Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dominika.k

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Dominika.k

  1. Naprawdę myślałam, że tylko ja jestem taka. Kiedy na swojej drodze spotykałam ludzi, którzy twierdzili, że są nieśmiali wcale tego nie widać było. Niby nie śmiali, ale jednak towarzyscy jakoś mi się to kupy nie trzymało. I myślałam, że tylko ja jestem takim naprawdę beznadziejnym przypadkiem. Niektórzy nazywają się nieśmiałymi, a wcale nimi nie są.. i nie wiedzą chyba do końca co to znaczy. Albo u mnie to już nie tylko nieśmiałość, a ta fobia nie wiem. Ale dużych skupisk ludzi się nie boję, boję się tylko i wyłącznie zabrać głos, otworzyć, a to się chyba do fobii nie zalicza. Nie znam się wydaje mi się, że mam po prostu głęboką nieśmiałość ehh. Fajnie, że się rozumiemy:) cieszę się.
  2. a ja zauważyłam, że przełamywanie najlepiej mi wychodzi na zupełnie obcych ludziach. Takich, których wiem, że nigdy nie zobaczę więcej i rozmowa też nie musi trwać zbyt długo. Np. czasem zagada do mnie ktoś na ulicy, w kolejce, sklepie, pomarudzi mi trochę nad głową to potrafię odpowiedzieć sama coś zagadać, ale nigdy pierwsza:P pamiętam jak mój chłopak zdawał prawko i ja stałam pod Wordem w oczekiwaniu na wyrok to jakiś chłopak się do mnie uśmiechnął to się oduśmiechnęłam mu ( nie ma takiego słowa chyba:P) i się zaczęła rozmowa. Ba! nawet go pocieszyłam, bo sam czekał na swoją kolej. I wydawałoby się, że mam predyspozycje by zacząć normalnie funkcjonować z ludźmi. Ale nie.. taka odważna to tylko do obcych i tylko w niektórych sytuacjach. Ale jak wiem, że np z rodziną mojego chłopaka będę zmuszona utrzymywać dłuższe kontakty to jestem zupełnie inna, w szkole to samo, chodziłam na kurs angielskiego to też taka niemotka byłam i bałam się o cokolwiek zapytać.. powiedzieć. Nawet u siebie w rodzinie jestem cicha. Tzn do rodzeństwa, mamy to wiadomo nie. Ale kontaktu z ciocią, wujkiem czy bratem lub siostrą cioteczną też nie ma. Wstydzę się ich wszystkich i krępuję.. nawet w rodzinie. Ehh.. nie wiem czy to jest do wyleczenia, bo im człowiek starszy to tym bardziej się do tego przyzwyczaja. Kiedyś myślała, że to nieśmiałość, bo jestem dzieckiem, ale nie im dalej tym gorzej
  3. ja akurat z pisaniem tego co myślę nie mam problemu. Aż dziwne, że pisząc czuje sie mądrzejsza, bo gdybym miała to wszystko ot tak komuś powiedzieć to sory, ale w życiu zdania nie mam swojego. A tu nawet potrafię wystukać na klawiaturze swój pogląd. Gdzie ja w życiu odważyłabym się co kolwiek wtrącić swojego. Lubię pisać, mailować, poznawać ludzi przez internet, ale nigdy to nie wyszlo na real.
  4. No właśnie. Z tego co widzę najwięcej osoób ze Śląska są to zupełnie nieznane mi rejony niestety
  5. Cześć Ugaa Bugaa a jesteś m czy k? Ile masz lat?:)
  6. najlepszy byłby wspólny wyjazd, bo mimo wszystko mielibyśmy do pokonania kawały drogi przez Polskę. Jakiego miejsca byśmy nie wybrali to ktoś z nas miałby daleko, a jechać cały dzień by posiedzieć razem godzinę, dwie? Może to rzucanie się na zbyt głęboką wodę, ale myślę, że wyjazd jakiś.. dwudniowy byłby dobrym rozwiązaniem chociaż w sumie jestem przerażona tym co mówię. Wiem jednak, że mimo, że deklaruje się sporo osób to ostatecznie spotkamy się garstką. Ale jestem dobrej myśli.
  7. Ale nie wszyscy mamy fobie.. mysle, ze niesmiali mieliby latwiej. Ale jesli to by nam wypalilo to mozemy organizowac sie czesciej i poszerzac grupe moze beda dolaczali do nas ci co z poczatku nie byli pewni, mieli jakies obawy. Jeśli ktos nie jest gotowy nie czuje sie na silach to niech i tak bedzie tu z nami moze kiedys sie odwazy a moze to byc dobre doswiadczenie dla nas:)
  8. Ja jak już wspomniałam Radom, 20 lat. Wspólny wyjazd jak najbardziej ok, ale nie w sylwestra w jakiś wolniejszy termin byłabym za. Bo Sylwestra spędzam z moim mężczyzną.
  9. Tak ja jetem z Radomia. Do Warszawy to rzut beretem:) ale mogę podjechać wszędzie.. o ile się nie zgubię nie za wiele podróżuję w życiu w wielu miastach nigdy nie byłam.
  10. kamil wlasnie o to chodzi ze wiele jest takich ludzi tylko siedza zamknieci w sobie i dlatego kazdy trkatuje ich jak dziwolagi
  11. Ja też powinnam zacząć wreszcie pracować. Szkołę skończyłam.. o studiach na razie nie myślę nawet za bardzo by mnie to przerosło. Ale odwlekam moment roznoszenia CV, szukania jak tylko mogę. Ale trzeba wreszcie zacząć coś robić. Ehh, ale mieliśmy tu nie jęczeć jak nam źle, bo że jest źle to każdy wie z nas. Musimy się jakoś podbudować... Jakoś.
  12. kamil21 żyć jest po co. A tylko w stosunku do ładnych dziewczyn czy też rozmowy z kumplami nie wychodzą?
  13. Stalingrad witaj:) jak coś wykombinujecie to będę chętna.
  14. A nad morzem nie byłam nigdy.. Tylko jedna nad morzem druga na Śląsku ja w centrum. Ale nie można dopatrywać się przeszkód, bo nigdy nic nie wypali.. popiszemy tu kilka dni, a jeśli nadal będziemy chcieli to jakoś to się rozwiąże.
  15. ja byłam w sobotę na rocznicy u przyszłej szwagierki. Całą imprezę muł.. dopiero jak się porozjeżdżali goście to ja kielonka łyknęłam i porozmawiałam ze szwagierką.. jakoś kilka słów wykrztusiłam. Eh, ale nie można znowu w alkoholizm przez te swoje fobie popaść, bo po % łatwiej i się gęba otwiera
  16. Ja troszkę pewniej czulam sie jak schudlam. Czulam, ze moge wszystko. I tak pewnie kroczylam przez miasto heh, ale i tak nie umialam rozmawiac. Ale coz raj nie potrwal dlugo bo przez siedzenie w domu znowu zaczelam jesc i mam na plusie 30kg:( z niewpnosci siebie nie wylecze sie nigdy. Ja mam czasem wrazenie, ze to nie przez niesmialosc tylko kurcze jestem za glupia na prowadzenie takich pogawedek nawet o niczym nigdy nie wiem co powiedziec a jak wiem i juz cos wymysle.. to okazuje sie ze juz ludzie sa na nowym temacie, a ja znowu nie mam nic do powiedzenia
  17. marta rozumiem Cię naprawdę, Co prawda ja akurat nie mam problemów z przebywaniem wśród ludzi do których nie muszę się odzywać tak jak np. w kinie czy na spacerze. Gorzej jeśli jestem w towarzystwie, które ode mnie wymaga rozmowy. Tak jak na przykład Ty czujesz się w rodzinie u swojego narzeczonego. Mam dokładnie tak samo. Siedzę jak tłumok i nie potrafię się odezwać, czasem odpowiem na jakieś pytanie, ale mój głos tak wtedy dziwnie brzmi. Czasem mam kompleksy gdzieś wychodząc i mam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy i obgaduje, ale potrafię się przełamać. Tak więc kino czy pójście do restauracji ze swoim chłopakiem lub siostrą jest w porządku. Siedzimy sami i mam w nosie innych chociaż nie potrafię powiedzieć nic głośno to jakoś sobie z tym radzę. Ale indywidualny kontakt z obcymi to jakaś masakra. Mam też problemy z załatwieniem jakiś spraw jak tylko mogę to kimś się wyręczam.. jeszcze nigdy nie zamówiłam pizzy na telefon heh. A jak zdawałam prawo jazdy to też była masakra. Bardziej stresowałam się tym co sobie o mnie pomyśli egzaminator niż to czy zdam. A podejście do okienka też była katorgą, potem odebranie prawa jazdy. Ehh źle jest ze mną.
  18. Ja stwierdziłam, że już nic z tym nie zrobię. Żyję tak już 20 lat. Jeszcze nie miałam okazji sprawdzić się w sprawach zawodowych. Ba nie wiem czy w ogóle odbędą jakąś sensowną rozmowę kwalifikacyjną, bo nie umiem się zaprezentować od siebie nic nie powiem chyba, że sami zapytają. Dopiero za mną szkoła. Przez lata nauki nie zawarłam żądnych przyjaźni.. Trochę przykre. Jeśli tylko znajdę jakąś pracę to się z tym pogodzę, Będę z tym żyła. Mój facet mnie akceptuje. Trochę brakuje mi znajomych, ale myślę, że właśnie najlepiej zrozumiemy się my razem. Nikt nie będzie na nikogo patrzył jak na kosmitę gdy ten będzie milczał, a może właśnie łatwiej nam by było rozmawiać, a nie tylko milczeć.. bo ja ogólnie milczenie to mam chyba we krwi:( Heh. Szkoda, że jesteśmy porozrzucani tak po Polsce. Ktoś na początku tematu proponował wspólny wypad ja chętnie bym kogoś poznała, ale nie w Sylwestra mam tego swojego skarba i muszę go trzymać przy sobie żeby nie uciekł do jakiejś wyluzowanej i towarzyskiej laski:P
  19. Hej, hej! Chcę do Was dołączyć:) Jestem totalnym odludkiem i sobie z tym nie radzę. Jestem samotna i mnie to dobija. Mam chłopaka, ale to tylko przez jego cierpliwość by w końcu dotrzeć do mnie i przed nim jako jedynym się otworzyłam, ale jego rodzina masakra. Ani słowa. Jak o coś pytaja to sie stresuje:( nie mam znajomych i mi tego brakuje mogę do Was?
×