Jestem wdową od 9 miesięcy. Śmierc męża była dla mnie wielkim ciosem, zresztą dla każdej/każdego z nas utrata bliskiej osoby jest ciężkim przeżyciem. Ja zostałam z 5 letnim synkiem. Wszystko wydarzyło się za granicą, poradziłam sobie i wiecie co jestem z siebie dumna że dałam radę. nie wyjechałam. Staram się życ dalej. Wspieram moje dziecko i chcę żeby był szczęśliwy. Jedno Wam powiem dziecko daje ogromną siłę do walki. Staram się nie myślec o przeszłości.Mój mąż często powtarzał nie cofaj się w życiu, idż do przodu.Ja tak robię. Nie wiem jak ułoży się moje życie. W każdym razie chcę miec rodzine, pełną i wierzę że tak sie stanie. Więc wszyscy wdowcy i wdówki głowy do góry, życie jest za krótkie, żeby się zadręczac.Czerpcie z niego ile się da. I pamietajcie że wasi kochani którzy odeszli czuwają nad Wami.