Witam, śledzę to forum od dawna... Szczerze to podtrzymujecie mnie na duchu, świadomość że nie tylko ja zostałam tak "upośledzona".... choolerny XXI wiek, jestem wręcz pewna, że wszystkiemu winna jest chemia. W wieku 12 lat, miałam wąsik, i włosy na brzuchu, potem kolejno na pośladkach, pamiętam docinki kolegów "zgoliłabyś te wąsy". Teraz pojawiają się one na dekolcie, szyi, a co najgorsze dla mnie na brodzie:( endokrynolog i ginekolog powiedziały "że żadnego problemu nie widzą" patrzyły na mnie jak na wariatkę... Tylko dlatego, że nie jestem brzydka?... co z tego jeśli po roku problem nasilił się dwukrotnie, z dnia na dzień obrastam czarnymi włosami, wyrywam pęsetą pojedyncze, inne rozjaśniam, wąsika depiluje.. Co z tego że mam powodzenie u mężczyzn, skoro w świetle dziennym z bliska zobaczą małpkę? mają mnie głaskać po zaroście? Każde spojrzenie w lustro zaczyna mnie boleć, nie rozstaję się z pęsetą... Tak bardzo chciałabym to zatrzymać:( liczę na cudowny lek, że w końcu ktoś pomoże na to cholerstwo:( ehhh....musiałam się wyżalić komuś kto mnie zrozumie.. Przepraszam za takie smutki.. pozdrawiam ciepło