Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

CallMeBlondiee

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez CallMeBlondiee

  1. Pozwolę sobie wkleić linka. W sumie dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu z takim problemem. http://www.youtube.com/watch?v=5F9BJKEEFC4 Matias - co do ucieczki ze studiów, to doskonale Cię rozumiem. Gdybym wiedziała ile nerwów, strachu i straconego przez to zdrowia będzie mnie kosztować studiowanie, to nie wiem czy bym w ogóle zaczynała. Może zrobiłabym po prostu jakieś studium lub kursy. Tym bardziej, że wcale nie mam pewności czy znajdę pracę z tym papierkiem magistra. Ale teraz muszę już dociągnąć do końca, choć jest coraz gorzej (mimo, że teoretycznie powinno być łatwiej). Coraz gorzej czuję się wśród ludzi ode mnie z roku i w ogóle... :( Jednak w ogólnym rozrachunku to chyba zdrowie i komfort psychiczny są ważniejsze niż dyplom wyższej uczelni. fobia to ja - Chyba troszkę za bardzo wierzysz w słowo "niemożliwe". Dlaczego uważasz, że nie możesz z nikim być? Ja też kiedyś tak myślałam, ale jednak z bliską osobą jest inaczej i człowiek szybciej się otwiera przy kimś takim.
  2. Czyżby ktoś cierpiał na bezsenność? ;) Zawszenowy - nie słyszałam, że socjofobicy coś takiego robią, ale to może być ciekawe. Kto wie, może to dobry element terapii - takie wystawianie swojej osoby na widok publiczny, oswajanie z własnym głosem i mimiką i spojrzenie na siebie oczami widza. A nuż okaże się, że wcale nie wypadamy tak źle. Jeśli o mnie chodzi, to występ przed kamerą (gdzie sama sobie byłabym reżyserem i pierwszym recenzentem mającym możliwość wstępnej oceny, edycji i możliwości wykasowania filmiku) byłby zdecydowanie łatwiejszy niż bezpośredni występ przed "żywą" publicznością. Aż mnie zimny dreszcz przechodzi na myśl o tym drugim, bo w weekend prawdopodobnie nie ominą mnie tego typu atrakcje :(
  3. Hej Czytam te wszystkie wasze wpisy, i podobnie jak Ugę ogarnia mnie jakiś rodzaj smutku. Powodem jest nie tyle fakt, że sporo nas łączy, ile to że właśnie wartościowym ludziom (a jestem pewna że takimi jesteście) tak się w życiu podle wiedzie. Najgorsze, że przyjmujecie to wszystko na siebie z opuszczonymi głowami. Wiem, wiem... brakuje odwagi i siły przebicia by coś zmienić. Matias, fobia to ja, Ugaa - ciężko mi się do końca z wami utożsamić, bo ja miałam to szczęście, że rodzice zawsze byli po mojej stronie (choć w domu awantur też nie brakowało). Jednak w zasadzie i tak skończyliśmy podobnie, bo mnie również socjofobia nie ominęła. I nie są mi obce również myśli samobójcze, choć nawiedzały mnie stosunkowo rzadko i szybko odchodziły. Ból egzystencjalny czuję w zasadzie nieustannie. Ale mimo wszystko jestem optymistką, i wierzę w lepsze jutro. Wiem jedno - trzeba straszliwie cierpieć, aby zdecydować się na dokonanie takiego ostatecznego aktu. Ktoś kiedyś powiedział, że "nadzieja umiera ostatnia". Myślę, że samobójcy są tu właśnie wyjątkiem, w ich przypadku umarła pierwsza. Dlatego życzę Wam, aby ta nadzieja nigdy Was nie opuściła. Prawda jest taka, że nie jesteśmy sami. Wielu znajduje pomoc. Może jeszcze ustosunkuję się do pomysłu Małej Suu. Uważam, że takie dotacje z UP to naprawdę dobra rzecz, nad którą warto się zastanowić (mam tu na myśli tych którzy nie pracują). Sama skorzystałam i planuję ponownie. Ale oczywiście trzeba mieć jakiś pomysł i zaplecze na otworzenie działalności. Nie musi być to coś wielkiego, np. znajoma ma internetowy sklepik z odzieżą. Katalinka - Jak daleko od Wrocławia mieszkasz? Jesteś bardzo mile widziana w naszym gronie :) Pozostali również.
  4. Cześć Wszystkim :) Powracam po kilku dniach z lekko spóźnionymi życzeniami Noworocznymi. No więc wszystkiego naj naj najlepszego. Niech się Wam spełni w tym roku to, o czym sami marzycie :) Widzę, że nawijka się rozkręciła :) I coraz częściej sportowy duch się tu objawia. No no... Mała Suu - Zmiana stopki wraz ze zmianą roku? ;) Jest niezła. Ugaaa - Fajnie, że zajrzałaś. Ja też mam nadzieję, że znowu zobaczymy się w podobnym, lub większym gronie :) 33 - potwierdzam, we Wrocku są lodowiska. Kiedyś w zimie było specjalnie przygotowane na samiutkim Rynku i ludzie bawili się przednio. Nie wiem jak jest teraz. Co do wymiany mailowej, to oczywiście służę jakby co pomocą jako pośrednik ;) Zawszenowy - u mnie nieśmiałość + kilka innych dziwnych zachowań z niej wynikających można było obserwować już od dawien dawna, czyli od późnej podstawówki. Tyle, że wtedy jeszcze ani ja, ani moi rodzice nie słyszeli o czymś takim jak fobia. Często natomiast spotykałam się z chybionymi prognozami że z tego wyrosnę :) Niestety nie rosnę już od 10 lat, a fobia jak widać nie ma zamiaru odejść :P Z tym, że dopiero od niedawna potrafię ją nazwać po imieniu. rEloAd.!x - (jakoś ciężko powtórzyć ten Twój nick ;) dobrze, że jest opcja kopiowania) moja rada - wykorzystaj swój młody jeszcze wiek i walcz z tym dziadostwem, obyś jak najmniej kolejnych lat zmarnował(a) Najbardziej szara mysz - Witaj. O naszym spotkaniu już pewnie przeczytałaś. Ja natomiast ciągle nie mogę doczekać się wieści od Mazowszanek ;) Wszystkie tak bardzo zajęte? Matias - czekamy też na Twoje relacje. I pozostałych również! Jak tam Wam się wiedzie?
  5. Słabiutka misia - zgadzam się, nie można przecież całego życia spędzić na forach. Warto się odważyć i wyjść w końcu do ludzi. Inaczej będziemy tkwić w wiecznej stagnacji i izolacji. Mała Suu skopiowała listę, jeśli macie jakieś propozycje miast, to wpisujcie się. Zobaczymy czy utworzy się jakaś konkretna grupa gotowa spotkać się w danym mieście. Póki co Wrocław wydaje się najbardziej realny, bo jest najwięcej chętnych. Mam nadzieję, że osoby które ostatnio mniej piszą, wkrótce tu jednak zajrzą. Rozumiem że każdy ma swoje obowiązki, szkołę itp. i nie zawsze jest czas na pisanie.
  6. słabiutka misia - sorki, lekko przekręciłam Twój nick w przedostatnim poście (napisałam mała zamiast słabiutka ;) )
  7. Fobia to ja - może spróbuj z tymi cukierkami na początek. Zawsze to trochę grosza wpadnie, poza tym będziesz bogatsza o jedno doświadczenie więcej. Może akurat trafisz na jakichś miłych ludzi. A z czasem znajdziesz ciekawsze zajęcie.
  8. fobia to ja - rozumiem Cię, bo sama mam w domu często "dym". Wtedy najchętniej by człowiek uciekł do swojego własnego mieszkanka (którego nie ma). A co takiego wymyślił Twój ojciec? Może to nie takie złe jak się na początku wydaje? Czasem warto spróbować.
  9. I po nartach :) Było super. Dzięki dziewczyny za miłe towarzystwo :) Polecam każdemu takie spotkanko. Mała Suu - dziękuję, że mnie namówiłaś. I tak oto wraz z Ugą nauczyłyśmy się jako tako jeździć (przy pomocy mistrzyni Małej Suu) :) Pochwalę się, że prawie bez upadków :P Zapraszam jeszcze raz wszystkich na spotkanie we Wrocku - WARTO.
  10. Zawszenowy - witaj :) Joanna - Ja miałam tego pecha, że w pracy oceniano mnie właśnie przez pryzmat "towarzyskości". W grę wchodzi nie tylko ocena szefostwa, ale również współpracowników. To, że wykonywałam całą czarną robotę i pracowałam najpilniej i najlepiej jak można, jakoś nie było zbytnio doceniane. Czułam się jak pomiotło. Starałam się być miła, ale z powodu nieśmiałości i małomówności chyba nie byłam lubiana. Uciekłam stamtąd przy najbliższej nadarzającej się okazji. Teraz mam jeszcze większy lęk przed podjęciem pracy. Zawszenowy - naprawdę jest nas tylko 5%? Piękna statystyka, tylko dlaczego akurat na nas musiało trafić? :o Net to jednak zbawienna rzecz dla nas. Chociaż tutaj możemy się wyżalić i pogadać. Nic dziwnego, że tu wydaje się nas być więcej. W realu raczej nikomu bym się nie przyznała że jestem socjofobiczką. Dziś debiut narciarski mój i Ugi. Trzymajcie kciuki za nas, bo bardzo się boję "zbłaźnienia".
  11. Wesołych :) Mam nadzieję, że wczorajszy wieczór był dla Wszystkich miły i magiczny. Jak Wam poszło dzielenie się opłatkiem? U mnie też spadła nowa warstwa bialutkiego puchu. Stary brudny śnieg został przykryty. Mała Suu - Mam stresa przed tym narciarskim debiutem, ale się nie poddam. Moja szkoła? Nie zazdroszczę snu ;) Żartuję - nie jest taka zła. Ale swoją drogą ciekawe podróże odbywasz w tych snach :P Wracam do objadania się makowcem... A co tam kalorie!
  12. Ooo, ale tu znowu zastój :) antonin12345678 - tak, zaglądają tu osoby z Poznania :) fobia to ja - mnie to nawet alkohol już od jakiegoś czasu nie pomaga. Po prostu przestał na mnie działać. Kiedyś wypiłam 2 piwa i byłam wyluzowana, a teraz musiałabym chyba wypić naraz 5 piw albo drinków. Jednak szkoda wątroby ;) Zresztą to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę i nie polecam. Okazyjnie najwyżej.
  13. Witajcie :) Widzę, że większość z nas została pochłonięta przez obowiązki. W końcu to koniec roku, a więc zamykanie różnych spraw, przedświąteczne przygotowania i nadwyrężony budżet. U mnie też krucho. Mała Suu - mam nadzieję, że ta Twoja wpadka finansowa jakoś się rozwiąże. Nie warto się łamać, jak to mówią "nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem". Ale trzymam kciuki aby było ok. Ciekawy przypadek z tej Twojej znajomej na studiach. Jeśli dziewczyna nie ma fobii, to może po prostu nie potrzebuje towarzystwa innych osób. Ale w takim razie skąd te nerwy przy publicznych występach? A może to jednak fobia, tylko maskowana? W mojej poprzedniej szkole też była taka osoba, bardzo jej współczułam, ale nie udało mi się nawiązać z nią kontaktu. Może dlatego, że tak jak napisała Ugaaa, ja też nie potrafię czasem użyć odpowiednich słów. Ogólnie mam problemy z okazywaniem uczuć. Mam przed tym jakąś dziwną blokadę. Myślę, że wiele osób z fobią się właśnie maskuje, wstydzą się swojej nieśmiałości. I mimo, że nie chcą być same, to jednak unikają kontaktu z innymi np. w taki sposób, jak ja ostatnio. Owszem chciałam nawiązać koleżeński kontakt z dziewczynami które mi zaproponowały kawę, ale uciekłam, udałam że mam ważniejsze sprawy na głowie. Pewnie nie odebrały tego pozytywnie. A ja przecież nie zrobiłam tego z niechęci, tylko się przestraszyłam. Ugaaa - jak tam wypadzik w Alpy? Udał się? Troszkę zazdroszczę takich wyjazdów :) Matias - Ja jestem daleka od obwiniania rodziców, bo uważam że nawet jeśli w jakiś sposób wyrządzają krzywdę dzieciom, to w większości robią to nieświadomie. I na pewno w głębi duszy chcą jak najlepiej. Wydaje mi się, że w dużej mierze problem polega na braku porozumienia. Na zamykaniu się przed sobą i nie okazywaniu emocji. Przez to rodzina staje się (jak to określiłeś) sztucznym tworem. Czasem nawet wynika z tego wzajemna wrogość, żal itd. Niestety takie rodzinne relacje rzutują później na całym naszym życiu. I tak jak mówisz, zachowanie rodziców zapewne jest w jakimś stopniu determinowane przez środowisko w jakim wcześniej przyszło im żyć. Ogólnie ciężki temat. Jeszcze powiem coś na temat wrażliwości - uważam że dobrze by było, gdyby każdy człowiek jej trochę miał. Zaś nadwrażliwość to już inna bajka :( A co do spotkania z Myszą, to szkoda że nie wyszło. Powinieneś w końcu dać się wyciągnąć komuś z domu. na krawedzi - witaj :) Czym przejawia się Twoja fobia? Napisz coś o sobie. Wiecie co, mam dziś doła, związek mi się chyba trochę sypie i to w dużej mierze zasługa fobii :(
  14. Ugaaa - masz rację, jestem wrażliwa, zawsze byłam, a to doskonałe podłoże do rozwoju nieśmiałości. Jedno generuje drugie. Tacy ludzie jak my, zawsze będą mieć bardziej pod górkę. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdy trzeba iść przez życie przebojem. Ja się przejmuję prawie wszystkim: chorym zwierzakiem, samotnym człowiekiem itd. W dodatku bardzo łatwo jest zrobić mi przykrość. Ale z drugiej strony ta wrażliwość to podobno cecha ludzi szlachetnych i czasem jestem dumna z tego, że ją posiadam. Bo dla mnie większą wartość ma człowiek uczuciowy i empatyczny, niż ten towarzyski, co zmierza do celu po trupach. To prawda, że Ci drudzy łatwiej coś osiągają w życiu, ale mnie to szczerze mówiąc przeraża. Jak patrzę na to wszystko, na wyzysk, cwaniactwo i kult pieniądza, to mam ochotę uciec gdzieś daleko. Studia coraz częściej kończą ludzie mający niewiele pod kopułą, przy pomocy narzędzi takich jak: kasa, przebojowość, itd. To samo tyczy się większości tzw. nowobogackich, oprócz tego brak skrupółów, brak sentymentów i pełen luz. Paradoksalnie oni właśnie mają nawięcej "przyjaciół" :o Coś tu jest nie tak :( Dziewczyny, nie piszcie, że jesteście nic nie warte, bo mam ochotę przylać pasem :) Fobia - rozumiem Twoje zwątpienie w przyszłość, ale nie można się poddawać. Ugaaa - taka mądra kobietka i tak nie wierzysz w swoją wartość. Tak nie powinno być! Mała Suu - widzę, że narty to wcale nie taka prosta sprawa. Chyba trzeba mieć nie lada kondycję, żeby nie paść :) Oj.. będzie ciężko :P
  15. fobia to ja - mam do Ciebie pytanko. Czytam od początku Twoje posty i zastanawiam się, czy Ty chcesz coś zmienić w swoim życiu, masz zamiar spróbować? Czy już całkiem odpuściłaś, poddałaś się i nie zamierzasz nic robić, bo uznałaś że się nie da?
  16. Albo jeszcze coś na piszę, bo jak wywalam z siebie, to mi lepiej (traktuję to forum trochę jak rodzaj terapii ;) ) No więc... Są u mnie w grupie takie 2 dość miłe dziewczyny (z reguły tak jest, że się ludzie jakoś parami trzymają, siedzą razem w ławce itp.) i one chyba zauważyły, że siedzę prawie zawsze sama i z boku, i... dzisiaj się przysiadły na przerwie i poprosiły, żebym poszła z nimi na okienku do bufetu na kawę. A ja oczywiście na to nieśmiało: "Dzięki, ale muszę polecieć na chwilę na miasto". Blef powiedziany na szybko bez zastanowienia. A po chwili łzy mi poleciały (już nie przy nich), bo pierwszy raz od początku tych studiów ktoś wyciągnął do mnie rękę z taką propozycją, a z drugiej strony poczułam się jak sierota nad którą być może się zlitowały. Dziwna jestem :(
  17. Cześć Wszystkim Jestem wykończona po tym weekendzie, nawet nie mam siły zbytnio pisać. Majkseg - Nie wiem, jeszcze się nikt taki chyba nie ujawnił, ale bardzo możliwe że nas czyta :) Niektórzy jeszcze się nie zebrali, aby się odezwać. Mała Suu - miło, że byłaś ze mną myślami podczas szkoły Ugaa - Tobie też bardzo dziękuję za trzymanie kciuków Referat robiłam w takim pośpiechu, że nawet nie miałam czasu na stres. Dowiedziałam się w ostatniej chwili, że mam go zrobić i miałam piątkową noc z głowy, bo musiałam się przygotować na rano. Atak strachu i nerwów nadszedł dopiero w szkole. Miałam ostatni temat do przedstawienia i przez całe zajęcia patrzyłam tylko na zegarek modląc się, żeby nie wystarczyło dla mnie czasu. Niestety - wystarczyło. Więc z pustką w głowie i nie czując rąk, nóg (paraliż jakiś) wyszłam na środek sali, aby zrobić z siebie głupka. Nie chodziło o to, że jestem nieprzygotowana, bo jakoś przez noc udało mi się zrobić całkiem fajną prezentację na slajdach, ale... nad stresem nie mam władzy. I było tak, jak poprzednim razem - nie dość że dostałam wypieków, to ręce mi się trzęsły niemiłosiernie, do tego doszło jąkanie, brak tchu (bo jak serce wali, to i oddech ciężej złapać), no i rzecz jasna kilka razy się zacięłam przy "przemowie". Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się nad tym zdenerwowaniem zapanować. Pewnie wszyscy zgromadzeni pomyśleli znowu, że coś ze mną nie tak :( Nie zauważyłam, aby ktoś jeszcze z mojej grupy miał problem z publicznym występowaniem. Wręcz przeciwnie - cieszą się, kiedy zamiast egzaminu jest prezentacja do zrobienia. Ależ ja im zazdroszczę tej odwagi. Muszę wyglądać na tle tej grupy jak jakiś odszczepieniec z defektem. Ale... grunt, że zadanie wykonałam i mam z bańki. W dodatku po zajęciach miałam spięcie z kimś bliskim, co całkiem mnie dobiło. Jakiś taki nie za fajny był ten weekend dla mnie. Mam nadzieję, że dla Was był milszy. Może jak się wyśpię i wstanę rano, poczuję się lepiej. Już nie narzekam :) Dla relaksu poszukam polecanych przez Was filmów :)
  18. Mała Suu - skoro mówisz, że takie rękawiczki się sprawdzają, to też zakupię tego typu :) W ogóle chyba wszystko będę mieć allegrowe :P
  19. Ugaaa - a ja nawet nie mogę Ci odbeeeeknąć, bo ryby głosu nie mają :P Ja też nie będę narazie kupować profesjonalnych rzeczy do jeżdżenia, bo raz, że nie wiem czy w ogóle się nadam do tego sportu, a dwa - skompletowanie całego takiego osprzętu to dla mnie kwestia conajmniej kilku lat :) No chyba że wygram w totka. Mała Suu - a nie marzniesz w takich normalnych rękawicach? ja mam ten problem, że zawsze bardzo marznę w ręce i dlatego rozglądałam się za czymś cieplutkim. A o ochraniaczach też na początku nie wiedziałam, ale jak się człowiek zacznie rozglądać, to okazuje się że takich "przydatnych" rzeczy jest nieskończona ilość :P Matias - dzięki za linka do tego filmiku :) Rozumiem to, że samotne wycieczki to jednak nie to samo, co z przyjaciółmi, choć czasem też mają swój urok. A może przydałaby Ci się po prostu towarzyszka życia? :) Ale nic nie mówię... bo młody jeszcze jesteś i wszystko przed Tobą :) Wierzę, że spełnisz swoje marzenia. A ja jak zwykle przegapiłam stuknięcie okrągłej liczby postów :)
  20. Mała Suu - Niestety, bo ryby to taki hmm... "mięczakowy" znak. Wolałabym mieć twardszy tyłek :) Też za bardzo nie wierzę w horoskopy, ale w charakterystyce znaków coś jednak jest, bo u mnie się prawie wszystko zgadza. A śnieżek zamówiłam, tylko czy zostanę wysłuchana? Oto jest pytanie ;)
  21. Ugaaa - ja też się boję, że jakiś szalony narciarz we mnie wjedzie, albo co gorsza, ja w kogoś :) A na kaski i ochraniacze już nawet patrzyłam, w jednym ze sklepów w Twoim mieście, ale to wszystko jest masakrycznie drogie. Same rękawice to dla mnie mała fortuna. Nie mówiąc o reszcie :) Cóż... trzeba będzie się zaopatrzyć w jakieś tańsze gadżety i zaryzykować obicia i odmrożenia przy upadkach ;) Ooo, a spod znaku Barana nie znam jeszcze chyba nikogo :)
  22. Matias - jak tak opowiadasz o tym sporcie, rowerze, maratonie to widać, że aż promieniejesz :) Potrafisz odnaleźć w życiu to co lubisz, co daje Ci jakąś satysfakcję i trochę radości, a to bardzo ważne. I fajnie, że masz plany z tym związane, nawet te drobne jak wycieczki rowerowe. Normalnie aż miło się to czyta, miło widzieć jak się uśmiechasz. Lew... hmm... może właśnie wewnątrz nim jesteś :)
  23. Mała Suu - Znam kilka osóbek spod tego znaku i muszę przyznać, że je lubię :) A pozostali? Pochwalcie się swoimi znakami :) Ja to niestety ryby...
  24. Mała Suu http://www.forum.o2.pl/emotikony.php
×