Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kasia45_kasia45

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dzięki, dzięki, dzięki. :) Na razie lektura!
  2. Dzięki za odzew! Z pewnością muszę się powoli i systematycznie przygotować. Zakupię lekturę i do roboty. Jestem już po Słoneckim, Tombaku, Clark, Moritzu. Myślę, że u mnie takie reakcje mogły być składową dwóch czynników. Po pierwsze rtęć z wypełnień (myślę, że również dlatego ich wymiana może być tak ważna, bo pod wpływam oczyszczania może się z nich wydobywać szkodliwe świństwo) i po drugie stan psychiczny (rozpoczynałam kurację w bardzo złym stanie psychicznym, może więc znaczenie ma to, co podkreśla Clark, aby nie przeprowadzać kuracji będąc w stanie ciężkiego przebiegu choroby i może to niekoniecznie dotyczyć tylko wspomnianych przez nią przeziębień itp.). A więc złe przygotowanie! Ja przynajmniej tak to interpretuję. Dlatego ważne aby tego nie lekceważyć. Nie mogę też wykluczyć innych zewnętrznych przyczyn takich jak zatrucie jakimś świństwem. To było już dawno temu i nie potrafię sobie przypomnieć wszystkich okoliczności co do dnia. Nikt z moich oczyszczających się znajomych nie miał takich objawów i są oni z efektów oczyszczania zadowoleni. Jest natomiast pewne, że: 1.Lekarze nie byli w stanie mi pomóc, to już chyba wiem nie tylko ja. 2.Chemia to świństwo jakich mało - ja przy tak wrażliwym „podniebieniu czuję dokładnie jak podrażnia i zatruwa nasz organizm. Jak po trzech latach spróbowałam „różowej szyneczki ze sklepu to czułam wyraźnie to chemiczne obrzydlistwo 3.Dieta może sprawić cuda. Będę czytać i śledzić ten wątek i na wiosnę powinnam być w pełnej gotowości:))). Mam jeszcze pytanie czy dodajecie witaminę C wg wskazań Clark do żywności? Gdzie można kupić taką czystą witaminę w proszku? k
  3. Witam! Piszę po raz pierwszy choć od jakiegoś czasu odwiedzam ten wątek i starałam się przeczytać wszystko od a do z. Temat oczyszczania organizmu nie jest mi obcy ale mam na swoim koncie pewne przejścia, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. Chciałabym się z wami tymi doświadczeniami podzielić. Około 6 lat przeżyłam falę bardzo nieszczęśliwych wypadków: śmierci ważnych dla mnie osób, utrata pracy, choroba mamy, potem taty i inne smutne przeżycia aż po chorobę i zejście mojego psa - a to wszystko w ciągu trzech tygodni, takie ciągłe „młotkowanie, które nie pozwoliło mi się podnieść. Mój stan zdrowia w skutek ciągłego stresu znacznie się pogorszył stany depresyjne. Trafiłam do osoby, która zajmowała się refleksologią i mimo skuteczności tej osoby w leczeniu innych osób, z którymi tam się zetknęłam (wyleczyła różne choroby aż po nowotwór trzustki, co jest nie lada osiągnięciem) wobec mojego organizmu była bezradna. Jedno co powiedziała to to, że moja wątroba to jakiś dramat i nie chce nawet drgnąć. Zaleciła mi czyszczenie wątroby (chyba wg Tombaka). I teraz dopiero, czytając ten wątek, wiem jakie błędy popełniłam. Otóż tak: przeszłam 8-tygodniową dietę na samych warzywach, lewatywy z uryny i z kawy (chociaż po kawie miałam takie odloty że szkoda gadać, chyba dla mnie były za mocne) itp. Aż w końcu pierwsze oczyszczanie. Było nawet ok. i w pierwszych dniach czułam się znacznie lepiej. Planowałam oczywiście kolejne ale. No właśnie ale nagle zaczęły się za mną dziać dziwne rzeczy. Zaczęło mi puchnąć nosogardło, tak, że prawie nie mogłam oddychać (wtedy powinnam była kontynuować oczyszczanie!!! ale tego nie zrobiłam), puchła też lewa część podniebienia a potem zaczął się jeszcze gorszy dramat takie obrzęki krtani, że odcinało mnie od tlenu całkowicie. Pogotowie zbierało mnie z ulic, krawężników, trawników itp. średnio dwa razy w tygodniu. Organizm wskutek tego obrzęku był tak niedotleniony, że traciłam czucie w rękach i w nogach. Oczywiście zaczęło się: alergolodzy i inni „specjaliści nie muszę mówić, że żaden z nich mi nie pomógł. Pewnego dnia obudziłam się z podniebieniem całym w krwawych bąblach, doszło do tego, że nie mogłam napić się nawet wody bo krtań puchła mi nawet od tego. W ciągu dwóch dni straciłam 6 kg. A lekarze byli bezradni wg nich, po wykonaniu dziesiątków różnych wymyślnych badań byłam zdrowa jak byk, badania super! W tym czasie nabawiłam się strasznych lęków, bałam się tego duszenia jak cholera, przy wychodzeniu męża do pracy żegnałam się z nim tak jak bym miała się już z nim nie spotkać, osiwiałam całkowicie a i to wychodziło całymi garściami, ciało stało się nadwrażliwe, byle zadrapanie nabrzmiewało jak nigdy dotąd. Dentysta mi powiedział wtedy, że mam jamę ustną jak u alkoholika (chyba strasznie zżartą), zęby zaczęły mi się sypać, że aż strach. Czytając teraz ten wątek nabieram przeświadczenia, że był to albo Herxheimer albo amalgamat, który mi powypadał po pierwszym oczyszczaniu i strułam się rtęcią. Jestem przekonana, że moim błędem były braki w wiedzy na temat samego przygotowania jak i niekontynuowanie oczyszczania. Wtedy po prostu nie miałam na to siły i zakończyłam na tym jednym. Zatkałam się całkowicie toksynami! Teraz dopiero układa mi się to w całość. Miałam zbyt małą wiedzę i wszystko co robiłam nie było poprowadzone tak jak być powinno. Energoterapeuta, do którego trafiłam powiedział mi coś, co wtedy mnie całkowicie zaskoczyło: „u pani WOGÓLE nie pracują nerki a wątroba ledwo, ledwo. I faktycznie zaczęłam kojarzyć, że mój mocz to pierwszej klasy kryształ, prawie bezbarwny. Po TRZECH latach drastycznej diety doszłam do siebie. Może nie całkowicie ale nie mam tych obrzęków. Natomiast powoli pogarsza mi się wzrok (niezbyt drastycznie na szczęście), koncentracja, pamięć, kobiece sprawy w rozsypce, nadal nadwrażliwość na zapachy (TYLKO chemiczne: proszki do prania, perfumy, pochodne ropy naftowej, a najgorsze to wszystkie zapachowe odświeżacze powietrza) i nadwrażliwość smaku. Schudłam wtedy 25 kg a brzuch jak w ciąży. Aż strach pomyśleć co tam się w środku dzieje . Ruszyłam to wszystko ale nie doprowadziłam do końca. I teraz wielka do was prośba. Powiedzcie mi, co wg was powinnam zrobić najpierw, bo mam takie wątpliwości: jak wytłukę najpierw robale to boję się, że mnie zatka znowu. Jak te robalowe zwłoki szybko wydalić? Jestem w stanie wyobrazić sobie jak się pozbyć tych w przewodzie pokarmowym ale najgorzej z tymi w innych zakątkach organizmu. Jak pisze Clark depresja oznacza robczyska w mózgu Rozumiem, że najpierw powinno się z nimi zrobić porządek, potem nerki a na końcu wątroba, no a potem dalej wg wskazań Clark. Czy można jakoś wspomóc organizm aby te objawy Herxheimera? złagodzić? Wspomóżcie mnie proszę swoim doświadczeniem. Jaką kolejność przyjąć? Aha, zaznaczam, że nie robiłam badań aparatem Mora. Serdeczne uściski! P.S. Jesteście naprawdę dzielni!!! I jestem wam wdzięczna, że propagujecie tę jakże ważną wiedzę i dzielicie się swoimi doświadczeniami z innymi.
×