![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/B_member_13638588.png)
Bianka333
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Bianka333
-
Ja kompletnie się nie znam co to ta opcja Rife'a czy też Ricbag... i nie czuję potrzeby się edukować (póki co). Natomiast mam zapper Clark - kosztował 1000 zł - i jest tam zarówno klasyczny zapper wg Clark, jak i 15 gotowych programów (na konkretne schorzenie) i też sam generator, na którym można ustawić sobie dowolną/pojedynczą częstotliwość. Do tego instrukcja - jakie częstotliwości -jaki patogen. Zgodnie z instrukcją należy najpierw "traktować się" generatorem (jeśli znamy konkretnego pasożyta/patogena) lub programem (jeśli na coś chorujemy, a nie wiemy do końca co tą chorobę wywołało). Dopiero po tygodniu-dwóch należy - dla dobicia innych paskudztw i pełnego "oczyszczenia" - stosować zapper - przez 14-30 dni. Tyle teorii. Ja też odczułam działanie zappera na własnej skórze :) Dopóki stosowałam programy i generator było spoko. Ale po użyciu zappera (na największą moc) wypaliły mi sie na skórze nadgarstków dziurki (od spodu - po tej delikatniejszej stronie rąk....) :) :) - jeszcze je mam bo tak łatwą nie chcą się goić... zresztą od razu podeszły ropą... dziwne..........
-
Alusia, jak ja zaczynałam pić soki - a zaczynałam od dwóch-trzech szklanek jeden raz dziennie - bolał mnie żołądek i wątroba. Przeczytałam w książce Gersona, że tak może być, i że trzeba pić bardzo dużo mięty w takich przypadkach. Piłam jej ogromne ilości plus bio-herbatki wspomagające pracę wątroby i na niestrawność. I powiem Ci, że trochę to trwało, zanim mój organizm się do soków przyzwyczaił. Z kolei na forum o terapii Gersona czytałam, że soki powodują u innych osób problemy z jelitami, biegunki, bóle brzucha... Reakcje są różne... Może u Ciebie (Coriander) objawiły się właśnie puchnięciem (np. gorszę pracą nerek)? Sama nie wiem, ale myślę, że trzeba uważać. Zwłaszcza, że sam Gerson mówił o śpiączce wątrobowej w skrajnych sytuacjach... Obserwuj się, może to minie. Szczerze mówiąc, ja bałabym się pić większą ilość soków bez lewatyw.... z drugiej strony... są tacy, np. Małachow, Tombak, którzy każą pić i po 4 litry dziennie, a o lewatywach z "tej okazji" nic nie piszą... :)
-
Makler - znów masz rację. Też tak będę robić. Wybiorę z tej diety co nieco dla mnie, resztę odpuszczę. Mięso - na razie nie jem, a później... może... skoro to takie dla mnie dobre... ale bez przesady. Ryby - ok. Zresztą szczerze mówiąc, ja cały czas nie mogę dojść do tego, jaki mam ten typ. Wyszło, że Zbieracz, ale jestem szczupła i nigdy nie miałam tendencji do tycia. A słodycze, szczególnie jakieś ciasta, ciasteczka, czekolady, mogą dla mnie nie istnieć. Zbieracze powinni być raczej niscy (ja jestem wysoka), pulchni lub choćby z tendencją do tycia (ja jestem szczupła i nigdy nie miałam z tym problemów). Same pomiary są dla mnie zbyt niedokładne... np. zgodnie z książką i tłumaczeniem Rawa długść podudzia mierzy się od kostki do początku kolana. Zaś długość uda to "reszta" czyli długość od początku rzepki do biodra + te kilka centymatrów od ziemi do kostki .... nie sądze, żeby komuś wyszło inczej niż: udo - dłuższe niż podudzie. Chyba że jakiś totalnie niekształtny człowiek ze strasznie długimi łydkami w stosunku do ud.... Zresztą w ksiżące jest masa błędów, a część informacji w jednym miejscu przeczy informacjom z innych rozdziałów... więc ogólnie, jak dla mnie, do kitu.... Trochę się tym pozajmowałam, coś tam dla siebie wyciągnę, ale moja "filozofia życiowa" to to nie będzie. Alusia - ja nie przepadam za sokiem z buraka, ale staram się go dokładać. Łączę z marchewką i jabłkiem. Smak, jak dla mnie, taki sobie - ale jedną szklankę da się wypić (jeden burak + 1-2 marchewki + 1-2 jabłka). Czytałam, że trzeba odczekać, ale ja nigdy nie czekam i żadnych "sensacji" nie miałam... ale może za bardzo obciążam trzustkę?? bo to chyba o to chodzi.... rób tak, jak Tobie się wydaje słusznie :) Co do obierania, to tak jak Lutek - obieram warzywa, a nie obieram jabłek. Boję się pasożytów. A marchwii (szczególinie takiej od rolnika, czyli niekoniecznie gładkiej, równej i prawie że czystej jak ze sklepu, a raczej "brzydkiej") tak dokładnie nie wyszorujesz - zawsze w "porach" i pęknięciach zostanie trochę ziemi.... Ja robię dużo soków, dla siebie i dla dzieci, więc obieram od razu 10 kg marchwii i trzymam ją w pojemniku na dole lodówki, a potem tylko po kilka wyjmuję i wyciskam :) Codziennie się w to bawić... za szybko by mnie to zniechęciło...
-
PS. Potencjalny - oczywiście ja nie wiem, jak te proporcje mają się do zaleceń Clark. Ja sama stosowałam vernicadis - on zawiera m.in. piołun ale też wrotycz i wiele innych ziół, których w kuracji dr Clark nie ma. Uzupełniałam to orzechem włoskim i olejem z oregano.
-
Wczoraj oczyszczałam wątrobę 6 raz - czuję sie jak z krzyża zdjęta... nie lubię tego, męczy mnie to, no ale robię, bo widzę efekty. Tym razem znów garść zielonych kamyków, w tym jeden rekordzista, tak 2,5 cm długości... Potencjalny, co do ziół antypasożytniczych - to na każdym opakowaniu jest podany sposób stosowania. Ile dni, w jakich dawkach. Kiedyś był dokładny opis kuracji na stronie Purany, ale teraz go zdjęli - pewnie dołączają do zakupionych preparatów. Wkleję tak w wielkim skrócie - ale poza tym są tam jeszcze inne zalecenia (ale to już by zajęło za dużo miejsca): Kuracja trwa 17 dni. Ekstrakty rozcieńczyć w małej ilości wody (1-2 łyżki stołowe lub więcej np. pół szklanki). Dobrze jest podczas trwania kuracji przechowywać ekstrakty w lodówce. Nie dla przedłużenia ich trwałości, bo jest to zbyteczne, ale dlatego, że schłodzony ekstrakt silniej działa na organizm. Działanie ziół utrzymuje się w organizmie do 3 tygodni po zakończeniu ich przyjmowania, co pozwala na kontynuowanie procesu oczyszczania. Kurację należy powtórzyć po 2 miesiącach. Dawki: Ekstrakt z łupin orzecha czarnego 5 ml (1 mała łyżeczka) rano na czczo i 5 ml wieczorem, przed udaniem się na spoczynek. 5 ml ekstraktu = 90 kropli. Ekstrakt z piołunu 10 kropli 2 razy dziennie przed jedzeniem. Ekstrakt z goździków - 7 kropli 3 razy dziennie przed jedzeniem. Ekstrakt z ziól ekologicznych Antiquus 5 ml (1 mała łyżeczka) rano na czczo i 5 ml wieczorem po kolacji. Olejek oregano 2 krople wkroplić do szklanki z zimną wodą i pić 2 razy dziennie przed jedzeniem. Olejek oregano można ewentualnie zakroplić do pustej kapsułki. Ornityna - 1 kapsułka 500 mg (lub 2 szt. 250 mg) raz dziennie na wieczór przed snem Alusia - ja dostałam propozycję pracy w Wa-wie - to nie był mój wybór... tak wyszło... :) :) Czasem życie decyduje za nas...
-
Ależ my jesteśmy zdecydowanie anty - proteinowi. Ograniczamy maksymalnie białka (zwierzęce) na korzyść warzyw, kasz i dobrych olejów roslinnych. Wiemy, czym grozi ich "nadużycie".... To nie ma nic wspólnego z oczyszczaniem wątroby. Które zresztą polega na "spożyciu" oliwy i soku z cytryny - co tu może zaszkodzić? Albo co to ma wspólnego z Kaszpirowskim? Przepraszam za swoją reakcję, ale nie lubię ludzi, którzy innych zachęcają do zachowywania zdrowego rozsądku, krytykując ich za to, co robią co robią, bez głębszych podstaw.
-
Może pouczysz zdrowego rozsądku palaczy? albo grubasów, którzy mają w nosie to jak wyglądają i jak pachną? Pewnie ci, co jedzą chipsy, leżą całymi dniami przed telewizorem i żrą tony tłuszczów mają wg ciebie zdrowy rozsądek. My go nie mamy..... ale to akurat nasza sprawa, no nie??? Więc nas nie pouczaj. A już z pewnością powstrzymaj się od takich stwierdzeń, że powinniśmy mieć zdrowy rozsądek! Ostatnio w Warszawie był marsz przeciwników leków homeopatycznych!!! Ja nadziwić się nie mogę: nikt nikomu nie każe tego stosować (tak jak tobie robić oczyszczania wątroby), nikt nie zmusza, a tu ludzie, z tobą włącznie, z własnej woli, tak po "przyjacielsku", bez pytania o radę, bezinteresownie tak innym chcą doradzić!!!! I jeszcze marsz urządzą, żeby takim jak my pomóc, bo my biedni, sami nie wiemy co robimy. Najlepiej by było nam zakazać jakoś prawnie może, co? Żebyśmy sobie krzywdy nie zrobili... I jeszcze jedno - ja zbadałam taki wydalony kamień w laboratorium. I wyobraź sobie, że to nie był kamień kałowy, tylko żółciowy. No i co ty na to? Może w laboratorium wynik sfałszowali?
-
Alusia Łódź to moje ukochane miasto. Tam studiowałam.... już trochę temu... Najpiękniejsze miasto w Polsce. Ale niełatwo tam żyć, co? Mnie z tamtąd wygnało największe w kraju bezrobocie i totalny brak perspektyw (dla mnie oczywiście, innym mogło się powieść) :) :) :)
-
Postanowiłam też, że przechodzę na wegetarianizm. Od teraz całkowicie zero mięsa. Jem sery (niewiele) i jajka.
-
Hej chciałam zdać Wam relację z mojego "odrobaczania" :) Po pierwsze - poparzyłam sobie skórę zapperem. Podkręciłam go na maksa, trochę szczypało, ale zignorowałam. Efekt - dziury w skórze podbiegłe ropą.... paskudnie to wygląda - teraz robią się już strupki. Przyłaożyłam końcówki raz do brzucha - i tam też to się zrobiło... nie wiedziałam, że to tak może być... że może być za "mocno". Niestety u mojej córki to samo... :( teraz się zappujemy na słabszym napięciu. Po drugie - mieszanka: vernicadis + orzech czarny + oregano (te dwa ostatnie w duuużej dawce) + raphacholin (czytałam, że warto go brać w czasie kuracji bo wypędza lamblie z wątroby) - działanie piorunujące... mój żołądek i wątroba ledwo to wytrzymały. Teraz już nie borę vernicadisu (ale za kilka dni znów będę) - a mimo wszystko czuję pobolewanie. Np. każdej nocy budzi mnie ostry skurcz/ból żołądka? przewodów żółciowych? bardzo ostry, ale też bardzo krótki - dwie-pięć minut. Co to może być? Po trzecie - pierwszy ewidentny efekt tej kuracji - zero apetytu na słodycze. Kompletnie mi się ich nie chce. Żadnych pokus, np. po obiadku, na coś słodkiego. Podobno takie ciągoty wywołują w nas pasożyty i candida... którym potrzeba cukru do życia... To na razie tyle. U mojej corki wysypka nie znika :( :( . W piątek mamy kolejne odczulanie... Pozdrawiam
-
Makler, moim nr 1 są soki. Od nich zawsze zaczynam dzień. Wypijam minimum 1,5 litra. Na drugie śniadanie pasta Budwig (owszem, z solą czosnkową i innymi przyprawami). Soki i pastę jem już od sierpnia codziennie. Może kilka razy w ciągu tych miesięcy to opuściłam. Reszta - już mniej "zdrowotnie" a raczej bardziej "normalnie" - zupy warzywne, kasze, makaron (teraz kukurydziany - odczulamy się z glutenu), pieczone ziemniaki.... mięso rzadko, słodyczy wcale..... I owszem, używam soli - nie ugotuję makaronu czy ryżu bez niej. Staram się mało, i tylko morską, ale nie oszukuję się, że jej w mojej kuchni nie ma. I myślę, że to dotyczy wiekszości ludzi. Swoich odczuć w tym akurat przypadku (dotyczącym soli) nie zmienię :) :) Powiedz mi po co tak restrykcyjnie wystrzegać się soli w posiłkach, szczególnie tam, gdzie ewidentnie poprawia smak, a potem dodawać ją do wody, gdzie naprawdę nie jest konieczna? Zresztą w Twoim przypadku pewnie tak faktycznie jest, że jest Ci potrzebna - w końcu i sodu też potrzebujemy. Ale nie sądzę, by wiele osób było aż tak jak Ty "przepisowych" jeśli chodzi o żywienie. Alusia ja mam wyciskarkę omegę jednoślimakową. Kosztowała niemało, bo około 1600 zł. Działa non stop od ponad pół roku i w międzyczasie połamało jej sie to czy owo - nie było żadnego problemu; części są tanie i łatwo dostępne. Ja swoją "zamówiłam" u Mikołaja (rok temu). Zaznaczyłam przy tym co prawda, że prezent ten obejmie także moje urodziny, imieniny i dzień kobiet :) :) Mam też taką swoją metodę - co miesiąc odkładam po 100 zł - w ten sposób kupiłam np. zapper - 10 miesięcy to nie aż tak długo. Kiedyś, przed dziećmi, udało mi się nawet w taki sposób uzbierać na wyjazd do spa :) :) :) A że warto ten sprzet zakupić, to chyba nie trzeba przekonywać :). Lutek, Alusia Fajnie, że myślicie o sokach. Oczywiście zasada: 1 - 1,5 litra soku / lewatywa z kawy - jak najbardziej obowiązuje. Zresztą ja np. nie bardzo widzę sens robienia sobie lewatyw z kawy bez picia soku. Moim zdaniem najpierw trzeba "pogonić" toksyny z tkanek sokami, a potem pomóc wątrobie je unieszkodliwić za pomocą kawy.
-
Papaja, co kuracja to inne zalecenia.... w tej opisanej przez Ciebie jest sól... W Gersonie - który jest mi najbliższy, bo stosuję najwięcej jego zasad - jest całkowity nakaz wyeliminowania soli. Uzasadnienie? Zaburzona równowaga sodowo - potasowa u wiekszości z nas - efekt: chorujemy m.in. na nowotwory. Soli jemy (przez całe życie) za dużo, a potasu za mało. Soli jemy dużo, bo prawie wszystko solimy, często w nadmiarze. Najczęściej nawet nie zdajemy sobie sprawy jak dużo jej zjedliśmy: w jajecznicy, kaszy, ryżu, zupie, duszonych warzywach, zwykłym chlebie - wszędzie sól. Potas jest głównie w surowych warzywach i owocach, więc w "normalnej" diecie jest jego niedobór. Żeby poprawić bilans potasowy trzeba całkowicie zrezygnować z soli. U Gersona nie soli się absolutnie niczego: zup, ziemniaków... Za to ogromnie dużo surowizny.... No cóż, ta teoria jest mi bliższa... a sód i tak jest nie do uniknięcia. Trudno żyć na co dzień wg zasad gersona, bo jedzenie jest niestety niesmaczne. Więc ja już wody bym nie dosalała. Za to woda z cytryną - super sprawa. Chodzi też właśnie o to, żeby woda przez nas "nie przeleciała". Tylko żeby organizm potraktował ją jako "coś do strawienia" - i dlatego warto do niej dodać trochę soku, rozpuścić coś. No i cytryna - rewelacja. Ciepła woda z sokiem z cytryny na czczo - bomba. Ja co drugi dzień bardzo wczesnie rano chodzę na 10-km marsze nordic i zawsze zabieram ze sobą bidon z ciepłą wodą i cytryną. Niesamowite efekty. Chodziłabym każdego dnia, ale czasu niedostatek...
-
Papaja, może zamiast solić wodę (niezdrowo), dodawaj mała miarkę Alkali N (z apteki) - dodatkowe odkwaszanie organizmu. Dziś robię sobie "dzień dobroci" - lecę do kosmetyczki: depilacja, oczyszczanie twarzy + maseczki, paznokcie... No to spadam :)
-
Makler - dzięki za wstawkę o głodówkach - wiem teraz, czemu ja nigdy nie dawałam rady. Jestem ogniem - więc nie mogę głodować dłużej niż 3-4 dni :) :) No i te zawroty głowy, mam je - wszystko się zgadza :) Jakie to mądre :) :) :) Jarosław - jaki jest Twój przepis na kaszę jaglaną? Co do soków warzywno-owocowych - ważna informacja - z warzyw zjedzonych (np. na surowo) organizm przyswaja enzymy, witaminy, sole mineralne w 17%. Natomiast gdy wyciśniemy z nich soki, to te wszystkie "dobroci" są przyswajane w 78%. Jest różnica, co? Dlatego picie soków jest takie ważne i może zdziałać cuda (Gerson). Alusia - z sokowirówką Ci nie pomogę. Mam wyciskarkę, która robi zarówno soki, jak i gęste przeciery. Ale powiem Ci, że im sok bardziej gęsty, tym trudniej go wypić, a już papka - dla mnie nie do przejścia... dlatego dobrze jest mieć takie urządzenie, które porządnie klaruje....
-
Coriander chore / uszkodzone / nieszczelne jelita też mogą być odpowiedzialne za tarczycę. W opisach leków homeopatycznych (Sanum) jest takie coś: "Tarczyca wydziela w 94% nieaktywny T4, który ulega dopiero konwersji na obwodzie (w organizmie). Najpierw po dołączeniu grupy sulfhydrylowej powstaje T3 SH, która nastepnie zostaje przekształcona przy udziale sulfatazy w aktywną trójjodotyroninę. Sulfataza jest wytwarzana przy udziale bakterii jelitowych, tak więc przy dysbiozie jelit dochodzi do jej niedoboru i w konsekwencji do objawów hipotyreozy". Jak stosujesz olej arganowy? Napisz proszę dokładnie jak go używasz. Ja jeszcze nie zaczęłam - za dużo tego wszystkiego na raz.... :) :) Byłaś kiedyś na laserowym usuwaniu przebarwień? Myslę o tym... mam niewielkie (ale jednak widoczne) po ciąży... może sie skuszę... nie wiem tylko czy o tej porze roku jest sens.... Lutek myślisz, że się na to zanosi? (myślę o Kamelu :) ) Nie wierzysz w prawdziwe i szczere uczucie? :) :) :) (żartuję). Poważnie - ten przepis który teraz podałeś jest inny od tego, który podawałeś jakiś czas temu. W tym jest olej lniany.... można go stosować zamiast pasty budwig - nie potrzeba już pewnie żadnego pieczywa.... chętnie go wypróbuję. Do tej pory zawsze na śniadanie jadłam pastę Budwig, więc to będzie miła odmiana i ... chyba "bogatsza", a może smaczniejsza??? Alusia, kasza jaglana nie jest, niestety, najsmaczniejsza... swoją drogą, dziewczyny, to pewnie dobrze, że tak się przejmujecie krostkami na nogach, suchą skórą.... nie chcę Was zniechęcać.... ale weryfikacja następuje często później.... i okazuje się, że to nie było aż tak ważne.... gdy tymczasem po urodzeniu dziecka pojawiły sie rozstępy (np. u mnie, mimo że bardzo dbałam o skórę i wcierałam najlepsze kosmetyki), rozciągnięta skóra (tylko operacja plastyczna brzucha....), piersi - delikatnie mówiąć - też nie te (bo z rozmiaru DD wróciły do B)... itd. itp. O plaży i bikini można zapomnieć.... Ale też priorytety się zmieniają i pewne rzeczy przestają w ogóle być istotne :) :) :) Co do słodyczy - pamiętajcie, że decyzje dotyczące zdrowego żywienia podejmuje się w sklepie. Ja jem słodycze wtedy, gdy je mam w domu. Więc ich nie mam :). Konsekwentnie ich nie kupuję. Chociaż czasem wózek sam skręca do tych półek... a potem, wieczorem przed telewizorem, komputerm jest już za późno.... nie ma niczego słodkiego... są pomarańcze, jabłka, orzechy....
-
Dzięki wielkie - już mam książkę :) Teraz trochę sobie poczytam a za jakiś czas pewnie do Was dołączę z piciem H2O2 :) Na razie ciągnę odrobaczanie. Olejek z oregano - to niezła siła - mam uczucie, że tak dobrze "zdezynfekowanego" układu pokarmowego jeszcze nie miałam :) :) - szczypie nawet przy wychodzeniu "na drugim końcu" :) :) :). Biorę duuużą dawkę - 6 kapsułek dziennie - pewnie dlatego mocno działa. Coriander - daj spokój - olej to i przestań się przejmować. Nie każdy musi mieć gładką i piekną buzię. Dla mnie np. liczy się u kobiet co innego: czy są szczupłe, wysportowane, zadbane (włosy, paznokcie), no i czy nie mają siana w głowie. Uroda przemija - nie ma sensu spędzać godzin przed lustrem (np. robiąc jakieś wykwintne makijaże, jak niektóre kobiety z mojego otoczenia). Ja np. w wieku 40 - 50 lat chciałabym być szczupła, aktywna, zdrowa i mieć niebanalną osobowość - a zmarszczki czy inne "ubytki" mam w nosie. Nie one decydują o "pięknie" człowieka. Chłopaki, mam rację???? Chyba z własnego doświadczenia każdy z nas wie, że tak właśnie jest - ile razy zastanawiamy się np. "co on w niej widzi?" albo ona w nim (T.Kamel w swojej narzeczonej Kasi na przykład). Widocznie jednak coś zobaczył - niekoniecznie gładką buźkę czy super-figurę (chociaż akurat w przypadku figury - to chyba warto by było coś zmienić, bo to i zdrowie wchodzi w grę).
-
Coriander tak, wiem o tych dwóch godzinach przed - nic nie jeść:) No i jeśli miałaś tak samo - rano ładniej, popołudniu koszmar - to potwierdza, że chodzi o ten sam problem :) A skoro Tobie przeszło.... to i ja jestem spokojniejsza... działamy dalej :) Na razie nie może być efektów, bo to pierwsze odczulanie było bez sensu - mała nie przestrzegała wcześniej żadnej diety. Ale teraz już się bardzo pilnuje - musi być dobrze:) Makler - fajne info o buraku :) Włączam go regularniej do moich soków :) Nie wiecie, czy można skąś ściągnąć książkę Nieumywakina?
-
Wydaje mi się, że kuracja koniakowo-rycynowa może być za słaba... Wg mnie działa na te "grubsze" pasożyty z przewodu pokarmowego. A co z lamblią (tą podejrzewam u mojej córki)? Albo z przywrami, które mogą sobie żyć w różnych miejscach, np. w wątrobie, macicy... A jaja, cysty, larwy? Przecież te nie "przypełzną" do cukru i nie "upiją się" koniakiem... Zresztą nawet kuracje apteczne, te mocno chemiczne nie działają aż tak skutecznie - tego paskudztwa trudno się raczej pozbyć... Ja stawiam na mocniejsze środki: wrotycz, orzech czarny, oregano, piołun... plus zapper. No i wg Małachowa, najpierw powinno się zrobić odrobaczanie ziołami i preparatami wg Clark, a dopiero potem koniakowo-rycynową. Ja i moje dzieci dziś jesteśmy drugi dzień na vernicadisie + orzechu + oregano. Do tego probiotyk, glinka i zapper. U mojej córki buzia bez zmian - cały czas ta wstrętna wysypka, mnóstwo krostek. Zauważyłyśmy, że rano buźka jest o wiele gładsza, wysypka mniej widoczna. A w ciągu dnia się pogarsza, aż wieczorem jest już paskudnie... Może macie na to jakąś teorię??? Dlaczego tak się dzieje??? Cały czas stawiam na robale. Moja teoria - że od nich córka ma alergię i wysypkę. od prawie dwóch tygodni nie je pszenicy, glutenu, jajek, czekolady, nabiału - ale na razie nie ma poprawy. Dlaczego???
-
Witajcie :) A ja po 3-dniówce jabłkowej. Jarosław, powiem Ci, że to fajna sprawa. Jeść się oczywiście chce jak cholera... jabłka obrzydły mi na jakiś czas, ale poza tym to mnóstwo plusów. Poczułam przypływ energii - teraz znów mam power do zdrowej diety, spacerów, itd - to był dla mnie taki "start". Przyznam się jednak, że wytrzymałam tylko dwa pełne dni i w trzecim do późnego popołudnia. Te trzy dni to naprawdę wyzwanie. Będę teraz powtarzać, ale częściej, np. raz w tygodniu - za to po jednym dniu - tak dam radę bez problemu. A kolejne trzy dni... już się boję :) Nie mogłam tu zaglądać i nie widziałam Twojego dokładnego przepisu, więc nie piłam oleju. Ale zaraz po jabłkach przeszłam, tak jak napisałam, na zdrową dietę z pastą Budwig, Teraz czuję, że tego oleju mi brakowało - po prostu mam wrażenie, że mój organizm wchłania go jak gąbka - i lepiej się czuję (psychicznie) a i od razu ładniejsza skóra, więcej siły, energii..... dla mnie olej lniany w postaci budwigowej to rewelacja. Od dziś wróciłam do kuracji antypasożytniczej - znów się za to biorę - mam takie przeczucie, że u moich dzieci to ten problem... Coriander, miałaś rację z tym morem - oczywiście najpierw nie je się tego co uczula przez 3 tygodnie, a potem odczula - panie wprowadziły mnie jednak w błąd....... mam nadzieję, że nie celowo.... może ja czegoś nie dosłyszałam....... ale od czego one tam są????? żeby to dobrze wytłumaczyć. No, w każdym razie, odczuliłam raz córkę "nadaremnie".... 80 zł.... jestem wkurzona, ale na razie jeszcze nie zrezygnuję :) Za trzy tygodnie nowe podejście, teraz już tak jak trzeba :)
-
Makler - kawa w połączeniu z sokami - to prawdziwa moc :) Fajnie jest wycinąć 1-2 litry soku, powolutku wypić, a po godzinie - półtorej kawa. Soki są wchłaniane przez jelito cienkie już 15 min po wypiciu - od tego momentu zaczyna się oczyszczanie - wątroba działa, może jej być trudno, bo soku jest dużo. I w tym momencie kawa - wywalamy wszystkie trucizny do jelit. Uruchamiają się enzymy wątrobowe które pomagają w odtruwaniu (dzieki kawie) itd. itp. Czy Ty robisz litr czy więcej płynu? Coriander - sklep natura24 mnie niestety wciągnął :( Bardzo przydatny jest ten podany tam schemat oczyszczania - można się na tym wzorować - co po kolei, jakie produkty, ile czasu... super. Oczywiście gotowe zestawy które tam można kupić to.... masakra cenowa. Ale można samemu - bazując na ich przepisie - pozbierać produkty i będzie spoko. Ja mam zamiar tak zrobić. Tzn. trochę od nich kupię - a w zasadzie już kupiłam przed chwilką.... kurcze, ile to już kasy poszło na to "zdrowie" :) Kupiłam chlorellę i olej... mydła... pau d'arco.... No więc tak myślę: pierwszy etap - odkwaszanie - można zrobić samemu z wykorzystaniem np. alkali i produktów sanum. Drugi - to coś bardzo podobnego do naszych kuracji antypasożytniczych. Reszta później - zestaw na wątrobę - ten może kupię w całości - za jakiś czas :) . Zaczynam od poniedziałku. A dziś + sobota i niedziela - jabłka. Czyli metoda Jarosława. jest mi to potrzebne - ostatnie stresy, niezbyt dobre jedzienie....... ale już mnie znów bierze - wracam do "dobrego". Ja oprócz jabłek piję zieloną herbatę, soki marchwiowo-jabłkowe i robię lewatywę kawową - nawet częściej niż normalnie. Nie wiem czy to zgodnie ze sztuką? Ale niech tam.... Co do moich dzieci - to przeczucie mnie nie zawiodło - wczoraj byłam na mora z synkiem - nie ma candidy - sądzę, że miał, bo miał swego czasu objawy gorsze niż u córki - ale jak już pisałam - u niego bardzo się polepszyło po paraprotexie i ostatnio po vernicadisie. Myślę, że to podziałało. Ale oczywiście ma inne alergie: pszenica, gluten i drożdże, mleko, jajka i mięso z kury (co jest rzadkością). Natomiast nie ma candidy i nie jest też uczulony na cukier. Jego wyniki są bardzo odmienne od wyników córki. Co do samego badania jeszcze: zdiagnozowanie 40 produktów zajęło tam ponad godzinę - jeden produkt jest sprawdzany przez dość długi czas i muszą to robić dwie osoby - jedna kręci pokrętłem (zmienia częstotliwości, pasma) a druga zajmuje się dzieckiem - przykłada mu tą końcówkę i sprawdza co się wyświetla - Coriander - do mnie to przemawia - myslę, że robią to dość uczciwie - często powtarzają (np. gdy mały się kręcił i coś tam nie wyszło) - czy u Ciebie też tak to robili? Alusia - wyszłaś?
-
Papaja, fajny ten sposób. Pewnie my olej rycynowy stosowałysmy za krótko i dlatego nie było efektów, a nawet, tak jak mówisz, mogło byc gorzej a my tego nie przeczekałyśmy... To co mnie zaskoczyło - że olejek rycynowy wysusza - to też może byc powód, że nam nie pomogło - bo skóra atopowa to skóra bardzo sucha... ale w mieszance z innym olejem.... wypróbuję - to będzie ta część od zewnątrz (od wewnątrz reszta:)). A sam przepis z tym ręcznikiem - bardzo mi sie podoba :) W weekend czeka mnie wielkie sprzątanie - córka ma też alergię na roztocza (powtarzam - tak wyszło na mora). Łącznie zpraniem kołdry i poduszki (nie ma mrozu - szkoda - możnaby było wymrozić). Postaram się zrobić wszystko bardzo sumiennie - po to, żeby mieć pewność, że wszystkiego dopilnowałam i niczego nie przeoczyłam/zleckeważyłam. Na szczęście to tylko 3 tygodnie. Co do oleju rycynowego jeszcze - na buźce mojej córki się średnio sprawdził, ale po okładach na brzuch (a byłam systematyczna i stosowałam go kilka tygodni) - dużo lepiej - jajnik przestał boleć.......
-
Weszłam na stronę natury24 - łał, trochę tam pobędę :) - strasznie fajny sklep, szkoda tylko, że tak powoli się ładuje... ale pewnie zostanę jego klientką :) Dzięki Coriander. Z jakich orzechów produkowany jest olej arganowy? z ziemnych? Jesli tak, to może uczulać, tak jak orzeszki... Moja córa jest uczulona na migdały (zgodnie z wczorajszym badaniem), ale może jeść nerkowce i orzechy włoskie. Ziemnych nie sprawdzałam, bo ich nie jada. Ale sprawdzę. Coriander - to co opisujesz - Twoja skóra - to tak jak byś opisywała wygląd skóry mojej córki. Malutkie, czerwone krostki, często z czymś białym w środku. Taka drobniutka kaszka - nie jak np. trądzik. Nie wiem, czy to sie da wycisnąć, bo na szczęście niegdy nie próbowałyśmy :) Nie rób tego!!! U niej najwięcej tego jest na buzi, ale robi jej się też na ramionach, od wewnętrzej stony ud - wtedy też swędzi... Tyle się naczytałam o pasożytach - że potrafią właśnie takie reakcje wywołać - podobne do alergicznych... Synek też tak miał - taką wysypkę - i po leczeniu antypasożytniczym zawsze mu bardzo ładnie to sie zmiejszało - teraz prawie do zera... On jest mniejszy, a leki dawkowałam im podobie - może dlatego na niego zadziałały a dla córki dawka była za słaba? Dlatego zastanawiam sie nad przepisem Kormoranki - oczywiście zredukowanym do połowy ze względu na wiek dziecka - ale to i tak będzie duuuża dawka. Nad włosogłówką jeszcze się nie zastanawiałam - chociaż wpadły mi w oczy te sposoby na jej usuwanie - trochę "straszne"... - myślisz, że włosogłówka może tu mieć swój udział??? Wracając jeszcze to samej wysypki - mnie alergolodzy zawsze mówili, że to nic groźniego. Owszem, objaw alergii, ale niezbyt poważny, i że dziecko z tego wyrośnie. Miała wtedy 2 latka... teraz ma 10 i jakoś nie wyrasta, a wręcz przeciwnie, jest gorzej... jeśli Ty też to masz, to brzmi to kiepsko...... może być wiekszy problem..... tym bardziej, że za chwilę dojdą wszystkie problemy skórne związane z dojrzewaniem......... cholera jasna No nic, działamy dalej - Alusia - nie wiem co jest skuteczne, na ile mora zadziała - ale, tak jak to w życiu - chwytamy sie różnych metod - może coś zadziała :) Wiesz, już samo to, że musimy "odstawić" wszystkie cukry, mąkę, nabiały - to już może pomóc. Oczywiscie bez "zalecenia lekarskiego" to by się nie udało - tu działa psychologia, szczególnie na dziecko - nie można i koniec :) wcześniej trudno było tak do końca wyegzekwować, bo a to jakieś urodziny koleżanki, a to kino, a to tylko niewinny batonik.... No i powiem Wam jeszcze, że - to na pewno sugestia - ale dzis rano i mnie i córce wydaje się, że buźka jest o niebo ładniejsza!!!! Sporo krostek poznikało, reszta zbladła..... oby :) Co do samej candidy - teraz, na tej diecie powinno lepiej zadziałać Sanum - poczytałam o tych lekach jeszcze raz - i są chyba niezłe - nie tylko leczą candidę ale też odbudowują jelita.... leczy się tym wszelkie problemy jelitowe: nadwrażliwość jelit, zespół złego wchłaniania, zanik błony śluzowej jelita, grzybice układu pokarmowego.... wiem, że leki są straaasznie drogie.... ale ja już je mam - więc jedziemy.... No i zapper - w moim są programy (poza normalnym zappowaniem 3 x 7 minut z 20 minutową przerwą). Te program są na konkretne schorzenia i jeden potrafi trwać nawet godzinę (bez przerw). Jest tam też taki program na candidę - trwa 3 minuty (a nie 7 jak pisałam wczoraj), ale trzeba go powtarzać 3 razy dziennie przez 2 tygodnie - i całkowicie candidy nie wybija, ale znacznie ja redukuje (zgodnie z instrukcją). Jak widzicie - działanie zmasowane. Efekty??? Zobaczymy. Zastanawiam się tylko nad tym, czy w trakcie odczulania na mora można dawać zioła odrobaczające/oregano. Corinder, jak myślisz? dziś sprawdzę sam olej oreganowy czy jej nie uczula, a jesli nie, to bym i to jej zaaplikowała.
-
Właśnie wróciłam z badania aparatem mora... Rzeczywiście - trochę to dziwnie wygląda... Co wyszło? Prawdę mówiąc to, czego sie spodziewałam/przeczuwałam/obserwowałam (chodzi o moją 10-letnią córkę). A więc ogromna alergia na czekoladę i ślinę psa... mniejsza na mleko, jajka, gluten, drożdże, cytrusy... Na pasożyty nie chcieli zrobić - stwierdzili, że taki wynik trudno byłoby zinterpretować i że nie robią... nie wiem dlaczego... ale zrobili na candidę - i ... duży przerost... Zaraz po badaniu - odczulanie na 15 najmocniejszych alergenów - potem popędziliśmy do dobrego sklepu: jak zywić dziecko bez glutenu, jajek, owoców (candida), nabiału? Ciężkie wyzwanie przed nami... Ale musimy wytrwać - to tylko 3 tygodnie - a dla mojego dziecka "szkoła" wytrzymania bez żelków/pizzy/makaronu... - za to z dużą ilością warzyw :) No i leki Sanum - na candidę + zapper (Clark, który kupiłam ma taki program przeciw candidzie - 3 x dziennie po 7 minut). Powiedzieli, że to sie nie kłóci. Tydzień przed badaniem musiałam odstawić córce zyrtec - buzia na dziś tragiczna... - będzie łatwo zaobserwować, czy całe to odczulanie działa... na razie jestem pełna optymizmu - na jutro umówiłam synka - jak już męczyć się z tą dietą to od razu dla dwojga... Coriander - jak tylko będę u homeopatki to oczywiście zapytam o ten lek - na razie się nie wybieram, ale pewnie za jakiś czas sie u niej zjawię. A co postanowiłas w sprawie kremu z progesteronem? Progesteron i prolaktyna często idą w parze (niedobór z nadmiarem). Ja dalej stosuję i mam okres tak łagodny jak nigdy: krótki, bezbolesny - zupełnie jak po tabletkach anty (jeśli kiedyś je brałaś). Zastosowałam ten krem w jednym cyklu przez cały miesiąc (od 5 dnia, a nie od 15) - wg moich obserwacji nie miałam owulacji - zablokował ją tak jak pigułki :) Chyba działa :) mam nadzieję, że bez skutków ubocznych - takich jak mają pigułki...
-
Witajcie :) A mnie ostatnio sporo stresów - i w pracy, i prywatnie... zdrową dietę diabli wzięli... nie miałam głowy tym się zajmować, musiałam "walczyć" :( Cały czas mam nerwowo... No ale w jednym udało mi się wytrwać - 5-6 szklanek soku dziennie i lewatywa kawowa - to już taka rutyna u mnie, jak mycie zębów :) Niestety cała reszta - do bani. Zmobilizowałam się też w końcu i umówiłam córkę na badanie aparatem mora i odczulanie - poleciła ma Coriander :) Idziemy jutro - jestem strasznie ciekawa co wyjdzie i w ogóle, jak to będzie wyglądać. Mam nadzieję, że niedługo nastaną dla mnie "lepsze czasy" - sprawy się poukładają, a ja wrócę do naszych "metod". Może skusze się na 3-dniówkę z jabłek Jarosława - na początek - żeby oczyścic się z tego wszystkiego co w siebie wrzuciłam bez żadnej weryfikacji przez ostatnie dni.... :( Alusia - bardzo Cie podziwiam. Mam też nadzieję, że wiesz co robisz - i działasz według jakieś planu opracowanego przez specjalistę (Małachow???). Nie zagłodź się. Coriander, przerwałam odrobaczanie - brak czasu, co innego na głowie - ale wrócę do tego - tzn. musze zacząć od początku. Już po diagnozie na ap. mora. Znalazłam też fragment Kormoranki - wynika z tego, że tego oleju oregano trzeba zjadać bardzo dużo - sporo więcej niż wg ulotki. Też tak brałaś? I jeszcze jedna obserwacja - zakupiłam polecane przez Was mydło Alep - pasuje i mi i rodzinie, mimo specyficznego zapachu. Zauważyłam, że chociaż kostka jest duża i sporo waży (300 g) mydło pływa po powierzchni wody... jak żadne inne, które, gdy wpadna do wanny, trudno znaleźć... pewnie to o czymś świadczy...
-
Jarosław wypróbowalam ten sposób ze śliną - u mnie wyszło zbyt "super dobrze" tzn. papierek granantowy - na max zasadowy. Sprawdziłam w moczu - i tu już nie było tak różowo (czyli granatowo) :) Chyba więc coś jednak nie wyszło :( Ale pomijając te różnice - widzę efekt stosowania dobrego odżywiania - kiedyś papierek wskazywał na spore zakwaszenie, teraz ph już jest powyżej 6,2 - coraz lepiej :) Ale i tak nie to co u moich dzieci - one sa w okolicach 7. Z innej beczki - od kilku dni coś tam pobolewa mnie w okolicach wątroby. Dziś po soku marchwiowo-jabłkowych dostałam takich bóli (skurczy), że nie mogłam się wyprostować... na szczęście po chwili przeszło... no i tak z marszu, bez wcześniejszych przemyśleń i nastawiania się - robię dziś oczyszczanie.... pewnie jakieś kamyki chcą wyjść........... to im pomogę :) Soki piję cały czas a i dietę ostatnio trzymam - prawie sam ryż, warzywa i soki - więc się "nada" :) Makler - Ty też dziś?