wiecie co mnie drażni, jak moja lokatorka ciągle pyta : a z czego się teraz uczysz? a co teraz robisz? umiesz już? normalnie ruszyć książki nie mogę, jest jakaś taka niesamodzielna. zawsze czeka ,aż ja coś zrobię a potem patrzy jak cos napisałam itd. czasami robie jakies wredne docinki ,ale ona tego zupełnie nie czai :P a nie chce jej mówic wprost, no bo w sumie co w tym złego...tylko te milion pytań...jeny.