roku spróbowałam amertilu i po nim spałam cały czas - nie służy mi chociaż substancja czynna ta sama co w allertecu. teraz znów są jakieś nowości - zobaczymy, co mi zapisze lekarka w nowym sezonie :) Wczoraj znów się z leksza przestraszyłam, bo mama powiedziała, że tata dostał skierowanie do szpitala na wewnętrzny, żeby się przebadać, bo chłopisko źle się czuje, a tymczasem tata nie chce iść, bo boi się, że coś mu znajdą. A jak tu namawiać? Uparty Kaszub nie da się namówić. She dziś wieczorem postaram się skrobnąć na twojego maila. oczywiście, że mam konto na nk, chociaż już ostatnio się zastanawiałam, czy go nie zlikwidować, bo mało korzystam. I znów wyszło wieeelkie pościsko, którego nie chce się czytać bo taki długi. Ale co ja na to poradzę, że jak już piszę, to piszę :) Czyli ogólnie gaduła jestem, gdy jest ktoś, kto chce mnie słuchać.
  12. Patyczak mogę ci pożyczyć mojego męża do porodu - ma wprawę. i teraz pilnuje mnie, żebym ci to napisała ;) Dzięki she za adres. dziś już nie napisze, ale z pewnoscią skorzystam niebawem. Chciałam dużo napisac, ale jakoś mi się tak nie układają słowa. Wzięłam dziś dzieci na koncert smyczkowy - 4 pory roku Vivaldiego. Mi oczywiście bardzo się podobało, a maluchy trochę się nudziły, ale ogólnie mówiły, że było fajnie. sips - dawno cię nie było. Wygoń te sępy, co nad tobą stoją i napisz co u ciebie - mężulo wyjechał, czy zmiana planów? Idę spać - chyba zaczął się mój sezon alergiczny, senna jestem po tych alertecach i innych takich. spadam
  13. No Ann - już po wszystkim. Gratulacje i niech Wam Bóg błogosławi. Moja Małgośka też spała dużo przez pierwsze 2 tygodnie, ale miała żółtaczkę, więc musiała ją przespać :) A potem było róznie. Życzę ci szybkiego powrotu do formy i wiele sił i cierpliwości. A Twoja Malutka niech wcina i zdrowo rośnie. I żadnych kolek! Jak synek przyjął siostrzyczkę? My tu wszystkie wyczekiwałyśmy wiadomości od Ciebie. No, niektóre mają przewagę i wejścia na nk, więc już wiedziały :) I nam powiedziały :) A teraz się zdenerwowałam, bo założyliśmy nową butlę z gazem i znów jest problem, bo gaz tak jakby wybucha. Wymienimy ją na pewno. Raz tak mieliśmy - chyba złe ciśnienie w butli. Aż mi się ręce trzęsą.
  14. ja też od dawna szukam sposobu na wybuchającą wątróbkę, ale po prostu przykrywam patelnię. Któraś koleżanka mówiła, że wątróbka rozmrożona już tak nie pryszcze. Ale mi to się nie sprawdza. Tez lubimy z mężem wątróbkę, a nasze dzieciaki nie. Więcej dla nas :) I potwierdzam sztorm, że czasem trzeba wyjść samemu (samej). Mój mąż na szczęście to rozumie, a z drugiej strony ja staram się nie nadużywać "wolności". A na urlop pojedziemy razem, bez dzieci :)
  15. ryjek dobra kobieto trzymajmy się razem!
  16. ryjekk no jasne że go przeproś - -po prostu mu daj :) Ale skoro zaznaczyłaś nie ten tydzień co trzeba, to może jeszcze za wcześnie na taki prezent dla męża? Ja też (i pewnie każda z nas, która nie planuje ciąży) jestem zła, że bez kija nie podchodź, gdy mi się okres spoźnia. Ach. W takich momentach chodzi mi po głowie takie powiedzenie: gdy kobieta wyjdzie za mąż to czeka na okres i na wypłatę. :) Beza serdecznie witam i cieszę się, że jest ok. to już 16 tydzień ? Jak ten czas leci. Kawka z teściową - hm, co tu powiedzieć. Rano zawiozłam dzieciaki do szkoły, zamiotłam swoją górę, wylazłam na podwórko i patrzę, coś to okno u syna takie dziwne. No i co? Babci przeszkadzało, że młody zasłonił okno i próbowało odsłonić i zerwała karnisz. No i chyba wszystko na temat kawki. Słuchajcie dziewczyny - dajcie mi tego wilka, co to zje babcię. prooooszę:) I znów ponarzekam, bo w końcu świnia jestem - niewdzieczna synowa. Gdy 15 lat się pobralismy, to właściwie pierwsze co zrobiliśmy to przepisaliśmy notarialnie dom z teściów (teść już wtedy nie żył) na mojego męża. Ja skromnie zostałam tylko żoną właściciela, czego do dziś żałuję, i cały dół domu zapisaliśmy teściowej na służebność, czyli mieszka do śmierci z prawem poruszania się po całej działce i wykorzystywania ogrodu i sadu na własne potrzeby. gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, nieraz latałam do dalekich sąsiadów dzwonić po pogotowie, bo serce teściowej nawalało. Pamietam, ze raz płakałam u mojej mamy, że ja nie dam rady - ja w ciąży, a ona tu mi odjeżdża co chwila. teściowa przeszła operację na sercu - by-passy, które już teraz są prawie normą i po miesiącu wraca się do pracy - a wtedy to było wydarzenie! Była msza, pożegnanie się z rodizną przed pójściem na operację i rozdział, kto dostanie jakie pierścionki i złote łańcuszki. Od tego czasu minęło 13 lat. urodziłam kolejne dzieci. Raz, gdy zdarzyło mi się poronienie i mąż mówił, ze zawozi mnie do szpitala, bo jestem w ciązy i krwawię, to powiedziała "najwyżej wyskrobią" . Nie mogę jej tego zapomnieć. Mó najstarszy syn spal z nią w łożku po dziadku od czasu jak miał 3 latka tak mniej więcej do 11 roku życia, bo jako sercowiec bała się zostać sama. (my wszyscy na górze) Wtedy stwierdziliśmy, że coś mu się od babci należy i mogłaby jeden ze swoich 3 pokoi dać mu. Ale gdzie tam - ani mowy nie było. Bo ona musi mieć dla gości. Więc tak cichaczem najpierw ściągnęliśmy na dół jego biurko, pod pretekstem, że przy małych dzieciach on nie może odrabiać lekcji. A ze dwa lata temu zaczęłam mu tam ścielić łózko. Znów była awantura. Ale my byliśmy uparci. Teraz młody zajmuje sobie pokój oficjalnie, a babcia mu tam bez przerwy włazi. Pomylą jej się godziny i wchodzi np o szóstej rano i go budzi - a ty jeszcze nie w szkole? W nocy przeszkadza jej światełko od komórki, na której sobie gra, a w dzień przeszkadza, że zasłonił okno, bo mu słońce po południu świeci prosto w oczy. Ale jak doskonale wiecie, ani tyłka sobie nie wytrze, ani się nie rozbierze, moczy łózko, więc na noc zakładam jej pampersa, nie może sobie zrobić jedzenia. Tylko głowa nadal chce rządzić i być w centrum zainteresowania. Każdy ma do niej przyjeżdżać i obslugiwać. I zabierać ją samochodem w gości, chociaż nie jest w stanie przejść 10 m ani zejść z 5 schodów. Wiem - życie do d... skoro nic nie może i co ona \ma zrobić - położyć się i umrzeć? Ja chyba tez nie umiem znaleźć się w sytuacji i nie akceptuję tego, ale mnie już szlag trafia. ja wszystko wiem i rozumiem, ale już nie umiem tego znosić. I jeszcze te moje szwagiereczki, które oczywiście wiedzą lepiej i ja się źle opiekuję, a jedna z nich jak przyjedzie do matki na urlop to przywiezie ze sobą opiekunkę na 24 godziny na dobę! Jak która doczytała do końca ten mój okropny post, to bardzo dziękuję i gratuluję wytrwałości. postaram się już więcej o niej nie pisać. A dziś siostra przyniosła mi trzecią tajemnicę fatimską i jestem przestraszona.
  17. ryjekk - bardzo dobrze piszesz - przede wszystkim do Arpad. A twoje teksty o kulturystach no po prostu super, widok też musiał być niezły. Każda z nas chyba lubi trochę umięsnionego faceta, ale ja osobiście takich przerośniętych to nie lubię. u mnie też było wczoraj bardzo zimno - w nocy dało chyba z 5 stopni mrozu, śnieg padał dzisiaj tak do 10 rano, ale na szczęście ani troszkę się nie utrzymał. Pewnie kwiatki na mojej czereśni zupełnie zmarzły :( ale co tam. Może chrabąszcze też wymarzły, jak myślicie? Nie cierpię tego paskudztwa. Jak tylko słyszę, jak wpadają na szyby i pukają to dostaję ataku histerii/paniki - wybierzcie, co wam bardziej pasuje. Zwykle nie wychodzę w majowe wieczory na dwór, a przeciez często jest ładnie, i ile ja trace przez głupie chrabąszcze? Tylko że to nie chrabąszcze są głupie, ale ja, że tak na nie reaguję, no nie? No i ryjeczku kochany zapodaj proszę przepisik na placek z kaszy manny (tu zamrugałabym oczami jak kotek ze Shreka, ale jak zrobić takie znaczki? ) Jutro mam wolne! Matura z matmy, a ja jako nauczyciel tegoż właśnie nie moge zbliżać się do szkoły :) Cieszę się - jedno przedpołudnie z teściową więcej ;) Pa kotki!
  18. Nie zasypało nas śniegiem ale zimno paskudnie. Niektórzy szli do kościoła w zimowych plaszczach, a my rozpaliliśmy w piecu. Ja też zżylam się z tym forum, chociaż też przecież dołączyłam do Was tak niedawno. Arpad - dobrze będzie. Złamane serce jakoś się poskłada i zagoi. Czasem trzeba zrobić w życiu przewrót i zacząć wszystko od początku. Sny czasem się spełniają - mi kurczę wyśniła się wizyta mojej szwagierki pijaczki. Lepiej, żeby takie sny się nie spełniały. Czas robić obiad - co tu dziś wymyśleć? Nie chce mi się dużo kucharzyć. Może jakiś makaron?
  19. U nas też ksiądz poprzesuwał godziny mszy i dzięki temu poszliśmy w sobotę na 18 i całą niedzielę mieliśmy wolną! Ale wieczorem był w mojej miejscowości mały pożar - spaliła się drewutnia w takim gospodarstwie, z którego na szczęście niedawno ludzie się wyprowadzili. Krótko trwało i nikt nie ucierpiał - na szczęście. Ale wyglądało oczywiście źle. Jutro też święto, ale tak zimno, ze aż się nie chce nawet wyjść na spacer. Jak u was?
  20. Ann już naprawdę długo się nie odzywa, czyli pewnie nowa Małgośka już na świecie. Albo czeka na nią w szpitalu. Zdrówka i błogosławieństwa!!!!!
  21. Fajną masz koleżankę - a te paznokcie to tak akrylowo, czy tak normalnie? Jakoś nie moge się przekonać, żeby zrobić choć raz akrylowo. Kupiłam sobie spódnicę i bluzkę na komunie - róż pudrowy (tak nazwali kolor) ! Za normalną cenę, (w sumie 80 zł) i takie, że moge ponosić także na inne letnie okazje, te elegantsze. A kusiły mnie jeszcze strasznie butki. No śliczne były i niedrogie względnie - 79 zł. Ja mam małą nogę (35) no i trafiłam w takim jednym na pięknym smukłym obcasie takie wycięte w palcach i z paseczkiem na pięcie - w gruncie rzeczy siwe, więc pasowałyby do moich ciuchów. Ale kurczaki trochę za wysokie :( jak w nich stałam przed lustrem to były śliczne, przejśc po pokoju tez bym mogla, ale czy wytrzymałabym w nich godzinę to nie wiem. Więc odpuściłam sobie. będę zaglądać do tego sklepu częściej, może trafi się coś niższego. A jak na razie mam swoje stare letnie buty na obcasie, też wysokie i zgrabne, chociaż właściwie już niemodne. W końcu kupiłam je 5 lat temu, i to z przeceny. Arpad - nie rezygnuj z pisania tutaj! Bardzo cię proszę! Tak jak napisała któraś z nas wyżej - nowi wpadają, coś napiszą i wypadają, a wytrwali pozostają. Ja juz na przykłąd czuję się bardzo związana ze stałymi bywalczyniami tego topiku. Nawet czasem mówię: a znajoma pisała mi, że ... Powiem ci i w ogóle Wam, ze od czasu do czasu, gdy przypomina mi się, że przecież forum może czytać każdy, to boję się, że tyle o sobie tu napisałam - -imiona dzieci, wrażenia z pracy. Ktoś mógłby się dowiedzieć że kropka to ja. Ale w sumie co tam. Czasem tylko wstyd, gdy się pisze o jakichś głupotach, lub tak jak ja narzeka się mocno na teściową, a przeczytałby to ktoś znajomy, np moje znielubiane szwagierki. Powtórzę - ale co tam. A co do błędów, czyli nie muszę się bać swoich literówek :) HURRA. Ale i tak co chwila poprawiam to co zauważę, bo np czasme spacja mi się nie wciska i tworzę dlugaaaaśne słowa albo mylą mi się paluchy i wciskam litery w złej kolejności ;) Sztorm - życze udanego wypoczynku z rodzinką. Ja to się chcę wyspać. Z przyjemnością pojechałabym gdzieś, ale dużo wydałam na te święta, i wydam jeszcze z powodu komunii, więc muszę trochę pooszczędzać, jeśli się da.
  22. Rodzinki już nie da się zagonić do opieki nad teściową, bo to przecież chodzi tylko o to, żeby krytykować. Teraz jest już prawie 14, a jeszcze nie przyjechały te "najlepsze" opiekunki - zwykle są o 11 w święta. Ech tam - długa historia i coraz bardziej zakrecona. Najlepiej jak najdalej od teściowej. Niech już sobie jedzie twoja do domu - she. tez będziesz miała święty spokój. Ryjku, co u ciebie? Zawsze tak wesoło piszesz. patyczak jak zareagowała rodzinka na wieść o powiększeniu rodziny? Ann czy Małgośka już chce wyjść? Idę na spacer. Pa!
  23. Posprzątałam po świętowaniu - jestem z siebie dumna, że coraz sprawniej idzie mi przygotowywanie i sprzątanie, w telewizji leci jakiś polski film, którego jeszcze nie oglądałam, a mojego mężulka zemdliło, i to bynajmniej nie po mazurku :) Na szczęście u mnie na kaszubach pogoda jak ta lala, tylko trochę wietrznie i dzięki temu łatwiej było ogarnąć calą dzisiejszą imprezę bo dzieciaki sztuk 10 ganiały po dworze. Właściwie sztuk 8 bo panny pomogły mi trochę w kuchni. Wyobraźcie sobie, że w porywach było u mnie 30 osób! Czyli że właściwie małą komunię mogłabym robić w domu :) nawet sama zrobiłam tort dla małego - czyli kupiłam gotowy biszkopt, krem dr Oetkera waniliowy i drobiazgi na przybranie. bardzo fajnie wyglądały takie małe galaretki - półksiężyce w różnych kolorach. I w ogóle był pyszny, a mały był strasznie zadowolony i dumny, ze to mama zrobiła. Warto było. Czy wy wiecie, że ja teraz piję kawę? normalnie gdy wypiję kawę po 18, to nie mogę spać, a teraz tak mi się chciało kawy, że sobie zrobiłam. I pewnie będę przewracać się z boku na bok do rana, bo na mojego męża dziś nie mam co liczyć :( ;) A jutro lany poniedziałek - arsenał dla dzieciaków przygotowany, tylko mi pewnie teściowa zrobi znowu niechcący dyngusa,bo ostatnio sika w nocy tyle, że pampers nie wytrzymuje i łóżko mokre :( A co niektórzy nadal mają do mnie pretensje, że ja się źle opiekuję. Postanowiłam olewać to wszystko i żyć po swojemu i nawet skutkuje, bo nie zdenerwowałam się tym, że dziś jak gdyby nigdy nic na imprezę przyszedł także szwagier, który puszcza w trąbę moją siostrę. Znów zaczynam przynudzać. Pa!
  24. A ja dopiero teraz mogę powiedzieć, ze wszystko na święta przygotowałam. poczytałam arpad i myślę, że nareszcie się otworzyłaś. Wiem, co prawda na szczęście nie z własnego doświadczenia, jak trudno zrezygnować z toksycznej miłości. daj sobie z nim spokój, jeśli widzisz, że cię wykorzystuje. Skoro twój syn i tak go nie lubi - dzieci chyba podświadomie więcej czują i dobrze oceniają sytuacje. polecam ci polski film Lejdis - mój ulubiony, bo mówi m.in. o takich sytuacjach jak twoja a ma być komedią. świętujmy kochane babeczki jedząc babeczki! trzymajcie się z dala od mazurków, bo od nich mdli a poza tym będzie piękna pogoda więc wybierzmy się na spacer po świątecznym obiedzie. papatki!!!
  25. hej hej - że tak powtórzę po arpad. Najpierw powiem - spis i she tak ładnie nam pożyczyły Wesołych świąt, że tylko się dolączyć i powiedzieć, ze ja też życzę przede wszystkim spokoju i ODPOCZYNKU. Każdej z nas się przyda. jak sobie pomyślę, jak to przed tymi świętami kobiety zasuwają, a mężowie tylko niektórzy pomagają, to czasem mi żal, że nie jestem facetem. ale na szczęście mam teraz trochę energii do pracy, a i mąz nie robi mi wyrzutów, gdy z czymś nie zdążę. (znów podgląda mi przez ramię). Nie zrobiłam dziś wszystkiego co zaplanowałam, ale w końcu jutro też jest dzień. Jutro raczej nie będę odpalać komputera - przynajmniej takie mam postanowienie :) Czegoś trzeba sobie odmówić. arpad możesz się tu podzielić swoimi problemami - pewnie gdy nie będziemy potrafiły czegoś zmienić, to chociaż podniesiemy na duchu. twoje posty zawsze są takie zdołowane. Żal mi trochę ciebie. Dawaj kobieto i mów, co cię gnębi. A o aborcji absolutnie nigdy nie myśl. tak nie można. Dzieci to największe nasze dobro, sens życia. chociaz często się wkurzamy, jesteśmy zmęczone - ale po to przecież żyjemy. Ja nie wyobrażam sobie, jak to by było, gdybym była zupełnie sama albo tylko z mężem. Owszem czasem sobie myślę o "pięknym" życiu niezależnych kobiet, ale potem patrzę na swoje samotne koleżanki z pracy i wcale nie chciałabym się z nimi zamienić. No to do soboty!
×