salsacubana
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez salsacubana
-
dzięki , ale ja się czuję gorsza pod wieloma względami...... tkanka miękka na kośćcu decyduje o wielu sprawach w życiu.... ja np. nie mam żadnych tkanek na klacie, które utworzyłyby biust. Kobiety go mają, ja go nie mam... to naprawdę tylko tkanki ? To coś więcej jak widać.... Zresztą jak to ktoś mądry ujął: "Mężczyzn interesuje wnętrze ......... ...........pięknej kobiety." ;) No właśnie...wątpię czy ktoś chciałby mnie poznać na tyle blisko, by przedrzeć się przez tą moją powłokę :( zresztą moja depresja mnie ogranicza.... ciągle czuję się gorsza od koleżanek. I naprawdę nie potrafię uwierzyć , że kto kolwiek mógłby woleć mnie od ładnych dziewczyn.....
-
Dzięki za rady.... Ja muszę skoncentrować się na SOBIE. Inni są ode mnie lepsi i to mnie dobija/upokarza/dołuje.... :(((( Dlatego muszę unikać porównań.... za wszelką cenę. Każde porównanie z koleżanką mnie dołuje. "A NIKT się nie zakocha w malkontencie, bo sam dobry humor nam dodaje urody. Nie raz kiedy miałąm dobry humor słyszałam "ale ładnie wyglądasz, promieniejesz!" chociaż akurat np. miałam kiepski dzień i ledwie tusz na rzęsach" No tak, doby humor na pewno wpływa na wygląd, na to jak nas postrzegają :) ja wierzę w PRZEPŁYW ENERGII między ludźmi. Coś niematerialnego jak telepatia. Dzięki niemu odpychamy ludzi lub przeciwnie- przyciągamy ich. Komunikacja między podświadomościami, między myślami.... nie umiem tego sprecyzować ale jestem przekonana że oddziałujemy na ludzi mimowolnie. Przypomina mi się teraz fragment z "Nigdy w życiu" gdy bohaterka idzie przez korytarz pracy - roześmiana, szczęśliwa i właśnie PROMIENIUJĄCA! I tym właśnie przyciąga. To istnieje. "Poza tym piękno jest kwestią gustu, raz znam mnóstwo brzydul w mojej opinii które mają super facetów, dwa mnóstwo aktorów i aktorek osobiście uważam za brzydkich, m.in. Brada Pitta więc kwestia gustu, każdy ma inny typ. Trzy, widziałaś Cameron Diaz bez makijażu? Cztery - gust gust i jeszcze raz gust. Dla mnie np. Dorota Wellman jest BARDZO ładna." Kwestia gustu..... ale ja naprawdę jestem brzydka. Brzydka, aż przykro. Mimo to chcę ratować moją psychikę, przyjęłam pewną zasadę i chcę się jej kurczowo trzymać: MASZ B.TRUDNE ZADANIE - WYJŚĆ NA LUDZI BĘDĄC TAKIM CZYMŚ - NIE ZWAŻAJĄC NA INNYCH STARAJ SIĘ BYĆ NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE , najlepszą na miarę Twoich możliwości. Upośledzona dziewczynka która zdobędzie ocenę bardzo-dobrą po tygodniu wytężonej nauki dniami i nocami , nie powinna załamywać się tym, że jej koleżanki zdobyły 5kę po 30 minutach nauki. Powinna przeciwnie: cieszyć ze swojego sukcesu nie bacząc na innych. Tego typu sytuacje są upokarzające,ale nic innego nie zostaje nam -"gorszym" w danej dziedzinie. Bycie "gorszym" jest b.upokarzające i dołujące, ale mimo wszystko powinniśmy walczyć. Poczytałam trochę tych "Niepokonanych" , dzięki za linka. Filmików nie oglądałam, bo nie chcą mi się włączyć, ale sam tekst się przydał. :) Dzięki i ...trzymajcie proszę za mnie kciuki. :)
-
heloł
-
dzisiaj jest mi okropnie przykro ........... :( przychodzi taki moment (dziś) że się porównuję ze wszystkimi dziewczynami... wszystkie są ładniejsze ode mnie :( ostatnio , przez ostatnie kilka dni, starałam się cieszyć życiem, być maksymalnie pozytywnie nastawiona... cieszyłam się taki bzdurami że autobus mnie nie przejechał, że dziś nie pada, że ktoś się uśmiechnął.. itd. Ale dziś się potknęłam o potężną przeszkodę... znowu ten wygląd... on mnie stawia na najgorszej pozycji..........i przez to wierzę że jestem gorsza, wygląd mi to podpowiada. :( Nauka mnie frustruje, bo mam jej dużo, a potem i tak zdaję sobie sprawę, że to jest jedyne co w życiu mam.... że ja NIE MAM życia prywatnego. Jest tyle pięknych, boskich dziewczyn na tym świecie że ja nie wiem co tu robię :(
-
najbardziej brakuje mi tego poczucia bezpieczeństwa.... chciałabym WSZYSTKO w relacji z facetem zdobyć dzięki ZACHOWANIU a nie chwilowo bardziej korzystnemu wyglądowi :((( okropnie źle się czuję, gdy otrzymuję niejednoznaczne sygnaly... raz że niby się podobam niektórym, a raz sygnały odrzucające od innych.... to wszystko może być kwestia dobrego światła ......... :( a "w reflektorach beeep rozczarowanie" :((( to okropne, okropnie mnie to męczy.... naprawdę chciałabym zbudować Miłość na porządnych fundamentach..............
-
Bardzo pokrzepiające jest to co piszesz - począwszy od tego dowartościowującego "pierd***isz" :D skończywszy na jego rozwinięciu. Musisz mieć b.fajnego męża, skoro Cię akceptuje i prawi komplementy (o ile rzeczywiście masz, tak jak mówisz wady wyglądu...). Ja mam paru facetów "na oku", podobają mi się po prostu, ale nic nie robię w kierunku bliższego ich poznania, bo mam to mocne i głębokie przekonanie że pierwsza lepsza Pięknota by mnie wygryzła...bez najmniejszego wysiłku :( Nie mogę mieć pretensji do mężczyzn o to, że liczy się dla nich wygląd kobiety...
-
"Jesteś niestety straszną malkontentką, w dodatku trochę leniem, ponieważ chciałabyś po prostu urodzić się piękna, a skoro tak nie jest, nie masz zamiaru pracować na sobą na zasadzie : "jestem już brzydka, więc niech tak zostanie"." Tak, to prawda. Bardzo chciałabym się urodzić piękną. Wtedy mogłabym mieć np. miłość ;) Swoją drogą zdałam sobie sprawę przy okazji tych rozkmin, że facet który aktualnie mi się podoba, niestety (chyba) leci na kobiece cuda natury.....trudno wymagać od jakiegokolwiek samca (istoty rodzaju męskiego wodzonej przez instynkt seksualny) tego że zadowoli się niepiękną i nieseksowną dziewczyną z innego powodu niż z "braku laku". Smutne. Dobry seks też się liczy. A moje ciało działa tak, że największe libido zwiędnie jak się na mnie spojrzy... i dlatego aż mi szkoda facetów, by marnowali czas na związek z moim ciałem...........
-
Skąd wysnułyście (monique i papryczka)wniosek że ja o siebie nie dbam? :O dbam; 1.maluję rzęsy tuszem 2.reguluję brwi u kosmetyczki 3.do włosów [mytych codziennie rano] używam: -odżywki avon daily shine albo joanna jedwab -jedwabiu firmy biosilk -prostownicy 4.cerę udało mi się wyleczyć z trądziku i teraz nie mam prawie żadnych niedoskonałości widocznych z daleka (z wyjątkiem wągrów widocznych w zbliżeniu na świnkę, ale staram się unikać rozmów twarzą w twarz w pełnym świetle) 5.schudłam ostatnio 8-9 kg (waga się waha) 6.staram się ubierać tak by tuszować niedoskonałości figury, ale nie silę się na bycie "sexy" a więc -mini-spódniczki -dekolty (w moim przypadku i tak nie spełniłyby swej roli z powodu totalnego braku biustu) odpadają, bo ja nie chcę by ktokolwiek się za mną ślinił, nie chcę być obiektem seksualnym (dla więcej niż jednej osoby, czyli praktycznie sexy chciałabym być tylko dla mojego ew. chłopaka) 7.oszukuję wizualnie wydłużając sobie nogi poprzez buty na o obcasie rezygnuję z: 1.push upów 2.powiększania ust makijażem powód jest prosty; przychodzi moment, gdy push-up się zdejmuje, a makijaż zmywa. Chcę by faceci w moim otoczeniu wiedzieli że ja NIE MAM górnej wargi. To nie jest masochizm, chęć umartwiania się. To jest próba budowania poczucia bezpieczeństwa. Po prostu stosując te dwie rzeczy, czułabym że oszukuję, że działam FAŁSZYWYMI PRZEKAZAMI na podświadomość faceta. Pomyślmy... jak by się poczuła dziewczyna, która poszłaby do łóżka z facetem poznanym na basenie, zakładając że on za każdym razem na tym basenie nosiłby kąpielówki zwiekszające wizualnie objętość? ;) Niby on nic nie mówił, z jego ust nie wyszło ani jedno kłamstwo, ale mógł się domyślić że takie kąpielówki działają nie tylko na świadomość ale i na PODŚWIADOMOŚĆ. Mój biust nie istnieje, nie mam czegoś takiego. I mimo że jest mi z tym źle, naprawdę, to nie przekonam się do push-up'ów bo wiem jak bardzo biust jest ważny dla facetów....
-
monique.... przerażasz mnie.... :) z Twojej wypowiedzi wynika, że dobrze jest się dostosowywać do wymagań facetów wbrew sobie samej? :O Mnie to nie obchodzi co się 'facetom' (jako sporej grupie) podoba. Ja chcę się podobać sobie samej.. nie akceptuję solarium ani tipsów więc nie będę się ani o jedno ani o drugie starać...... nie chcę mieć powodzenia u dużej ilości facetów na zasadzie "to większości facetów się podoba", lecz podobać się taką jaką sama siebie wykreuję niektórym. To trochę upokarzające kształtować sobie wygląd pod dyktando facetów...... obcisłe bluzki odpadają; -mam tłuszcz na brzuchu jeszcze nie zwalczony -nie mam biustu (nawet gdybym miała biust, nie nosiłabym dekoltów odsłaniających jego część, bo nie lubię tego)
-
ciężko tak :/
-
Nie lubię solarium,moim ideałem jest bladość, serio. "ale może nie warto czekać na super przystojnego ksiącia z bajki tylko dać szansę jakiemuś zwykłemu facetowi?" oczywiście że tak!!! Zdecydowanie tak!!! Ja uwielbiam tzw. normalnych [z wyglądu] facetów. Faceci przystojni [zakładając że poprzez PRZYSTOJNOŚĆ rozumiemy mięśniaków z twarzą Colina Farella czy Davida Beckhama, z 'super' klatą itd.] NIE pociągają mnie. Nie, ani trochę. Podobają mi się tacy zwykli z wyglądu, niezwykli z charakteru. Uwielbiam ich i -choć to niezrozumiałe dla 'logicznie myślących dziewczyn'- WOLĘ ICH OD TZW. SUPER-PRZYSTOJNIAKÓW. A jeśli chodzi o ciało to zakochuje się nie w poszczególnych jego częściach, lecz w uśmiechu. Ciepłym i ładnym.
-
grace jones - przykro mi że też tkwisz w takim marazmie :((( To smutne- obydwie tracimy naszą niepowtarzalną młodość... :(
-
dzięki za odpowiedzi :) witam monique w moim temacie :) ad.1 - ja się nie maluje wcale, poza rzęsami .....na pewno nigdy nie posunę się do zastosowania sztuczki optycznego powiększania ust szminką....nigdy. Botoksem owszem, bo to jednak zmiana "rzeczywista" a kredką - pozorna.... ad.2 -"Nie trzeba byc pięknością żeby mieć faceta" ale ja nie chcę mieć jakiegokolwiek faceta...chcę takiego który mi się podoba. A ponadto, chciałabym by był ze mną dlatego że i ja się podobam a nie np. "z braku laku" ! :( nie chcę desperatów/frustratów ad.3 - zrobione :) gdybym tego nie zrobiła, już dawno bym zwariowała. Mam dwa kierunki studiów i nie narzekam na brak czasu. Dlaczego? Bo spokojnie można wyrobić z nauką jeśli się nie ma życia prywatnego. A takowego nie mam więc 100% czasu poświęcam na kształcenie się. To chyba lepsze że przeznaczenie 30-50% czasu na "wolne" które u innych realizuje się jako spotkania z partnerem/przyjaciółmi, zaś u mnie realizowałoby się jako... "opie*alanie się i rozwałkowywanie problemów uczuciowych". Bez sensu. A z nauki korzyści mam konkretne, wymierne. :) "po4. nadrabiaj pewnością siebie. Nie ma nic gorszego jak zakomplesiona i brzydka ,a ludzie jak ktoś jest pewny siebie uważają go za bardziej ładnego i interesującego" to też zauważyłam... próbuję ... kontakt wzrokowy owszem, ale z daleka. Z bliska za bardzo wstydzę się paszczy swej by móc utrzymywać spojrzenie w twarz drugiej osoby. Z reguły moje rozmowy wyglądają tak, że patrzę przed siebie mówiąc w bok. Lubię zapominać rozmawiając że rozmwóca na mnie patrzy. Bo ta świadomość,że on akurat wpatruje się w moją twarz jest dla mnie upokarzająca, onieśmielająca i dołująca. Naprawdę.