przeznaczony
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez przeznaczony
-
Miałem pisać kolejne punkty ale patrząc jak się sytuacja rozwija w tym temacie skupię się na czymś innym: Chodzi o to, że po rozstaniu/porzuceniu raczej przez jedną osobę drugiej, osoba porzucona chce powrotu. Normalne. I teraz tak, jeśli to jest rzeczywiście uczucie, a powodem była przynajmniej wg nas głupota, albo nie znamy powodu bo usłyszeliśmy że się wypaliło uczucie (nie wierzę w to i wg mnie zawsze jest jakiś powód/powody a to jest łatwe wytłumaczenie dla porzucającego) to wg mnie najlepszym rozwiązaniem jest NAPISANIE ODRĘCZNEGO LISTU w którym napiszemy o swoim wielkim uczuciu, o tym że chcemy walczyć o związek itp. no i oczywiście z propozycją spotkania i porozmawiania o tym wszystkim. Uwierzcie mi nikt nie wyrzuci takiego listu prosto do kosza jak mu przyniesie listonosz!!! Ciekawość ludzka jest wielka!!! Więc na pewno przeczyta!!! I teraz tak: jak to miłość to odpowie w jakiś sposób i wtedy ratujecie związek rozmawiając o tym co komu leży na serduchu, jeśli zaś nie będzie odzewu to NIC, absolutnie NIC nie zrobicie żeby wrócił/wróciła choćbyście stawali na głowie!!! JEDEN TAKI LIST MA SIŁĘ WIĘKSZĄ NIŻ WASZ MILION SMSÓW KTÓRE CHCECIE JEJ/JEMU NAPISAĆ! A te smsy i telefony jak wszyscy piszą przynoszą odwrotny skutek i uwierzcie że tak jest. Po takim liście wiecie w 100% na czym stoicie. Sam przecież tak zrobiłem i moja była "pękła" i wróciliśmy do siebie. Teraz jest podobna sytuacja tylko że wg mnie nie zasługuje już na drugi list ode mnie! :-) Obok takiego listu osoba, która kocha nie przejdzie obojętnie i na 100% się odezwie, a jeśli się nie odezwie to znaczy że nie kocha, proste, a wtedy musimy, po prostu MUSIMY żyć dla siebie i to jak najszybciej bo was już nie ma, a jesteś TY! Sam napisałem list, dałem szansę więc osiągnąłem to czego tu piszący pragną: czyli, żeby wrócił/a i niby super, tylko okazało się że to na krótko, a teraz nie jest godna mojego drugiego listu i dlatego jak najszybciej zacząłem żyć dla siebie i jest mi coraz lepiej i czuję że sam też mogę żyć! W tej całej sytuacji przekonałem się, że było warto bo ta lekcja pozwala mi się teraz wziąć w garść bardzo szybko! Dopiero jak ją odzyskałem i straciłem drugi raz ZROZUMIAŁEM, że nie jest mnie warta! I wiem, że dla was wszystkich nikt nie przetłumaczy (jeśli to pierwsze rozstanie) tego w tym momencie , ŻE WY JESTEŚCIE CUDOWNI A WASI EX SĄ WAS NIEWARCI! Więc spróbujcie, może niektórzy rzeczywiście uratują związek, ale reszta się przekona że te osoby są niewarte naszych starań, ale to chyba każdy sam musi to przejść żeby to zrozumieć. Nie! Jestem pewien, że każdy to musi przejść bo człowiek ma taką naturę, że nie wierzy innym i nie uczy się na ich doświadczeniach (sam dostawałem takie rady jakich sam udzielam, no podobne bo moje lepsze :-P), a związane jest to z tym, że nawet jeśli tak zrobi jak mu wszyscy radzą, to przyjdzie czas, że będzie się zastanawiał czy ktoś miał na pewno rację i że sam by to zrobił inaczej i by było dobrze i koło się zamyka. Bo on zrobi coś sam i się przekona, że JEDNAK MIELI RACJĘ :-) i będzie potem kolejnym "przeznaczonym" który będzie udzielał rad takim porzuconym jak wy, a te rady i tak trafią jak "kulą w płot" hehe... i tak w koło! TAKA JEST TA PIERWSZA WIELKA MIŁOŚĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Toshibal - ja mam kumpla który miał raka mózgu i się nie poddał i żyje i jest zdrowy i powtarza cały czas: "rak to nie wyrok i najważniejsze to się nie poddawać!" więc nie poddawaj się! Wygrasz tą walkę! Sid - no właśnie idiotka i nie ma co więcej pisać :-) Klementynka - po prostu dzięki za otwieranie oczu :-) A co do mnie to dziś zaszalałem na maksa z zakupami. Zmieniam swój image i nakupiłem masę nowych rzeczy w nowym-eleganckim stylu. Wydałem w 6 godzin 2155 zł i czuję że wyglądam super! :-) Jak mnie była zobaczy to będzie czuła że straciła takiego przystojniaka hehe...
-
6. Bardzo ważne to starać się unikać ex bo jest łatwiej! Jak się z nią widzisz to wracasz do punktu wyjścia i dupa bo od nowa cierpisz! Nie stwarzać "okazji i przypadków" żeby się zobaczyć bo to prowadzi do dalszego pogrążania się (wiem że to kusi żeby ją chociaż zobaczyć, ja się ze swoją od rozstania widziałem raz jak mijaliśmy się na ulicy jadąc swoimi autami a tak wcale i porównując do sytuacji z przed roku jest o wiele łatwiej niż jak stwarzałem "okazje i przypadki" żeby ją chociaż zobaczyć)! Wiem że to ciężkie ale sam to teraz przeżywam i to po 6 latach!!!, więc nie piszcie że mi łatwo mówić. Nie, cholernie trudno, ale musimy żyć bo tracimy życie pogrążając się w żalu i smutku! Problem mają Ci którzy pracują razem i współczuję i tu tylko rada żeby ograniczać jak się da spotkania, uwierzcie że jest łatwiej.
-
Po tej pierwszej sytuacji co była rok wcześniej oczywiście czytałem co robić by wróciła itp. i oczywiście radą była twardość (czyli nie odzywać się wcale) i znalezienie sobie zajęcia. Zrobiłem inaczej jak napisałem w poprzednim poście i zadziałało ale jak się okazało na krótko. A teraz postanowiłem zrobić wg "zaleceń", Czyli odnośnie mojego życia odnowienie znajomości, nowe pasje a odnośniej mojej ex nie pisanie że kocham, że tęsknię, żebyśmy wrócili do siebie. Muszę się tu przyznać że to jest najcięższe i daje radę nie pisać nic o miłości (oprócz tego jednego smsa że tęsknię) ale jakieś tam zwykłe rzeczy to czasem się odezwę (bo k...a nie daję rady tak wcale nic :-) tak raz na 1,5 tyg. przesłałem jej mailem zdjęcia na których jest a których nie wysłałem kiedyś a miałem, poprosiłem w smsie żeby dała mi nr do pensjonatu gdzie spędzaliśmy piękne chwile w górach 2 razy, bo chcę tam pojechać (to zrobiłem trochę żeby była zazdrosna że daje sobie radę i też sobie organizuję czas i chyba się udało bo powiedziała że zgubiła wizytówkę i nie ma tego nr a wiem że ma :-), a dziś że chcę żeby mi przesłała moje zdjęcia na maila na których jestem a których nie mam i tyle. A sam spotykam się z koleżankami, robię sobie plany na rzeczy które ona mi zabraniała np. skok ze spadochronem :-), kupuję nowe rzeczy, i odnowiłem przyjaźnie. I powiem tak: 1. Jest trudno, ale łatwiej się nie odzywać, jeśli jednak chcesz się odwołać do miłości która was łączyła to nie pisz miliona smsów tylko zwykły list gdzie szczerze i na spokojnie przelejesz swoje emocje (przeczytaj go kilka razy zanim wyślesz i zastanów się czy na pewno chcesz być z osobą która Cię skrzywdziła), 2. Samemu nie da się rady!!! A więc przyjaciele, tacy prawdziwi, którym trzeba się wygadać i popłakać - to daje wielką siłę! (moje 2 przyjaciółki wstrząsnęły mną jedna powiedziała, że jakbym do mojej ex pisał to bym się poniżał i że nie jest warta żeby się poniżać i mam być facetem a nie "babą", a druga nazwała mnie "MIŁOSNĄ DZIWKĄ" (czyli jak ona skinie że chce wrócić to polecę jak dziwka bez wartości) co mnie chyba otrzeźwiło najbardziej), ale sam bym nie dał rady sobie tego uświadomić), 3. Nowe pasje: ja dostałem do przeczytania książkę i wsiąkłem, chcę też skoczyć z tym spadochronem, wziąć udział w wyścigu samochodowym, pojechać gdzieś, 4. Uświadomienie sobie jaki jest nasz cel w obecnej sytuacji i tego się trzymamy: czy chcemy żeby wrócił/a na 100% i wierzymy, że będzie ok, czy nie chcemy już z nim/nią być a tylko przeżyć ten trudny czas gdy tęsknimy i jeszcze kochamy beznadziejnie (ja u siebie skłaniam się z dnia na dzień do 2 opcji, ale to ciężka droga bo w takiej sytuacji idealizujemy tą drugą osobę i chcemy po prostu miłości - normalne, ale musimy jak najwięcej myśleć racjonalnie wiem że to trudne ale musimy!!!), 5. Nowa miłość - tylko jeśli wiemy, że nie skrzywdzimy nowej niczemu niewinnej osoby i nie wrócimy na skinienie do ex!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! W innym wypadku będziemy świnią i sumienie nie powinno nam dać spać! Ale nowe znajomości, jak najbardziej ale trzeba uważać bo jesteśmy rozchwiani emocjonalnie i łatwo nam w tym czasie szukać substytutu tego co utraciliśmy i możemy łatwo dawać nadzieję innym - takie "przylepy" które chcą ciepła nieważne skąd, choć niektórzy odwrotnie - budują mur to też źle bo nowe znajomości to nowe zainteresowania i nowe horyzonty i zajęcie czasu żeby nie myśleć o ex, narazie tyle więcej dopiszę kiedy indziej. rzeczowa dyskusja mile widziana :-) Pozdrawiam wszystkich którzy cierpią, cierpię z wami...